Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43 {Bo gdy dwie osoby..}

– Mam pomysł.

Zaskakuje mnie gdy przyrządzamy obiady na kilka następnych dni.

– No?

– Mamy wolną sobotę z Gavinem i tak pomyślałem.. może damy im wolny dzień? Zajmiemy się dziewczynkami, a oni spędzą dzień, jakiego chyba nie spędzili odkąd urodziła się Gabby.

– Czy Gavin coś mówi? Że źle mu z moją siostrą? Że chciałby kogoś innego? Powiedz mi!

– Hej! – dotyka mojego ramienia – Ale się odpaliłaś dziewczyno...

– Moja siostra i dziewczynki są najlepszym, co mogło go spotkać. Glen poświęciła dla niego wszystko, więc jeśli ten gnojek..

– Daj mi dokończyć, co?

– Gavin to..

– Porządny facet. Nigdy nie mówi nic złego o dziewczynach i zawsze się cieszy na koniec zmiany i jedzie do domu, żeby jak najszybciej dostać sprawozdanie z czasu swojej nieobecności. Nigdy nie słyszałem, jakby chociażby sugerował, że brakuje mu czegoś w życiu.

– Naprawdę?

– Nie lubisz go?

– Ja.. chciałam dla niej czegoś więcej.

– Bogacza? Domu w Beacon Hill? Podróży? Studiów?  Chciałabyś to dla niej zamiast dziewczynek?

– Miałaby je, ale później!

– Gina..

– Moja siostra zasługuje na wszystko, co najlepsze.

– Uważam, że są szczęśliwą rodziną, nawet jeśli zostali nastoletnimi rodzicami i bardzo się kochają.

– Och, proszę cię.

– Nie wierzysz w to?

– Gavin to tylko facet. Piwo, dziewczyny, zmęczenie, wystarczy chwila, żeby zapomniał o rodzinie dla chwili rozrywki albo czegokolwiek. A potem będzie się tłumaczył. Jestem taki przytłoczony, to nie twoja wina!

– Nie wszyscy faceci tacy są.

– Jasne – wzruszam ramionami.

– Nie jestem taki.

– To moja siostra, ale nie chciała ze mną zostawiać Gabby sam na sam. Mówiła, że jest za mała, a potem urodziła się Gemma i nie sądzę, żeby chciała zostawić ze mną niespełna czteromiesięczną córkę.

– Będzie fajnie. Dajmy im trochę czasu dla zakochanych.

– Mają dzieci, Luke.

– No i co? Nie mogą kochać siebie nawzajem?

– Glen nie zna niczego innego, nigdy nie miała innego chłopaka, z nikim po za nim nie spała. Stworzyła rodzine w wieku osiemnastu lat, co gdyby coś innego spodobało jej się bardziej? Nawet nie było dane jej spróbować.

Wiem, że jej życie może się różnic od mojego i ostatnio starałam się to nawet zrozumieć, ale nie rozumiem tego, dlaczego ludzie to sobie robią w tak młodym wieku. I dlaczego ja bym miała to sobie zrobić teraz? Mam jeszcze tyle do przeżycia. Nagle miałabym siedzieć w domu z brzuchem? Nie rozumiem, dlaczego ludzi to cieszy.

– Tym bardziej powinnaś się cieszyć, że jest szczęśliwa. Ma rodzine, wiesz ile ludzi tego pragnie i tego nie dostaje? Są szczęściarzami.

– Czasem ledwo wiążą koniec z końcem, mieszkająca w tym starym domu..

No właśnie! Luke też nie jest jakiś majętny, żeby tego pragnąc! Chociaż to właśnie tacy ludzie szybko zakładają rodziny, może brak pieniędzy, wypełniają miłością, ale dla mnie wszystko łączy się ze sobą.

– Gavin jest tam szczęśliwy i wygląda, że one też – patrzy na mnie – To co? Damy im czas dla zakochanych? Cały dzień, całą noc..

– Chcesz spędzić z nimi tyle czasu?

– Cóż to mój najlepszy prezent ślubny na niemal czwartą rocznice ślubu.

– Cholera, mają rocznice – jakoś nigdy nie przykuwałam do tego wagi i nie wiem czy oni tak, bo raczej nie rozmawiamy o ich ślubie.

– Dlaczego to ja o tym pamiętam?

– Nie wiem – wzruszam ramionami – Ślub to tylko ślub.

– Gina, przestań być taka cyniczna. Robimy to.

Przytulam się do jego boku.

– Wiesz? Jesteś dobrym facetem.

– Często to słyszę – całuje mnie w głowę.

– Ja nie zmieniam pieluch Gemmy!

– Okej, to też mogę robić – chętnie to zobaczę.

Gdyby mnie to interesowało byłby to dobry test na ojca, w moim wypadku to tylko dobra zabawa.

Ideały nie istnieją, więc gdzie jego wady?

Jego praca.

To jego największa wada, a ja mam milion o wiele gorszych.

– Prawdopodobnie to bardzo dziwna rzecz gdy swojemu przyjacielowi mówisz wprost, że jesteś z siostrą jego żony, oferując zostanie z jego dziećmi z okazji jego rocznicy ślubu.

– Robimy nocowanie, Gabby! – krzyczę podnosząc ją wysoko, póki nie słyszę jej śmiechu.

– Nie sprowadź mojej córki na złą drogę – mówi do mnie ostro Gavin.

– Ten tutaj będzie nas pilnował.. – uśmiecham się do Luke'a – Ale nie za bardzo.

– Bądź cicho, bo nigdzie nie pójdą.

– Gina! – wola mnie siostra – Chodź tu!

Zostawiam Gabby z facetami i idę do siostry, którą ostatni raz tak wystrojoną widziałam w dniu jej ślubu.

– Czy nie...

– Wyglądasz pięknie!

– Nie mogę płakać! A chce mi się płakać! Bo nie widziałam się takiej od lat i już nawet nie pamiętałam, że mogę tak wyglądać!

– Jesteś piękna, Glen.

– Myślisz, że się mną zachwyci?

Chce mi się śmiać, ponieważ akurat to ten facet robi zawsze na jej widok.

– Bawcie się dobrze, może nawet tak dobrze jak ja się mam w zwyczaju bawić – drażnię ją.

– Luke bardzo chce mieć własne dzieci, wiesz? – to jej dobra rada dla mnie – Świetnie sobie radzi z dziewczynkami.

– Idź już, Gavin czeka.

– Zaprosimy was za to na obiad, ale nigdy nie myśl, że my musimy wyjść, dobrze? Nigdy nie mam dosyć...

– Przestań, nikt cię za to nie ocenia – przypominam jej.

– Ty za to za bycie kurą domową.

– Pa, Gina! – krzyczę – Udanej randki! – wypycham ją za drzwi, a po chwili wychodzą w ogóle z domu – No to, co? Zaczynamy zabawę?

Duże oczy Gemmy patrzą na mnie z ramion Luke'a. Gabby uśmiecha się od ucha do ucha na kanapie i energicznie kiwa głową.

– Czuję się zaniedbana – przytulam się do jego pleców.

– W porównaniu z tobą, Gabby jest fantastyczną kucharką.

Ugniatają ciasto na pizzę i Luke stale opowiada jej jakieś kucharskie anegdotki i uczy nowych rzeczy. Gabby kiwa głową za każdym razem gdy on kończy kolejną lekcje. Dzieciaki go uwielbiają. Czuje się z nimi pewnie. Gemma od razu zasypia w jego ramionach, jakby sam był rodzicem i znał wszystkie sztuczki.

– Mogę wam pomóc?

– Możesz pokroić pomidory.

Całuję go w plecy i biorę się do roboty, nie ze względu na samą robotę, ale żeby być świadkiem ich interakcji.

– Z czym lubisz pizzę?

– Hmm... z serem?

O Boże, kocham to dziecko.

– Pizza z serem jest najlepsza! - krzyczę do Gabby – Ale musi mieć też sos pomidorowy.

– Ja robię z wujkiem ciasto, ty ciociu sos.

Patrzy na Luke'a czekając, aż to potwierdzi.

– Tak, Gina, radź sobie sama – uśmiecha się jak kretyn, co tylko mnie złości, nie, tak naprawdę rozbawia.

– Gemma by ci pomogła, ale jest za mała.

– Typowa starsza siostra.

Czochram jej włoski, a ona tylko się uśmiecha, a może aż uśmiecha. Nie mam do czynienia za dużo z dziećmi, ale Gabby jest jednym z najszczęśliwszych dzieciaków jakie widziałam.

Wyganiają mnie z kuchni i jestem im potrzebna dopiero gdy Gabby chce trochę się pohuśtać. Nie jestem tą, która ma ją huśtać do nieba, co najwyżej tą, która ma zabrać Gemme w wózku do ogrodu, żeby nic nie straciła.

Dziewczynki są szczęściarami, bo mają w życiu samych ludzi, które je kochają i zrobią wszystko, żeby je uszczęśliwić. Glen nigdy nie chciała, żeby rodzice robili im pranie mózgu, a przyjaciele Gavina są dalecy od ludzi, którzy mogliby stwarzać negatywne emocje.

Przebrałyśmy się za księżniczki. Sto lat temu kupiłam jej ten zestaw, ale nie dlatego, żeby potrzebowała księcia do bycia kimś lepszym, a dlatego, żeby była tak traktowana. Luke zbudował nam zamek, a teraz przygotowuje jedzenie, a my zajadamy przekąski, które przyniosłam. Oglądamy bajkę, ale nie za głośno, ponieważ Gemma zasnęła po fali śmiechu.

– A czy ty jesteś księżniczką wujka Luke'a?

Jest taka mała, a już wie, że według tych wszystkich bajek książęta mają tylko jedną księżniczkę. Cóż, w życiu nie zawsze tak jest.

– Tak jak mamusia tatusia?

Okej, w prawdziwym życiu także się to zdarza.

– O czym rozmawiacie? – Luke siada obok mnie i zarzuca ramie na moje ramiona.

– Czy nie powinieneś być w kuchni?

– Wszystko już jest w piekarniku.

Opieram się wygodnie o niego, skoro nie zamierza się szybko podnosić. Patrzę na Gabby, której oczy zrobiły się wielkie jak spodki.

– Już ciocia Gina jest twoją księżniczką, wujku?

Obracam się do Luke'a, żeby zobaczyć jego wyraz twarzy. Zapewne myśli o mnie jak o księżniczce, ale nie o o tym dobrym rodzaju, zbawiających świat.

– Zdecydowanie – na dowód tego całuje mnie w głowę.

Przytulam Gabby do siebie i wracamy do oglądania filmu. Luke obejmuje mnie mocniej, a ja chyba po raz pierwszy nie czuję, że muszę gdzieś biec, ale może dlatego, że to tak nowe i niecodzienne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro