42 {Obezwładniające przerażenie}
Był wykończony gdy tu wczoraj przyszedł. Nawet nie miał się siły ze mną droczyć gdy próbowałam wywołać odpowiedź, że jest tutaj, bo się stęsknił. Pocałował mnie tylko w czoło i zaprowadził do sypialni i powiedział, że idziemy spać. Mogłabym się z nim kłócić, że noc jeszcze młoda i dlaczego myśli, że zamierzam iść spać, ale wyglądał na naprawdę zmęczonego. Dlatego nie odezwałam się słowem gdy rozbierał się do bielizny i gdy to samo zrobił ze mną, narzucając na mnie swoją koszulkę. Prawdopodobnie był w domu, ponieważ pachnie tym cholernym tanim mydłem, które pachnie tak długo jakby kosztowało jednego dolara.
Może powinnam zapytać, ale byłam tak zaskoczona, że nawet bym nie wiedziała o co. Gdy zaciągnął mnie do tego łóżka, żeby po prostu spać, było to do niego tak podobne jak i zupełnie nie.
Co zaskakujące on jeszcze śpi gdy ja już piję kawę i przyglądam mu się jak przewraca się z boku na bok.
Mogę mu się uważnie przyjrzeć, dostrzec jego męską surowość i cień zarostu. Jego włosy są kompletnie roztrzepane, a ja muszę przyznać, że to uwielbiam.
Długoterminowe relacje nigdy nie były dla mnie. Lubię bawić się facetami, ale nie na jakimś wysokim etapie związku, najczęściej w barze, zwodząc ich do samego końca, zostawiajac nawet bez pocałunku.
Tutaj jest inaczej i jeszcze nie przeraziło mnie to tak bardzo jak by mogło.
Czy jest to już ten moment gdy wstaję i zamiast mu się przyglądać, idę robić mu śniadanie?
Chyba wolę tu bezproduktywnie siedzieć i mu się przyglądać.
A wtedy otwiera oczy, szuka mnie obok siebie po czym spogląda przed siebie, jest coś w jego oczach, co sprawia, że nawet nie próbuję mrugnąć. Może to kwestia lubienia wyzwań, a może nacisk jego spojrzenia powoduje niesamowite rzeczy w moim ciele.
Wyciąga dłoń, żeby pogładzić moją nogę, która leży na krawędzi łóżka, ale po chwili ciągnie mnie za nią. Mam sekundę, żeby odstawić kawę, bo w drugiej jestem już na nim. Szukam słów, którymi mogłabym rozpocząć ten dzień, ale nic nie przychodzi mi do głowy, a po chwili nie mam już nawet miejsca na ich użycie, bo ciągnie mnie za włosy, żeby dopasować moją głowę do swojej.
Całuje mój policzek i jest w tym coś takiego, że wydaję z siebie przeciągły jęk, on jednak nie skupia się na dźwięku, ciągnie mnie mocniej naprowadzając moje usta na swoje.
Ten facet... nie wiem czy to ten facet, wiem tylko jak się przy nim czuję, chociaż tak naprawdę nie wiem, bo to uczucie nie do opisania, ilość emocji, która kotłuje się we mnie przy nim, sprawia, że jestem na granicy szaleństwa.
Nie wiem czy w tym samym momencie otwieramy oczy, czy on już wcześniej na mnie patrzył.
I wtedy to, co wydawało się początkowo spokojne, zamienia się w dzikie.
Jest na de mną, przykrywa mnie całym sobą, a ja czuję się mała.
Nie mam pojęcia, kiedy do cholery ostatni raz się tak czułam.
Moje ręce wyciągnięte nad głową, jego palce splecione z moimi.
Jego usta suną po mojej szyi, zostawiajac szlak mokrych pocałunków. Chcę być bliżej, więc oplatam go nogami w pasie, zaplątując kostki za jego plecami. Tracą nosem moją szyje.
– Zostańmy dzisiaj w łóżku – wyszeptuje mi do ucha – Tylko ty i ja i żadnych telefonów.
Powinnam o coś zapytać, o cokolwiek, ale brak mi słów.
Ani on, ani ja nie jesteśmy tymi, którzy lubią tarzanie się w pościeli do późna. To jedna z moich ulubionych cech w nim, że zawsze jest gotowy do działania tak samo jak ja.
Kiwam głową, a wtedy jego usta dopadają moje, łapczywość tego pocałunku zabiera mi oddech.
Chce mnie pożreć.
Chce mnie dotknąć tam, gdzie mnie jeszcze nie dotykał.
Jego dłoń znika z mojej, ale teraz blokuje je obie jedną. Swoją przesuwa wzdłuż mojej szyi, obojczyka, talii.. aż wsuwa ją pod koszulkę. Mruczy mi w szyje, a ja próbuję zapamiętać każdą najmniejszą sekundę i uciekające dźwięki. Przesuwa dłoń w bok, aż nie zamyka jej na mojej piersi. Pociera sutek, aż stoi na baczność i to nie jedyna rzecz, która oddziaływuje na jego ręce.
Chcę go dotknąć.
Chcę dawać, a nie tylko brać, chociaż.. chyba już to robię, tylko leżąc.
To niesamowite jak można działać na drugiego człowieka samą swoją obecnością i niewielką ilością ubrań.
Zabiera głowę z mojej szyi, żeby na mnie spojrzeć, przesuwa się w dół chcąc pocałować moje piersi przez koszulkę.
Erotycznie.
Wszyscy używają tego słowa do jakichkolwiek aktów seksualnych, a ja czuję, że mogę to zrobić po raz pierwszy w życiu, czuję jakby za tym szła magia, której nie można mieć z każdym.
Pot zbiera się na moim ciele, a nawet jeszcze nie jestem naga.
Nigdy nikt na mnie tak nie działał.
– Luke...
– Jesteś najlepszą rzeczą, która przydarzyła mi się w życiu – patrzy mi w oczy – Cholerna praca mnie tego nie pozbawi.
To mnie zatrzymuje, ponieważ nigdy nie mówi o pracy, a już na pewno nie w łóżku.
– Skoro jestem najlepszą rzeczą w twoim życiu, to nie bzykaj mnie, żeby o czymś zapomnieć, zasługuję na więcej niż to.
Jeszcze kilka tygodni temu miałabym to gdzieś. Może teraz też powinnam pozwolić uwolnić mu emocje, ale nie wiem czy to jest to, czego on naprawdę chce.
Znowu na mnie patrzy.
Wzrok nie jest już zagubiony, a twardy.
Kładzie się obok, ściskając moje udo.
– Miałem okropną zmianę w prace i chciałem wiedzieć, że chociaż z tobą jest dobrze, że żyję, że czuję, że żyję.
Opieram brodę o jego bark.
– Kochanie...
– Więcej nie powiem, nie musisz znać brudów mojej pracy, to zasada. Praca zostaje w remizie i z niej nie wychodzi – i to tylko ja nie mówię wszystkiego?
Unoszę głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
— Przepraszam, że zabrałem ją do łóżka.
Nie mam odwagi zapytać o więcej i nie chcę się z nim dzisiaj kłócić.
– Chodź, zrobię śniadanie z produktów, których nigdy nie widziałem na oczy – całuje mnie w głowę – Dzięki, że mnie powstrzymałaś, potem byłbym na siebie wściekły.
Nie pozwalam mu wstać, znajduję koniec kołdry i przykrywam nas po samą szyję.
– Jeszcze nie jestem głodna.
Nie wiem jak można zapewnić facetowi bezpieczeństwo i to, co kobiecie zapewnia się objęciami i pocałunkami w głowę, moim sposobem na to jest właśnie ta chwila gdy go przytulam, muskam wargami jego szyje i robię to, co on mógłby zrobić dla mnie.
– Pozwolę ci dokończyć to, co dzisiaj zacząłeś, ale jak będziesz miał głowę zajętą tylko mną.
– Uczciwy układ – kolejny pocałunek w głowę.
– Ale nie mówię, że będę grała czysto, jeśli będziesz za długo zwlekał....
– Wiesz, co?
Tym razem nie mam pojęcia.
– Nigdy z nikim się tak dużo nie śmiałem.
– A ja nigdy z nikim tak długo nie byłam – odparowuję, co chyba zaskakuje mnie samą.
– Ale kopnął mnie zaszczyt – całuje mnie w ucho.
– Cholerny zaszczyt.
– To już ten moment, gdzie wyjmuję pierścionek?
Wiem, że żartuje, ale mino to się spinam.
– Nie znasz dnia, ani godziny – żartuje dalej – Tak bardzo lubisz niespodziewane..
– Omińmy te górę lodową lepiej niż Titanic, dobrze? – klepię go w ramię.
– Chyba pierwszy raz słyszę i widzę cię tak przerażoną.
Zaręczyny?
Ślub?
Kiedy tu dotarłam?
Zaręczyny... przechodzą mnie ciarki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro