Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35 {Dolać oliwy do ognia}


– Wstawaj – rzuca we mnie poduszką – Mówiłaś, że idziesz do pracy, wstawaj.

Zakrywam twarz poduszką i ani mi się śni wstawać.

– Mówiłem ci, żebyś nie oglądała pół nocy tej telenoweli.

– Wciągnęłam się! – ziewam szeroko i znowu zamykam oczy – Nigdzie nie idę.

– Gina, praca polega na tym..

– To praca u rodziców – przewracam oczami, ale on nie może tego zobaczyć – Mogę nie przyjść.

– Nie masz szesnastu lat, żeby olewać prace przez maraton serialu — stwierdza.

– A ty nie masz pięćdziesięciu, żeby być moim ojcem! – krzyczę już całkowicie rozbudzona.

– Przydałby ci się pożądny kop w dupę za bycie leniem albo wyzerowanie konta – jest wkurzony i dobrze, bo ja także.

– Dasz mi klapsa?

– To nie jest śmieszne. Masz racje, nie jestem niczym ojcem, żeby się tym przejmować.

Mam coś odpowiedzieć, ale słyszę jak trzaska drzwiami i już go nie ma.

Dlaczego on musi być taki irytujący? Dlaczego musi myśleć, że wie wszystko o moim życiu? Dlaczego wszyscy ostatnio uważają, że wszystko wiedzą lepiej? Co im przeszkadza to jak żyję?

– Mógłbyś kiedyś zostać ze mną w łóżku cały dzień! – krzyczę za nim.

– Dorośnij!

Rzadko kiedy doprowadzamy nasze kłótnie do końca, ale jednocześnie nie potrafimy przestać się kłócić. Mamy tyle spiętrzonych, niewyjaśnionych problemów i chyba dlatego, co raz częściej kłócimy się o małe rzeczy.

Jestem uparta, często głupio uparta. Jedna część mnie na złość mu nie chce wstać z łóżka, a druga chce to zrobić, żeby mu coś udowodnić, dając mu satysfakcję i robiąc na złość.

To wszystko jest takie skomplikowane.

Wpadam do restauracji o dziesiątej. Mama jest bardziej zaskoczona moją obecnością, niż faktem, że nie pojawiłam się z rana. Pewnie obstawiała z ojcem jak długo będę przychodzić regularnie. Może pomyśleli, że przy Olivierze zrobiłam się taka pracowita, może jego historia miała być dla mnie przestrogą.

Dlaczego życie postanowiło, że czas uraczyć mnie taką ilością problemów?

– Masz papierosy? – zaczepiam mojego ulubionego kelnera – Potrzebuję nawet czegoś mocniejszego. Może pójdziemy później na piwo?

Nie widziałam siostry od dwóch tygodni, zostawia mi nerwowe esemesy, zastanawiając się, co robię.

Żyję własnym życiem.

Nie robię tego celowo, po prostu dzień jest za krótki na zabawę, dlatego czas w końcu znaleźć na nią trochę czasu.

– Ale ty płacisz.

– W porządku – całuję go w policzek i przyjmuję chętnie papierosa.

Mama nas widzi i rzuca mi odpowiednie spojrzenia, sugerując, żebym przesadnie nie utożsamiała się z klasą pracującą.

Mamo, twoje córki mają taki defekt, że uwielbiają klasę pracującą, ale każda na swój sposób.

Nigdy nie byłam uzależniona od żadnych używek, ale muszę przyznać, że przynoszą ulgę i sprawiają, że chociaż na chwile można odetchnąć.

– Jakieś problemy?

– Dasz mi paczkę? – proszę – Zapłacę za nią, oczywiście.

— Czyli duże problemy – rzuca we mnie paczką, a ja szybko ją łapię i odrzucam w zamian pieniądze.

Nie mam ochoty dzisiaj na prace, co ja tu robię?

Potrzebuję wakacji, nie wiem, kiedy ostatni raz potrzebowałam tego tak bardzo.

Mój telefon dzwoni, to Glen, potrzebuję spędzić trochę czasu z moimi dziewczynami. Chciałabym przekonać je do wakacji, ale wiem, że to niemożliwe.

– Co słychać?

– Co słychać? A co słychać u ciebie? Możesz do nas wpaść? – zachęca – Gabby za tobą tęskni!

– Ciociu, wpadaj!

Podśmiechuję się słysząc moją ulubioną dziewczynkę.

– Gemma zaraz się ciebie wystraszy, tak dawno cię nie widziała.

– Wpadnę gdy tylko będę mogła.

– A co robisz?

– Pracuję – oświadczam.

Glen odchrząkuję.

– Słucham?

– W restauracji u rodziców – nie podoba jej się to, ale nie rozmawiamy o tym.

Żadna z nas nigdy nie powiedziała drugiej jak krzywdzące są dla niej wybory tej drugiej, bo pozwalamy drugiej robić to, co chce.

Czy też powinnyśmy wyrzucić z siebie te wszystkie żale?

Chryste, za dużo myślenia.

– Wypalę jeszcze jednego – mówię do kelnera.

– Gina, kiedy przyjdziesz?

– Może zapytaj Gavina czy mogę – przypominam sobie.

– Więc o to chodzi? Musisz tu przyjść i musimy to wyjaśnić!

– Dobrze, przyjadę jak tylko będę mogła, a teraz muszę wracać do pracy.

Wyobrażam sobie jak z dezaprobatą kręci głową i myśli sobie cholera wie co.

Gdzie jest chociażby jedna nieskomplikowana rzecz w moim życiu?

Trzymam ją w ręku.

Tak, używki górą!

– Cześć! Gdzie jesteś? – mam ochotę głupio mu odpowiedzieć, ale się powstrzymuję. Otwieram drzwi od balkonu, dając mu podpowiedź – Nauczysz się zamykać drzwi?

– Nuda – stwierdzam – Jak byś wtedy tu wszedł?

– Co robisz?

– Chcesz jednego? – prawdopodobnie powinnam już się przygotowywać na kłótnie.

– Palisz to gówno?

– Jak widać – może prowokuję go specjalnie, a może chcę tylko zapalić.

– Przestań – wyjmuje mi papierosa z ręki i gasi go na moich kafelkach.

– Czy ty cokolwiek we mnie lubisz poza moimi łóżkowymi zdolnościami? – to chyba najszczersze pytanie jakie mu zadałam – Mówisz, że mnie kochasz, a stale coś ci nie pasuje – kręcę głową.

– Na wszystko twoim argumentem teraz będzie to wyznanie? – wkurza się.

– Zastanawiam się czym po prostu jest miłość dla ciebie.

– A dla ciebie?

– Na razie wiem, że mi się nie podoba, bo wymaga myślenia, analizowania i tony męczących rzeczy, jest taka realna, a ja tam niespecjalnie lubię filmy na faktach.

– Chciałem cię gdzieś zabrać, a nie się kłócić.

Opieram się dłońmi o balustradę. Wychylam głowę w dół, próbując przestać czuć się winna tego kim jestem.

– Ty zacząłeś.

– Po prostu...

– Gdzie chciałeś mnie zabrać? – pytam.

– W fajne miejsce, chcesz jechać?

– Chyba nie mam ochoty.

– Gina....

Obracam się do niego.

– To tylko kilka fajek o co ten dramat, koleś?

– O twoje zdrowie – przekonuje.

– Zero zabawy – przewracam oczami – Zawsze wszystko ma być tak jak ty chcesz. Zawsze wiesz lepiej.

– A ja czuję, że to ty zawsze czujesz, że wiesz lepiej.

– Nigdy się nie zgodzimy, co?

– Dlaczego uczucia są takie skomplikowane? – pyta, co bardzo mnie irytuje.

– No to po co się na nich skupiać? – wszyscy tylko chcą gadać o poważnych rzeczach. Ile można do cholery?

Sama się do niego przytulam, bo szczerze nie wiem, co innego miałabym zrobić.

Nie chcę rozmawiać, mam dosyć rozmów, wszystko czego chcę to cieszyć się życiem. Skąd nagle tyle wymagań w moją stronę?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro