25 {Jak ustąpić}
– Czy ty możesz zamykać drzwi na klucz?! – krzyczy przez głośną muzykę – To, że masz tu odźwiernego i portiera nie znaczy, że ci się nic nie stanie! – podchodzi do wieży i wyłącza muzykę – Nigdy nie widzisz niebezpieczeństwa, co?
– Och, teraz ze mną rozmawiasz? – oblizuję łyżeczkę po lodach i idę do kuchni, a on za mną – Już załatwiłeś sprawę z mamusią?
– Powiedziała mi, co jej powiedziałaś.
– Skoro się nie ma odwagi to tak jest.
To on tak mówi, że mama powinna zająć się małżeństwem, a nie nim, bo on sobie dobrze radzi. Nigdy bym nie powiedziała, że to jego słowa, ale mogła to usłyszeć. Nawet, jeśli to cios poniżej pasa, ona używa tylko takich,
– Niektórzy mają za dużo odwagi – komentuje.
– To się nazywa życie pełną parą – tłumaczę mu.
– Nie ma takiego powiedzenia.
Wzruszam ramionami.
– Jesteś pijana?
– Chuchnąć? – kpię – Trochę rumu w lodach nikomu nie zaszkodziło, ale pewnie nie powinnam prowadzić.
– Zdarzyło ci się prowadzić pijanej?
– A co to przesłuchanie? – pytam – Możemy się zabawić w gorące odgrywanie ról – uśmiecham się – Gorący policjant albo strażak, który przesłuchuje podejrzaną.. gdzie masz strój?
– Strażacy nie przesłuchują...
– No i znowu popsułeś zabawę – siadam na kuchennym blacie, a on się zbliża.
Co zrobi?
Co jeszcze powie?
Dotknie mnie?
Jego ręce otaczają mnie po obu stronach nóg. Może to klatka, ale całkiem ją lubię.
– O dzisiaj możesz mnie dotknąć?
– Nie dotykam pijanych kobiet – mówi – A rano nie byłaś jeszcze trzeźwa.
– Byłeś zły, z misia stałeś się niedźwiedziem – stwierdzam.
– Pamiętasz coś w ogóle?
Kręcę głową.
– Gina.. tak strasznie się martwiłem – opiera czoło o moje – Nie rób tak. Jesteś dorosła, możesz znaleźć sekundę, żeby pomyśleć i zadzwonić, prawda?
– Nie jesteś zły o całą resztę? – jestem zaskoczona.
– O taką ilość alkoholu? Tak. O bezmyślność? Tak. O brak kontaktu? Tak. O to, że chciałaś wyjść? Nie. Tylko mogłaś mi powiedzieć.
– Nigdy nie musiałam się tłumaczyć – trochę mi głupio. Zaplatam ręce wokół jego szyi, a on na to pozwala.
– Jestem twoim facetem i się o ciebie martwię. Może to będzie kolejną zasadą? Informowanie mnie o takich akcjach.
Otaczam go nogami w pasie, żeby być bliżej. Teraz to ja jestem miękka.
– Podobno chciałam pokazać cycki.
– Ta, lubisz brudną gadkę po alkoholu już dwa razy się o tym przekonałem – nie jest zadowolony – To mnie martwi.
– Nie mówię tak do ludzi!
– Może nie pamiętasz?
Chcę zabawy, a nie robić z siebie pośmiewisko, a on może mieć racje. Nawet nie wiem, dlaczego się tak upiłam. Była impreza, był alkohol to piłam. Nie myślałam o niczym innym, bo nie jestem taka jak on. Odpowiedzialność za kogoś takiego jak ja musi być straszna, więc mam przeprosiny i nagrodę za wytrwałość.
– Poczekaj – puszcza mnie, a ja idę do salonu – To w ranach przeprosin.
Wręczam mu bilety.
– Lepsze niż Taylor, co?
– Okej, oficjalnie – mówi – Możesz wywijać numery skoro robisz takie prezenty przeprosinowe.
– Jeszcze lód był w opcji.
– Taki do drinków?
Uderzam go w ramię.
– Nie wiem czy jestem jeszcze zły czy... – jego spojrzenie złagodniało i wraca do typowego dla niego humoru – Czy już nie chcę być zły.
– Zdecydowanie nie chcesz.
Łapię go za pasek i przyciągam do siebie. On łapie moją twarz w dłonie.
– Gina, proszę, doceniaj swoje życie.
– A ty to robisz? Wykonując swoją prace?
– Ratując innych życia, czuję jak ważne jest moje.
– I co zrobisz z tą wagą? – uśmiecham się – Ile waży teraz?
– A co jest twoją obecną wagą?
Robię wielkie oczy.
– Byłem taki wściekły..
– Wiem jak się tego pozbyć..
Rozpinanie jego pasek.
Zdejmuję jego bokserki.
Klękam.
I niczego nie żałuję.
– Który prezent przeprosinowy lepszy? – pytam ściskając jego męskości w dłoni.
– Doustny – wpycha penisa w moja dłoń, a ja szybko zamieniam ją na usta.
Tak, mi też się bardzo podoba.
Leżymy nadzy w moim łóżku. Moja noga jest przerzuca przez niego, a pierś przyciśnięta do jego piersi, ręce wyciągnięte nad jego głową, wplecione w jego włosy.
– Podobają mi się – ciągnę za kilka pasm – Zostawisz je takie dłuższe?
– O proszę, coś ci się we mnie podoba.
Podnoszę się trochę, żeby dosięgnąć po więcej niż kilka pasm, a wtedy czuję ugryzienie.
– Ja całkiem też lubię twoje cycki.
Chce mi się śmiać, ale szybko nie jest mi do śmiech gdy zaczyna mocno ssać sutek.
– Mmm, brudna gadka.. – znowu mnie dekoncentruje, przesuwając dłoń po moim pośladku, aż pomiędzy nogi.
– Powinniśmy tak spędzać każdy wieczór, odkąd się poznaliśmy – droczę się – Zmarnowaliśmy tyle czasu..
Podciąga głowę wyżej i dopada moje usta, nie odpowiadając mi, a zamiast tego wypełniając mnie palcami. Mruczę w jego usta, a on po chwili się od nich odrywa.
– Zawsze jesteś taką gadułą, tak? – dobrze już nie jestem, ponieważ wyczynia cudowne rzeczy tam na dole – Nie mam wolnego każdego wieczoru, czasem będziemy musieli to robić do południa.
– Tak, proszę – opadam na niego, co jakiś czas wydając z siebie jakiś dźwięk, ale tym razem pozwalam przejąć mu całą kontrole.
Jest w tym dobry.
Naprawdę dobry.
Ciekawe czy skłoniłabym go do seksu w miejscu publicznym albo w jakimkolwiek mało przyzwoitym miejscu. Może wprawiając go w odpowiedni nastrój.. jeszcze go do tego namówię.
I gdy tak leżymy po kolejnej fali uniesień, uświadamiam sobie, że pomimo tego, że zaciągnęłam go do łóżka, w ogóle nie mam ochoty tego kończyć.
Luke mówi, że bycie ze mną to kłopoty, ale dla mnie on to kłopoty, ponieważ nie do końca jest tak przewidywalny jak można by przypuszczać i wcale nie pozwala robić mi wszystkiego na co mam ochotę. Trochę mnie to niepokoi, ale i ekscytuje, że tak bardzo mu zależy.
****
Wiem, że ten obrazek jest w tym wypadku niemało ironiczny, ale on jej w jakiś sposób nie może mieć, dlatego jest taki sfrustrowany.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro