20 {Dobra zabawa czy przykrywka}
Kiedyś uważałam, że muzyka przy seksie to coś niezbędnego, żeby zagłuszyć pozostałe dźwięki i niechciane myśli. Jednak tym razem odkryłam, że seks może przez to być zabawny.
Bawimy się seksem, a może ja się bawię i to jego kosztem. Chociaż nie, on nie narzeka na brak finałów.
Jesteśmy u niego w łóżku, a za ścianą jest Ashton dlatego playlista, którą wybrałam leci głośno.
Jestem na górze, przytulona do jego piersi, a on mocno otacza mnie ramionami i wykonuje pchnięcia z dołu. To jedna z moich ulubionych pozycji, ponieważ mogę być do góry, a wcale nie muszę się ruszać.
Jednak sytuacja szybko się zmienia, a jego ruchy ustają. Otwieram oczy, żeby na niego spojrzeć i szeroko się uśmiecham.
Prostuję się w jednej sekundzie, dusząc jęk w gardle, co nie udaje się z kolei mu.
We clawed, we chained, our hearts in vain
We jumped, never asking why
We kissed, I fell under your spell
A love no one could deny
– Chyba sobie żartujesz – kładzie ręce na moich biodrach, unieruchamiając mnie.
A wtedy....
- Don't you ever say I just walked away. I will always want you – wymachuje palcem w jego stronę, jednocześnie głośno śpiewając.
Patrzy na mnie niezadowolny, ale jeszcze gdyby mnie powstrzymało.
– I came in like a wrecking ball
I never hit so hard in love – drę się głośno.
Aż w końcu wraz z każdą kolejną linijką zaczynam się także ruszać. Luke przygląda mi się gdy wyśpiewuję kolejne linijki tekstu prowadząc nas do..
One Direction!
One way or another I'm gonna find ya
I'm gonna getcha getcha getcha getcha
Uśmiecham się gotowa śpiewać dalej, ale wtedy kończy się moje bycie na górze i zostaję przeturlana na dół. To też mi się podoba. Ściskam jego pośladki i śpiewam dalej.
– One way or another I'm gonna see ya
I'm gonna meetcha meetcha meetcha meetcha
Możliwe, że niektóre słowa zamieniają się bardziej w jęki, w szczególności gdy przysuwa swoje usta do moich, ale nawet wtedy mruczę pojedyncze słowa.
Cóż wtedy uderza we mnie mocniej, przy okazji obracając mnie na bok i dając mi nie tak lekkiego klapsa.
Mówiłam, że mój chłopak uwielbia zabawę w łóżku?
Jest też w niej dobry.
Więc przy akompaniamencie one Direction i jego ruchach w końcu dochodzimy ze swoimi imionami na ustach. Potem mogę już sobie śpiewać, mrucząc mu do ucha kolejne wersy. Widzę jego uśmiech.
– Jesteś stuknięta.
– Och, tak? A co powiesz na to?
Gładzę jego podbrzusze, bo to bardzo wrażliwa strefa u faceta. Lukowi wszystkie włoski stają tam dęba w mniej niż pięć sekund.
Zsuwam się w dół, całując jego pierś.
– Już mi to robiłaś, nic niezwykłego.
Zakłada ręce za głowę i ziewa znudzony.
Biorę go do ust, ale bardzo szybko się wycofuję.
Patrzę na niego z uśmieszkiem, a on już nie wygląda na takiego zadowolonego.
– Kontynuujesz?
Kręcę głową, co go złości.
Wtedy rozpoczyna się piosenka Taylor Swift Shake it off.
– Śpiewasz?
Rozumie za pierwszym razem, jest super inteligentny, nawet gdy jego penis jest w mojej dłoni.
– Ja już zaśpiewałam.
– Nie prosiłem o to – oświadcza z malutkim jękiem.
– No to...
Cóż, zabieram rękę i sama zaczynam śpiewać. Nie chce się bawić, to sama się pobawię.
– Ginnnaa - przeciąga literki, jakby nie mógł znieść bólu w dolnych rejonach.
– I shake it off, I shake it off! – zachęcam.
Mam talent do przekonywania, chociaż mój chłopak nie robi niczego czego nie chce, więc po prostu ma ochotę sobie pośpiewać.
Więc ja sprawiam mu niesamowitą przejmując ustami i dłońmi gdy on wyśpiewuje kolejne wersy.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie podroczyła się z nim jeszcze trochę.
– Coś tu słyszę, że nie czysto...
– Zamilcz, kobieto.
Popycha moją głowę tam gdzie jej chce, a ja bawię się równie fantastycznie, co on.
Cóż Lukowi wystarczą cztery minuty, żeby mieć szczęśliwy finał po raz drugi.
– Myślałeś o mnie czy o Taylor Swift? – pytam gdy chowam twarz w zagłębieniu jego szyi.
– O tobie, w stroju Taylor Swift z tego teledysku – mruczy mi do ucha.
Wtulam się w niego, dając sobie chwile wytchnienia, a wtedy któryś z naszych telefonów dzwoni. Nie, to kłamstwo, dzwoni mój telefon, rozpoznaje to po przypisanym do mojej siostry dźwięku.
– Nie wstaję – mruczę – Nie mam siły.
– Teraz by się przydała piosenka twenty two.
Śmieję się, bo ostatnio cały czas katuję go tylko i wyłącznie jej piosenkami.
– Podasz?
Przesuwa się ze mną w swoich ramionach, żeby sięgnąć po mój telefon.
– Tylko bądź cicho.
– Jaka zmienna w tak krótkim czasie – gryzie mnie w ucho gdy ja w końcu odbieram telefon.
– Gdzie ty się podziewasz? – pyta Glen – Nie mogę cię złapać od tygodnia. Po co tyle pracujesz, kiedy zrobiłaś się takim pracusiem?
Słyszę dziewczynki w tle i chyba goniącego za nimi Gavina.
– Dlaczego Gabby jeszcze nie śpi?
– Bo Gavin niedawno wrócił, a ona czekała na niego cały dzień.
Mam dwadzieścia cztery lata, a też czuję, że wszystko, co ostatnio robię to czekam na mojego strażaka albo pracuję, bo wtedy nie mam, kiedy myśleć.
– Jutro wpadnę jak Gavin wyjdzie, około ósmej?
– Chryste, dziewczyno, wstajesz tak wcześnie? I skąd znasz taki dokładny grafik mojego męża?
– Masz mnie, słucham cię bardzo uważnie.
Wyobrażam sobie jak przewraca oczami i kręci głową, niczym nasza mama.
– Zajmij się mężem, Glen.
– Jutro wyciągnę z ciebie cokolwiek ukrywasz – mówi – Baw się dobrze, Gina.
– Ty też!
– Może im po prostu powiemy? – pyta Luke gdy ledwo odkładam telefon – Jesteśmy ze sobą już tak długo..
– Nikomu nie spodoba się to, że jesteśmy razem. Wszyscy będą się bali, że złamię ci serce – trochę żartuję, trochę jestem poważna.
– A złamiesz?
– To zależy czy twoje serce jest tutaj – kładę dłoń pomiędzy jego nogami – Myślisz, że mogę je złamać?
Siadam na niego okrakiem, ocierając się o niego kilka razy, a on tylko przygląda się mojej twarzy.
– Gina...
Pochylam się, żeby go pocałować i zapomnieć o tych poważnych rozmowach. Chwilowo to działa, ale i jego cierpliwość się kiedyś skończy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro