Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 {To tylko ja}

Drink.

Drink.

Drink za drinkiem.

Mam mocną głowę po ojcu, który od najmłodszych lat uczył się, jak nie upijać się w towarzystwie, a pić bez umiaru, bo słuchanie niektórych ludzi to przesada. Czasem zastanawiam się, dlaczego nie mogłam być do niego bardziej podobna. Przejęłabym rodzinne biznesy i żyła w wielkim domu na Bacon Hills, wychowując dzieci z pięknym facetem w garniturze, ale przy tym byłabym okropnym rodzicem, który odwrócił się od własnego dziecka. Może jednak dobrze, że mam z niego tylko nieliczne cechy.

Nie jestem jak matka, nie jestem jak ojciec i nie jestem także jak Glen, czasem nie mam pojęcia kim jestem. Jednak nie dzisiaj, jestem Giną, która chce się zabawić i może trochę potańczyć. Wszyscy wokół już to robią, więc powinnam dołączyć, ale chyba trafiłam na jakąś imprezę dla par, bo nikt nie bawi się sam na parkiecie, a może po prostu brazylijski klimat jest mi jeszcze obcy.

Ktoś mógłby mnie wprowadzić, chociaż zazwyczaj udaje mi się to samej.

Mam zły tydzień, okropny tydzień, który sprawia, że zdecydowanie za dużo myślę. Jestem jeszcze młoda, całe życie przede mną, nie muszę się zatrzymywać, ponieważ poznałam kogoś kogo życie to linia prosta bez żadnych zawirowań, a przynajmniej ta niezawodowa cześć życia.

Rozglądam się dookoła, szukając kogoś kto miałyby podobny pomysł na wieczór, co ja i dostrzegam na końcu baru mężczyznę, który mi się przygląda. Gdy widzi, że to dostrzegam unosi drinka do góry, a ja robię to samo. W innej sytuacji sama bym do niego podeszła, ale skądś wzięła się się u mnie nieśmiałość i czekam na jego ruch. Zamawiam kolejnego drinka, a wraz z moim pojawia się jeszcze jeden. Facet przysiada się do mnie, a ja mogę go w końcu z bliska ocenić.

– Przyglądam ci się cały wieczór – nie wiem, jakim cudem odkrył, że jestem Amerykanką, ale on ma tak wyraźny akcent, że łatwo odkryć, że nim nie jest.

Jego postura świadczy za to o tym, że mógłby grać jakiegoś superbohatera. Długie włosy upięte w kok, tona mięśni, które opinają jego koszule, tatuaże na przedramionach, zadbany zarost..

– I dlaczego nie podszedłeś?

– Chciałem, żebyś mnie zauważyła i rzuciła mi to spojrzenie – pokazuje na moje oczy, jakby wyrażały coś konkretnego – Jesteś tutaj sama – pieprzony wróżbita.

– Wolałabym tańczyć niż gadać – wypijam drinka na raz i ciągnę go w stronę parkietu.

Albo to albo nic.

Chociaż.. obracam głowę w jego stronę, niezłe z niego ciacho, w tym pierwotnym znaczeniu, które może nie podobać się większości panienek z wyższych sfer, ale mi się podoba.

– Jestem instruktorem salsy – mruczy mi do ucha.

– No to pokaż, czego możesz nauczyć taką beznadziejną tancerkę jak ja – nie jestem beznadziejna, ale faceci lubią czuć, że mogą czegoś nauczyć i sprawić, że kobiety będą o nich myślały, gdy następnym razem będą to tańczyć.

Facet nie próżnuje w dotykaniu mnie i wirowaniu mną jak laleczką, wypiłam dostatecznie dużo, żeby mu na to pozwolić i za mało, żeby czegoś rano nie pamiętać. Tańczę nawet w rytm muzyki gdy przyciąga mnie bliżej, żeby pokazać mi kilka ruchów dla zaawansowanych, a gdy jego dłoń przesuwa się po moim ramieniu, na mój obojczyk, na moją szyję.. sama mocniej na niego napieram, póki nie złącza naszych ust w dzikim pocałunku. Wtedy tracę kontakt z muzyką, a zyskuję lepszy z jego ciałem.

– Chodź, pokażę ci jak tańczę sambę w bardziej ustronnym miejscu.

Jego dłoń niejednokrotnie opadła na mój tyłek, ale teraz daje mi jasno do zrozumienia, co ma na myśli, po przez ściśnięcie go. Kiwam głową, zgadzając się na wszystko, co mam ochotę ze mną zrobić.

Moja rodzina nigdy się nie dowie.

Glen nigdy się nie dowie, jak bardzo jestem rozwiązła.

Mam to gdzieś.

Chcę się zabawić.

Zabiera mnie do swojego pokoju w tym samym hotelu, co ja, a nawet na tym samym piętrze.

Nad ranem wymykam się z jego pokoju. Prawdopodobnie powinnam zostawić mu rachunek za podartą sukienkę, ale wtedy musiałabym mu zdradzić moje imię, a to jakimś cudem nie wyszło przez cały wieczór i nie chcę tego zmieniać.

Dobrze się bawiłam.

Lepiej niż dobrze.

Ani razu nie pomyślałam o..

No i proszę, ledwo wyszłam, a już myślę o kimś, kto coś takiego uznałby za przesadę. Na szczęście nigdy się nie dowie, bo to koniec naszej znajomości. Nie zamierzam pakować się w coś poważnego, zakręciłam jego światem i tyle, to koniec. Żadnych poważnych związków.

Luke

Chodzę na randki najczęściej gdy mama podstawi mi pod nos jakąś córkę swojej koleżanki. Myślałem, że przestanie to robić gdy skończę trzydzieści lat, ale tylko się to nasiliło.

Synku, chcę, żebyś miał rodzinę.

Po tym jak ostatnio oschle i nagle pożegnałem się z jedną z tych kobiet, myślałem, że też już sobie daruje, ale ona znalazła mi kolejną samotną dziewczynę, młodszą ode mnie, bliżej wieku Gavina bądź Giny, niż mojego.

Jednak jestem tutaj, siedząc z tą dwudziestokilkulatką, którą próbuję zabawiać rozmową, ale ona jest zbyt wpatrzona w swój telefon. Nie jest nawet zainteresowana moją pracą, nie wiem, co matka myślała sugerując, że to dziewczyna dla mnie.

– Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – pytam w końcu, gdy ona kładzie telefon na kolanach.

– Przepraszam świat social mediów, kompletnie mnie pochłania – uśmiecha się – Czy ty wiesz ile ciekawych rzeczy się dzieje w internecie? Ile ludzie zarabiają na nagrywaniu filmików? Opowiadania o własnym życiu.. ja też próbuję się wybić, bo nie wyobrażam sobie pracy od ósmej do szesnastej za biurkiem i kiedy czas na zabawę?! Kiedy czas na życie?!

W jakiś sposób gdy zaczyna o tym mówić przypomina mi Gine, ale zarazem strasznie się od niej różni. Gina nie wygląda na kogoś kto żyje w świecie internetu, a robi wszystko, żeby jej życie było jak najbardziej prawdziwe i żeby każdego dnia odczuwać w nim jak najwięcej.

– Dlatego mieszkam u rodziców – serio? – Poszłam na studia, ale tak naprawdę mnie nie interesowały..

I dalej gada o sobie i o sławnych ludziach, którzy są znani z rzeczy, które dla mnie nie są niczym szczególnym, a na pewno nie są talentem. Wspomina coś o operacjach plastycznych, które potrzebuje, a ja zastanawiam się czy wie, że to życie nie jest prawdziwe.

Nie mam kont na portalach, co bardzo ją rozczarowuje i brak mojego wsparcia do jej profilu definitywnie kończy te randkę, a ja jestem wdzięczny, bo przynajmniej nie będę musiał się tłumaczyć przed matką.

Mama traktuje mnie chyba jak faceta z dobrymi fundamentami, który mógłby naprostować te dziewczyny, a ja zdecydowanie nie mam na to ochoty.

Może powinienem w końcu przestać szukać czegoś tak konkretnego, skoro nigdzie tego nie ma. Może powinienem skupić się na odczuwaniu, porywczym działaniu, chociaż raz w swoim cholernym życiu.

****
No tego się chyba nie spodziewaliście...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro