Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10 {Spróbuj nie próbować}


Paryż?

Rzym?

Mediolan?

Może Wyspy Kanaryjskie?

Trudno podjąć decyzje.

Za długo już tu siedzę i powinnam się gdzieś wybrać. Poznać jakiegoś gorącego, wakacyjnego faceta i trochę się zabawić. Zawsze myślałam, że będziemy to robić razem z Glen, ale ona przeżywa cały czas swoją pierwszą miłość, a moje pseudo związki to całkowita porażka.

Może coś jeszcze cieplejszego.. Egipt? Nie, nie przepadam za Afryką.

Emiraty? Nie, za bardzo trzeba się ukrywać.

Może zwyczajnie pojadę do Cancun, bardzo banalnie, ale tam zabawa nigdy się nie kończy, może poznam kogoś na tyle ciekawego, że zabiorę go nawet w kolejną podróż...

Mój telefon dzwoni w kuchni, a ja na szczęście potrzebuję dolać sobie trochę winna i zadzwonić po kolejną dawkę sushi, dlatego to idealne wyczucie czasu. Odbieram telefon bez chociażby sprawdzania kto to.

– Gina – to mama.

Nie wiem, czy ona nie posiada instynktu macierzyńskiego, czy cały oddała wraz z wieścią o ciąży Glen, ale nie wcześniej też taka była, tylko od tego czasu weszła na nowy poziom.

– Tak, mamo?

– Miałaś się pojawić dzisiaj w pracy – cholera, cholera, cholera.

Powinnam mieć grafik.

Nie, grafiki są dla nudziarzy. Nie pamiętam nawet kiedy się na to zgodziłam i dlaczego. Chyba ojciec coś powiedział, że brakuje im kelnerek na jakąś imprezę, a ja powiedziałam, że nie mam nic lepszego do roboty. Zgodził się tylko dlatego, że dalej nosimy to samo nazwisko, więc to dobrze świadczy o restauracji, gdzie panuje taka rodzinna atmosfera.. dobra, wracając do sedna sprawy.

– Cholera, jestem już spóźniona.

– Nie, ale za godzinę będziesz.

Nie mówię tego na głos, ale Glen i mama są bardzo podobne. Obie poukładane, wszystko mają zaplanowane i na dodatek wszystko świetnie kontrolują. Może dlatego, że są matkami, a ja nie. Tylko dlaczego moja siostra czasem zgrywa moją mamę...

– Okej, okej, już się zbieram.

Zaplanowanie wycieczki będzie musiało zaczekać, tak samo jak sushi i wino. Cholera, wino, będę musiała wezwać taksówkę i muszę się ubrać.. wtedy dzwoni dzwonek do drzwi. Patrzę na swój strój, mam na sobie tylko koszulkę, którą kupiłam na jednym z koncertów, na które trafiłam przez przypadek i tak mi się spodobało, że od razu po wyjściu wyskoczyłam do sklepu po wszystkie płyty. Otwieram drzwi, wiedząc, że szybko muszę załatwić sprawę kimkolwiek by ten ktoś nie był, ale ten ktoś w ogóle mi tego nie ułatwia. Wchodzi do mieszkania, jakby wchodził do siebie, jego włosy są w kompletnym nieładzie, a koszula wystaje z jednej stroni spodni.

– Mam pracę – oświadcza Luke – Pracę, która jest dla mnie całym życiem – stwierdza – Nie możesz tak mnie całować – chodzi po moim korytarzu w kółko – Rozumiemy się? Nie możesz mnie tak..

– Koleś, daj spokój, zaraz na złość cię pocałuję – patrzy na mnie jakbym oszalała – Ciesz się, że chociaż ostrzegłam.

– Tak się nie robi!

Bo co? Bo upokorzyłam go przed kolegami? Bo pokazałam, że kogoś ma, że jest atrakcyjny?

– Nie bawię się w takie rzeczy – oświadcza poważnie – Takie dziewczyny jak ty w ogóle nie są w moim typie.

– Obrażasz mnie we własnym domu.. – tak naprawdę się droczę, to trochę zabawne przyglądając mu się takiemu zdenerwowanemu z powodu jednego, małego pocałunku i to nawet nie było wszystko na co mnie stać, nawet nie połowa.

– Nie obrażam, ja tylko..

– Próbujesz zrozumieć, dlaczego ciągnie cię do kogoś takiego jak ja?

Może inna osoba miałaby trochę instynktu samozachowawczego i bała się prawie obcego faceta, ale nie ja. Przeraża mnie tylko ogień, a nie ci co go gaszą. Cóż, może ta metafora nie jest do końca trafna, bo jego zdenerwowanie zdaje się go w jakiś sposób rozpalać.

Wsuwam dłonie za jego pasek, który jest za luźno zapięty, jakby robił to w pośpiechu, żeby jak najszybciej się tutaj zjawić. Unoszę głowę, żeby spojrzeć w jego oczy, a on po prostu morduje mnie wzorkiem.

– Właśnie o tym mówię! – unosi się – Nie możesz...

Zamiast włożyć drogą stronę jego koszuli, wyjmuję te włożoną, drapiąc paznokciami jego podbrzusze.

– Co nie chcesz się tak czuć? – moja dłoń cały czas znajduje się pod koszulą i chcę przesunąć ją niżej, ale gdy tylko rusza się o milimetr, on blokuje ją swoją.

– Nie szukam tego – mówi stanowczo – Nie jestem facetem, który chce zabawy. Mam trzydzieści lat..

– I wyglądasz, jakbyś nigdy jej w życiu nie zaznał.

– Ty za to zaznajesz jej bezustannie – nie wiem czy to zazdrość, czy przytyk czy jak mam to rozumieć.

– Nie chcesz się całować to nie – stwierdzam – Skoro tak bezustannie jej zaznaję to znajdę kogoś.. – wystarczy, żebym odsunęła się na krok po powiedzeniu tych słów, żeby została przyciągnięta bliżej niż byłam przed chwilą.

Zazdrośnik.

Zazdrośnik, a nawet mnie nie chce.

A raczej nie chce mnie chcieć, co czyni go..

– Jesteś.. – muszę wymyślić coś trafnego.

– Zamknij się.

Chcę szybko powiedzieć 'psem ogrodnika', ale jego usta przyciskają się do moich i wiem, że nie chcę czekać, kiedy wróci do swojego 'nie chce, ale innym nie dam', a wziąć tyle ile chce mi dać.

Przez ostatnie osiem lat odkryłam, że tylko niektórzy faceci potrafią całować namiętnie i delikatnie zarazem. On do nich należy i należy też do mężczyzn, którzy chcą mieć pełną kontrole, a ja nie jestem fanką jej oddawania. Dlatego się przepychamy, próbujemy kontrolować sytuacje, ale to mi średnio to wychodzi, bo odchyla moją głowę i całuje jak tylko mu się podoba, a ja chcę tylko więcej i więcej..

Mój telefon dzwoni.

– Cholera! – odrywam się od niego, a on musi puścić moje policzki, które cholera wie, kiedy złapał. Przede wszystkim skupiałam się na jego języku – Muszę iść do pracy.

– Serio? Akurat ten jeden raz?

Ta sytuacja mnie z jakiegoś powodu bawi.

Cmokam jego usta w najszybszym pocałunku świata.

– Zamknij za sobą drzwi, ja muszę iść się przebrać.

– I to tyle? – słyszę zdenerwowanie w jego głosie – Tak całujesz i każesz mi spadać?

– Przecież nie wskoczę do łóżka facetowi, który chce czegoś poważnego..

– A to dlaczego? – pyta, jakby mógł się bzykać tu i teraz.

– Bo zaraz mi wyskoczy z pierścionkiem, obrączką..

– Może powinniśmy ochłonąć – coś się zmienia w wyrazie jego twarzy, a ja nie potrafię stwierdzić, co – Może dobrze, że musisz iść do pracy.

– Za szybkie tempo? – kpię.

– Podczas akcji to jedyne tempo jakie znam – stwierdza – Nie o to mi chodziło, gdy tutaj przyszedłem – tłumaczy – Powinniśmy mieć czas to przemyśleć.

Nad czym tu myśleć?

W ogóle tego nie rozumiem,

Facet nie wie, co to zabawa i nie wie, że się z niego nabijam. Gdyby nie jego niepewność siebie, mogłabym wskoczyć z nim już dzisiaj do łóżka, ale on potrzebuje niewiadomo jakiego przygotowania.

– Facet, za dużo myślisz.

Widzę jak walczy ze samym sobą, żeby albo wyjść albo ponownie przyciągnąć mnie do siebie.

– Pomyśl czego ode mnie chcesz, Gina.

– A ty przestań myśleć, czego ode mnie chcesz! – krzyczę, po czym słyszę otwierające, a po chwili zamykające się drzwi.

Chyba zamotałam w jego życiu bardziej niż chcę się przyznać.

****
Jesteście tacy pozytywni w tym opowiadaniu i aktywni, że dziękuję za to następnym rozdziałem 😊☺️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro