32.
Gregor został dzień dłużej po studniówce, a potem wrócił do siebie do Austrii.
Śmiało mogłam powiedzieć, że był to jeden z najlepszych wieczorów mojego życia.
Aktualnie nastał styczeń a ja siedziałam w samolocie do Innsbrucka, skąd miał mnie Krafti odebrać.
Planowaliśmy imprezę urodzinową dla mojego ukochanego. Początkowo Gregor próbował mnie sam ściągnąć do siebie, ale wykręciłam się mega ważnym sprawdzianem.
Wiedziałam, że był przybity, ale powiedział, że w pełni to rozumie i nadrobimy następnym razem.
Nie mogłam się doczekać jego miny kiedy mnie zobaczy.
Świetnie się składało, że akurat w dniu jego urodzin w Austrii był konkurs.
Jako że ten sezon szedł mu fantastycznie, miałam nadzieję, że uda się mu zająć miejsce na podium.
Lot do Innsbrucka nie trwał długo, toteż około godziny 12 stałam już w hali przylotów i czekałam na mojego krasnalowego przyjaciela.
-Julia! - Usłyszałam wołanie gdzieś za plecami.
Odwróciłam się i ujrzałam jak w moim kierunku zmierza dwóch mężczyzn.
Mężowie jak zawsze nierozłączni pomyślałam.
-Stefan Kraft i jego wierny towarzysz Michael Hayböck - Powiedziałam gdy stanęliśmy twarzą w twarz.
Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu. Na krótko jednak.
Już po chwili miażdżona byłam w ich uścisku. Ależ ja się za nimi stęskniłam!
-Pani Schlierenzauer, witamy w naszej ojczyźnie - Przywitał się blondyn, gdy zostałam już przez nich puszczona.
-Żadna tam pani Schlierenzauer - Machnęłam ręką.
-Jeszcze! - Mruknął do siebie Krafti.
Zignorowałam tę uwagę i podążyłam za Austriakami.
Byłam ciekawa kiedy się połapią, że przydałaby mi się pomoc z bagażami...
I oni się mają za facetów. Brak słów, naprawdę.
Odchrząknęłam głośno czym zwróciłam na siebie ich uwagę.
Stefan walnął sobie z otwartej dłoni w twarz a Michael poszedł w jego ślady.
-Wybacz... - Powiedział krasnal - Zapomnieliśmy.
-No dzięki - Burknęłam i poprawiłam torebkę na ramieniu.
Siedząc w aucie zostałam oczywiście wykolegowana na tyły.
Jadąc nie mogłam się powstrzymać i robiłam zdjęcia praktycznie wszystkiemu.
Kochałam to miasto. Nawet bardzo. Mogłabym tu zamieszkać pewnego dnia...
Jako że Michael miał tu mieszkanie, to u niego właśnie miałam przenocować.
Urodziny Gregora wprawdzie wypadały dopiero następnego dnia, ale chciałam już teraz się z nim spotkać.
Tak więc po odstawieniu bagażu do Hayboecka, ruszyliśmy w stronę hotelu, w którym spali zawodnicy.
-Poczekaj tu na swojego księcia - Poinstruował mnie Stefan, a sam ze swoim mężem poszli po Schlierenzauera.
Pod pretekstem, że trener coś od niego chce mieli ściągnąć go na dół do holu.
Serce zaczęło mi być szybciej w oczekiwaniu na ukochanego. Każda sekunda dłużyła się niemiłosiernie.
Aż w końcu zobaczyłam go...
Miał kwaśną minę, tak że normalnie bez kija nie podchodź.
Ewidentnie nie był zadowolony, że ktoś coś od niego chciał i musiał się ruszać ze swego pokoju.
W pewnym momencie jednak Stefan szturchnął go w ramię i brodą wskazał w moim kierunku.
Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, Austriak zamarł w bezruchu.
Po chwili jednak jego twarz rozjaśniła się i już nawet nie szedł, a biegł w moją stronę.
Na usta cisnął mi się szeroki uśmiech gdy mój ukochany pochwycił mnie w swoje ramiona i przycisnął do siebie, miażdżąc w swoim ciasnym uścisku.
-Kochanie... - Wyszeptał w moje włosy - Jesteś tu. Ty tu naprawdę jesteś...
Pokiwałam uśmiechnięta głową i przybliżyłam się tak, że stykaliśmy się czołami.
-Tęskniłam za tobą Gregor - Wyznałam.
-Ja też skarbie, ja też - Powiedział a następnie pochylił się, składając na mych ustach czuły pocałunek.
Jak mi tego brakowało. Jego pocałunków, jego dotyku, głosu, obecności... Po prostu całego jego.
Nie zdążyłam się nawet przywitać z moimi norweskimi przyjaciółmi, których dostrzegłam gdzieś tam w kącie, zostałam porwana przez swojego ukochanego do jego pokoju.
Tam zostałam delikatnie ułożona na łóżku, gdzie Gregor pochylił się nade mną i poczynając od ust, zaczął składać drobne pocałunki.
Przez usta, do szyi, na dekolcie nie skończywszy. W każdym miejscu, którego jego usta dotknęły czułam przyjemne mrowienie.
Po chwili jednak Schlierenzauer ułożył się obok mnie, jedną ręką podpierając głowę a drugą ułożywszy na moim brzuchu.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś - Powiedział.
Uśmiechnęłam się delikatnie i wplotłam dłoń w jego włosy. Rozczochrałam jego fryzurę i przybliżyłam się do Austriaka.
-Zostaniesz u mnie na noc prawda? - Spytał.
-Zostawiłam rzeczy u Michaela - Odpowiedziałam.
-Nie ma problemu - Wstał i chwyciwszy telefon, zadzwonił do swojego przyjaciela z prośbą o dostarczenie bagaży.
Resztę dnia spędziliśmy razem, w łóżku, tkwiąc w swoich objęciach.
Kolejny dzień, czyli urodziny mojego mężczyzny, rozpoczęły się od mojej wczesnej pobudki.
Po cichu podeszłam do walizki skąd wyciągnęłam prezenty dla Gregora.
Ułożyłam pakunki gdzieś pod kołdrą i usiadłam okrakiem na biodrach Austriaka.
Delikatnie muskałam dłonią jego nagą klatkę piersiową, składając tam kilka drobnych pocałunków.
-Czym sobie zasłużyłem na tak miłą pobudkę? - Spytał mężczyzna swoim zachrypniętym od snu głosem.
-Niczym, po prostu cię kocham - Odpowiedziałam i nachyliłam się, aby dosięgnąć jego ust.
Gregor podchwycił moją inicjatywę i już po chwili czułam na wcięciu w talii jego wielkie dłonie, które przyjemnie miziały moją skórę.
-Wszystkiego najlepszego kochanie - Powiedziałam, odrywając się od niego.
Zeszłam z jego bioder i wyciągnęłam prezenty, które podałam zaciekawionemu skoczkowi.
W pierwszej torbie znajdował się własnoręcznie przygotowany album z naszymi zdjęciami.
-Skarbie... - Wyszeptał, a gdy podniósł wzrok mogłam zauważyć, że miał zeszklone oczy.
Nie podoba mu się?
-To jest najlepsze co kiedykolwiek dostałem - Przyznał, przyciągając mnie do siebie i namiętnie całując.
-To zobacz jeszcze to - Poprosiłam, wręczając mu niedużych rozmiarów kopertę.
Delikatnie ją otwarł, nie chcąc tego rozerwać.
Ze zdenerwowania aż zagryzłam wargę do krwi.
Byłam bardzo ciekawa jak na to zareaguje.
W dłoni mężczyzny znalazły się dwa kartoniki.
-Nie mów, że kupiłaś bilety na koncert Eda Sheerana! - Wykrzyczał uradowany.
Pokiwałam zadowolona głową.
-Boże Julia! Jesteś najlepsza!
Zrobiło mi się ciepło na sercu wiedząc, że Austriakowi podobało się to co dla niego przygotowałam.
-Masz mi tylko wygrać dzisiejszy konkurs! Chcę dostać kwiatki z podium.
-Dla ciebie wszystko skarbie - Pocałował mnie, a za chwilę do naszego pokoju wpadli jego przyjaciele z drużyny, chcąc złożyć mu życzenia i wręczyć podarunki.
•••
Konkurs przebiegł pomyślnie a podium zajmowali Maciek Kot z trzecim miejscem, ku zdziwieniu wszystkich mój Hilduś kochany z miejscem drugim, no i w końcu, zgodnie z moją prośbą, pierwszy był nie kto inny tylko Gregor Schlierenzauer.
Był dumna z mojego mistrza i po ceremonii od razu rzuciłam mu się w ramiona, przytulając go z całej siły.
-Gratuluję skarbie! - Wykrzyczałam, bo pośród tego tłumu ludzi nie dało się inaczej.
-Dziękuję, a to dla ciebie - Powiedział, wręczając mi do rąk bukiet, który wyglądał jak wiązanka pogrzebowa.
Austriacy mieli zatem podwójne świętowanie dzisiaj.
Impreza została zorganizowana w restauracji niedaleko hotelu.
Zaproszeni byli wszyscy. Każdy naród.
Trzeba było przyznać, że wszyscy bawili się świetnie.
A najlepiej oczywiście Gregor z przyjaciółmi.
Cały parkiet należał do niego i ferajny.
Gdy siedziałam w kącie odpoczywając od tańców i popijając swojego kolorowego drinka doszłam do jednego wniosku.
Mianowicie, byłam ogromną szczęściarą mając u swego boku ukochanego mężczyznę, który był dla mnie całym światem. A także posiadając tak wspaniałych przyjaciół, którzy są przy mnie po prostu zawsze.
Oby nic tego nie zmieniło...
•••••••••••••••••••••
Wiecie co? Głupio mi to mówić, ale straciłam serce do tego opowiadania :/
Mam wrażenie, że wszystko jest tu do dupy, nic nie pasuje i w ogóle.
Chyba się nawet cieszę, że za chwilę kończę te wypociny.
J.
🌸
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro