Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26.


-Powtórz to - Zażądałam.

-Kocham cię - Usłyszałam te dwa cudowne słowa.

-Jeszcze raz - Poprosiłam ponownie.

-Kocham cię - Na mojej twarzy rozkwitł uśmiech.

Nie mogłam nic poradzić na swój instynkt, po prostu rzuciłam się w ramiona Schlierenzauera.

Ten podniósł mnie i zakręcił nas kilkukrotnie dookoła naszej własnej osi.

Nie zwracaliśmy uwagi na wodę, która lała się strumieniami, rozkoszowaliśmy się swoją bliskością.

Długo wpatrywaliśmy się w siebie.

W głowie wciąż echem odbijały się jego słowa.

-Kocham cię Julia - Powiedział po raz kolejny Gregor, a ja przyłapałam się na tym, że mogłabym słuchać tego cały czas i nigdy by mi się to nie znudziło.

Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, nie wiem czy byłam na to gotowa, więc po prostu się w niego wtuliłam.

-Bąbelku... - Usłyszałam - Powinniśmy wracać.

-Po co?

-Zaziębisz się skarbie - Ucałował moje czoło.

-Co z tego - Odparłam - Uciekniesz mi jeszcze i co wtedy zrobię?

-Nigdzie się nie wybieram - Zapewnił.

-Jasne jasne, każdy tak mówi...

-Julia - Powiedział - Popatrz na mnie.

Spojrzałam się na niego jak prosił. Woda ściekała po nas jakby ktoś wiadro wylał.

Chwycił moją twarz w swoje dłonie i oparł czoło o moje.

-Kocham cię i naprawdę...nigdzie się nie wybieram - Po tych słowach złożył na moich ustach ostatni pocałunek i oboje wróciliśmy biegiem do hotelu.

Zignorowaliśmy nieprzychylne spojrzenia obsługi, ale się nie dziwię, jako że wszędzie zostawialiśmy za sobą kałuże.

W moim pokoju dałam mu ręcznik, żeby mógł się osuszyć, a sama poszłam do łazienki się przebrać.

-Masz - Powiedziałam, podając mu koszulkę, którą kiedyś mi dał - Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że w niej spałam.

-Absolutnie nie, ale ona i tak jest już twoja - Odrzekł ściągając swoją przemoczoną koszulę, dzięki czemu miałam znowu mini zawał serca.

Nigdy nie pojmę, jakim cudem te patyki mają tak świetnie wyrobione mięśnie. Czarna magia.

Po chwili jednak i tą szarą koszulkę zdjął.

-Za gorąco mi jest - Oznajmił.

-Chodź tu do mnie - Powiedział Austriak, leżąc już na moim łóżku, a czasie gdy ja siedziałam na krześle przed lustrem i próbowałam rozczesać włosy.

-Zajęta jestem, nie widzisz? - Warknęłam.

Schlierenzauer westchnął ostentacyjnie i wstał z łóżka. Wolnym krokiem podszedł do miejsca gdzie siedziałam.

Stanął za mną, wyciągając z mojej ręki szczotkę, po czym chwyciwszy pasma, zaczął je rozczesywać.

Przyglądałam się jemu odbiciu w lustrze. Bez koszulki, z pełnym skupieniem na twarzy. Jego ruchy były niespieszne, delikatne.

Gdy w końcu podniósł wzrok i nasze spojrzenie się spotkały, wzdrygnęłam się.

-Drżysz - Zauważył, mówiąc szeptem.

-Zimno mi nie jest - Odparłam.

Atmosfera definitywnie zgęstniała. Zrobiło się jakoś bardziej...intymnie?

Obserwując siebie nawzajem w lustrze, Gregor kończył rozczesywanie moich włosów.

-Gotowe - Mruknął, odkładając szczotkę na blat.

Ponownie stanął za mną i położył ręce na moich ramionach, powoli je gładząc.

-Jesteś piękna - Powiedział, wpatrując się w odbicie w lustrze.

Wstałam z krzesła i odwróciłam się w stronę Austriaka.

Ręce ułożyłam na jego klatce piersiowej. Pod dłońmi czułam jego bicie serca. Biło swoim stałym, spokojnym rytmem.

-Gregor ja... - Zaczęłam - Nawet nie wiesz jak ciężko przychodzi mi to powiedzieć...

-Nie musisz nic mówić maleńka - Wyszeptał, chowając twarz w moich włosach, po tym jak uprzednio przytulił mnie do swojej piersi.

-Dlaczego ja? - Spytałam, zmieniając temat - Jest tyle dziewczyn na świecie. Piękniejszych, mądrzejszych, utalentowanych, a przede wszystkim starszych ode mnie.

Mężczyzna po raz kolejny westchnął i pociągnął mnie na skraj łóżka, gdzie usadowiłam się na jego kolanach, twarzą do niego.

Uśmiechnął się delikatnie i założył uciekający kosmyk włosów za moje ucho.

-Kocham cię - Powiedział pewnie, a mi zrobiło się cieplej na sercu - I mam głęboko gdzieś czy jesteś starsza czy młodsza, niższa czy wyższa, to są szczegóły. Nie interesują mnie inne dziewczyny. To dzięki tobie odżyłem, to dzięki tobie mam powód do wstawania rano. Dzięki tobie a nie im. Ty jesteś dla mnie niebem,
słońcem, które nigdy nie zachodzi. Jesteś dla mnie południem, nocą i dniem. Jesteś dla mnie wszystkim. To ciebie chcę, nie inne dziewczyny. Chcę ciebie i tylko ciebie, rozumiesz?

Pokiwałam głową w zrozumieniu, uśmiechając się słabo, bo widok miałam zamazany przez łzy, które spływały jak wodospad. Austriak starł je swoimi kciukami

-Nikt nigdy nie powiedział mi czegoś takiego - Przyznałam.

-Zatem ja będę powtarzał ci to codziennie, do znudzenia.

-Jesteś tego pewien?

-Czego?

-Mnie?

-Bardziej niż czegokolwiek innego. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak szybko zawładnęłaś moim życiem. I będę do końca życia dziękował niebiosom, że przyszłaś wtedy na skocznię i do ciebie podszedłem. I chociaż pewnie brzmię tandetnie i ckliwie, to jednak wiem, że bez ciebie moje życie dalej byłoby takie szare i nijakie - Powiedział, a ja ponownie się wzruszyłam.

-Ale Gregor... - Mruknęłam, bawiąc się jego włosami - Naprawdę nie przeszkadza ci ta różnica wieku? I fakt, że jesteśmy z dwóch różnych krajów?

-Nie - Stwierdził stanowczo.

-I jak ty to sobie wyobrażasz co? - Spytałam.

-Daj mi się cieszyć tym, że jesteś tu i teraz w moich ramionach, a resztą zajmiemy się później - Zaśmiałam się cicho i pochyliłam się, aby go pocałować.

Gregor był jednak szybszy i cmoknął mnie szybko. Zazwyczaj to on pogłębiał pocałunki, tym razem to jednak ja przejęłam inicjatywę. Z czego skoczek był oczywiście bardzo zadowolony.

Zmusiłam go do tego, aby się położył na łóżku, a sama wciąż siedziałam na nim okrakiem.

Byłam zbyt zajęta całowaniem mężczyzny, żeby zarejestrować moment, w którym jego dłonie wślizgnęły się pod moją koszulkę.

Zadrżałam na kontakt jego zimnych rąk z moim rozgrzanym ciałem.

Schlierenzauer błądził swoimi dłońmi wzdłuż mojego ciała, doprowadzając mnie tym do białej gorączki.

Każdy jego ruch nakręcał mnie jeszcze bardziej.

Oderwałam się na chwilę od cudownych ust bruneta, po czym zdjęłam swoją koszulkę.

Zostałam jedynie w staniku sportowym i dolnej części bielizny, jako że mokre ciuchy się suszyły, a mi nie chciało zakładać się spodni.

Leżący pode mną Austriak uważnie zlustrował mnie wzrokiem a następnie prawy kącik jego ust powędrował ku górze.

Powróciłam do namiętnego całowania go. Składałam pocałunki na ustach, szczęce, szyi, a Gregor wydawał z siebie pomruki, oznaczające zadowolenie ze stanu w jakim się znajduje.

Tę przepiękną chwilę przerwało nam czyjeś wtargnięcie do pokoju.

-I jak się moja dziecinka bawiła na randce? - Krzyknął nie kto inny tylko Tom Hilde - Podobało ci si...

Przerwał w momencie, gdy zobaczył w jakiej pozycji się znajdujemy z Gregorem.

Widząc to, pisnął jak baba i natychmiast odwrócił się plecami do nas.

-Nic nie widziałem! - Zapewnił, zakrywając dla pewności oczy.

Spojrzałam na Austriaka, którego cała sytuacja bawiła.

Oboje wstaliśmy jednak i ubraliśmy się, żeby Tom się nie wystraszył ponownie.

-Możesz już patrzeć - Powiedział Gregor, na co Hilde odwrócił się.

-Mogłaś mi powiedzieć co planujesz Julia - Zarzucił mi Tom.

-Ale ja sama tego nie planowałam - Podniosłam ręce w obronnym geście - To przez tego tu obok.

Schlierenzauer spojrzał się na mnie, zadowolony jak nie wiem.

Resztę tego wieczoru, a w zasadzie nocy, spędziliśmy we trójkę. Rozmawialiśmy, trochę wypiliśmy.

Byłam szczęśliwa mając przy sobie tak świetnego przyjaciela jakim jest Norweg, oraz mężczyznę, który zawładnął mym sercem.

-Pasujecie do siebie - Stwierdził w pewnym momencie Tom, przechylając szklankę, w której znajdowała się reszta wódki. Wybaczcie, kieliszków nie mieliśmy...

-Kocham ją - Przyznał szczerze Gregor, posyłając mi swój zniewalający uśmiech.

Kocham ją...

Ja chyba też cię kocham Gregor...

******************
W sumie nie wiem co to za rozdział.
Nudziło mi się i powstało...to coś.

Miłego czytania czy coś w tym stylu.
Idk.

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro