15.
Był 19 lipiec, godzina 13:20, a my z Anią właśnie wychodziłyśmy z samolotu, który wylądował w Hinterzarten [kij z tym, że nie mam pojęcia czy jest tam jakiekolwiek lotnisko XD].
Tak, dobrze się domyśliliście.
Gregor zaproponował, abym resztę wakacji spędziła z nim.
Początkowo oponowałam, twierdząc że nie mam pieniędzy, na co on oczywiście od razu zapewnił mnie, że nie ponoszę absolutnie żadnych kosztów.
Wówczas mu powiedziałam, że go pojebało i nie pozwolę, żeby wydawał na mnie ogromnych sum pieniędzy.
Kochany Schlierenzauer stwierdził więc, że to mnie zdrowo jebło i jestem jego gościem, w dodatku kobietą, i nie wypada mu żądać ode mnie zapłaty.
Dżentelmen się znalazł.
Przekupił mnie jednak niespodzianką.
Powiedział, że przygotuje coś specjalnego, i że będę zachwycona.
Zgodził się też, abym wzięła Anię ze sobą, bo pewnie dziwnie bym się czuła przebywając wśród samych facetów.
Przyznałam mu rację, jednak wiedziałam, że półtora miesiąca z samymi przystojniakami na pewno mi nie przeszkadza.
Teraz właśnie wylądowałyśmy i czekałyśmy na odbiór bagaży.
A za chwilę już miałam zobaczyć swojego bubu, który obiecał po nas przyjechać.
-Są i nasze walizki! - Krzyknęła w pewnym momencie Ania, wyrywając mnie z zamyślenia.
Spojrzałam na taśmę i faktycznie znajdowały się tam nasze bagaże.
Z tym, że ja wzięłam ze sobą trzy ogromne walizki a moja przyjaciółka jedną większą a drugą mniejszą, bo jak twierdziła, to ja zawsze gdziekolwiek się wybierając, brałam ze sobą zawartość całej szafy.
Przecież nigdy nie wiesz co ci się przyda prawda?
Odebrawszy swoje torby udałyśmy się do miejsca, gdzie czekać miał na nas Austriak.
Idąc tak przez ten korytarz musiałyśmy wyglądać komicznie, a przynajmniej ja, obładowane tymi wszystkimi gratami.
Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię i nim się obejrzałam, rzuciłam swoje bagaże ignorując wszystkich i wszystko, i pobiegłam pędem w stronę mojego bubu.
Scena niczym z komedii romantycznej.
Wpadłam w ramiona mojego ulubionego skoczka, a ten podniósł mnie i obkręcił parę razy wokół własnej osi.
-Boże jak ja za tobą tęskniłam! - Powiedziałam, gdy już postawił mnie na ziemię i mogłam się na spokojnie w niego wtulić.
-Ja za tobą też bąbelku. Nawet bardzo, bardzo, bardzo! - Przyznał, wciąż mnie obejmując. - A nie widzieliśmy się zaledwie parę dni.
Uśmiechnęłam się do niego i niestety puściłam, bo wiedziałam, że nie jesteśmy sami.
Gregor spojrzał się na mnie z serdecznym uśmiechem i założył mi kosmyk włosów za ucho, które akurat gdzieś się pałętał po mojej twarzy.
Patrzyliśmy w milczeniu na siebie, zadowoleni, uśmiechnięci, jednak KTOŚ musiał nam przerwać.
-My się chyba sobie oficjalnie nie przedstawiliśmy - Powiedziała moja przyjaciółka podchodząc do nas i wyciągając w stronę mężczyzny rękę. - Anna jestem, ale mów mi jak chcesz.
Gregor grzecznie ujął jej dłoń, ścisnął delikatnie i powiedział.
-Gregor - Po uprzejmościach zapytał - Gotowe na najlepsze wakacje życia?
Ochoczo pokiwałyśmy głowami wiedząc, że z nim i resztą zawodników na bank się nie będziemy nudzić.
Austriak chciał nas zaprowadzić do auta, ale widząc ilość bagażu, musiał zadzwonić po kogoś, aby mu pomógł.
Bo oczywiście! Nie pozwolił nam dźwigać walizek.
Nie miałam pojęcia kim był jego towarzysz, ale wystarczyło, że usłyszałam wołanie swojego imienia zza pleców.
-Julia kochanie! - Odwróciłam się w tamtą stronę i dostrzegłam małego Austriaka idącego w moją stronę.
Przytuliłam go na powitanie i przywitałam się.
-Co tam kurduplu? Stęskniłeś się?
-Bardzo - Uśmiechnął się, ukazując te swoje urocze krzywe zęby. - Nie bardziej jednak niż ten tu. - Dodał wskazując głową na stojącego za mną Schlierenzauera.
Gregor tylko spalił buraka i nic nie powiedział.
-Dobra dzieciaczki - Powiedział Krafti. - W czym wam jestem potrzebny?
Schlierenzauer ze swoim wrednym i złośliwym uśmieszkiem, odsunął się, pokazując stojące za nim ilości bagażu.
Kraftowi minę zrzedła jak to dostrzegł.
-Wyście kurwa na rok przyjechały czy na ile? - Spytał, robiąc wielkie oczy.
W odpowiedzi wzruszyłyśmy tylko ramionami i pozwoliłyśmy zabrać mężczyznom nasze torby.
Męczyli się trochę, więc musiałam to udokumentować.
Wykorzystam to kiedyś z pewnością.
W aucie panowie zajęli przód, my tyły, dzięki czemu mogłyśmy spokojnie porozmawiać, używając polskiego.
Na co nasi towarzysze oczywiście się krzywili, twierdząc że nasz język jest nienormalny.
A gdy się spytałam ich czy znają jakieś polskie słowa, nie muszę chyba mówić co otrzymałam w odpowiedzi prawda?
Z lotniska do hotelu jechało się niestety prawie godzinę, co dało się odczuć.
Zwłaszcza, że byłyśmy zmęczone po podróży samolotem.
Na miejscu naszymi bagażami zajęła się obsługa hotelu, a wszelkie formalności na szczęście załatwiał Gregor i Stefan.
Razem weszliśmy do windy, i potem Austriacy mieli nam pokazać nasz pokój.
-A trenerowi to nie przeszkadza? - Spytała Ania, gdy muzyczka z windy stała się nie do zniesienia.
-Powiedział że nie, bo obecność płci przeciwnej może nas jakoś zmobilizuje do cięższych treningów czy coś takiego - Odpowiedział Kraft.
-Naprawdę? - Spytałam na co oni kiwnęli głowami w potwierdzeniu.
-A wieczorem was poznamy z resztą teamu i Kuttinem - Dodał Gregor. - Takie spotkanie zapoznawcze. Dowiecie się jak wyglada nasz dzień i ogólny plan na te zawody.
-To miło z waszej strony - Uśmiechnęłam się do nich ciepło co odwzajemnili.
Pokój był naprawdę śliczny. Nie za mały, nie za duży, w sam raz.
Z ogromnym lustrem, co mi się bardzo podobało, i najważniejsze, balkon z widokiem na góry.
Przy szafie stały już nasze bagaże, które na szczęście ktoś był tak miły i przyniósł.
-To my was zostawiamy - Powiedział Gregor. - Odpocznijcie, bo wyglądacie na padnięte i przydałoby się wam trochę snu, a wieczorem po was przyjdziemy okej?
Zgodziłyśmy się i po chwili zostałyśmy same.
-Niezła sprawa nie? - Zagadnęła mnie Ania.
-Ale z czym? - Spytałam.
-No z tym całym wyjazdem - Odrzekła brunetka. - Półtora miesiąca z tymi przystojniakami i jeszcze nie musimy za to płacić.
-Nie patrzę na to od względem finansowym Ania.
-Wiem wiem, ale mówię o dodatkowych korzyściach.
-Może faktycznie chodźmy się zdrzemnąć co?
Dziewczyna przytaknęła i zasłoniwszy zasłony, rzuciłyśmy się na nasze łóżka.
Miałyśmy gdzieś, że byłyśmy w makijażu i w pełnym ubraniu.
Jedyne o czym marzyłyśmy to sen.
Perspektywa Gregora
O 17:40 stwierdziłem, że czas iść po dziewczyny.
Cieszyłem się bardzo, że Julia zgodziła się na moją propozycję. Miałem nadzieję, że będzie się tu dobrze bawiła i zapomni chociaż na jakiś czas o przykrych, domowych sytuacjach.
Zapukałem lekko do drzwi, ale odpowiedziała mi cisza. Zastukałem więc mocniej i po chwili otworzyła mi zaspana Ania.
-Wejdź - Powiedziała jedynie i otwarła szerzej drzwi wpuszczając mnie do środka.
Wchodząc głębiej w pokój, zauważyłem śpiącą blondynkę. Rozczulił mnie ten widok.
Nie miałem serca jej budzić, na szczęście Ania nie miała z tym problemu i już po chwili Julia była brutalnie budzona przez swoją towarzyszkę.
Wymieniły parę słów po polsku, z czego jak zawsze nic nie zrozumiałem.
Muszę się kiedyś nauczyć tego języka pomyślałem.
-Daj mi 20 minut - Poprosiła dziewczyna i zniknęła za drzwiami łazienki.
-Wyspałyście się? - Spytałem brunetkę, która akurat stała przed lustrem i rozczesywała włosy, a nie chciałem, żeby panowała jakaś niezręczna cisza.
-Oj tak - Powiedziała Ania. - Nawet nie wiesz jak bardzo potrzebny był nam odpoczynek.
-Cieszę się - Uśmiechnąłem się do niej. - Teraz w zasadzie wszyscy czekają już na was w jadalni.
-Czemu tam?
-Musicie przecież coś zjeść, a dla nas to i tak pora kolacji.
Wymieniłem z nią jeszcze parę uwag, aż wyszła Julia i oznajmiła, że możemy iść.
Zdecydowanie potrzebuje więcej czasu na wyszykowanie się niż jej przyjaciółka.
-Gotowe? - Spytałem zatrzymując się z nimi przed drzwiami stołówki.
-Stresuję się - Przyznała blondynka.
-Nie masz czym bąbelku - Zapewniłem je i wszedłem do środka, a dziewczyny zaraz za mną.
Chłopcy z drużyny zaczęli im się przedstawiać, kiedy ja stałem z boku i rozmawiałem ze Stefanem.
-Spójrz - Kraft szturchnął mnie łokciem i pokazał w stronę dziewczyn.
Zapewne chodziło mu o Hayböcka.
-Michael jestem - Usłyszałem jak przedstawiał się Julii.
Ta podała mu rękę, którą blondyn ujął i ucałował.
Pierdolony dżentelmen się znalazł pomyślałem.
Nie podobała mi się ta podejrzana uprzejmość.
Michael rzadko kiedy taki był.
-Uspokój się - Usłyszałem od Stefana, na co spojrzałem się na niego pytająco. - Zabijasz Hayböcka wzrokiem, przecież on nic takiego nie robi, tylko się wita.
Na ten komentarz tylko prychnąłem.
Na szczęście spotkanie przebiegało już bez żadnych dziwnych sytuacji. Dziewczyny zostały świetnie przyjęte przez zespół z trenerem na czele, który zaprosił je nawet na jutrzejszy trening.
Po wspólnym posiłku pożegnały się ze wszystkimi, podziękowały za spotkanie i oznajmiły, że wracają do pokoju bo muszą się jeszcze rozpakować i takie tam.
Chciałem jeszcze pobyć trochę z Julią, więc napisałem jej smsa:
Do: Bąbelek 👸🏼
Masz może czas jeszcze?
Od: Bąbelek 👸🏼
Jasne! A co proponujesz?
Do: Bąbelek 👸🏼
Mam pokój z Fettnerem, ale on idzie do Polaków pograć w pokera, więc jakbyś chciała, to możesz wpaść, pogadać czy coś
Od: Bąbelek 👸🏼
Z chęcią 🙈
Do: Bąbelek 👸🏼
Pokój 211
Ja również pożegnałem się z towarzystwem i udałem się do swojego pokoju.
Ku mojemu zdziwieniu Julia stała już pod drzwiami.
Jednak przepuściłem ją w drzwiach i wszedłszy do pomieszczenia zobaczyłem, że wyszła na balkon.
-Ładnie to mi tak uciekać? - Zapytałem opierając się plecami o barierkę.
-Po prostu lubię widok gór - Odrzekła dziewczyna.
-Cieszę się, że tu jesteś - Przyznałem zgodnie z prawdą.
-Ja też Gregor - Westchnęła. - Ja też...
Widziałem, że wciąż trapiła ją jej kłótnia z matką.
-Bąbelku...- I tak jak kiedyś w jej pokoju, przytuliłem ją od tyłu, dłonie zaplątując na jej brzuchu. Jakby mimowolnie jej własne ułożyła na moich, co wywołało na mojej twarzy uśmiech.
-Nie smuć się proszę. To jest nasz miesiąc, i nikt ani nic, nam go nie zniszczy.
-Mam nadzieję - Posłała mi wymuszony uśmiech i ponownie skierowała swój wzrok na wzniesienia.
Przez chwilę milczeliśmy i staliśmy tam tak po prostu. Ciesząc się swoją obecnością i pięknymi widokami.
Lekki wiatr sprawił, że blondynka w moich ramionach zadrżała, na co przyciągnąłem ją bliżej, chcąc oddać jej trochę swojego ciepła.
Blondynka uśmiechnęła się tym razem szczerze.
-Masz rację - Powiedziała w którymś momencie.
-Z czym? - Zapytałem.
-To będzie nasz miesiąc, nasz czas. Coś czego nigdy nie zapomnimy. Prawda?
Ucieszyły mnie jej słowa, ponieważ świadczyły o tym, że powoli zaczęła zapominać o problemach i rodzinnych.
Zaczęła żyć tym co jest tu i teraz.
A tu i teraz byliśmy my.
Ja i ona. Nikt więcej.
I tylko to się liczyło.
Ponieważ ona była tu ze mną...
********************
Jeśli końcówka wydaje Wam się trochę przesadzona to wińcie mój kochany Coldplay i piosenkę Everglow, która jest jedną z najpiękniejszych ballad jakie kiedykolwiek słyszałam.
Dajcie znać co sądzicie 🙈
J.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro