06.
Czy mnie wzrok myli czy obok Schlierego idzie Wellinger i Krafti?
Spojrzałam na swoją przyjaciółkę i po jej minie wywnioskowałam, że to na bank nie są omamy.
Co do Wellingera to trochę przypuszczałam, że oto chodziło Gregorowi, ale Stefan...?
Nie żebym miała coś przeciwko, broń Boże, bo uwielbiam tego kurdupla!
Faktem jednak jest, że byłam mocno zdziwiona.
Jednak gdy cała trójka stanęła przed nami nie bardzo wiedziałam co zrobić.
-Oto jesteśmy. - Rzekł Tyrolczyk.
-No widzę. - Mruknęłam.
Nie chciałam wyjść na jakąś niedorozwiniętą hotkę, więc grzecznie przywitałam się i przedstawiłam.
-Julia jestem. Miło mi was poznać. - Chciałam podać któremuś z nich rękę, ale Kraft mnie uprzedził i przytulił.
-A więc to ty jesteś tą dziewczyną od studniówki! - Wykrzyknął z ogromnym uśmiechem odsuwając się ode mnie.
-Już Ci powiedział? - Spytałam zażenowana.
On tylko pokiwał głową zaśmiał się.
-A ty jak masz na imię? - Nagle Andreas zwrócił się do mojej przyjaciółki.
-A-ania...- Wyjąkała dziewczyna, ledwo dając radę spojrzeć Niemcowi w oczy.
A to ze mnie się śmiała jak poznałam Gregora i zapomniałam języka w buzi. Teraz role się odwróciły.
-Miło mi. - Powiedział Andi. - Andreas jestem.
-Och. Ona doskonale to wie. - Rzuciłam. - To wy sobie porozmawiajcie a my się przejdziemy, prawda panowie? - Posłałam im takie spojrzenie, że tylko spróbowaliby odmówić.
-Jasne. - Dzięki Krafti.
Ania próbowała zabić mnie wzrokiem.
Jej mina mówiła coś w stylu "błagam nie zostawiaj mnie samej!"
Oops, sorry Ania.
-Miłej rozmowy! Widzimy się za jakiś czas. - Powiedziałam i oddaliłam się wraz z Austriakami.
Było mega fajnie. Dużo gadaliśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy.
Namówiłam ich nawet na wspólne zdjęcie, gdzie w jeden policzek całuje mnie Stefan a w drugi Gregor.
Definitywnie trafi na tapetę.
-Jak ty to robisz? - Spytał w pewnym momencie Schlieri, gdy znaleźliśmy się w parku.
-Ale co? - Spytałam zdziwiona, siadając na ławeczce.
My z Gregorem to chyba lubimy ławeczki.
-No bo jak my się pierwszy raz poznaliśmy to byłaś taka mega zestresowana i w ogóle, a przy tym krasnalu to ci się buzia nie zamyka.
-Odpierwiastkuj się od mojego wzrostu zasrany wielkoludzie! - Zaprotestował krasnal.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu widząc jego minę.
-Po prostu przy nim nie da się milczeć i być jakimś takim nie ten teges. - Odpowiedziałam w końcu.
-A przy mnie da się? - Dociekał Austriak.
-Tak. - Orzekłam.
-Dlaczego? - Boże wszechmogący ratuj! Czemu on zadaje tyle pytań?
-Bo mi się podobasz, więc to chyba normalna reakcja jak spotykam swojego crusha nie? - Kraft zagwizdał a Gregor natomiast od razu zamilkł.
-No nie patrz się już tak na mnie. - Mruknęłam spoglądając mu w oczy.
-Serio ci się podobam? - Spytał gdy w końcu mu przywróciło zdolność mowy.
-Tylko ślepemu byś się nie podobał. - Odpowiedziałam. - No, z wyjątkiem Krafta bo ten ma Hayböcka.
-Przepraszam, że co? - Wtrącił Stefan.
-Sorry skarbie, Kraftböck is real. - Mrugnęłam do niego po czym odwróciłam się z powrotem do Schlierenzauera, który wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale bił się z myślami.
Uratował go dźwięk mojego dzwoniącego telefonu.
-Halo? - Spytałam odebrawszy.
-Gdzie jesteś? - Czyli Ania dzwoni. Mam w zwyczaju nie patrzeć na to kto próbuje się do mnie dobić. Po prostu odbieram i cześć.
-W parku blisko hotelu z Gregorem i Stefanem. A ty?
-Pod skocznią z Andreasem ciągle.
-Uuuu. Romans się rozkręca?
-Jasne. Mamy już wyznaczoną datę ślubu i imię naszego pierwszego syna.
-Niezmiernie mnie to cieszy. Ale do rzeczy.
-A no tak. Chciałam spytać o której się widzimy.
-A kto ma klucz do pokoju?
-Ty.
-To ja tak za godzinę będę w hotelu.
-Okej. Do zobaczenia.
-Pa.
Pożegnałam się z Anią i schowałam telefon do kieszeni.
Podniosłam wzrok na chłopaków, aby zobaczyć ich zdezorientowane miny.
-Co? - Zmarszczyłam brwi zastanawiając się o co chodzi.
-Ja pierdole...- Sapnął Gregor.
-Zgadzam się. - Rzucił Krafti.
-Ale o co wam chodzi? - Warknęłam zirytowana.
-O polski...- Odpowiedział w końcu Tyrolczyk.
-Co z nim?
-Jest jeszcze bardziej pokręcony niż norweski. Jak wy się nim posługujecie? - Powiedział Stefan.
-Żartujesz sobie ze mnie? - Odrzekłam. - To ten wasz niemiecki jest jednym z najbardziej pojebanych języków na świecie!
-Nieprawda! - Zaprzeczył Gregor.
Już miałam wszcząć poważną i zaciętą dyskusję, jednak przerwał nam Stefanek.
-Umm...muszę lecieć. Michael na mnie czeka. - Oznajmił nam drapiąc się nerwowo po karku, na co ja tylko się uśmiechnęłam triumfalnie.
-Mówiłam! - Powiedziałam będąc bardzo zadowoloną. - Mimo wszystko szkoda, bo ja już jutro wyjeżdżam i no...ehhh.
Zrobiło mi się jakoś smutno, bo teraz sobie uświadomiłam, że jutro już jest koniec mojego pobytu w Wiśle.
A co za tym idzie, nie będę przebywać wśród skoczków, nie będę mogła ot tak porozmawiać sobie z Gregor czy Stefanem.
Widząc moje przygnębienie Austriak mnie mocno przytulił.
Musiało to wyglądać trochę zabawnie bo on jest wyższy ode mnie o zaledwie 3 cm, kiedy taki Schlierenzauer to gigant dla mnie.
W każdym razie, teraz wdychałam zapach Krafta, będąc mocno przyczepioną do niego.
Co z tego, że znam go bardzo krótko.
Ja się bardzo przywiązuję do ludzi.
A gdy się już pozna tego słodziaka to ma się wrażenie, że zna się go całe życie.
-Będę tęsknić. - Wyszeptał mi do ucha.
-Ja też. - Odrzekłam gdy w końcu odsunęłam się od niego a w moich oczach zebrały się łzy.
-Nie płacz proszę. - Poprosił spoglądając na mnie smutno. - Przyjedziesz na jakieś zawody w sezonie zimowym?
-Tak. Będę w Zakopanem i Innsbrucku. - Odpowiedziałam starając się uśmiechnąć.
-Naprawdę przyjedziesz do Austrii? - Spytał uradowany.
-Tak. Austria Team to mój ulubiony team, więc chciałam zobaczyć was w waszym domu. - Odpowiedziałam.
-Awww to urocze. To do zobaczenia w zimę! - Przytulił mnie jeszcze raz, tym razem krótko. - Znajdę cię jeszcze gdzieś na internecie. Do zobaczenia słoneczko! - Pożegnał się i odszedł machając mi jeszcze, aż w końcu zniknął z pola widzenia.
-Słoneczko? - Powiedział kpiąco Gregor, który obserwował całą tą sytuację.
Swoją drogą, ciekawe co o tym pomyślał.
-Gregor...- Zaczęłam, chcąc z nim o czymś ważnym porozmawiać. - Bo wiesz, że jutro wyjeżdżam...
-I co w związku z tym? - Przerwał mi niemiło na co zgromiłam go wzrokiem.
-Sorry! Kontynuuj. - Wzruszył tylko ramionami w przepraszającym geście.
-Chodzi mi o tą studniówkę. - Wyznałam w końcu.
Musiałam wiedzieć czy potraktował mnie poważnie czy tylko sobie zażartował.
Oczywiście miałam nadzieje, że to pierwsze.
-Widzę, że dalej masz wątpliwości w to co powiedziałem. - Rzucił tylko spoglądając na zachodzące słońce.
-A dziwisz mi się? - Spytałam z lekkim przygnębieniem, bo nie wiedziałam w jakim kierunku toczy się ta rozmowa.
-Szczerze mówiąc to tak. - Odrzekł skierowawszy swój wzrok w końcu na mnie.
-No bo gdzie taki ty a gdzie taka ja.
-To znaczy?
-Jesteś znanym sportowcem, uwielbianym przez rzeszę ludzi. I co, tak po prostu pójdziesz na jakiś bal z małolatą? W dodatku twoją fanką?
Gregor odwrócił się całkowicie w moją stronę, tak że byliśmy teraz twarzą w twarz.
Wziął moje ręce w swoje i spojrzał mi w oczy.
-Posłuchaj... - Zaczął. - Nie wiem skąd ten brak wiary, ale powiedziałem ci, że pójdę. Słowa dotrzymam. A to, że jesteś moją fanką to tylko fajny bonus bo przynajmniej mamy o czym rozmawiać. Jeśli chodzi o twój wiek to dla mnie naprawdę nie jest problem. Zachowujesz się o wiele dojrzalej od swoich rówieśniczek...- Przemówił w końcu, a mi zrobiło się cieplej na serduszku. - Co poniekąd jest całkiem sexy. - Dodał uśmiechając się pod nosem.
Ja natomiast go przytuliłam mocno.
Głowę ułożyłam w zagłębieniu jego szyi, a on swoimi rękami rysował jakieś wzorki na moich plecach, co było mega przyjemne.
Nie wiem ile tak siedzieliśmy.
Może 5 minut, może 30.
Odsunęłam się jednak od niego wiedząc, że czas abym wróciła do hotelu bo Ania za niedługo będzie, i trzeba będzie się pakować.
-Odprowadzisz mnie do hotelu? - Spytałam uśmiechając się delikatnie do niego.
-Oczywiście. - Pocałował mnie w czoło i wstał wyciągając do mnie rękę, którą pochwyciłam i skierowaliśmy się w stronę hotelu.
A towarzyszył nam wspaniały zachód słońca.
Nie mogłam się powstrzymać i puściłam dłoń Gregora sięgając do kieszeni po telefon.
Właśnie robiłam zdjęcie tego pięknego widoku gdy mój towarzysz stanął za mną.
Objął mnie w talii ramieniem, usta złożone w dziubek przyłożył do mojego policzka i skierował aparat na nas.
-Piękne zdjęcie. - Powiedział potem.
Dotarliśmy pod hotel. Według mnie za szybko.
I teraz sytuacja się powtarzała jak przy Stefanie, tyle że było gorzej bo to jednak Gregor, a on znaczył dla mnie bardzo dużo.
Słowa były tu zbędne.
Po raz kolejny tego dnia zostałam zamknięta w uścisku Schlierenzauera.
-Obiecuję ci, że spotkamy się jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. - Szepnął w moje włosy, ale i tak go usłyszałam.
Odsunęłam się od niego i otarłam łzy jednocześnie się uśmiechając.
-Obiecujesz? - Spytałam wyciągając ku niemu mały paluszek. On szybko chwycił go swoim i z tym przepięknym uśmiechem odpowiedział:
-Obiecuję.
-Pamiętaj, że pinky promise nie można nigdy złamać! - Przestrzegłam go.
-Zapamiętam. Daj mi swój numer telefonu i maila. - Poprosił Schlieri.
Gdy wymieniliśmy się danymi wiedziałam, że nadszedł ten najgorszy moment.
Jednak postanowiłam być dzielna i nie okazywać słabości.
-Powinniśmy załatwić to szybko bo nie będę chciała cię potem puścić.
-Nie przeszkadza mi to jakoś specjalnie. - Uśmiechnął się zadziornie Austriak, przesuwając się bliżej mnie.
-Nie bajeruj mnie tu Schlierenzauer tylko pożegnaj się grzecznie jak na dżentelmena przystało i zmykaj.
Dżentelmen ucałował moje policzki i czoło, a następnie przytulił i bez słowa się oddalił.
W sumie to dobrze zrobił, ponieważ gdyby jeszcze coś dodał chyba bym popadła w depresję z powodu rozstania.
Co byłoby głupie ze względu na długość naszej znajomosci.
Ale przecież nie liczy się długość a jakość, prawda?
W oddali dostrzegłam Anię zbliżającą się, której twarz ozdabiał uśmiech od ucha do ucha.
A więc małe randez-vous z Wellingerem się udało.
W oczekiwaniu na nią usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości:
Od: Schlieri 💕
Już tęsknie! :(
Do zobaczenia kochanie xx
G.
Gdzieś tam w głębi ducha czułam, że otwiera się przede mną jakiś nowy rozdział.
Czeka mnie coś ekscytującego, fascynującego...
Nie wiedziałam tylko czego dokładnie będzie to dotyczyć.
Wiedziałam natomiast jedno.
Nie mogę się doczekać.
***********************
Cały rozdział napisany w akompaniamencie boskiej Adele.
Cholernie inspirująca babka!
Aktualnie siedzę chora w domciu, więc życzcie mi zdrowia 🤧💪🏼
Do następnego!
J.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro