05.
-Co? - Spytał zdziwiony i odsunął się ode mnie. Co mnie trochę zasmuciło.
-Pytałam...ahh...nieważne. - Nie było sensu tego powtarzać bo i po co. - To było tylko takie luźne pytanie.
-Powtórz. - Zażądał stanowczo.
-Spytałam czy pójdziesz ze mną na studniówkę...
-Ty mówisz serio? - Jeszcze nigdy nie byłam tak zażenowana.
-Naprawdę Gregor...Już nieważne.
-Ale chciałabyś? Poważnie?
-Aaaale co? - Wtf, o co tu chodzi. A on wzniósł oczy do nieba.
-Julia...- Spojrzał mi głęboko w oczy i przysunął się bliżej. - Czy chciałabyś tak na serio, żebym był twoim partnerem na balu maturalnym?
Gregor Schlierenzauer się mnie pyta o coś takiego. Proszę państwa...koniec świata.
Wzięłam głęboki wdech.
-Tak. - Starałam się, aby mój głos zabrzmiał jak najbardziej stanowczo i pewnie.
Zapadła cisza.
Nie była jednak krępująca, tylko pełna wyczekiwania.
Na to co on powie.
On jednak patrzał się na mnie badawczo, myśląc intensywnie.
Gregor do kurwy nędzy! Powiedz coś!
Jeśli zaraz mi nie odpowie to chyba mu coś zrobię!
Wystarczy jedno słowo. Tak lub nie.
-Okej. - No kurwa Gregor mów coś!
Chwila. CO?!
-Co? - Spytałam głupio.
-Powiedziałem tak. - Uśmiechnął się uroczo, ukazując swoje ślicznie dołeczki. - Z chęcią się z tobą wybiorę.
-Naprawdę? - Spytałam niedowierzając. A on kiwnął potwierdzająco głową. - Jak my się nawet nie znamy a ja spytałam tak z dupy. Nie sądziłam, że się zgodzisz.
-A jednak. - Wstał z ławeczki, stawając przede mną i zasłaniając mi słońce.
-Czemu?
-Pogadamy później. Muszę uciekać. - Ja również wstałam. - Pamiętaj, że macie potem na nas czekać!
-Nas? - Nas?!
-Znaczy się...- Podrapał się po karku, gdy plątał mu się język i nie wiedział co powiedzieć. - Nieważne. Do zobaczenia skarbie. - Dał mi buziaka w policzek na pożegnanie i pognał w stronę wyciągu.
A ja dalej stałam jak słup soli nie do końca ogarniając o co chodzi i co tu się właśnie wydarzyło.
1.Gregor Schlierenzauer zgodził się pójść ze mną na studniówkę.
2.Gregor Schlierenzauer umówił się ze mną na później.
3.Gregor Schlierenzauer rozmawiał ze mną na osobności.
4.Gregor Schlierenzauer pocałował mnie w policzek.
Jak zaczarowana szłam szukać Ani.
Myślami byłam jednak gdzie indziej i nie do końca kontaktowałam ze światem zewnętrznym.
Widok Ani z grymasem na twarzy, która szła właśnie w moim kierunku skutecznie mnie otrzeźwił.
-Gdzieś ty była?! - Wkurzona Ania. Moja ulubiona Ania. Wyglada wtedy komicznie. Naprawdę.
-Z Gregorem. - Odpowiedziałam. Widziałam, że była gotowa do walki, ale gdy usłyszała imię Austriaka to zamiast złości na jej twarzy było wypisane zdziwienie.
-Ale jak to? - Spytała.
-Tak to. - Odrzekłam. - Rozmawiałam z nim.
-O czym?! - No i właśnie włączył jej się fangirling.
-Może najpierw pójdziemy na swoje miejsca? - Zaproponowałam. - Bo tak jakby konkurs zaczyna się za 15 minut i widzę te tłumy.
-Okej. - Zgodziła się ze mną. - Tu masz swoje picie. - Podała mi butelkę z zimną wodą.
-Dzięki. Ile mam ci oddać? - Zapytałam.
-Daj spokój. - Uśmiechnęła się do mnie uroczo. - Po prostu chodźmy już i mi wszystko opowiesz.
Niestety przez te ogromne ilości ludzi (a w zasadzie dziewczyneczek) ciężko było się dostać na wyznaczone miejsca.
Koniec końców gdy usiadłyśmy, zostało jakieś 5 minut.
-A teraz opowiadaj! - Zażądała dziewczyna.
Na nią nie ma mocnych i opowiedziałam jej wszystko. Ze szczegółami.
-Czy Gregor Schlierenzauer naprawdę zgodził się pójść z tobą na naszą studniówkę?! - Zapiszczała brunetka gdy doszłam do najciekawszej części mojej konwersacji z Tyrolczykiem.
-Sama w to nie wierzę. - To prawda. Ciągle mam wrażenie, że za chwilę skądś wyskoczy Schlieri mówiąc, że to żart i dałam się nabrać.
-Pamiętam jak mówiłaś kiedyś, że dla jaj go oto spytasz. - Uśmiechnęła się do mnie. - A tu proszę.
-Jest jeszcze coś...
-Co?
-Po skokach widzimy się z nim...
-Co? - Spytała mocno zdziwiona Ania. - Jak to? I czemu MY a nie TY?
-Tak powiedział Gregor. Nie wiem o co mu chodziło. - Mam pewne podejrzenia, ale nie chciałam jej mówić.
-A mówił coś więcej? -Dociekała dziewczyna.
-Nope.
-A domyślasz się o co chodzi?
-Ania! Nie jestem wyrocznią! - Warknęłam zdenerwowana ponieważ powiedziałam wyraźnie, że nic nie wiem a ta dociekała swego.
Dziewczyna już nic nie powiedziała, tylko skupiła swoją uwagę na skoczkach, którzy zaczęli rywalizację.
Podobnie zrobiłam ja, popijając wodę.
Ciągle jednak zastanawiałam się co Austriak planuje.
Nie należałam do miłośników niespodzianek. Co więcej, nienawidziłam ich. I to od dzieciństwa.
-Julia patrz! - Zawołała Ania szturchając mnie w ramię. - Andreas!
Podniosłam wzrok i faktycznie. Akurat skakał Milka.
Wśród kibiców rozpętała się zbiorowa euforia. Głównie ze strony żeńskiej części.
Niemiec potwierdził, że jest w życiowej formie skacząc 138 metrów. Do rekordu niestety mu zabrakło.
W każdym razie, teraz podekscytowanie osiągnęło apogeum. Zwłaszcza, że po otrzymaniu not i dodaniu punktów za wiatr, Wellinger był liderem.
Zostało jeszcze 4 skoczków: Peter Prevc, Gregor, Stoch i Krafti.
Każdemu z nich życzyłam powodzenia, bo każdego lubię.
Gdy Krafti oddał swój skok uświadomiłam sobie, że to ostatni dzień zawodów w Wiśle. I na kolejne spotkanie muszę poczekać jeszcze parę miesięcy.
Koniec końców podium prezentowało się następująco:
1.Stefan
2.Peter
3.Gregor
Chciałam już jak najszybciej spotkać się z Gregorem i mu pogratulować. Ostatnie miejsce podium co prawda, ale jednak wciąż podium.
Ania wydawała się zapomnieć o umówionym spotkaniu, ponieważ podążyła za tłumem w stronę wyjścia.
Prawie mi się zgubiła, ale na szczęście w ostatnim momencie zdążyłam chwycić ją za koszulkę i pociągnąć w swoją stronę.
-O co chodzi? - Spytała zdziwiona.
-Spotkanie. - Chyba dalej nie pojmowała. - Z Gregorem...
-Faktycznie! - Uświadomiła sobie. - A gdzie mamy na niego czekać?
-Przy tym drugim wyjściu, bo mniej ludzi. - Ania pokiwała jedynie głową ze zrozumieniem i udała się ze mną w umówione miejsce.
Spojrzałam na godzinę w telefonie. Czekałyśmy już 10 minut.
-Gdzie on jest? - Pytała zniecierpliwiona.
-Wyluzuj trochę. - Uspokajałam ją. - Przecież zanim oni się zbiorą to trochę minie. Plus pamiętaj, że Gregor stał na podium, więc dziennikarze pewnie będą chcieli wywiad z nim zrobić.
Dziewczyna przyznała mi rację i zaczęła tupać nerwowo nogą.
-Dziwie się, że jesteś taka spokojna. - Powiedziała po chwili.
-Dlaczego? - Spytałam.
-To ty jesteś ta niecierpliwa. I nienawidzisz czekać. - Stwierdziła.
-Wiem, ale dla Gregora się poświęcę. - Uśmiechnęłam się do niej porozumiewawczo.
Faktem jednak było, że trochę już tu stałyśmy i zaczęło nam się nudzić.
-Założę się, że na wasz ślub też się spóźni...- Mruknęła Ania.
-Słucham? - Zapytałam z niedowierzaniem. O co jej chodziło?
-Nie nic...- Rzuciła pospiesznie.
Ponownie sprawdziłam godzinę. I jesteśmy od równych 30 minut.
Już miałam jej powiedzieć, żebyśmy sobie odpuściły, ale wtedy zauważyłam postać idącą w naszą stronę.
Zmrużyłam oczy, żeby lepiej widzieć.
On nie był sam...
-O kurwa. - Szepnęła zszokowana Ania.
-No.
*****************
Także ten.
Enjoy! 💪🏼
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro