Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Wspólny wieczór.

Zanim ruszyliśmy w dalszą drogę, z jakiejś może pół godziny rozmawialiśmy o jutrzejszym dniu. W głębi serca miałem nadzieję, że Jimin zaproponuje spotkanie, czy coś i na szczęście właśnie tak się stało. Jednak mimo wszystko ciągle coś mi nie pasowało. No bo jak to możliwe, że nagle dzieje się wszystko to, czego pragnąłem. W przeciągu kilku dni moje życie obróciło się o 180°. Chciałem, żeby zostało tak już do końca, jednak nasze wspólne życie nie mogło zostać usłane różami na zawsze. W końcu, w życiu pojawiają się wzloty i upadki, a te drugie już długo u mnie nie witały, przez co bardziej obawiałem się tego, co ma nastąpić.

--------

Cały wieczór spędziliśmy z VHope'ami, a potem zostaliśmy u nich na noc. Rano postanowiliśmy wrócić do siebie. Jimin odprowadził mnie do domu, a potem pojechał do swojego. Umówiliśmy się dopiero na siedemnastą, więc od razu po przekroczeniu progu mojego mieszkania, położyłem się spać.
Kiedy się obudziłem była godzina czternasta, dlatego postanowiłem wziąć prysznic.

Dużo myślałem o wydarzeniach, które ostatnio miały miejsce i postanowiłem to wszystko pierdolić. Niech dzieje się co chce.

--------

O siedemnastej przyszedł po mnie Jimin.

- To gdzie idziemy? - zapytałem zaraz po tym, gdy opuściliśmy moje mieszkanie.

- Do restauracji. - odpowiedział uśmiechając się i łapiąc mnie za rękę.

- Co? Czemu wcześniej mi nie powiedziałeś? Mogłem się lepiej ubrać.

- Nie sądzę aby było to konieczne.

- Czemu? - zapytałem mocno zdziwiony. Przecież do restauracji wypada ubrać się elegancko, chyba, że Jimin tak naprawdę chce zabrać mnie gdzieś indziej.

- Zobaczysz. A poza tym, pięknie wyglądasz. - Park spojrzał się na mnie i znowu się uśmiechnął, przez co nie chciało mi się już zadawać więcej pytań.

- Lubisz motyle? - chwile ciszy i moje rozmyślania, przerwał głos Jimin'a, który wydał mi się cieplejszy i piękniejszy, niż przedtem.

- Co? - zapytałem czując ukucie w sercu. Nie wiedziałem czym było ono spowodowane, ale po chwili zniknęło, zupełnie tak, jakby w ogóle nie miało pojawić się w tamtym momencie. - O, już jesteśmy. - usłyszałem i zostałem pociągnięty w stronę drzwi restauracji.

--------
- I jak, smakowało ci? - zapytał Jimin kiedy kończyłem swój posiłek.

- Tak. Było naprawdę dobre.

- Bardzo się cieszę. - dodał malując uśmiech na swojej twarzy. - To teraz kolejny przystanek.

- O tej godzinie? Przecież teraz, to już tylko są imprezy w klubach...

- Bingo! Wiem, że lubisz imprezować, bo widziałem cię na każdej imprezie, na której ja byłem, od chyba...
Trzech lat. - widział mnie?! Do tego, na każdej?! To się nazywa kompromitacja...

- Tak, imprezy zawsze mnie zachęcały. - a szczególnie kiedy ty na nich byłeś.

--------
Po pół godzinie byliśmy już przed wejściem do klubu. Spojrzałem na budynek i od razu przed oczami ukazały mi się obrazy tańczącego Jimin'a. Dzisiaj miał być pierwszy raz, kiedy będę tańczył tak blisko niego.
Park złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę wejścia.
Kiedy usłyszałem muzykę zacząłem się trochę stresować. Bo jak będę mógł się skupić na tańcu, o ile to w ogóle będzie można tak nazwać, kiedy tuż obok mnie będzie mój wymarzony chłopak.

Westchnąłem i postanowiłem nie myśleć o tym, że może się nie udać, a o tym by jakoś wyglądać podczas tańca. Jednak nie mogłem dłużej zająć się tym zajęciem, bo rudowłosy zaraz wciągnął mnie na parkiet i zaczął się ruszać, chwytając mnie w biodrach. Od razu poczułem, że zacząłem się rumienić, by zaraz potem oddech Jimin'a owiał moją szyję, a następnie ucho, do którego zaczął szeptać na tyle głośno, że potrafiłem zrozumieć co do mnie mówi.

- Daj swoje ręce na moje ramiona. - powiedział puszczając mnie w biodrach i chwytając moje ręce, by dać je na swoje ramiona. - Teraz zacznij się kołysać w rytm muzyki. - dodał, jednak ja nadal byłem w zbyt wielkim szoku aby zrobić to, co mi mówi. Czemu akurat teraz muszę być taki spięty?! - Aż tak cię stresuje? Może powinienem się odsunąć. - chłopak już zaczął to robić i dopiero wtedy pojawiła się u mnie tak potrzebna w tym momencie odwaga. Przyciągnąłem młodszego do siebie i mocno się w niego wtuliłem. Nie była to piosenka, do której powinno się tak tańczyć, ale ja musiałem go mocno złapać. Nie chciałem, żeby mnie opuścił.

- Nawet tak nie myśl. - tym razem to ja szepnąłem Jimin'owi na ucho, po czym dmuchnąłem w jego szyję.
Nagle poczułem się bardzo pewnie i zacząłem tańczyć, tak jak się to robi. Po chwili wpadłem na pomysł, żeby kupić jakiś alkohol. Wypiliśmy trochę, jednak wygląda na to, że ja o to trochę za dużo. Bo to co pamiętam z wieczoru, kończy się w tym momencie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro