Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. Będę tęsknił.

Obudziłem się rano, kiedy mój budzik zaczął dzwonić. Dzisiaj był dzień wylotu, dlatego nie mogłem sobie pozwolić na jeszcze jedną chwilę snu, ponieważ to mogłoby spowodować moje zaspanie. A spóźnienie się na samolot jest ostatnią rzeczą, której chciałbym doświadczyć.

Cały poprzedni dzień spędziłem z Jimin'em. Miałem go już nie spotkać przed wylotem, bo godziny samolotu zlewały się z godzinami wykładu, na którym Park powinien być.

Wstałem z łóżka, wyłączając budzik w telefonie i udałem się do toalety. Wykonałem poranną toaletę oraz się ubrałem, po czym opuściłem zajęte przeze mnie pomieszczenie.
Spojrzałem na walizkę stojącą koło drzwi wejściowych. W tym momencie naprawdę cieszyłem się z tego, że nie miałem w tym mieszkaniu wielu swoich rzeczy. Wszystko co do mnie należało to były ubrania i rzeczy osobiste. Takie przedmioty jak meble, znajdowały się już w tym mieszkaniu.
Westchnąłem i poszedłem do kuchni zrobić sobie śniadanie. W międzyczasie dostałem sms'a od Hoseok'a o treści, że za niedługo będzie pod moim domem.

Po jakimś czasie byłem już z Jung'iem na lotnisku. Pewnie byśmy się spóźnili, nie zdradzę przez kogo, ale nasz lot został opóźniony, przez co zostało nam jeszcze trochę czasu.

- Ciągle się dziwię, że się zgodziłeś polecieć. - odezwał się młodszy, kiedy siedzieliśmy na jednych z lotniskowych siedzeń.

- Oh tak, sam też się dziwię. - odpowiedziałem. - Ale mam powód ku temu.

- Hmm, powód? - spojrzał na mnie zdziwiony. - Jaki powód może mieć Min Yoongi, żeby wyjechać na praktyki do Ameryki. Do tego na dwa tygodnie? - teraz udawał zdziwionego. - Ach, i jeszcze zostawisz swojego chłopaka, o którym tak marzyłeś. - zaśmiał się na koniec.
Przewróciłem oczami.

- Przestań. Chcę powiedzieć ci coś na poważnie, nawet nie wiesz, jak trudno mi o tym mówić.

- Sorki. Teraz się ogarnę. - odpowiedział poważnie.
Zacząłem się trochę stresować, ale chciałem mieć to już za sobą, dlatego postanowiłem w końcu to powiedzieć.

- Zgodziłem się tam pojechać dlatego bo mam zamiar zost...

- Hobi! - moją wypowiedź przerwał krzyk, który zmusił mnie i Hoseok'a do odwrócenia głowy w stronę głosu. To co zobaczyłem całkowicie zbiło mnie z tropu. Parę metrów dalej przede mną stali Jimin i Taehyung. Co oni tu robią?
Po chwili V zaczął biec w naszą stronę, a kiedy był już obok, wskoczył na Jung'a mocno go przytulając. - Jak dobrze, że ten wasz lot się opóźnił. Było mi bardzo smutno z myślą, że nie będę mógł cię już dzisiaj zobaczyć. - powiedział Tae ciągle wisząc na swoim chłopaku.

Chwilę później V się ogarnął i wszyscy w czwórkę siedzieliśmy obok siebie na lotnisku, ciągle czekając na samolot.

- Ach, Tae jak ci wysyłałem wiadomości o tym, że mamy opóźniony lot, to nie sądziłem, że się tu zjawisz. - powiedział Hoseok do swojego chłopaka, cicho się śmiejąc. A Tae przytulił się do jego ręki.

- Dwa tygodnie to długo. Skoro miałem okazję jeszcze cię zobaczyć, to jak mogłem nie skorzystać? Poza tym i tak już była końcówka wykładu. - powiedział najmłodszy, po czym Jimin zaczął się śmiać.

- Ta, chyba nigdy tego nie zapomnę. - odezwał się Park. - Siedzę sobie i słucham, a tu nagle Taehyung ciągnie mnie za rękę i mówi, że musimy iść. - chłopak mówił dalej, a my wszyscy skierowaliśmy na niego spojrzenia. - Pytam się po co, a on na to krzyknął coś o tym, że chyba złamał sobie rękę.

- Taeś, serio? - J-Hope zapytał swojego chłopaka, patrząc na niego z rozbawieniem. - Jak siedząc w jednym miejscu mógłbyś złamać sobie rękę?

- Grunt, że zadziałało. - odpowiedział Kim z wielkim uśmiechem i po chwili pocałował swojego chłopaka w usta. - Wiecie, o której ten samolot ma być?

- Za około godzinę. Coś takiego. - odparłem po chwili zastanowienia. Na co V się ożywił i wstał ze swojego miejsca, ciągnąc Hoseok'a w górę.

- Hobi, chodźmy do toalety.

- Po co? - zapytał zdziwiony. - Przecież możesz iść sam, chyba nie będę ci tam potrzebny. - dodał na koniec się śmiejąc.

- Będziesz potrzebny, nawet nie wiesz jak bardzo. - Kim odpowiedział poważnie.

Po krótkiej chwili Jung jakby dostał olśnienia. - Tylko nie mów, że chcesz tutaj zrobić to. - zaakceptował ostatnie słowo, a ja już wiedziałem, że jak chłopcy pójdą, to za szybko nie wrócą.

- No dwa tygodnie bez tego będę musiał wytrzymać. - odpowiedział V, robiąc smutną minkę.

- Jesteś niemożliwy. - dodał Hoseok z uśmiechem, po czym złapał swojego chłopaka za rękę. - To my na chwilę idziemy. - dodał i po chwili ruszył z Tae w stronę toalet.

Oni poszli, a ja zostałem z Jimin'em sam, na sam. Spojrzałem na niego i zrobiło mi się smutno, tak cholernie smutno.

- To mamy chwilę dla siebie. - odezwał się po chwili Park. Ja nie wiedziałem co powiedzieć. Myślałem, że już go nie zobaczę, a tu nagle on się pojawia. Z jednej strony cieszyłem się, że go widzę, ale przez to myślałem o tym, dlaczego tu jestem. A to nie było przecież spowodowane szczęśliwym wydarzeniem. - Yooni, co jest? - nawet nie zauważyłem, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Stwierdziłem, że tym razem pozwolę im lecieć. Takie ciągle ukrywanie emocji nie przyniesie niczego dobrego.

- Będę tęsknił. - powiedziałem delikatnie przytulając się do młodszego. On odwzajemnił mój uścisk, głaszcząc mnie po plecach.

- To tylko dwa tygodnie. - szepnął mi do ucha.

A najbardziej bolało mnie to, jak bardzo go okłamuje.

Ostatnie chwile przed wylotem spędziłem siedząc, wtulony w Jimin'a. On ciągle powtarzał, że to tylko dwa tygodnie, że zanim się obejrzymy znowu będę w Korei. Nic nie odpowiadałem na jego słowa, nie chciałem więcej kłamać.

- A, zanim Tae i Jimin przyszli, chciałeś mi coś powiedzieć. - odezwał się Hoseok, kiedy byliśmy już w Ameryce, rozpakowani w hotelowym pokoju, który ze sobą dzieliliśmy.

- No tak. - odpowiedziałem po chwili zastanowienia. - Tak teraz sobie myślę, że nie jest to na tyle pilne, żebym teraz musiał to mówić. - dodałem patrząc przez okno w pokoju. - Raczej jest to sprawa na dłuższą rozmowę.

- Jak chcesz. To ja idę wziąć ten prysznic. - dodał i zniknął za drzwiami łazienki.

Rzuciłem się na łóżko, patrząc w sufit. Choć wcześniej chciałem mieć już tą rozmowę za sobą, tak teraz postanowiłem powiedzieć mu to w ostatniej chwili. Tak, żeby nie miał na tyle czasu, aby odwieść mnie od tej myśli.

Leżałem ciągle na łóżku, aż usłyszałem, że mój telefon dzwoni. Wyjąłem go z kieszeni, okazało się, że to dzwoni moja matka.

- Cześć, Yoongi. Jak tam podróż ci minęła?

- Hej, no dobrze. Właśnie jestem w pokoju i odpoczywam.

- To dobrze. Już nie mogę się doczekać aż cię zobaczę. To za te dwa tygodnie zaczynasz tu studiować?

- Tak, tylko praktyki się skończą i do was jadę.

- To świetnie. Ja już będę kończyć, mam jeszcze tyle spraw na głowie. A i pozdrów Hoseok'a. Do zobaczenia, synku.

- Jasne, do zobaczenia.

Zakończyłem połączenie i schowałem telefon do kieszeni.
Miałem zamiar kontynuować moje studiowanie. Moi rodzice szybko załatwili mi miejsce na jednej z lepszych uczelni. 
A mi nie pozostało nic innego, jak odliczanie dni do powrotu do Korei.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro