25. Zachód słońca.
Pakowałem ostatnie rzeczy do walizki. Nie pamiętałem jak wyglądało przygotowanie do wyjazdu w moim śnie, ale nie przejmowałem się tym. Miałem serdecznie dosyć tego gówna, które działo się w moim życiu.
Nie chciałem, jak to ładnie nazwałem, robić sobie ,,przerwy" z Jimin'em, dlatego dałem losowi ostatnią szansę. Po powrocie do domu z nad morza, miało się okazać jaki będzie mój następny ruch.
Po jakimś czasie byłem już gotowy do wyjazdu. W tamtej chwili tylko pozostało mi czekać na Jimin'a, który miał nas wszystkich zawieźć do domku Tae.
Ogólnego wyglądu tego domku z mojego snu nie pamiętałem, w pamięci pozostało mi tylko to, że był ogromny i wyglądał trochę inaczej, niż w rzeczywistości. W domku V byłem ostatnim razem w wakacje, które były parę miesięcy temu i przez ten czas jego wygląd mógł się trochę zmienić, ale nawet jeżeli tak jest to nie jestem pewien czy będę w stanie stwierdzić czy domek teraz będzie wyglądać identycznie, jak w moim śnie. Myślałem przez chwilę, po której po moim mieszkaniu rozniósł się dźwięk otrzymanej wiadomości, o treści, że mam schodzić na dół bo chłopcy już na mnie czekają. Tak więc, bez zbędnego marudzenia, wziąłem potrzebne mi rzeczy i wyszedłem z mieszkania.
To być może ostatnie chwilę, po których w końcu będę musiał zacząć myśleć jak dorosły, którym od jakiegoś czasu już jestem.
- Czy to nie wspaniałe, że te drzewa...
- Tae, jeszcze coś o nich powiesz, a chyba oszaleje. - powiedział Hoseok, zatykając usta swojemu chłopakowi, na co ten się ledwo słyszalnie zaśmiał.
Tak właśnie mijała nam podróż. Ja siedziałem z przodu obok kierowcy, a z tyłu Tae i Hoseok. Dzięki nic nie znaczącym komentarzom na temat mijanych przez nas drzew, którymi co chwilę obdarowywał nas V, mogłem zapomnieć o tym, czym może być dla mnie ten wyjazd i cieszyć się czasem spędzonym razem z Jimin'em. No i z moimi dwoma przyjaciółmi, jednak to Park był dla mnie priorytetem.
Jazda minęła mi bardzo szybko, za szybko. Z każdą kolejną minutą jazdy byliśmy coraz bliżej celu, którego bałem się osiągnąć. Jednak nic nie trwa wiecznie, więc i ta podróż samochodem musiała w końcu się skończyć.
- Jak ja dawno tu nie byłem. Czuję się, jakby od ostatniej mojej wizyty tu minęło kilka lat. - odezwał się Tae, patrząc na swój domek przez szybę w samochodzie.
- Byliśmy tu wakacje, a to wcale nie było aż tak dawno. - powiedział zaraz po nim Hoseok.
- Oj Hobiś, a kto by to pamiętał.
- J... - Jung zdążył powiedzieć tylko jedną literę, a ponieważ ciekawiło mnie co mu przetrwało wypowiedź, postanowiłem się odwrócić i na niego spojrzeć. A to co zobaczyłem, to Tae i Hoseok przyklejeni do siebie twarzami. Ale to było nic, bo dosłownie dwie sekundy później leżeli już na siedzeniach, coraz zachłanniej się całując. To był moment, w którym stwierdziłem, że muszę opuścić pojazd, bo jeszcze zobaczę za dużo, a tego zdecydowanie chciałem uniknąć.
Otworzyłem drzwi samochodu i z niego wysiadłem, po czym zamknąłem je, aby nie przeszkadzać tej dwójce. Spojrzałem przed siebie i dopiero wtedy zorientowałem się, że Jimin wyszedł z samochodu szybciej ode mnie. Stał wpatrzony w morze, które wyglądało tak pięknie, jak piękny był Jimin. Zachody słońca dodają uroku światu, a w tym momencie byłem świadkiem jednego.
Zastanawiałem się, o czym myśli młodszy, a po chwili zacząłem iść w jego stronę. By już za kilka sekund stać obok niego i się odezwać.
- Jiminie, o czym tak myślisz? - zapytałem patrząc na odbijające się słońce w tafli morza.
- O niczym ważnym. - odpowiedział, obejmując mnie jedną ręką w pasie. - Dawno nie byłem świadkiem tak pięknego zachodu. To takie urocze. - dodał, po czym odwróciłem się w jego stronę i zauważyłem, że on patrzy na mnie.
- Chwilę wcześniej pomyślałem to samo. - odpowiedziałem z uśmiechem, wciąż patrząc na twarz Jimin'a, która zaczęła zbliżać się do mojej. A już po chwili mogłem poczuć jego wargi na moich. Młodszy złapał mnie w biodrach i całkiem odwrócił do siebie. Pocałunek w świetle zachodu słońca na pewno pozostanie ze mną długo. Przysunąłem Jimin'a bliżej siebie, ciągle oddając jego pocałunki. I może ta chwila mogłaby dłużej trwać, gdyby nie pewien dźwięk, który zmusił nas do spojrzenia co go spowodowało.
- Tae, serio? - zapytałem, kiedy zauważyłem stojących w oddali Hoseok'a oraz Tae, który trzymał w rękach aparat.
- Ach, nie wiedziałem, że to jest takie głośne. - powiedział V, po czym szeroko się uśmiechnął. - Ale przynajmniej mam wasze śliczne zdjęcie. - wyciągnął aparat przed siebie, jakby chciał nam pokazać tą fotografię. - Wiedziałem, żeby go wziąć. - dodał jakby do siebie.
Jimin się zaśmiał i spojrzał na mnie. - Przynajmniej mamy śliczne zdjęcie. - powiedział bardziej się śmiejąc, na co na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Czy wy śmiejecie się ze mnie?! - krzyknął do nas Taehyung. - Nie radzę tego robić, bo nie wpuszczę was do domku i będziecie spać w aucie. - dodał uśmiechając się zwycięsko.
- Ty nas nie wpuścisz do domku, ja nie wpuszczę cię do samochodu i będziesz cały tydzień chodził w tym, w czym teraz jesteś. - odpowiedział rozbawiony Jimin, kręcąc przy tym głową.
- Dobra, dobra. - ożywił się Tae i zaczął mówić całkiem poważnie. Hmm, ciekawe, jak kilka słów może tak zmienić nastawienie człowieka. - Ja tylko żartowałem. - zaśmiał się nerwowo. - Hobi, obiecaj, że będę miał swoje rzeczy. - zwrócił się do swojego chłopaka, który po chwili go przytulił i szepnął do ucha coś, czego nie potrafiłem usłyszeć.
- Następnym razem nikt nam nie przeszkodzi. - powiedział do mnie Jimin, po czym złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę samochodu.
Reszta wieczoru wyglądała tak, że rozpakowaliśmy się w pokojach i zjedliśmy kolację. Jako, że nikomu już nic się nie chciało robić po podróży, po prostu siedzieliśmy w domku. A o odpowiedniej godzinie poszliśmy spać, znaczy ja nie. Zanim mogłem w końcu odpocząć po tym dniu, musiałem wyjść przed budynek i chwilę pozostać sam ze swoimi myślami, które niestety nie przewidywały żadnych pozytywnych scenariuszy. Choć próbowałem myśleć pozytywnie, nie bardzo mi to wychodziło. Przecież ten sen i to, co się dzieje, musi mieć ze sobą jakiś związek. Skoro wydarzenia ze snu urzeczywistniają się po kolei, przyjdzie i czas na ostatnią scenę z mojego snu. Bo przecież to logiczne.
Ach, ja chyba nic nie wiedziałem, o logicznym myśleniu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro