Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. Zachód słońca.

Pakowałem ostatnie rzeczy do walizki. Nie pamiętałem jak wyglądało przygotowanie do wyjazdu w moim śnie, ale nie przejmowałem się tym. Miałem serdecznie dosyć tego gówna, które działo się w moim życiu.
Nie chciałem, jak to ładnie nazwałem, robić sobie ,,przerwy" z Jimin'em, dlatego dałem losowi ostatnią szansę. Po powrocie do domu z nad morza, miało się okazać jaki będzie mój następny ruch.

Po jakimś czasie byłem już gotowy do wyjazdu. W tamtej chwili tylko pozostało mi czekać na Jimin'a, który miał nas wszystkich zawieźć do domku Tae.
Ogólnego wyglądu tego domku z mojego snu nie pamiętałem, w pamięci pozostało mi tylko to, że był ogromny i wyglądał trochę inaczej, niż w rzeczywistości. W domku V byłem ostatnim razem w wakacje, które były parę miesięcy temu i przez ten czas jego wygląd mógł się trochę zmienić, ale nawet jeżeli tak jest to nie jestem pewien czy będę w stanie stwierdzić czy domek teraz będzie wyglądać identycznie, jak w moim śnie. Myślałem przez chwilę, po której po moim mieszkaniu rozniósł się dźwięk otrzymanej wiadomości, o treści, że mam schodzić na dół bo chłopcy już na mnie czekają. Tak więc, bez zbędnego marudzenia, wziąłem potrzebne mi rzeczy i wyszedłem z mieszkania.

To być może ostatnie chwilę, po których w końcu będę musiał zacząć myśleć jak dorosły, którym od jakiegoś czasu już jestem.

- Czy to nie wspaniałe, że te drzewa...

- Tae, jeszcze coś o nich powiesz, a chyba oszaleje. - powiedział Hoseok, zatykając usta swojemu chłopakowi, na co ten się ledwo słyszalnie zaśmiał.
Tak właśnie mijała nam podróż. Ja siedziałem z przodu obok kierowcy, a z tyłu Tae i Hoseok. Dzięki nic nie znaczącym komentarzom na temat mijanych przez nas drzew, którymi co chwilę obdarowywał nas V, mogłem zapomnieć o tym, czym może być dla mnie ten wyjazd i cieszyć się czasem spędzonym razem z Jimin'em. No i z moimi dwoma przyjaciółmi, jednak to Park był dla mnie priorytetem.

Jazda minęła mi bardzo szybko, za szybko. Z każdą kolejną minutą jazdy byliśmy coraz bliżej celu, którego bałem się osiągnąć. Jednak nic nie trwa wiecznie, więc i ta podróż samochodem musiała w końcu się skończyć.

- Jak ja dawno tu nie byłem. Czuję się, jakby od ostatniej mojej wizyty tu minęło kilka lat. - odezwał się Tae, patrząc na swój domek przez szybę w samochodzie.

- Byliśmy tu wakacje, a to wcale nie było aż tak dawno. - powiedział zaraz po nim Hoseok.

- Oj Hobiś, a kto by to pamiętał.

- J... - Jung zdążył powiedzieć tylko jedną literę, a ponieważ ciekawiło mnie co mu przetrwało wypowiedź, postanowiłem się odwrócić i na niego spojrzeć. A to co zobaczyłem, to Tae i Hoseok przyklejeni do siebie twarzami. Ale to było nic, bo dosłownie dwie sekundy później leżeli już na siedzeniach, coraz zachłanniej się całując. To był moment, w którym stwierdziłem, że muszę opuścić pojazd, bo jeszcze zobaczę za dużo, a tego zdecydowanie chciałem uniknąć.
Otworzyłem drzwi samochodu i z niego wysiadłem, po czym zamknąłem je, aby nie przeszkadzać tej dwójce. Spojrzałem przed siebie i dopiero wtedy zorientowałem się, że Jimin wyszedł z samochodu szybciej ode mnie. Stał wpatrzony w morze, które wyglądało tak pięknie, jak piękny był Jimin. Zachody słońca dodają uroku światu, a w tym momencie byłem świadkiem jednego.
Zastanawiałem się, o czym myśli młodszy, a po chwili zacząłem iść w jego stronę. By już za kilka sekund stać obok niego i się odezwać.

- Jiminie, o czym tak myślisz? - zapytałem patrząc na odbijające się słońce w tafli morza.

- O niczym ważnym. - odpowiedział, obejmując mnie jedną ręką w pasie. - Dawno nie byłem świadkiem tak pięknego zachodu. To takie urocze. - dodał, po czym odwróciłem się w jego stronę i zauważyłem, że on patrzy na mnie.

- Chwilę wcześniej pomyślałem to samo. - odpowiedziałem z uśmiechem, wciąż patrząc na twarz Jimin'a, która zaczęła zbliżać się do mojej. A już po chwili mogłem poczuć jego wargi na moich. Młodszy złapał mnie w biodrach i całkiem odwrócił do siebie. Pocałunek w świetle zachodu słońca na pewno pozostanie ze mną długo. Przysunąłem Jimin'a bliżej siebie, ciągle oddając jego pocałunki. I może ta chwila mogłaby dłużej trwać, gdyby nie pewien dźwięk, który zmusił nas do spojrzenia co go spowodowało.
- Tae, serio? - zapytałem, kiedy zauważyłem stojących w oddali Hoseok'a oraz Tae, który trzymał w rękach aparat.

- Ach, nie wiedziałem, że to jest takie głośne. - powiedział V, po czym szeroko się uśmiechnął. - Ale przynajmniej mam wasze śliczne zdjęcie. - wyciągnął aparat przed siebie, jakby chciał nam pokazać tą fotografię. - Wiedziałem, żeby go wziąć. - dodał jakby do siebie.

Jimin się zaśmiał i spojrzał na mnie. - Przynajmniej mamy śliczne zdjęcie. - powiedział bardziej się śmiejąc, na co na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Czy wy śmiejecie się ze mnie?! - krzyknął do nas Taehyung. - Nie radzę tego robić, bo nie wpuszczę was do domku i będziecie spać w aucie. - dodał uśmiechając się zwycięsko.

- Ty nas nie wpuścisz do domku, ja nie wpuszczę cię do samochodu i będziesz cały tydzień chodził w tym, w czym teraz jesteś. - odpowiedział rozbawiony Jimin, kręcąc przy tym głową.

- Dobra, dobra. - ożywił się Tae i zaczął mówić całkiem poważnie. Hmm, ciekawe, jak kilka słów może tak zmienić nastawienie człowieka. - Ja tylko żartowałem. - zaśmiał się nerwowo. - Hobi, obiecaj, że będę miał swoje rzeczy. - zwrócił się do swojego chłopaka, który po chwili go przytulił i szepnął do ucha coś, czego nie potrafiłem usłyszeć.

- Następnym razem nikt nam nie przeszkodzi. - powiedział do mnie Jimin, po czym złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę samochodu.

Reszta wieczoru wyglądała tak, że rozpakowaliśmy się w pokojach i zjedliśmy kolację. Jako, że nikomu już nic się nie chciało robić po podróży, po prostu siedzieliśmy w domku. A o odpowiedniej godzinie poszliśmy spać, znaczy ja nie. Zanim mogłem w końcu odpocząć po tym dniu, musiałem wyjść przed budynek i chwilę pozostać sam ze swoimi myślami, które niestety nie przewidywały żadnych pozytywnych scenariuszy. Choć próbowałem myśleć pozytywnie, nie bardzo mi to wychodziło. Przecież ten sen i to, co się dzieje, musi mieć ze sobą jakiś związek. Skoro wydarzenia ze snu urzeczywistniają się po kolei, przyjdzie i czas na ostatnią scenę z mojego snu. Bo przecież to logiczne. 

Ach, ja chyba nic nie wiedziałem, o logicznym myśleniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro