7
< chapter song: Laura Pausini - It's Not GoodBye >
Donośny trzask drzwi towarzyszył mojemu samotnemu powrotowi do domu. Chociaż w sumie nie pamiętam kiedy i jak wróciłem. Odkąd dowiedziałem się, że student do którego zapałałem uczuciem ma kogoś innego... Coś we mnie pękło. Czułem jak moje serce rozpada się na miliony kawałeczków. Dwa miesiące starań o to by zauważył ile dla mnie znaczy zostały zniszczone przez pierwszą, lepszą napotkaną osobę.
Przez jego chłopaka, o którym mi nawet nie powiedział. Nie wspomniał o nim nawet wtedy, gdy po raz pierwszy miałem możliwość zasmakowania jego ust, a on nie zaprotestował. Nawet mu się to podobało!
Uciekłem stamtąd. Jak najgorszy z możliwych tchórzy uciekłem stamtąd zamiast stawić czoła problemowi i wszystko wyjaśnić. Moje myśli były, zresztą nadal są, w rozsypce. Nic już z tego nie rozumiem. Jimin był rzadkim rodzajem ptaka w moich rękach, a teraz mam go z nich wypuścić na rzecz jego byłego chłopaka? W sumie to nadal chłopaka. Nie powiedział mi nic o zerwaniu...
Nawet nie wiedziałem czy chciał mi cokolwiek powiedzieć, bo nie dałem mu dojść do słowa. Natychmiast wypuściłem jego rękę ze swojego uścisku, by spojrzeniem pełnym niezrozumienia obdarzyć zarówno szatyna jak i stojącego przede mną chłopaka. Nie zaprzątałem sobie nawet głowy, biegającym niedaleko Sun i czym prędzej odwróciłem się i w popłochu uciekłem do mieszkania.
A teraz w nim siedziałem i zastanawiałem się co zrobić dalej. Na pewno nie będę wszczynał kłótni, choć miałem na to cholerną ochotę. No bo gdyby już na początku wyznaczył mi pewne granice co do naszej znajomości - na pewno nie starałbym się do niego w jakikolwiek sposób zbliżyć. Nawet bym na niego nie spojrzał jak na potencjalnego kandydata na swojego chłopaka, a w mniemaniu rodziców zarówno moich jak i jego, na męża.
Moje myśli to był istny chaos. Nie potrafiłem ich pozbierać do kupy. Zastanawiałem się co zrobiłem nie tak, że chłopak tak zagrał na moich uczuciach. Taki był jego cel już od samego początku? Stwierdził, że zabawi się starszym od siebie, zainteresowanym nim, mężczyzną? Czy ta urocza twarzyczka i piękne oczy byłby do tego zdolne? Naprawdę?
Osoba trzecia widząca mnie w aktualnym stanie zapewne przyznałaby, że wiszą nade mną ciemne, burzowe chmury. Siedziałem skulony na kanapie, a na pobliskim stoliku stała wypełniona do połowy szklanka. Wiem, że nie powinienem sięgać po alkohol w takiej sytuacji, bo to zdecydowanie nie rozwiąże problemów, ale whiskey była czymś przy czym mogłem się w miarę uspokoić.
Nie piłem na umór. Tę jedną szklankę starałem się skończyć od dobrej godziny, co wychodziło mi opornie. A to wszystko przez zaprzątającą moją głowę myśli: Nadal jest z nim? Przytulają się teraz? Całują? A może to był ich wspólny plan żeby jakoś mnie pogrążyć? Tylko jaki by był w tym ich cel? A może Hoseok wiedział, że Jimin ma "narzeczonego" i zaplanował to sobie w ten sposób, że Jimin mnie w sobie rozkocha, a potem porzuci jak zabawkę?
Zapewne nadal snułbym te czarne, a może i nawet czarniejsze, scenariusze gdyby pewna osoba nie weszła do mieszkania, a wokół jej nóg nie plątałby się wesoło merdający szczeniak, który zaraz do mnie podbiegł i zaczął skakać po mojej nodze - prosząc w ten sposób o ściągnięcie czerwonej obroży, do której dołączona była takiego samego koloru smycz.
- Hyung? - cichy szept młodszego chłopaka dobiegł do moich uszu, a on sam stał w progu patrząc na mnie z wymalowanym smutkiem na twarzy - Ja naprawdę nie chciałem aby tak wyszło...
- A jak? - zapytałem sucho nawet na niego nie patrząc. Nie chciałem aby dostrzegł ból w moim spojrzeniu, którego było aż nad to - Jimin... Dlaczego mi nie powiedziałeś, że kogoś masz? Dlaczego pozwoliłeś abym się do ciebie zbliżył, chociaż wiedziałeś że to byłoby nie fair wobec twojego chłopaka? Dlaczego? Powiedz mi dlaczego pozwoliłeś mi zrobić dla ciebie miejsce w swoim sercu, skoro nawet nie zamierzałeś mnie wpuścić do swojego?
- Ale Yoongi - głos mu się załamał. Byłem niemal pewien, że jego podbródek zadrżał, a on sam przymknął oczy, chcąc się w ten sposób uspokoić - Pozwól mi to wytłumaczyć...
- A co tu jest do tłumaczenia? - podniosłem na niego wzrok, czego od razu pożałowałem. Drobny chłopak obejmował się jedną ręką, jego głowa była spuszczona, a jego dolna warga była maltretowana przez jego zęby. Oddychał szybciej zupełnie tak jakby dopiero co przestał płakać oraz pociągał nosem. To był dla mnie cios - widzieć go w takim stanie, wiedząc że to najprawdopodobniej przeze mnie. Mój wyraz twarzy momentalnie złagodniał na ten widok.
Jak najdelikatniej podniosłem się z kanapy i bardzo powoli podszedłem do chłopaka. Ująłem jego twarz w swoje dłonie, zmuszając go tym samym do spojrzenia na siebie. Już po chwili te zapłakane oczy były skierowane wprost na mnie, a ich właściciel wyglądał jak skarcony pies. Drżał na całym ciele, a kolejne łzy znalazły ujście. Cały czas patrząc mu w oczy, ścierałem kciukami słone krople z jego pulchnych policzków.
- Posłuchaj mnie, proszę - wyszeptał, a ja nie mogłem się na to zgodzić. Wiedziałem, że jeżeli przystanę na taka propozycję, usłyszę coś co doszczętnie mnie zniszczy. Nie chciałem tego, bo wiem że bym się po tym nie pozbierał. Jedyne na co potrafiłem się zdobyć, to ucałowanie jego głowy i wyszeptanie tych kilku słów, po których udałem się do swojej sypialni i zamknąłem się w niej.
- Bądź z nim szczęśliwy.
***
Leżałem na swoim łóżku tępo wpatrując się w sufit. Zawzięcie myślałem nad tym wszystkim. Nad tą całą sytuacją. Nad zachowaniem swoim oraz nad zachowaniem Jimin'a. Nie wiem jaki miał cel w rozkochiwaniu mnie w sobie. Chciał aby jego chłopak był zazdrosny? Chciał się zabawić tak o, a ja byłem pod ręką?
Szczerze... Nie wiem. Nadal nic nie udało mi się wymyślić.
Jedyne co w tej chwili wydawało mi się rozsądnym pomysłem, to unikanie młodszego. Lecz na dłuższą metę by to nie przeszło. W końcu mieszkamy tu razem, nie ma szans na coś takiego. Musiałbym zmienić swój tryb życia. Spać w dzień, nie żeby mi to przeszkadzało, i pracować oraz wykonywać inne funkcje życiowe w nocy. Byłoby to kiepskie dla mojej pracy dla wytwórni i prowadzonego comebacku'u na który w dalszym ciągu nie miałem pomysłu.
Ale musiałem coś z tym zrobić!
Wyciągnąłem swojego laptopa z torby i po włączeniu odpowiedniego programu - zacząłem przelewać słowa na papier.
Twój urok jest wszechogarniający
Wreszcie na to wpadłem*
Wszystko to co pisałem było obrazem w głowie. Obrazem Jimin'a. Jimin'a którego nigdy nie będę w stanie posiąść w żaden możliwy dla człowieka sposób. Ale nikt nie zabroni mi mieć jego wyobrażenia.
Co ja wyprawiam?! - zbeształem się w myślach i zamknąłem pokrywę laptopa z głośnym trzaskiem.
Odrzuciłem urządzenie na miejsce obok siebie i podniosłem się z materaca. Powoli zaczynałem wariować. Potrzebowałem przerwy. Od siebie. Od Jimin'a. Od pracy. Od tego wszystkiego.
Wyciągnąłem z swojej szafy obszerną walizkę, do której zacząłem pakować swoje rzeczy. Już po chwili starałem się ją zamknąć, a kilka minut potem stałem w przedpokoju, chcąc założyć buty. Sun siedział nieopodal mnie i patrzył na mnie zdziwiony, przekrzywiając łepek to w jedną to w drugą stronę. Zupełnie jakby zastanawiał się nad tym co jeden z jego właścicieli wyprawia. Pogłaskałem go jedynie za uchem i posłałem mu smutny uśmiech na Do widzenia.
I już miałem sięgać do klamki, kiedy drzwi otworzyły się a w progu stanął Jimin z rozdziawionymi ustami. Przypatrywał mi się w zdziwieniu, a ja nie mogąc znieść tego smutnego spojrzenia - przepchałem się obok niego i stanąłem na korytarzu. Pogłaskałem go po policzku i zacisnąłem dłoń na klamce, drugą chwytając rączkę walizki.
- Powierzam mieszkanie pod twoją opiekę.
- Dlaczego jesteś taki samolubny? Dlaczego nie pozwolisz sobie nic wytłumaczyć? - cichy szept i załzawione oczy wywołały u mnie coraz to większe poczucie winy i ból.
Jednak nic na to nie odpowiedziałem. Spuściłem głowę i zamknąłem za sobą drzwi, od razu wybierając jedyny, potrzebny mi w tej chwili, numer.
- Halo? TOP? Wiesz może, gdzie tu w pobliżu jest jakiś hotel?
* Fragment tekstu piosenki Zico (BTOB) ft. Zion.T - Eureka
a/n: Mam wrażenie, że zjebałam ten rozdział... Tak samo jak poprzedni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro