5
Przytuliłem się bardziej do okrywającej mnie kołdry i zamruczałem rozanielony, gdy po moim ciele przeszła fala przyjemnego ciepła. Aż żal było opuszczać takie cudowne miejsce, dlatego też zamiast wstać z mojego jakże wygodnego łóżka, to z głośnym westchnięciem odwróciłem się na drugi bok. Coś mi tu jednak nie pasowało... Skąd dobiegał taki aromatyczny zapach?
Niechętnie uchyliłem swoje opuchnięte od snu powieki i z ulgą stwierdziłem, że Słońca na nieboskłonie jednak nie było widać. Zamiast tego moje oczy zostały zaatakowane ostrymi światłami neonów pobliskich budynków, które co chwilę zmieniały swój denerwujący kolor.
Mruknąłem niezadowolony i zatopiłem twarz w poduszce nie mogąc znieść rażącego światła oraz chcąc chociaż jeszcze na chwilę powrócić do krainy słów. Jednak jak to zazwyczaj mówią - Nadzieja matką głupich. Tuż po zamknięciu powiek, drzwi od mojej sypialni się uchyliły, a uszy podrażnił irytujący dzwonek zwiastujący połączenie przychodzące. Postanowiłem jednak to zignorować. Niech się dzieje co chce. Ja nie mam zamiaru się tym w jakikolwiek sposób zajmować.
- Yoongi, śpisz? - głos Jimin'a był niewiele głośniejszy od szeptu. Kiedy on zdążył wstać?
- Już nie - westchnąłem zrezygnowany i podniosłem się do pozycji siedzącej - Kto się tak dobija?
- "Zgred - Min". To ktoś z pracy?
Aż zachłysnąłem się powietrzem z zaskoczenia. Czyżby coś się stało?
- To mój kochany szef...
Szybko stłumiłem ziewnięcie i pochwyciłem urządzenie mobilne w swoje ręce. Trochę niechętnie słuchałem o swojej niesubordynacji, ale z podziękowaniami przyjąłem słowa odnośnie szybkiego powrotu do zdrowia. Jeszcze chwilę porozmawiałem z szefunciem na temat prowadzonego przeze mnie comeback'u i już miałem się rozłączyć, ale tan jak zawsze znowu zaczął nawijać jak katarynka.
- Yoongi, pamiętasz o dzisiejszej firmowej imprezie?
Cholera! To dzisiaj? Przecież impreza miała się odbyć w sobotę, a ja zwolniłem się przecież w czwartek. To znaczy... Że przespałem dwa dni? DWA DNI?
- Co? Yhm... A tak, tak pamiętam. Przypomnij mi proszę, o której i gdzie?
- O dwudziestej, tam gdzie zwykliśmy przesiadywać po zebraniach zarządu. Bez odbioru.
Z nieciekawym grymasem na twarzy odłożyłem telefon z zakończonym połączeniem na szafkę nocną i spojrzałem na zdezorientowanego w dalszym ciągu Park'a, który chyba nie ogarniał do końca rzeczywistości.
- Zbieraj się dzieciaku, idziemy na imprezę...
~*~
- Jaki ty jesteś śliczniutki! - jak zwykle HyoRin zachwycała się nad urodą wszystkich tu zgromadzonych, jednak tym razem padło na Park'a, który gdyby mógł to uciekłby od niej jak najdalej - Rzuć te studia w cholerę i przyjdź do nas na rekrutację nowych członków! Masz idealną twarzyczkę na modela.
- Yhm... Dziękuję noona, to bardzo miłe, ale nie zamierzam porzucać studiów...
- Tleniona fretko, nie strasz mi dzieciaka - warknąłem w kierunku farbowanej na blond koleżanki i ulokowałem się między nimi po czym objąłem ramieniem młodszego, chcąc dodać mu trochę otuchy.
- O. Tata Min wkroczył do akcji. Nie bój żaby Yoongi, ja mu tylko wróżę świetlaną przyszłość z tą przystojną mordką.
- Hyo... Nie pij więcej.
Przewróciłem teatralnie oczyma i rozejrzałem się po taniej knajpce, gdzieś w centrum miasta, w której aktualnie przebywaliśmy. Oczywiście na takich spotkaniach nie mogło zabraknąć alkoholu, a mi jako kierującemu przypadło tym razem miano "ojca pijących", czy w bardziej prostszym języku - szofera czy też darmowej taksówki. Dlatego też to ja miałem pilnować kto i ile wypił, a potem odeskortować tą bandę do domu. Przynajmniej w większości, bo co niektórych - w tym mojego kochanego szefa - odwoziła urocza małżonka.
Wyjątkowo też postanowiłem być dobrym hyung'iem i pozwoliłem Jimin'owi napić się z nami. Oczywiście nie dużo, bo mimo że był dorosły, to jednak ja sprawowałem nad nim pieczę i musiałem przypilnować aby do domu wrócił na dwóch, a nie na czterech nogach. Nie wspominając o typowych alkoholowych "wpadkach", a porannego zażenowania wolałem mu oszczędzić.
Niestety nie mogę tego powiedzieć o innych, bo większość już po godzinie od przyjścia była uchlana w trupa. Co ja z nimi mam? Przynajmniej to nie ja będę jutro zdychał w męczarniach z powodu niemiłosiernego kaca.
Jednak pozostając przy moich współpracownikach... Nie mogłem już patrzeć jak kilka osób spało pod stołem, a reszta zaczynała gadać od rzeczy. Tak, to definitywnie tyczyło się HyoRin, której zachowania nawet nie skomentuję. Aczkolwiek wiem jedno - nigdy tego nie zapomnę, nieważne jak bym tego chciał.
A wierzcie mi na słowo, że bardzo.
Dlatego żeby dłużej nie oglądać tego widowiska, ogarnąłem, a przynajmniej się starałem, wszystkich i robiąc kilka kursów - odwiozłem ich do mieszkań.
~*~
- Yoongi, proszę zatrzymaj się. Jest mi niedobrze - spojrzałem na zielonego na twarzy młodszego i w duchu błagałem aby nie zarzygał mi tapicerki.
- Musisz wytrzymać - powiedziałem bardziej do siebie niż do niego - Nie mamy się gdzie zatrzymać, dlatego postaraj dotrwać do domu.
Na potwierdzenie skinąłem głową na krajobraz, który roztaczał się wokół nas, a nie było to nic innego jak most nad rzeką Han. Czyli ostatni prosta do naszego mieszkania.
Widząc jednak zbolałą minę mojego towarzysza i jego starania, aby zignorować odruchy wymiotne, nie mogłem tego tak zostawić. Zaraz zjechałem na pas najbliższy barierki i włączyłem światła awaryjne. Nim jednak udało mi się wysiąść i wyciągnąć z bagażnika trójkąt ostrzegawczy, a co dopiero go rozłożyć - Park wypruł niczym torpeda i rzucił się do metalowej rurki omal przez nią nie wypadając.
Jeszcze nigdy we krwi nie podskoczyła mi tak adrenalina, że w przeciągu kilku sekund znalazłem się tuż przy nim i złapałem go za ramiona, chroniąc tym samym od możliwości utopienia się w tej niezbyt czystej wodzie.
Odetchnąłem jednak z ulgą gdy okazało się, że to była chwilowa niestrawność spowodowana chorobą lokomocyjną i wypitym alkoholem. Dziękując siłą wyższym nawet nie spostrzegłem się kiedy, to ciało chłopaka znalazło się w moich wątłych ramionach, które zamknęły je w żelaznym uścisku. Wdychałem jego przyjemne perfumy, a on chyba potrzebując odrobiny bliskości - odwzajemnił gest.
Szybko jednak postanowił się odsunąć i po chwili zająć miejsce na domniemanej barierce, która odgradzała przechodniów od rwącego nurtu. Usiadł przodem do mojej osoby i wpatrywał się w przejeżdżające samochody, ale także ludzi takich jak my, którzy mieli dość wrażeń i libacji na dzisiaj.
Westchnąłem jedynie nie wiedząc co mam teraz zrobić. Zaciągnąć go z powrotem do samochodu? Lepiej nie, bo możliwe że jeszcze mu nie przeszło do końca...
Stanąłem jednak na przeciwko niego i położyłem mu dłonie na kolanach, chcąc go jakoś asekurować. Co prawda marnie, bo gdyby faktycznie miał spaść to do dyspozycji miałbym w najgorszym wypadku tylko i wyłącznie jego kostki.
Nie spodziewałem się jednak, że student rozsunie kolana i skinięciem głowy poprosi abym podszedł bliżej. Uczyniłem to nieco zdziwiony i mając teraz większe pole do popisu w kwestii ratowania jego życia - ułożyłem ręce na jego biodrach, starając się aby go tym nie wystraszyć. Zamiast tego, ten odważniejszy niż zazwyczaj ułożył najpierw swoje palce, a dopiero potem dłonie na moich barkach, by chwile potem przesunąć je na mój kark.
Nocne niebo było usłane gwiazdami, ryk silników dobiegał do naszych uszu, a my wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, ignorując przy tym reflektory aut. Światła pobliskich latarni pięknie mieniły się w oczach młodszego, które pod wpływem uśmiechu zwężały się tworząc urocze półksiężyce. Mógłbym go tak obserwować godzinami. Dniami. Miesiącami. Latami. Park jest tak pięknym człowiekiem, że najchętniej zrobiłbym wystawę, w której on sam byłby eksponatem i który mógłbym podziwiać na okrągło.
Lecz w jednej chwili czas się dla mnie zatrzymał, a wszystko inne przestało mieć znaczenie. Dzwoniący telefon znajdujący się w kieszeni moich spodni, klakson jakiegoś zirytowanego kierowcy, a nawet szum płynącej rzeki, który urozmaicony był przyjemną dla ucha melodią wygrywaną przez cykady.
Wstrzymałem oddech w momencie gdy twarz Jimin'a zaczęła się powoli do mnie zbliżać. Nasze usta dzieliły milimetry, a ja czułem jak żar zalewa całe moje ciało, a oddech staje się płytki.
Przymknąłem oczy czekając na to, co ma się za chwilę wydarzyć...
a/n: Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Zjebałam to czy tylko mi się wydaję?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro