2
- Dlaczego mi to robisz? - załkał, zaciskając mocno oczy.
Odchylił głowę w tył, gdy duża ręka chłopaka, przejechała po wybrzuszeniu w jego bokserkach.
- Bo Ci się to podoba? - zaśmiał się cicho, drugą dłonią głaszcząc jego włosy.
- Tego nie powiedziałem! - krzyknął nagle i starał się odepchnąć napastnika, ale nie miał na tyle siły.
Yato zbliżył się jeszcze bardziej. Chwycił jego penisa i mocno ściskając, przejechał po całej jego długości. Do jego uszu dobiegł głośny jęk, który wydobył się z gardła młodszego.
- Ty może i nie. - uśmiechnął się z wyższoscią. - Ale Twoje ciało mówi to ciągle.
~~~
- Yukine! - krzyknął Yato, pochylając się nad śpiącym chłopakiem. - Przyszła Hiyori i przyniosła nam jedzenie, chodź. - dodał ciszej.
Blondynek zerwał się nagle i w przeciągu kilku sekund stanął na równe nogi. Dyszał ciężko, patrząc na starszego, który w przeciwieństwie do niego, stał na ziemi. Ciemnowłosy uniósł brwi ze zdziwienia i już otwierał usta, by coś powiedzieć. Yukki momentalnie zeskoczył na podłogę i ponownie na niego spojrzał - tym razem z dołu.
- Już schodzę! - wykrzywił usta w niemrawym uśmiechu. - Tylko znajdę bluzę i już naprawdę schodzę.
Odwrócił się, by zacząć poszukiwania. Nagle poczuł dosyć mocne szarpnięcie za ramię i został przyciągnięty z powrotem do Yato. Wzdrygnął się i zacisnął oczy, oczekując najgorszego. Które, wbrew pozorom, wcale nie nastąpiło. Niebieskooki odwrócił go i przyłożył dłoń do jego czoła.
- Znów masz gorączkę? - spytał.
Dzieciak otworzył oczy i zaśmiał się sztucznie.
- Nie! Coś Ty! Jest w porządku! - niezbyt mu się udawało i doskonale o tym wiedział. Lecz skoro już rozpoczął tą grę aktorską, musiał ją kontynuować. - To ja poszukam tej bluzy. - prędko podszedł do szafy i ją otworzył.
- Jest ciepło. - powiedział wyższy, podchodząc do niego. - Nie szukaj jej, nie zmarzniesz. - położył dłoń na jego ramieniu.
Yukki wciągnął ze świstem powietrze i zaczął mówić bardzo szybko.
- Och, no tak! Masz rację! - wyminął go i ruszył w stronę drzwi. - Przecież nie potrzebuję żadnej bluzy, haha! - nacisnął na klamkę. - Ty wiesz lepiej, co dla mnie dobre. Dziękuję! - ukłonił się i szybko wyszedł z pomieszczenia, po chwili zbiegając schodami w dół.
- Co się dzieje z tym dzieciakiem? - Yato podrapał się w tył głowy. - Chyba powinienem z nim porozmawiać... - rozejrzał się po pokoju i momentalnie spostrzegł część garderoby, której młodszy tak szukał. - Jak on mógł jej nie zauważyć? - wziął bluzę do ręki. - Zapowiada się dłuuugi dzień... - westchnął, powoli kierując się do kuchni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro