Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4. Sprawa Ricka Collinsa


– Dobra, Effie, ale zacznij od początku. Lucas Tate ci groził?

Westchnęłam, zerkając na dziewczynę. Liliowe włosy Skylar poruszyły się, gdy spojrzała na mnie i wróciła do patrzenia na drogę. Pilnowała się przy prowadzeniu i musiałam przyznać, że była w tym znacznie lepsza niż ja. Za kierownicą zachowywała się jak kierowca z czterdziestoletnim doświadczeniem.

Byłam zadowolona, że poznałam kogoś z prawkiem, bo mój wypad samochodem do szkoły był niestety jednorazową przygodą, odkąd mama rozpoczęła pierwszy tydzień oficjalnej pracy w tym mieście. Dzisiejszy poniedziałkowy poranek miałam więc spędzić w autobusie, ale na całe szczęście Skylar, która mieszkała kilka ulic dalej, zaproponowała mi podwózkę.

– Nie mam pojęcia, cała sytuacja była co najmniej dziwna... Czy on kiedykolwiek, no wiesz... Znęcał się nad kimś w szkole?

Skylar przez chwilę milczała, najwyraźniej zastanawiając nad moim pytaniem.

– Nie – odpowiedziała z przekonaniem. – Raczej jest outsiderem, jak już ci opowiadałam, trzyma się swojej grupki przyjaciół. Uczestniczą w tych wszystkich nielegalnych wyścigach, ale w szkole raczej nie robią wokół tego wielkiego szumu.

– W takim razie po co ostrzegałaś mnie przed tym złodziejem długopisów?

Skylar zmierzyła mnie wzrokiem, najwyraźniej nie podzielając mojego rozbawienia.

– Bo nie żartowałam. To nie są ludzie, z którymi powinnaś się trzymać, a jego nagła zmiana zachowania i zainteresowanie się tobą nie wróży nic dobrego. Jeśli nadarzy się okazja, przeproś go, pewnie i tak robi to dla własnej satysfakcji, więc nie będziesz musiała się przejmować głupimi plotkami.

– Wcale się nimi nie przejmuję.

Znalazła miejsce na szkolnym parkingu i zatrzymała samochód. Oparła się o kierownicę i spojrzała na mnie, przez chwilę po prostu się nie odzywając. Liczyłam piegi na jej nosie, gdy próbowała wszystko podsumować:

– Czyli postanowiłaś nierozsądnie wyjść na taras, zostawiając mnie samą z laskami z kółka, a on na ciebie najwyraźniej czekał?

– Zerowałaś chyba czwartego drinka, nie chciałam ci przeszkadzać – przerwałam jej, przez co kolejny raz zgromiła mnie wzrokiem.

– Dodajmy, że włamał się do pokoju dyrektorki, aby zdobyć informacje na twój temat, creepy. A zrobił to wszystko, bo oczekiwał twoich przeprosin, a ty nie odpuściłaś? I przez cały weekend nie pisnęłaś mi o tym ani słowa? – dodała z wyraźnym wyrzutem. – Mogłaś wysłać głupią wiadomość! Musiałam czekać do poniedziałku?

– Kiedy odwoziłam cię z Jakiem, śpiewałaś Party in the USA, bo byłaś pewna, że to się spodoba mojemu bratu, więc nie nadawałaś się do rozmów. Za to w niedziele płakałaś z powodu kaca – powiedziałam, odpinając pasy. – I czy przypadkiem rodzice nie zabrali cię do dziadków? Nie chciałam rozmawiać o tym przez telefon.

– Też mi coś – mruknęła, wysiadając.

Dzień jak zwykle był ciepły, a słońce już od rana dawało o sobie znać. Uczniowie zajmowali ławki tuż przed szkołą lub opierali się o auta, ciesząc się ostatnimi chwilami przed męczącymi zajęciami.

– Chciałaś mi powiedzieć coś jeszcze?

– Właściwie, to tak – przytaknęłam. – Chodzi o to, że...

Nieopodal wejścia do budynku zauważyłam wysokiego blondyna. Przestałam mówić, zatrzymując na nim wzrok. Pomimo okularów, które zakrywały mu oczy, wiedziałam, że on także patrzy na mnie, a przynajmniej takie miałam wrażenie.

– Oto on! – Skylar opadła na ławce, z której wciąż można było go bez problemu widzieć. – Jest i jego banda...

Przysiadłam obok, przyglądając się stojącym przy nim osobom, które dopiero teraz zdążyłam zauważyć.

– To ta jego sławna paczka? – zapytałam.

Białowłosy chłopak był najbardziej charakterystyczny. Podarta koszulka wyglądała jak po spotkaniu z kosiarką, a ciężkie martensy nie pasowały do takiej pogody. Chłopak był blady jak śnieg, ale za to wyglądem przypominał zbuntowanego idola nastolatek, które są w stanie wrzucić mu na scenę całą szafę swoich staników. Nie wspominając o jego włosach... Zupełnie białe, zlewały się ze skórą, a najciekawsze było to, że to połączenie wydawało się naprawdę atrakcyjne. Może to za sprawą jego dużych ciemnych oczu, którymi obserwował parking i kiwał głową, zapewne próbując potwierdzić tym gestem, że wciąż słucha przyjaciół.

Była tam także szczupła i wysoka dziewczyna, ubrana w kolorowy top odsłaniający jej opalony brzuch. Gęste i proste blond włosy z brązowymi refleksami okalały jej ładną twarz. Ona również miała na sobie duże okulary przeciwsłoneczne w stylu pilotek.

– Zgrana paczka, do której nikt nie ma wstępu – podsumowała Skylar, przypominając mi o swoim istnieniu. – Nierozłączni i czasem przerażający, ale najczęściej lekceważący wobec całej reszty. Może dlatego większość lasek z naszej szkoły podkochuje się w każdym z nich, a oni chyba to wykorzystują, co jest żałosne, bo w ten sposób zniżają się do poziomu Masona i jego koleżków. Spokojnie mogliby założyć jakiś zespół rockowy czy coś, ale wątpię, że oprócz jeżdżenia w śmiertelnie niebezpiecznych wyścigach mają jakieś zainteresowania.

– O proszę, zrobiłaś się złośliwa! – Zaśmiałam się. – Znasz ich wszystkich? I gdzie jest Max, wydawało mi się, że on i Lucas się dogadują?

Ukradkiem zerknęłam na zainteresowaną wyłącznie sobą grupę.

– Ta blondynka to Emily Hart – tłumaczyła dalej Sky. – A ten o białych włosach to Michael Welch. Brakuje jeszcze jednego, ale jest dwa lata od nas starszy, więc skończył już edukację. Nie chcę się spóźnić na lekcję, chodź już.

Przewróciłam oczami, również wstając z miejsca. Ostatni raz popatrzyłam w stronę świty Luke'a, tym razem trafiając jednak w centrum ich zainteresowania.

Cholera.

Wszyscy wpatrywali się we mnie z wyraźnym zaciekawieniem. Byłam pewna, że właśnie mnie obgadywali. Postanowiłam jednak udać, że wcale tego nie zauważyłam. Dogoniłam Skylar i weszłam razem z nią do budynku, w którym było o wiele przyjemniej.

– To gdzie ten Max?

Ponowiłam pytanie, na które nie uzyskałam odpowiedzi. Akurat Max wydawał się mi bliskim kumplem Lucasa – na samej lekcji historii odwrócił się do niego z dziesięć razy, za co w końcu dostał reprymendę od pani Hale.

– Pewnie właśnie zajmuje pierwszą ławkę w sali – odparła Skylar, śmiejąc się, a gdy tylko zobaczyła moją zagubioną reakcję, postanowiła dodać: – Maxowi grozi powtarzanie roku. Obiecywał każdej nauczycielce i każdemu nauczycielowi, że w ostatnim semestrze przyłoży się do nauki. Nie wiem, jakim cudem to zrobi, ale życzę mu powodzenia.

Nie potrafiłam skupić się na rozmowie ze Skylar, ponieważ czułam na sobie wzrok co drugiej osoby na korytarzu.

– Nie gadaj tylko, że chodzi o ten pieprzony długopis – szepnęłam, rozglądając się z niezadowoleniem.

– Niestety tak już jest w tym liceum, Effie. Luke wrócił, a ty byłaś pierwszą osobą, z którą rozmawiał. To nie mogło skończyć się inaczej.

Gdy weszłyśmy do obszernego pomieszczenia, powitała nas przyjemna cisza. Odetchnęłam z ulgą, wykończona harmidrem panującym na korytarzach w czasie przerw, spowodowanym informacją o zbliżającym się powoli otwarciu sezonu dla międzyszkolnych meczy rugby.

– Czego właściwie szukamy? – zapytałam Skylar, podczas gdy dziewczyna umieściła swoją torbę na jednym z obszernych stołów rozmieszczonych w różnych częściach biblioteki. Postanowiłyśmy znaleźć sobie bardziej ustronne miejsce przy oknie, z którego widać było szkolny parking.

– Przejrzymy gazety i może jeszcze dzisiaj trafimy na jakiś temat. Jest tego sporo, ale warto być dobrej myśli.

Ponieważ po zajęciach chciałyśmy pojechać na wspólny obiad, odpuściłyśmy sobie większy posiłek w czasie długiej przerwy i zamiast tego, skierowałyśmy się do dużej biblioteki urządzanej w bardzo minimalistyczny i schludny sposób. Nie przepadałam za takim wystrojem wnętrz, bo wydawały mi się pusty i pozbawiony pewnej dozy wyniosłości, jak bywa to w starych, słabo oświetlonych czytelniach, gdzie ciemne, porysowane meble oraz mroczny klimat pozwala w pełni cieszyć się czytaną lekturą.

Skylar przyniosła część gazet z okresu do dwóch lat wstecz. Miałyśmy obok siebie kopiarkę, więc dodatkowo dziewczyna miała zajmować się kserowaniem dla nas fragmentów, które wydawały się godne rozpatrzenia w kontekście prezentacji z historii.

– Dużo tego, ale damy radę – stwierdziłam, uśmiechając się krzepiąco. Sięgnęłam po pierwszy z druków i przeglądałam go w ciszy, zapisując numer, datę wydania gazety oraz główne tematy, które w niej poruszano.

Przerzucałyśmy się pomysłami, czasami kserując ciekawsze opisy różnych wydarzeń dotyczących miasta, ale nie było tego wiele. Gold Coast nie było miejscem bogatym w zabytki i żyło głównie z turystyki.

– A więc. – Skylar widocznie nie potrafiła robić czegoś w kompletnej ciszy, nawet przebywając w bibliotece. Oprócz nas były tu tylko dwie osoby, znajdujące się bliżej wejścia i kontuaru bibliotekarki. – Co z twoimi rodzicami? Wspominałaś tylko o mamie.

– Dużo by opowiadać, ale nie jest to szczególnie ciekawe – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. Przewróciłam stronę gazety, skupiając na niej uwagę, aby uniknąć kontaktu wzrokowego z koleżanką. – Dwa lata temu ojciec zdradził moją mamę z jakąś babką z pracy. Oczywiście, to ja musiałam go na tym przyłapać, gdy wróciłam do domu wcześniej, niż sądził.

– Ugh, współczuję – mruknęła z niesmakiem.

– Trochę wtedy się o to obwiniałam – przyznałam nieśmiało, zerkając na zdumioną dziewczynę. – Wiesz, gdyby nie ja, pewnie dalej by żyli w fałszywie szczęśliwym małżeństwie.

– Twojej mamie z całą pewnością to wyszło na dobre. – Skylar postanowiła mnie pocieszyć, za co byłam jej wdzięczna. – Nie obwiniaj się, błagam.

– Ojciec został w Nowym Jorku. W sumie ostatnim razem widziałam go rok temu, w szpitalu.

– Coś mu się stało?

Zamrugałam, uzmysławiając sobie, że powiedziałam o jedno słowo za dużo.

– Nie, to ja byłam w szpitalu – wyjaśniłam spokojnie. – Miałam mały zabieg i chciał się ze mną zobaczyć. Później już się nie widzieliśmy. Przed naszym wyjazdem ponoć nie miał czasu, aby nas odwiedzić. 

– Słabo z jego strony. – Skylar skupiła na mnie z troską. Nie potrzebowałam współczucia, bo już dawno przepracowałam temat rozwodu rodziców i sama uważałam, że w ten sposób było lepiej, ale rozczuliło mnie jej podejście. – Wiesz, dużo osób powtarza, że trzeba kochać rodziców mimo wszystko, bo dzięki nim jesteśmy na świecie. Ale to nieprawda. Na miano dobrego rodzica trzeba sobie zapracować, tak samo jak na miano dobrego dziecka. Nie ma nic złego w nieutrzymywaniu kontaktu z toksycznym ojcem lub matką.

Uśmiechnęłam się.

– To mądre. Dzięki, Sky.

– Wiem, ja w ogóle jestem mądra – powiedziała dumnie, sięgając po kolejny tygodnik.

Parsknęłam, także wracając do pracy. Długa przerwa powoli dobiegała końca, więc Skylar zajęła się sprzątaniem i zwrotem gazet, podczas gdy ja jeszcze czytałam ostatnią.

Jak na spokojne miasto, Gold Coast było pełne dziwnych morderstw. Wiedziałam, że prasa lubi informować mieszkańców o tragediach i sensacjach, ale wiele przypadków nadal pozostawało niewyjaśnionych. Skylar opowiadała mi już o tym, że policja jest bezsilna wobec organizowanych nocami wyścigów i przymyka na nie oko. Nie sądziłam jednak, że temat zabójstw też może być problematyczny.

Wiedziałam trochę o ostatnich przypadkach, ponieważ moja mama uwielbiała scrollować różne portale informacyjne na swoim telefonie i zawsze opowiadała mi o wypadkach, napaściach i innych wydarzeniach, które w sumie mnie samej nie interesowały. Czytając historie o ciałach wyrzuconych przez ocean czy morderstwach w zaułkach większych dzielnic miasta, zaczynałam zastanawiać się, czy komukolwiek z władz zależy na bezpieczeństwie mieszkańców. Wydawało się, że niektóre nierozwiązane przypadki przerastały policję, a sprawy z czasem po prostu zamykano.

– Zbieramy się?

Skylar przystanęła nade mną, zapewne chcąc zabrać ostatnią gazetę, którą czytałam. Porównywałam właśnie opis morderstwa sprzed ponad roku do jednego z początku roku bieżącego. W dziwny sposób charakterystyka ran była niemalże identyczna – kłute, wykonane za pomocą ostrego narzędzia, prawdopodobnie noża, powtórzone trzy razy. Rana na szyi okazywała się zawsze tą śmiertelną.

– Czekaj – powstrzymałam dziewczynę przed zabraniem mi prasy, ponieważ akurat czytałam artykuł sprzed kilkunastu miesięcy, o śmierci młodego chłopaka.

Został zamordowany w taki sam sposób, co dwie dziewczyny, o których opowiadała mi mama i o których wciąż huczało w wiadomościach.

– Effie...

Skylar zauważyła nagłówek czytanego przeze mnie artykułu. Jej głos brzmiał słabo, jakby nie chciała, abym dowiedziała się o tym wszystkim.

Z opisu wynikało, że młody chłopak był kiedyś kapitanem szkolnej drużyny rugby, dobrym uczniem, pomocnym i przyjacielskim kolegą. Na pogrzebie opłakiwała go nie tylko najbliższa rodzina, ale większość osób z naszej szkoły.

– Dlatego mówiłaś o nim w czasie przeszłym – zauważyłam, odczytując kolejne informacje.

„O morderstwo Ricka Collinsa podejrzewano jednego z uczniów."

– To wciąż niewyjaśniona sprawa, nie chciałam cię niepotrzebnie martwić – wyjaśniła dziewczyna. Widać, że trochę żałowała ukrywania przede mną tego tematu. – Było więcej plotek niż prawdziwych informacji.

„Uczeń udowodnił, że w trakcie wydarzenia przebywał w innym miejscu. Śledztwo utknęło w martwym punkcie".

– Czyli Rick został zamordowany po pobiciu się z Lukiem? – upewniłam się, wpatrując w lekko rozmazany, zaschnięty tusz drukarski.

– Jakiś tydzień później – wyjaśniła dziewczyna. – Allison już wtedy była oficjalnie jego dziewczyną.

– Ricka?

– Tak. Lucas najwyraźniej miał o co być zazdrosny, gdy był z Allison, ponieważ zaraz po całej dramie i pobiciu tamci byli razem.

Próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie. Miałam wrażenie, że w całej historii było więcej tajemnic niż jasnych sytuacji. Dlaczego Allison ostrzegała mnie przed Lukiem? Czyżby wiedziała o czymś więcej, ale najwyraźniej nie powiedziała o tym policji? A może po prostu chciała się zemścić na byłym chłopaku, który pobił obiekt jej zainteresowań. Może nie tylko pobił?

Skylar wyprostowała się i zabrała mi gazetę.

– Dobra, zaraz będzie dzwonek. Chodź, pogadamy o tym po lekcjach.

– Allison... – zaczęłam cicho. – Ona chciała mnie ostrzec.

– Kiedy? – zapytała ze zdziwieniem. W tle rzeczywiście rozbrzmiał dzwonek. – Czemu nic nie mówiłaś?

Również wstałam, ponieważ nie zamierzałam narażać się pilnej uczennicy, którą była Skylar. Kiedy do mnie wróciła, byłam już gotowa na najbliższą lekcję, więc skierowałyśmy się w stronę wyjścia.

– Wydawało mi się, że to nieistotne... Sama nie wiem, to było dziwne. Przecież nie mówiłam jej, że z nim rozmawiałam.

– Pewnie wcześniej zdążyła usłyszeć plotki albo dowiedziała się czegoś od Masona – wyjaśniła Skylar, wzruszając ramionami. – Może chciała sprawdzić, czy skłamiesz?

Skłamałam.

– To ty ją znasz. Nie wydawało ci się, że zachowywała się trochę dziwnie? – Nawiązałam do rozmazanego makijażu dziewczyny i jej tłumaczeń.

Skylar pchnęła ciężkie drzwi. Wyszłyśmy na pusty korytarz.

– Nie znam jej za dobrze. Raz pomagałam jej z jednym tematem, ponieważ przerobiłam go ponadprogramowo, a ona akurat nie potrafiła tego zaliczyć. Mason mnie z nią poznał, nigdy nie byłyśmy blisko. Wiesz, że nie przepadam za tymi ludźmi – powiedziała, przerzucając fioletowe włosy na bok. – Może była dziwna, sama nie wiem... Trochę wypiłam, Effie.

– Wspomniałaś o Masonie – zauważyłam, przypominając sobie, że widziałam chłopaka w drzwiach domu, gdy Allison zostawiła mnie samą na podjeździe. – Są z Allison blisko?

– Zawsze byli. Allison zakochała się w jego przyjacielu, a teraz są... chodzą plotki, że niby coś między nimi jest. Trochę słabo, jeśli to prawda.

– Bo była dziewczyną jego zabitego przyjaciela?

– Dokładnie, to chore – westchnęła. – Cóż, witamy w naszym liceum – dodała ze śmiechem.

– Jeszcze coś przede mną ukrywasz? – zapytałam, próbując przestać się złościć na Skylar, że zataiła te wszystkie informacje. To rzucało zupełnie nowe światło na sytuację trójki osób z naszej szkoły. Szczególnie Lucasa.

– Nie – odparła, zerkając na mnie. Akurat stanęłyśmy przed salą, w której odbywała się już lekcja, więc musiałyśmy zakończyć naszą rozmowę. – Proszę, nie staraj się w to zbytnio zagłębiać, to sprawa, która powinna zostać między nimi. Lepiej udawać, że nic się nie wie. Zaufaj mi, Effie.

Kiwnęłam potwierdzająco głową, ponieważ nie wiedziałam, co mogę jej odpowiedzieć. Złapałam za klamkę, aby otworzyć drzwi. Do końca lekcji nie poruszyłyśmy tego tematu, ale ja nie potrafiłam o tym zapomnieć, tak jak doradzała mi Skylar. Na nowo odtwarzałam rozmowę z Allison oraz zachowanie Lucasa czy Masona.

Próbowałam przestać. Naprawdę, nie zamierzałam pakować się w kłopoty, ale najwyraźniej nie potrafiłam inaczej. Poza tym przez cały czas myślałam tylko o tym, jak opis ran Ricka był łudząco podobny do tych z ostatniego miesiąca i sprzed roku. Czyżby morderca powrócił?

A może nigdy nie zniknął, czekając na odpowiedni moment?

Starałam się nie patrzeć w stronę Lucasa na żadnej z lekcji, pomimo tego, że czasami czułam na sobie jego wzrok. Max także kilka razy uśmiechnął się przyjaźnie w moją stronę, co było co najmniej dziwne, ale też przerażające. Za każdym razem, kiedy widziałam tę dwójkę, wracałam wspomnieniami do artykułów, które czytałam w bibliotece.

Ciało Ricka Collinsa znaleziono po nielegalnych wyścigach, chociaż on sam rzadko się na nich pojawiał i nigdy nie brał w nich udziału. Tego dnia jednak się tam wybrał i już nigdy stamtąd nie wrócił. Miałam wrażenie, że pośród organizatorów tych tajnych spotkań oraz uczestników zawiązała się zmowa milczenia.

Mimowolnie przypomniał mi się motocyklista pod moim domem i zapragnęłam dowiedzieć się czegoś więcej.

Musiałam mieć duże szczęście albo ogromnego pecha (to się jeszcze miało okazać), ponieważ wychodząc ze szkoły, trafiłyśmy ze Skylar na Masona, który opierał się o murek przy samych schodach.

– Impreza się spodobała? – zagadał nas, chociaż patrzył na mnie.

– Tak, było spoko – odpowiedziała za mnie Skylar, dobrze wiedząc, że nie przepadam za Masonem. Byłam jej wdzięczna.

Blondyn uśmiechnął się głupawo w moją stronę, prężąc mięśnie.

– A tobie, Effie? Chyba się podobało?

– Tak – odpowiedziałam, rozglądając się za jakimkolwiek ratunkiem.

– Wow, jesteś naprawdę królową lodu. – Złapał się za klatkę piersiową, aby okazać, jak cierpi. – A ja chciałem być miły i zabrać cię w weekend na wyścigi. Pewnie już słyszałaś, że prawdziwą atrakcją tego miasta nie są parki wodne?

– W ten weekend? – zapytałam z wyraźnym zainteresowaniem.

– O proszę, mam cię! – Zaśmiał się, a ja przeklęłam pod nosem, że dałam się tak łatwo wrobić i pokazałam, że zależy mi na tym. – Tym razem organizują je akurat w Brisbane, ale to niedaleko. Mogę was zabrać.

Skylar postanowiła zabrać głos.

– To miłe z twojej strony, ale nie...

– Czemu? – przerwałam jej, wpatrując się we wciąż zadowolonego z siebie chłopaka. – Czemu chcesz nas zabrać. Nie masz z kim jechać?

Mason wzruszył ramionami. Słońce odbijało się do jego włosów, sprawiając, że były jaśniejsze.

– Uznaj to za wycieczkę krajoznawczą – odparł. – To co, pojedziecie?

Skylar wpatrywała się we mnie swoim morderczym wzrokiem, ponieważ zdążyła mnie trochę poznać i doskonale wiedziała, że po dzisiejszych odkryciach nie odpuszczę, chociaż mnie o to błagała.

– Jasne, że pojedziemy.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro