Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Hermiona szła w stronę swojego dormitorium. Obecnie, jedynym jej marzeniem jest rzucenie się na łóżko i przespanie całego tygodnia. Dlaczego Malfoy musiał ją tak denerwować? Na początku wyzywa ją od szlam, później mówi że dorósł, a na koniec ją przeprasza. W dodatku zwrócił się do niej po imieniu. Gryfonka musiała przyznać że jej imię w jego ustach nie brzmiało wcale tak źle, jak dotąd myślała. Ale w końcu to Malfoy! Malfoy zawsze pozostanie bezuczuciowym arystokratą! Dziewczyna chciała w tym momencie udusić samą siebie. Czemu zawraca dobie głowę jakimś ślizgonem?! Przez to wszystko nie zauważyła nawet że ktoś idzie koło niej i patrzy jak walczy ze swoimi myślami.

- Przepraszam.. Nie wiedziałam że tu jesteś.. - mruknęła, patrząc na Marcusa McCartney'a.

- Nie szkodzi. Chciałem pogadać i przeprosić. - Powiedział spokojnie.

- Wiesz.. Jestem trochę zmęczona. Moglibyśmy porozmawiać kiedy indziej? - spytała miło się uśmiechając.
Chłopak tylko kiwnął głową. Kiedy doszli pod portret Grubej Damy Markus cmokną Hermione w policzek i odszedł. Gryfonka zaskoczona weszła do pustego pokoju wspólnego. Na rogu czerwonej kanapy leżała peleryna niewidka. Dziewczyna zmęczona wzięła pelerynę po czym skierowała się do dormitorium.

- Nieodpowiedzialny jesteś Ron - mruknęła do samej siebie.

***

Hermiona obudziła się w środku nocy. Niedawno jeszcze marzyła o ciepłym łóżku, a teraz nie miała ochoty leżeć i słuchać chrapania koleżanek. Wstała z łóżka i po cichu założyła na siebie szarą bluzę i trampki. Wzięła do rękę lampę i przykryła się peleryną niewidką. Wyszła z dormitorium a na kanapie w pokoju wspólnym spała profesor McGonagall. Szybko i cicho wymknęła się z pomieszczenia. I tak oto gryfonka w spodniach od piżamy, w środku nocy ruszyła do biblioteki. Na korytarzu nie było słychać kroków ani szeptów co uspokoiło dziewczynę. Otworzywszy drzwi do biblioteki czuła się już bezpiecznie. Szybko ruszyła w stronę regałów. Ściągnęła pelerynę, a lampę postawiła na stolik. Po woli zaczęła oglądać zakurzone książki. Wyciągnęła grubą księgę "Sny, podarunki i przepowiednie.". Gdy zaczęła czytać samo zdziwiło ją to że książka na temat który niezbyt ją interesował jest taka ciekawa. W pewnym momencie usłyszała skrzypienie drzwi. Może to nie był dobry pomysł żeby chodzić po Hogwarcie po nocach? A co dopiero jak krążą gdzieś tu śmierciozercy! Teraz nie mogła się poddać. Gdy chciała sięgnąć po różdżkę przypomniało jej się że zostawiła ją w dormitorium. Drzwi znowu się otworzyły i po raz kolejny ktoś wszedł. Nagle lampa gryfonki zgasła. Nie zdążyła się nawet osdwrócić, a ktoś złapał ją od tyłu przymkając usta  dłonią. Hermiona próbowała się wyrwać, lecz jej próby poszły na marne.

- Nie wierć się tak Granger. - Szepnął głos za nią.
Od razu go poznała. Był to Malfoy. Tylko skąd on się tu napatoczył? I kim jest ta druga osoba która tu weszła. Draco schował się za jedną z półek wciąż tuląc do siebie Hermionę.

- Wychodź Malfoy! - krzyknął szyderczo jakiś głos.
Zza regału wyłoniła się sylwetka jakieś postaci. Z łatwością można było poznać, że był to młody chłopak. Jednak oprócz tego, nie można było niczego więcej dostrzec.

- Och, Hermionka, witaj - mruknął zadowolony - a ty Malfoy poddaj się, nie zrobisz przecież tego. Jeśli pozwolisz ja się tym zajmę.

Draco puścił Hermione i podszedł bliżej chłopaka.

- Nie ruszaj się Granger - mruknął do dziewczyny.

- Znalazłeś sobie nową dziewczynę? Gratuluję bezguścia. - Powiedział chłopak. - Draco, przyznaj się. Nie wypełnisz tej misji. Jesteś tchórzem. Niczego nie wartym tchórzem. Jesteś taki sam jak twój ojciec. Boicie się śmierci. Boicie się Czarnego Pana.

- Zamknij się! - krzyknął zdenerwowany Draco celując w chłopaka różdżką.

- No rzuć na mnie Avade! Albo Crucio! Co wolisz!

- Nie jestem taki jak ojciec - szepnął.

- Jesteś. Jesteś tchórzem takim jak on!

- Zamknij się!

- Powtarzasz się.. To się robi nudne - syknął po czym wycelował różdżkę w Hermione. Draco szybko przesunął się tak żeby ją osłonić.

- Masz dwa tygodnie, Malfoy. Dwa tygodnie. - Powiedział przebiegle po czym zniknął. Malfoy stał tak wmurowany jeszcze chwilę. Po chwili usłyszeli kolejne kroki i patrząc na siebie, zaczęli się cofać.

- Będziemy mieli szlaban Granger - odparł, połykając ślinę.

- Co? - zapytała dziewczyna, a chłopak na nią spojrzał.

- Filch idzie.

-  Mam peleryne, jakos damy radę - szepnęła szybko Hermiona, a po chwili okryła ich peleryną. W tym czasie do biblioteki wszedł Filch.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro