Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Od pogrzebu Rona minął tydzień. Przez ten czas Hermiona kompletnie zapomniała o sprawie z Marcusem. Jednak o Draco nie umiała zapomnieć tak łatwo. Wyzywał i upokarzał ją na każdym kroku. Bolało ją to bardzo, dlatego że czuła coś do ślizgona (choć nie zdawała sobie z tego sprawy). Harry w tym czasie odnalazł swoją pelerynę niewidkę, która jakimś cudem znalazła się w Pokoju Życzeń.

Ten dzień był taki jak wszystkie w tym tygodniu - smutne, długie i z odrobiną łez. Hermiona szła do Wielkiej Sali na śniadanie. Głowę miała skierowaną na swoje buty, a jej ręce spoczywały na pasku od torby. Za chwilę usłyszała za sobą śmiech. Od razu wiedziała że był to Malfoy i Pansy. Za to Blaise uśmiechając się lekko wyminął gryfonke.

- Hej, Granger! Może przefarbujesz się na rudo na cześć Wieprzleja, co? - Ryknął koło jej ucha Draco. Za chwilę można było słyszeć śmiech Pansy. Hermiona nie zaragowała. Tak po prostu zignorowała Malfoy'a. A Malfoy'ów się nie ignoruje.

- Pansy, idź szybko z Zabinim do Wielkiej Sali. - Powiedział zdenerwowany Draco. Jak dwójka ślizgonów zniknęła są zakrętem, Draco popchnął gryfonke tak że upadła.na ziemię. Malfoy kucnął przy niej.

- Mnie się nie ignoruje. - Szepnął. - Nie będziesz miała życia w tej szkole.

- A co ja ci zrobiłam?

-Nic mi nie zrobiłaś. Po prostu lubię się tobą bawić. Jesteś strasznie naiwna. - parsknął, a po chwili ręka Hermiony wylądowała na jego policzku.

- Nie jestem twoja zabawką Malfoy. - Powiedziała idąc do wielkiej sali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro