9. Cholernie seksowna czarownica
W kwestii towarzystwa na imprezie, która odbywała się w następną sobotę, Hermiona widziała tylko jedną możliwość. Jedynie Ginny Weasley była na tyle zabawowa i obeznana ze światem mugoli żeby mogła ją ze sobą zabrać. Był jeszcze Harry, ale on niestety musiał zostać tamtego wieczora dłużej w pracy, ale obiecał, że je odbierze o północy, co ucieszyło Hermionę. Nie planowała się znów upijać, ale gdyby jej plany uległy zmianie, trafiłaby pod opiekę zaufanego przyjaciela.
Urodziny odbywały się w piwnicy pod jednym z wielu lokali w centrum. Okazało się, że Agatha zaprosiła na nie całą masę najróżniejszych osób, których dwie czarownice nie znały i wątpiły, że zdołają to zmienić jednego wieczora.
- Widziałam, że przyjdziesz!- z tłumu wyłoniła się uradowana jubilatka w stroju Indianki, co niezbyt pasowało do jej jasnych włosów, ale poza tym prezentowała się cudownie.
- Nie mogłam zrezygnować z dobrej zabawy. Agatho poznaj Ginny, moją przyjaciółkę- blondynka uściskała nową znajomą.
- Też znacie się ze szkoły?- zapytała, chcąc się dowiedzieć czegoś więcej.
- Po części- odparła rudowłosa.- Jestem rok młodsza, ale mój brat chodził z Hermioną do klasy. Tych dwoje i Harry to była paczka nierozłącznych przyjaciół, dlatego miałam okazję ich bardzo dobrze poznać.
- Jak dobrze?- drugą naturą Agathy, po ciągłej wesołości, była dociekliwość. Ginny zaśmiała się unosząc dłoń.
- Jestem zaręczona z Harrym- odparła, wprost, co zaskutkowało nagłym wybuchem radości jubilatki.
- O jejku, gratuluję!!! Co za szczęściara. A ty Hermiono nic się nie martw, ostatnio wpadłaś komuś w oko, więc może i ciebie odwiedzi Amor.
- Oby nie- dziewczyna nie miała ochoty na związki, a już na pewno nie z mugolami, przed którymi musiała tak wiele ukrywać.- Gdzie jest bar?
Blondynka wskazała im przeciwny kraniec sali i poszła się witać z następnymi gośćmi. To przyjęcie urodzinowe właściwie niczym się nie różniło od imprezy wyprawianej w Halloween. Pomieszczenie było pełne poprzebieranych osób, które piły, śmiał się i tańczyły w dość sporym ścisku. Ginny szybko pokochała to miejsce i pociągnęła za sobą Hermionę na parkiet. Muzyka nie należała do słuchanej zazwyczaj przez pannę Granger, ale nie było, co marudzić, trzeba było się bawić.
- Czy ty przebrałaś się za czarownicę!?- obróciła się i spojrzała na Malfoya, który przyglądał się jej nader dokładnie.- Przecież mieliśmy wyglądać inaczej niż, na co dzień.
- Dlatego ty przebrałeś się za lekarza po beznadziejnej operacji?- zapytała Ginny, przyglądając się jego zachlapanemu na czerwono uniformowi szpitalnemu.
- A ty za stracha na wróble, wiewiórko?
- Za seksownego stracha na wróble- poprawiła go rudowłosa.- Idę się napić, chcecie coś?- gdy nie złożyli żadnych zamówień, szybko zniknęła w tłumie.
- Skąd masz ten strój?- zapytał się, patrząc jak dziewczyna lekko się kołysze w ryt muzyki.
- Z szafy McGonagall- zaśmiała się.
- W takim razie sporo go skróciłaś i przefarbowałaś- kreacja Hermiony sprawiała, że dziewczyna wyglądała nazbyt atrakcyjnie. Czerwony naprawdę jej pasował i nie dla tego, że była Gryfonką, po prostu świetnie w nim wyglądała. To był pierwszy raz od zakończenia szkoły, kiedy widział ją w czymś, co nie jest czarne, białe lub szare.- Szkoda, że wszystkie czarownice się tak nie ubierają, świat byłby wtedy lepszym miejscem- zażartował.- Zatańczysz?
- Wielki Draco Malfoy potrafi tańczyć do czegoś takiego?
- Zamknij się Granger i chodź się bawić!- złapał ją za rękę i poprowadził w głąb parkietu.
Dziewczyna z chęcią przystała na jego propozycję i nim się obejrzała, bawiła się z masą obcych osób. Ginny z łatwością ją odnalazła w rozbawionym tłumie. Właściwie nie potrzebowały towarzystwa panów żeby się dobrze bawić, ale co kilka chwil robiły wyjątek.
Po godzinie, Hermiona zrozumiała, o kim mówiła Agatha. Markus, jeden z przyjaciół Dracona, dziwnym zbiegiem okoliczności ciągle kręcił się koło byłej Gryfonki, wprawnie odgradzając ją od innych kawalerów. Hermionie niezbyt to odpowiadało, zwłaszcza, że właściwie go nie znała i nie miała ochoty na zaczynanie nowego związku z kimś, kto potrzebowałby wiele czasu na zrozumienie kim była.
Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji okazał się nie, kto inny jak Malfoy. Może i był wychowany na wielkiego arystokratę, ale potrafił w najlepsze tańczyć i wygłupiać się do okropnej muzyki, którą serwował im DJ. Nawet Ginny chętnie się z nim bawiła, twierdząc, że jeden wieczór całkowitego szaleństwa jej nie zabije i liczyła, że Harry też tego nie zrobi. W końcu każdy miał czasem prawo zapomnieć o problemach i porządnie odreagować.
Niestety czasami w takim ścisku, wśród migających świateł i uderzających o ciał fal muzyki, zaczynało brakować tchu.
- Wszystko w porządku?- Hermiona uniosła głowę i spojrzała na Dracona. Myślała, że nikt jej nie zauważy, gdy przysiądzie w kącie i odetchnie.- Jest ci niedobrze?
- Nie, po prostu strasznie tu gorąco. Posiedzę chwilę i zaraz poczuję się lepiej- zapewniła go.
- Chodź na dwór, świeże powietrze dobrze ci zrobi- dziewczyna pokręciła głową. Nie chciała zostawiać Ginny, chociaż ta świetnie sobie radziła na parkiecie w towarzystwie Agathy i jeszcze jakichś dwóch dziewczyn.
- Markus tu idzie- oznajmił jej Draco, rozglądając się po sali.
- To gdzie to wyjście?- zapytała, wstając natychmiastowo.
Malfoy zaśmiał się i poprowadził ją możliwie najkrótszą drogą do wyjścia. Nie było to łatwe, wziąwszy pod uwagę tłum, który zgromadził się w tej nieźle odremontowanej piwnicy, ale w końcu dotarli do schodów i w następnej chwili stanęli na świeżym, chłodnym powietrzu, które otrzeźwiło ich umysły.
- Jak przyjemnie!- westchnęła, przymykając zmęczone oczy.- Tam w środku jest strasznie gorąco i nie ma, czym oddychać.
- To od ciągłego ruchu- wyjaśnił jej Draco.- I od alkoholu.
- Tego drugiego staram się unikać, nie chcę powtórki z rozrywki- odparła, odchodząc kilka kroków by nie czuć dymu papierosów, które paliła grupka przy drzwiach. Draco bez wahania poszedł za nią.
- Tym razem spałabyś na sofie. Okazała się strasznie niewygodna i nie zamierzam znów się na niej cisnąć- Hermiona zaśmiała się.
- Spokojnie doktorku tym razem mam eskortę. Harry nas odbiera po pracy, więc nie będę ci zawracać głowy- blondyn skinął głową na znak, że rozumie.- Czemu się tak przebrałeś?
- A czemu ty przebrałaś się za seksowną czarownicę?
- Pomysł, Ginny... czekaj, że jaką?- mężczyzna się roześmiał.- Jestem po prostu czarownicą tylko w wersji mugolskiej.
- Zdefiniuj, co oznacza mugolska wersja czarownicy- Hermiona już otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale szybko je zamknęła.
- To zwykły kostium czarownicy!- odparła w końcu.
- W takim razie nie zdajesz sobie sprawy jak dobrze w nim wyglądasz- gdyby jej policzki nie były zaróżowione od tańca to właśnie spłonęłaby rumieńcem.- Serio, czerwony to twój kolor.
- Dzięki- wymamrotała niepewnie.- Czy to był komplement?
- Na to wygląda, chociaż nie sądziłem, że mówię o czymś nie oczywistym. Powoli zaczynałem się bać, że będę musiał ostudzić zapał Markusa, bo strasznie się ślinił na twój widok.
- To akurat zauważyłam- odparła, rozglądając się po uliczce, w której stali.- Nie odpowiedziałeś, czemu wybrałeś taki strój.
- Zapomniałem o tym, że to bal przebierańców i poszedłem na łatwiznę. Wziąłem rzeczy z pracy i poplamiłem je czerwoną farbą- dziewczyna się zaśmiała.
- Trzeba było się przebrać za seksownego lekarza a nie martwego to może znalazłbyś sobie jakąś dziewczynę- Draco machnął ręką.- Może Agathę, chyba się jej podobasz.
- Nie lubię blondynek- odparł wprost. Hermiona uniosła brew.
- To, jaki jest twój typ? Powiedz to może polecę cię jakiejś koleżance- mężczyzna pokręcił głową.
- Coś za coś Granger. Jak ja ci powiem to i ty wyjawisz mi ten sekret- dziewczyna skinęła głową na zgodę. Nie miała nic do stracenia, przecież chłopak nie mógł tego wykorzystać przeciwko niej.
- Ty zaczynasz- odpowiedziała, opierając się o niewielki murek przy zejściu do jednej z sąsiednich piwnic.
- No dobrze- Draco zamyślił się przez chwilę.- Szczupła, ciemnowłosa, nie za wysoka z IQ przynajmniej na poziomie normy.
- Widzę, że masz dobrze określone wymagania- zaśmiała się. Nie wiedziała dlaczego ma aż taki dobry humor, ale wcale jej to nie przeszkadzało w tamtej chwili.
- Teraz twoja kolej, chociaż po twoich dotychczasowych wyborach mogę się jednego domyślić. Krum, McLaggen i Weasley, twój typ to głupkowaty mięśniak.
- Nie prawda!- zaprzeczyła oburzona.- Przyznaje się, że lubię jak mężczyzna ma zamiast tłuszczu trochę mięśni, ale tak ma większość kobiet. Nie lubię brunetów...
- Biedny Harry- Hermiona wywróciła oczami.
- Ja ci nie przeszkadzałam- Draco uniósł dłonie w geście obronnym, po czym pozwolił jej kontynuować.- Lubię jak mężczyzna ma poczucie humoru i nie wiem jak to określić, ale niektóre osoby mają w sobie coś takiego, co sprawia, że czujesz się przy nich bezpieczny. No i musi być wysoki.
- Wysoki, umięśniony, wesoły i raczej jasnowłosy- podsumował.- To, czego mi brak, bo niedosłyszałem?- oboje się zaśmiali.
- Chyba już dość dzisiaj wypiłeś- Draco uśmiechnął się szeroko. Hermiona odkryła, że jego twarz jest naprawdę przystojna, gdy to robi.
- W końcu ostatnio ja pilnowałem ciebie to najwyżej teraz mi się odwdzięczysz i zadbasz żebym dotarł bezpiecznie do domu. A teraz chodź niech inni się pogapią na tą twoją za krótką sukienkę.
- Ona wcale nie jest za krótka!
- Ty serio nie widziałaś się w lustrze. Wyglądasz cholernie seksownie Granger- dziewczyna zamrugała, zaskoczona tym wyznaniem.- Powinnaś się częściej tak ubierać to może byś sobie kogoś znalazła, jakiegoś przystojniaka.
- Mam ważniejsze rzeczy do robienia niż uganianie się za jakimiś kretynami.
- Niech zgadnę to oni powinni uganiać się za tobą?- Hermiona jedynie wzruszyła ramionami.- A wiesz, że oni to cały czas robią?
- Co cię tak naszło na komplementy Malfoy? Nie powinieneś teraz wzdychać do Pansy, czy jakiejś innej Ślizgonki?
- Nie obrażaj mnie, Pansy to najwredniejsza dziewczyna, jaką znam, a zadaję się z tobą- dziewczyna zmrużyła oczy.- To jest ten moment, kiedy znowu łamiesz mi nos?
- Jeszcze nie, ale lepiej już nie kuś losu, bo poprzypominam sobie zaklęcia, których od dawna nie miałam okazji zastosować.
- Groźna Granger- mężczyzna z trudem powstrzymał się od śmiechu.
- Wkurzający Malfoy- mężczyzna podszedł krok bliżej i się nad nią lekko nachylił. Spojrzał wprost w jej ciemne oczy i uśmiechając się powiedział:
- Ale ja się ciebie i tak nie boje ty cholernie seksowna czarownico- Hermiona sama nie wiedziała czemu to zrobiła, ale się roześmiała, a on do niej dołączył.
- Na brodę Merlina, co tu się dzieje?- oboje spojrzeli na idącego w ich stronę Harry'ego, który uśmiechnął się na ich widok.
- Harry!- uradowana dziewczyna minęła Malfoya i uściskała przyjaciela na powitanie.- To już jest północ?
- Właściwie dochodzi pierwsza w nocy- wyjaśnił brunet.- A gdzie macie Ginny?
- Jeszcze tańczy, pójdę po nią- szybko ruszyła w kierunku wejścia, odprowadzana przez uważnie spojrzenie radosnych oczu Dracona.
- Widzę, że zabawa się udała- blondyn spojrzał na młodego aurora i uśmiechnął się lekko.- To naprawdę dziwne, widzieć ciebie i Hermionę bawiących się jak starzy przyjaciele.
- Mi to mówisz? Jakieś trzy tygodnie temu miałem wrażenie, że się nigdy więcej nie spotkamy.
- Jeszcze trochę i zrobimy się zazdrośni. Ona więcej czasu spędza z tobą niż z nami, a przyjaźnimy się niemal od dziecka.
- Może, dlatego, ze twój kumpel złamał jej serce- Harry potarł kark. Wiedział, że sytuacja między dziewczyną i Ronem nie wróciła w pełni do normy i starał się jakoś pomóc w zabliźnieniu tej rany, niestety bezskutecznie.
- Kiepsko to jakoś wyszło, nawet ja się tego nie spodziewałem, a myślałem, że znam Rona- przyznał, spoglądając w kierunku wejścia do baru.- O dziwo Malfoy okazałeś się niezłym lekiem na jej zmartwienia, ma coś nowego do rozpracowywania, dziwne zachowanie Rona spadło na dalszy plan.
- W końcu jestem lekarzem, musiałem znaleźć lekarstwo i na to diabelstwo...
- Harry!- uradowana Ginny podbiegła i uwiesiła się na szyi narzeczonego.- Jak ja cię kocham!
- Ja ciebie też kocham- odparł obejmując ją troskliwie ramieniem. Rudowłosa wypiła o wiele więcej od Hermiony, ale wcale nie czuła się źle, ten moment miał nadejść dopiero rano.- To, co zbieramy się, odstawić cię do domu Malfoy?
- Nie dzięki, poradzę sobie. Musze się jeszcze pożegnać z Agathą i resztą, bo mi nigdy nie wybaczą- Harry podtrzymał Ginny, która próbując się przekręcić, straciła równowagę.
- Dzięki za cudowny wieczór, Draco- mężczyzna się uśmiechnął, słysząc jak szatynka wypowiada jego imię.
- Zawsze do usług, Hermiono.
Wypowiedziane przez nich imiona brzmiały jakoś dziwnie, trochę nienaturalnie. Nigdy wcześniej nie zwracali się do siebie w ten sposób, ale dzięki temu ta chwila zyskała pewnego rodzaju urok, jakby w końcu, po tylu latach naprawdę pojawiła się między nimi... trudno to właściwie określić, może przyjaźń, chociaż może to zbyt wielkie słowo. Coś jednak się zmieniło w relacji między nimi i nie było, co do tego wątpliwości.
Draco nawet poczuł się dziwnie osamotniony, gdy Hermiona się odwróciła i szybko dogoniła oddalającą się parę. Po chwili wszyscy troje zniknęli za zakrętem, a on mimo całego tłumu ludzi, bawiącego się o kilka kroków dalej, czuł samotność. To było dziwne uczucie, ale na swój sposób przyjemne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro