Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Cholernie seksowna czarownica

W kwestii towarzystwa na imprezie, która odbywała się w następną sobotę, Hermiona widziała tylko jedną możliwość. Jedynie Ginny Weasley była na tyle zabawowa i obeznana ze światem mugoli żeby mogła ją ze sobą zabrać. Był jeszcze Harry, ale on niestety musiał zostać tamtego wieczora dłużej w pracy, ale obiecał, że je odbierze o północy, co ucieszyło Hermionę. Nie planowała się znów upijać, ale gdyby jej plany uległy zmianie, trafiłaby pod opiekę zaufanego przyjaciela.

Urodziny odbywały się w piwnicy pod jednym z wielu lokali w centrum. Okazało się, że Agatha zaprosiła na nie całą masę najróżniejszych osób, których dwie czarownice nie znały i wątpiły, że zdołają to zmienić jednego wieczora.

- Widziałam, że przyjdziesz!- z tłumu wyłoniła się uradowana jubilatka w stroju Indianki, co niezbyt pasowało do jej jasnych włosów, ale poza tym prezentowała się cudownie.

- Nie mogłam zrezygnować z dobrej zabawy. Agatho poznaj Ginny, moją przyjaciółkę- blondynka uściskała nową znajomą.

- Też znacie się ze szkoły?- zapytała, chcąc się dowiedzieć czegoś więcej.

- Po części- odparła rudowłosa.- Jestem rok młodsza, ale mój brat chodził z Hermioną do klasy. Tych dwoje i Harry to była paczka nierozłącznych przyjaciół, dlatego miałam okazję ich bardzo dobrze poznać.

- Jak dobrze?- drugą naturą Agathy, po ciągłej wesołości, była dociekliwość. Ginny zaśmiała się unosząc dłoń.

- Jestem zaręczona z Harrym- odparła, wprost, co zaskutkowało nagłym wybuchem radości jubilatki.

- O jejku, gratuluję!!! Co za szczęściara. A ty Hermiono nic się nie martw, ostatnio wpadłaś komuś w oko, więc może i ciebie odwiedzi Amor.

- Oby nie- dziewczyna nie miała ochoty na związki, a już na pewno nie z mugolami, przed którymi musiała tak wiele ukrywać.- Gdzie jest bar?

Blondynka wskazała im przeciwny kraniec sali i poszła się witać z następnymi gośćmi. To przyjęcie urodzinowe właściwie niczym się nie różniło od imprezy wyprawianej w Halloween. Pomieszczenie było pełne poprzebieranych osób, które piły, śmiał się i tańczyły w dość sporym ścisku. Ginny szybko pokochała to miejsce i pociągnęła za sobą Hermionę na parkiet. Muzyka nie należała do słuchanej zazwyczaj przez pannę Granger, ale nie było, co marudzić, trzeba było się bawić.

- Czy ty przebrałaś się za czarownicę!?- obróciła się i spojrzała na Malfoya, który przyglądał się jej nader dokładnie.- Przecież mieliśmy wyglądać inaczej niż, na co dzień.

- Dlatego ty przebrałeś się za lekarza po beznadziejnej operacji?- zapytała Ginny, przyglądając się jego zachlapanemu na czerwono uniformowi szpitalnemu.

- A ty za stracha na wróble, wiewiórko?

- Za seksownego stracha na wróble- poprawiła go rudowłosa.- Idę się napić, chcecie coś?- gdy nie złożyli żadnych zamówień, szybko zniknęła w tłumie.

- Skąd masz ten strój?- zapytał się, patrząc jak dziewczyna lekko się kołysze w ryt muzyki.

- Z szafy McGonagall- zaśmiała się.

- W takim razie sporo go skróciłaś i przefarbowałaś- kreacja Hermiony sprawiała, że dziewczyna wyglądała nazbyt atrakcyjnie. Czerwony naprawdę jej pasował i nie dla tego, że była Gryfonką, po prostu świetnie w nim wyglądała. To był pierwszy raz od zakończenia szkoły, kiedy widział ją w czymś, co nie jest czarne, białe lub szare.- Szkoda, że wszystkie czarownice się tak nie ubierają, świat byłby wtedy lepszym miejscem- zażartował.- Zatańczysz?

- Wielki Draco Malfoy potrafi tańczyć do czegoś takiego?

- Zamknij się Granger i chodź się bawić!- złapał ją za rękę i poprowadził w głąb parkietu.

Dziewczyna z chęcią przystała na jego propozycję i nim się obejrzała, bawiła się z masą obcych osób. Ginny z łatwością ją odnalazła w rozbawionym tłumie. Właściwie nie potrzebowały towarzystwa panów żeby się dobrze bawić, ale co kilka chwil robiły wyjątek.

Po godzinie, Hermiona zrozumiała, o kim mówiła Agatha. Markus, jeden z przyjaciół Dracona, dziwnym zbiegiem okoliczności ciągle kręcił się koło byłej Gryfonki, wprawnie odgradzając ją od innych kawalerów. Hermionie niezbyt to odpowiadało, zwłaszcza, że właściwie go nie znała i nie miała ochoty na zaczynanie nowego związku z kimś, kto potrzebowałby wiele czasu na zrozumienie kim była.

Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji okazał się nie, kto inny jak Malfoy. Może i był wychowany na wielkiego arystokratę, ale potrafił w najlepsze tańczyć i wygłupiać się do okropnej muzyki, którą serwował im DJ. Nawet Ginny chętnie się z nim bawiła, twierdząc, że jeden wieczór całkowitego szaleństwa jej nie zabije i liczyła, że Harry też tego nie zrobi. W końcu każdy miał czasem prawo zapomnieć o problemach i porządnie odreagować.

Niestety czasami w takim ścisku, wśród migających świateł i uderzających o ciał fal muzyki, zaczynało brakować tchu.

- Wszystko w porządku?- Hermiona uniosła głowę i spojrzała na Dracona. Myślała, że nikt jej nie zauważy, gdy przysiądzie w kącie i odetchnie.- Jest ci niedobrze?

- Nie, po prostu strasznie tu gorąco. Posiedzę chwilę i zaraz poczuję się lepiej- zapewniła go.

- Chodź na dwór, świeże powietrze dobrze ci zrobi- dziewczyna pokręciła głową. Nie chciała zostawiać Ginny, chociaż ta świetnie sobie radziła na parkiecie w towarzystwie Agathy i jeszcze jakichś dwóch dziewczyn.

- Markus tu idzie- oznajmił jej Draco, rozglądając się po sali.

- To gdzie to wyjście?- zapytała, wstając natychmiastowo.

Malfoy zaśmiał się i poprowadził ją możliwie najkrótszą drogą do wyjścia. Nie było to łatwe, wziąwszy pod uwagę tłum, który zgromadził się w tej nieźle odremontowanej piwnicy, ale w końcu dotarli do schodów i w następnej chwili stanęli na świeżym, chłodnym powietrzu, które otrzeźwiło ich umysły.

- Jak przyjemnie!- westchnęła, przymykając zmęczone oczy.- Tam w środku jest strasznie gorąco i nie ma, czym oddychać.

- To od ciągłego ruchu- wyjaśnił jej Draco.- I od alkoholu.

- Tego drugiego staram się unikać, nie chcę powtórki z rozrywki- odparła, odchodząc kilka kroków by nie czuć dymu papierosów, które paliła grupka przy drzwiach. Draco bez wahania poszedł za nią.

- Tym razem spałabyś na sofie. Okazała się strasznie niewygodna i nie zamierzam znów się na niej cisnąć- Hermiona zaśmiała się.

- Spokojnie doktorku tym razem mam eskortę. Harry nas odbiera po pracy, więc nie będę ci zawracać głowy- blondyn skinął głową na znak, że rozumie.- Czemu się tak przebrałeś?

- A czemu ty przebrałaś się za seksowną czarownicę?

- Pomysł, Ginny... czekaj, że jaką?- mężczyzna się roześmiał.- Jestem po prostu czarownicą tylko w wersji mugolskiej.

- Zdefiniuj, co oznacza mugolska wersja czarownicy- Hermiona już otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale szybko je zamknęła.

- To zwykły kostium czarownicy!- odparła w końcu.

- W takim razie nie zdajesz sobie sprawy jak dobrze w nim wyglądasz- gdyby jej policzki nie były zaróżowione od tańca to właśnie spłonęłaby rumieńcem.- Serio, czerwony to twój kolor.

- Dzięki- wymamrotała niepewnie.- Czy to był komplement?

- Na to wygląda, chociaż nie sądziłem, że mówię o czymś nie oczywistym. Powoli zaczynałem się bać, że będę musiał ostudzić zapał Markusa, bo strasznie się ślinił na twój widok.

- To akurat zauważyłam- odparła, rozglądając się po uliczce, w której stali.- Nie odpowiedziałeś, czemu wybrałeś taki strój.

- Zapomniałem o tym, że to bal przebierańców i poszedłem na łatwiznę. Wziąłem rzeczy z pracy i poplamiłem je czerwoną farbą- dziewczyna się zaśmiała.

- Trzeba było się przebrać za seksownego lekarza a nie martwego to może znalazłbyś sobie  jakąś dziewczynę- Draco machnął ręką.- Może Agathę, chyba się jej podobasz.

- Nie lubię blondynek- odparł wprost. Hermiona uniosła brew.

- To, jaki jest twój typ? Powiedz to może polecę cię jakiejś koleżance- mężczyzna pokręcił głową.

- Coś za coś Granger. Jak ja ci powiem to i ty wyjawisz mi ten sekret- dziewczyna skinęła głową na zgodę. Nie miała nic do stracenia, przecież chłopak nie mógł tego wykorzystać przeciwko niej.

- Ty zaczynasz- odpowiedziała, opierając się o niewielki murek przy zejściu do jednej z sąsiednich piwnic.

- No dobrze- Draco zamyślił się przez chwilę.- Szczupła, ciemnowłosa, nie za wysoka z IQ przynajmniej na poziomie normy.

- Widzę, że masz dobrze określone wymagania- zaśmiała się. Nie wiedziała dlaczego ma aż taki dobry humor, ale wcale jej to nie przeszkadzało w tamtej chwili.

- Teraz twoja kolej, chociaż po twoich dotychczasowych wyborach mogę się jednego domyślić. Krum, McLaggen i Weasley, twój typ to głupkowaty mięśniak.

- Nie prawda!- zaprzeczyła oburzona.- Przyznaje się, że lubię jak mężczyzna ma zamiast tłuszczu trochę mięśni, ale tak ma większość kobiet. Nie lubię brunetów...

- Biedny Harry- Hermiona wywróciła oczami.

- Ja ci nie przeszkadzałam- Draco uniósł dłonie w geście obronnym, po czym pozwolił jej kontynuować.- Lubię jak mężczyzna ma poczucie humoru i nie wiem jak to określić, ale niektóre osoby mają w sobie coś takiego, co sprawia, że czujesz się przy nich bezpieczny. No i musi być wysoki.

- Wysoki, umięśniony, wesoły i raczej jasnowłosy- podsumował.- To, czego mi brak, bo niedosłyszałem?- oboje się zaśmiali.

- Chyba już dość dzisiaj wypiłeś- Draco uśmiechnął się szeroko. Hermiona odkryła, że jego twarz jest naprawdę przystojna, gdy to robi.

- W końcu ostatnio ja pilnowałem ciebie to najwyżej teraz mi się odwdzięczysz i zadbasz żebym dotarł bezpiecznie do domu. A teraz chodź niech inni się pogapią na tą twoją za krótką sukienkę.

- Ona wcale nie jest za krótka!

- Ty serio nie widziałaś się w lustrze. Wyglądasz cholernie seksownie Granger- dziewczyna zamrugała, zaskoczona tym wyznaniem.- Powinnaś się częściej tak ubierać to może byś sobie kogoś znalazła, jakiegoś przystojniaka.

- Mam ważniejsze rzeczy do robienia niż uganianie się za jakimiś kretynami.

- Niech zgadnę to oni powinni uganiać się za tobą?- Hermiona jedynie wzruszyła ramionami.- A wiesz, że oni to cały czas robią?

- Co cię tak naszło na komplementy Malfoy? Nie powinieneś teraz wzdychać do Pansy, czy jakiejś innej Ślizgonki?

- Nie obrażaj mnie, Pansy to najwredniejsza dziewczyna, jaką znam, a zadaję się z tobą- dziewczyna zmrużyła oczy.- To jest ten moment, kiedy znowu łamiesz mi nos?

- Jeszcze nie, ale lepiej już nie kuś losu, bo poprzypominam sobie zaklęcia, których od dawna nie miałam okazji zastosować.

- Groźna Granger- mężczyzna z trudem powstrzymał się od śmiechu.

- Wkurzający Malfoy- mężczyzna podszedł krok bliżej i się nad nią lekko nachylił. Spojrzał wprost w jej ciemne oczy i uśmiechając się powiedział:

- Ale ja się ciebie i tak nie boje ty cholernie seksowna czarownico- Hermiona sama nie wiedziała czemu to zrobiła, ale się roześmiała, a on do niej dołączył.

- Na brodę Merlina, co tu się dzieje?- oboje spojrzeli na idącego w ich stronę Harry'ego, który uśmiechnął się na ich widok.

- Harry!- uradowana dziewczyna minęła Malfoya i uściskała przyjaciela na powitanie.- To już jest północ?

- Właściwie dochodzi pierwsza w nocy- wyjaśnił brunet.- A gdzie macie Ginny?

- Jeszcze tańczy, pójdę po nią- szybko ruszyła w kierunku wejścia, odprowadzana przez uważnie spojrzenie radosnych oczu Dracona.

- Widzę, że zabawa się udała- blondyn spojrzał na młodego aurora i uśmiechnął się lekko.- To naprawdę dziwne, widzieć ciebie i Hermionę bawiących się jak starzy przyjaciele.

- Mi to mówisz? Jakieś trzy tygodnie temu miałem wrażenie, że się nigdy więcej nie spotkamy.

- Jeszcze trochę i zrobimy się zazdrośni. Ona więcej czasu spędza z tobą niż z nami, a przyjaźnimy się niemal od dziecka.

- Może, dlatego, ze twój kumpel złamał jej serce- Harry potarł kark. Wiedział, że sytuacja między dziewczyną i Ronem nie wróciła w pełni do normy i starał się jakoś pomóc w zabliźnieniu tej rany, niestety bezskutecznie.

- Kiepsko to jakoś wyszło, nawet ja się tego nie spodziewałem, a myślałem, że znam Rona- przyznał, spoglądając w kierunku wejścia do baru.- O dziwo Malfoy okazałeś się niezłym lekiem na jej zmartwienia, ma coś nowego do rozpracowywania, dziwne zachowanie Rona spadło na dalszy plan.

- W końcu jestem lekarzem, musiałem znaleźć lekarstwo i na to diabelstwo...

- Harry!- uradowana Ginny podbiegła i uwiesiła się na szyi narzeczonego.- Jak ja cię kocham!

- Ja ciebie też kocham- odparł obejmując ją troskliwie ramieniem. Rudowłosa wypiła o wiele więcej od Hermiony, ale wcale nie czuła się źle, ten moment miał nadejść dopiero rano.- To, co zbieramy się, odstawić cię do domu Malfoy?

- Nie dzięki, poradzę sobie. Musze się jeszcze pożegnać z Agathą i resztą, bo mi nigdy nie wybaczą- Harry podtrzymał Ginny, która próbując się przekręcić, straciła równowagę.

- Dzięki za cudowny wieczór, Draco- mężczyzna się uśmiechnął, słysząc jak szatynka wypowiada jego imię.

- Zawsze do usług, Hermiono.

Wypowiedziane przez nich imiona brzmiały jakoś dziwnie, trochę nienaturalnie. Nigdy wcześniej nie zwracali się do siebie w ten sposób, ale dzięki temu ta chwila zyskała pewnego rodzaju urok, jakby w końcu, po tylu latach naprawdę pojawiła się między nimi... trudno to właściwie określić, może przyjaźń, chociaż może to zbyt wielkie słowo. Coś jednak się zmieniło w relacji między nimi i nie było, co do tego wątpliwości.

Draco nawet poczuł się dziwnie osamotniony, gdy Hermiona się odwróciła i szybko dogoniła oddalającą się parę. Po chwili wszyscy troje zniknęli za zakrętem, a on mimo całego tłumu ludzi, bawiącego się o kilka kroków dalej, czuł samotność. To było dziwne uczucie, ale na swój sposób przyjemne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro