Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Opętany Malfoy

Hermiona obudziła się czując okropną suchość w ustach. Co prawda nie pamiętała jak dotarła do domu, ale wiedziała, że z całą pewnością wypiła za dużo. Ostrożnie przekręciła się na drugi bok i sięgnęła ręką po zegarek, ale go nie znalazła na szafce nocnej. Zaskoczona otworzyła oczy i od razu zrozumiała, że nie jest w swoim pokoju. Gwałtownie usiadła, co spowodowało silny ból głowy.

Odzyskując ostrość widzenia, przyjrzała się zielonym ścianom i meblom z ciemnego drewna. Później spojrzała się pościeli w kolorze metalicznym, a na koniec z przerażeniem obejrzała swój obecny strój. Gdzie były jej ubrania? A co ważniejsze, gdzie była jej różdżka?

Wykorzystując całą siłę woli wstała i podeszła do drzwi, które otworzyły się bez najdrobniejszego skrzypnięcia. Nie rozpoznała miejsca, w którym się znajdowała. Naprzeciwko sypialni były jakieś drzwi. Po lewej znajdowało się okno, a po prawej był salon łączony z kuchnią, w której stał nie, kto inny niż Draco Malfoy, który jej zdaniem wyglądał dość dziwnie w spodniach od dresu i zwykłej koszulce.

- Gdzie ja jestem?- wymamrotała zwracając na siebie jego uwagę. Mężczyzna przyjrzał się jej pobieżnie, nie chcąc się zbytnio gapić.

- U mnie- odparł spokojnie, wstawiając wodę na kawę.- Uparłaś się, że nie pokażesz mi gdzie mieszkasz, a ja nie mogłem cię zostawić samej w takim stanie- dziewczyn podeszła i usiadła na stołku przy blacie.

- Gdzie są moje ubrania?- zapytała przerażona wizjom tego, co się tam stało minionej nocy.

- Zostawiłaś je na podłodze w łazience, chciałaś wiedzieć gdzie jest twoja piżama, wiec dałem ci coś na przebranie- Hermiona jęknęła cicho i ukryła twarz w dłoniach.

- Merlinie jak mi wstyd- Draco uśmiechnął się słysząc to, po czym postawił przed nią kubek z kawą.

- Daj spokój, widywałem gorsze rzeczy. Kiedyś Pansy zwymiotowała mi na spodnie, a na moich ostatnich urodzinach, Zabini rozebrał się do rosołu i zaczął paradować po pokoju. Ty tylko coś tam marudziłaś pod nosem- Hermiona opuściła dłonie i spojrzała na niego nie pewnie.

- Spaliśmy razem?

- Nie, ja spałem na sofie- dziewczyna spojrzała na poduszkę i koc, które leżały w nieładzie na wskazanym meblu. Ulżyło jej nieco. Ostrożnie sięgnęła po torebkę i zaczęła z niej wyjmować najróżniejsze rzeczy.- Zaklęcie zmniejszająco- zwiększające?- dziewczyna potwierdziła skinienie głowy.- Czego szukasz?

- Czegoś przeciwbólowego- odparła.

- Poczekaj- wyjął z szafki mały flakonik i nalał jej niewielką ilość do kieliszka.- Najkrócej mówiąc to eliksir na kaca- wyjaśnił, widząc jej niepewne spojrzenie.- Pij, wiem, co mówię, w końcu to ja tu jestem lekarzem.

Przypomniał jej, po czym zajął się przygotowywaniem śniadania. Hermiona wypiła na raz gorzkawą substancję, po czym siedziała bez ruchu, czekając aż eliksir zacznie działać. Jej organizm powoli budził się do życia. Ból głowy nieco zelżał i przestało ją razić światło, którego było pełno w pomieszczeniu. Gdy poczuła się lepiej uniosła głowę i spojrzała na sporych rozmiarów świetlik z grubego szkła, przez który było widać zachmurzone niebo. Pojedyncze promienie słońca wpadały do środka, rozświetlając salon i kuchnie, które były urządzone w barwach ciemnego brązu i zieleni. Prawie idealne kolory dla byłego Ślizgona.

- Po tylu latach w lochach chciałem mieć mieszkanie z wielkim oknem, znalazłem to, a rozwiązanie ze szklanym sufitem spodobało mi się jeszcze bardziej- wyjaśnił, widząc, czemu się przygląda.

- Pewnie w trakcie deszczu jest tu dość głośno.

- Można użyć zaklęcia wygłuszającego- przypomniał jej, stawiając przed nią talerz z jajecznicą.- Zjedź to poczujesz się lepiej.

- Powinnam wrócić do domu- odparła, przytomniejąc do reszty.

- Jak już przygotowałem ci śniadanie to nie marudź tylko jedz- usiadł koło niej i napił się kawy. Hermiona czuła się naprawdę głupio.

- Dziękuję- wzięła widelec i utkwiła wzrok w talerzu.

Czuła się okropnie. Jak mogła się aż tak upić i to w towarzystwie Malfoya? Domyślała się, że bez jego pomocy ta noc mogłaby się dla niej skończyć katastrofalnie. Przy próbie teleportacji mogłaby się rozszczepić albo wylądować gdzieś na krańcu świata. Zamiast tego znalazła się w mieszkaniu Malfoya, całkiem bezbronna, a on się nią zaopiekował. Czy to naprawdę był ten sam chłopak, który przez tyle lat dręczył ją i poniżał? Czy to na pewno ta sama osoba, która stała i patrzyła na jej cierpienie, nawet nie myśląc o tym żeby jej jakoś pomóc?

Miała wrażenie jakby ktoś wepchnął ją do jakiejś innej rzeczywistości, w której Draco Malfoy zawsze był dobrym człowiekiem. Takie połączenie wydawało się jej nie możliwe, ale przecież miała masę dowodów na to, że jej dawny wróg stał się kimś innym.

- Ponoć sprzedajecie rodzinny dwór- zapytała, gdy zabrał jej pusty talerz. Musiała oderwać myśli, chociaż na chwile od dręczących ją pytań.

- Nie chciałem do niego wracać, matka z resztą też, a ojciec już nigdy nie wyjdzie na wolność, więc nie ma, po co go trzymać. Niestety nikt nie jest chętny żeby go kupić.

- A dałeś ogłoszenie również wśród mugoli? Jakbyś się pozbył wszystkich magicznych przedmiotów i go odmalował żeby nie budził strach swoją szarością to pewnie znalazłoby się kilku kupców. Jeśli nie zna się historii tego miejsca to nie wydaje się takie straszne.

- Może i masz rację. Moi przodkowie będą się przewracać w grobach, gdy tam wejdzie jakiś mugol- Hermiona uśmiechnęła się lekko. Draco przyjrzał się jej, a jego wzrok mimowolnie powędrował do czerwonej blizny na jej przedramieniu, którą szybko zakryła.

- Na mnie już pora, powinnam iść się ubrać i nie zajmować ci już więcej czasu- powiedziała wstając.

- Jak na przemądrzałą wiedźmę jesteś całkiem znośna- zapewnił ją. Hermiona wywróciła oczami i szybko zniknęła w łazience gdzie raz dwa przebrała się w swoje ubranie, które ktoś, z pewnością Draco, poskładał i ułożył na półce z ręcznikami. Rozważała teleportowanie się z tamtego miejsca, ale nie chciała zachować się niegrzecznie.

- Dziękuję za pomoc i śniadanie- oznajmiła stając przed nim.- To był naprawdę miły wieczór- mężczyzna się uśmiechnął.

- Jakbyś kiedyś chciała to powtórzyć to daj znać, moi znajomi polubili cię chyba aż za bardzo.

- Mam dość alkoholu na kilka najbliższych lat- wyciągnęła swój różdżkę.- Jeszcze raz dziękuję- rozległ się cichy trzask i już jej nie było.

Wylądowała w swoim przytulnym salonie i odetchnęła z ulgą. Ta szalona noc sprawiła, że czuła się naprawdę dziwnie. Analizując wszystkie wydarzenia minionego wieczora, wzięła gorącą kąpiel, która pozwoliła jej odzyskać siły. Zmyła z siebie poczucie wstydu i zażenowanie, dzięki czemu ten pochmurny dzień wydał się nieco lepszy.

Było już po czternastej, gdy postanowiła, że warto byłoby coś zjeść, ale wtedy zaczął brzęczeć jej telefon. Odebrała go, wiedząc, że nikt poza jej przyjaciółmi i rodzicami nie znał tego numeru. Okazało się, że to Ginny miała ochotę wyjść na kawę i nie zamierzała pogodzić się ze sprzeciwem. Niezbyt zachwycona tym pomysłem Hermiona zgodziła się i kilka minut później opuściła swoje mieszkanie. Eliksir na kaca mógł wiele zdziałać, ale nie zamaskował wszystkich oznak, które pozostawiły po sobie liczne piwa.

- Z kim to się balowało?- zapytała rozbawiona, Ginny, siadając naprzeciwko niej.

- Nie uwierzysz- rudowłosa zamówiła kawę i spojrzała na swoją przyjaciółkę wyczekująco.

Hermiona wzięła głęboki wdech i opowiedziała jej o wizycie w szpitalu i wszystkim tym, co wydarzyło się później. Ginny słuchała jej uważnie, nie przerywając nawet w najbardziej zaskakujących momentach. Jedynie wyraz jej twarzy zdradzał emocje, które wywołała w niej ta historia. Gdy zażenowana Hermiona skończyła swój monolog, rudowłosa wyprostowała się i wzięła duży łyk kawy.

- Chyba coś opętało Malfoya- podsumowała.- Ale nie spaliście ze sobą więc nie ma tragedii- Hermiona się zakrztusiła.

-Ginny! nawet o czymś takim nie myśl!- rudowłosa się zaśmiała.

- Już dobrze, nie będę- przyjrzała się przyjaciółce.- Nie przypuszczałam, że ty i on będziecie kiedyś w stanie spędzić, ze sobą tyle czasu, ale wiesz, że to nic złego?

- Tak znaczy się... sama nie wiem, co mam o tym myśleć, przecież to Malfoy- pokręciła głową.- Jego rodzina służyła Voldemortowi. On brał udział w morderstwie Dumbledora, ścigał i torturował mi podobnych. Patrzył jak Bellatrix się nade mną znęca, a teraz stał się tak po prostu troskliwym facetem, który porzucił przeszłość? To wydaje się niemożliwe.

- Nie wiem, co się z nim stało, ale z tego, co powiedziałaś miał wiele okazji żeby cię wczoraj skrzywdzić. Mógł cię tam zostawić całkiem samą albo zrobić z tobą jeden, Merlin wie, co, a tym czasem on zatroszczył się o ciebie jak o przyjaciółkę- Hermiona wzięła do ust kawałek ciasta, którego słodki smak nie poprawił jej humoru.- Wiemy, jaki był, ale nie, jaki się stał. Wojna i to, co się stało po niej było dość silnym bodźcem żeby wiele zmienić. To chyba nie jest zła wiadomość, że były Śmierciożerca właściwie wykorzystał daną mu szansę.

- Ależ skąd, Malfoy naprawdę się postarał stać kimś innym, ale dalej boję się, że to kolejny podstęp tego węża.

- Niedługo się przekonamy, co tak naprawdę stało się z tym Ślizgonem. Za tydzień są urodziny Teddy'ego, obiecał, że się pojawi, ty z resztą też.

- Tak wiem i na pewno tam będę. Już nawet mam prezent- zapewniła swoją przyjaciółkę.- Tylko może lepiej nie informujmy Harry'ego i Rona o moim szalonym wieczorze, a już zwłaszcza twojego brata. On i Malfoy to dalej wybuchowa mieszanka.

- Z całą pewnością. Spokojnie zachowam to dla siebie, nie masz się, czym martwić- Hermiona się uśmiechnęła. Cieszyła się, że los dał jej taką przyjaciółkę. Dzięki niej wszystko stawało się odrobinę łatwiejsze.- To, co może wyskoczymy na drinka?- Hermiona zrobiła się lekko zielona na twarzy, a Ginny głośno się zaśmiała.- Żartowałam, lepiej zamówmy kolejny kawałek ciasta.

Panna Granger przystała na tą propozycję i z chęcią zaczęła słuchać o treningach swojej przyjaciółki. Ginny dalej grała w Quidditcha i nie zamierzała z tego zbyt szybko rezygnować, zwłaszcza teraz, gdy zaczęła grać dla Harpii z Holyhead. Hermiona nie przepadała za tym sportem, ale cieszyła się osiągnięciami przyjaciółki i zawsze ją wspierała, chociaż upór panny Weasley i tak nie miał granic. Gdy czegoś bardzo chciała, zawsze to osiągała. Zaskakujące jak bardzo pomogła jej w tym rada, którą kiedyś usłyszała od Hermiony. Teraz chętnie się jej odwdzięczała tym samym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro