Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. Zakochany dupek

Hermiona dobrze określiła czas, który będzie im potrzebny do przeprowadzenia się. W piątek wszystko było już gotowe i mogli spędzić pierwszą noc w swoim nowym mieszkaniu. Z tej okazji postanowili zaprosić swoich przyjaciół, a właściwie przyjaciół Hermiony, chociaż Draco coraz lepiej odnajdował się w ich towarzystwie.

W sobotę wieczorem mieli zjeść kolację z państwem Potter oraz Ronem i jego nową dziewczyną. Wiadomość o tym zaskoczyła Hermionę, ale z chęcią zaprosiła nieznajomą, chcąc ją jak najszybciej poznać i upewnić się czy aby na pewno jest odpowiednia dla jej przyjaciela.

Przygotowanie posiłku spadło w większość na jej barki, ponieważ Draco musiał iść do pracy i miał wrócić o osiemnastej. Hermionie to nie przeszkadzało, w spokoju przygotowała większą niż zazwyczaj kolację, mając nadzieję, że wszystkim będzie ona smakować. Patrząc na te wspaniałości nie było szans żeby ktoś mógł wyjść niezadowolony z tamtego domu, zwłaszcza, że na deser upiekła tort czekoladowy z truskawkami.

Gdy wszystko było już gotowe, poszła do sklepu dokupić wina. Niby Ginny obiecała, że przyniosą jedną butelkę, ale lepiej żeby mieli za dużo alkoholu niż żeby musieli szukać sklepu monopolowego po nocy.

- Dzień dobry- przywitał się z nią młody mężczyzna, przytrzymując jej drzwi wejściowe.

- Dzień dobry- odpowiedziała i ruszyła schodami na górę, a on podążył za nią.- Mieszka pan tutaj?

- Nie, tylko odwiedzam rodziców, mieszkają pod siódemką- Hermiona się uśmiechnęła.- Pani też w odwiedziny, nigdy wcześniej nie mieliśmy przyjemności, a znam wszystkich lokatorów.

- Właściwie mieszkam pod ósemką- odparła.- Wprowadziłam się niedawno razem z chłopakiem.

- Rodzice wspominali, że ktoś kupił to mieszkanie, ale szczerze powiedziawszy, spodziewałem się kogoś starszego- dotarli na najwyższe piętro.- Jestem Pat.

- Hermiona- uścisnęła jego wyciągniętą dłoń- Odwiedzają nas dzisiaj znajomi, ale postaramy się nie robić hałasu, nie chcemy wyjść na złych sąsiadów już na samym początku.

- Na to przyjdzie czas później- ciemnowłosy mężczyzna przyjrzał się jej dokładnie.- Jesteście stąd czy przyjechaliście z jakiegoś innego miasta?

- Ja mieszkam w Londynie od dawna, a Draco od kilku lat- wyjaśniła. Przez chwilę rozmawiali, ale wtedy pojawił się zaskoczony Malfoy, który grzecznie przywitał się z synem sąsiadów.

- Nie podoba się mi się- oznajmił blondyn, gdy w końcu zniknęli w swoim mieszkaniu.- Strasznie się na ciebie gapił.

- Czy ty jesteś zazdrosny?- rozpakowała zakupy.

- I to bardzo- pocałował ją i ryzykując dostanie po głowie spróbował sosu.- Pyszności, pójdę się umyć nim przyjdą nasi goście.

Gdy on zniknął, Hermiona podgrzała potrawy i ustawiła wszystko na stole. Zdążyła w dosłownie ostatniej chwili. Właśnie donosiła ostatnie kieliszki, kiedy jej przyjaciele zapukali do drzwi. Pierwszy pojawił się Harry i Ginny, którzy dzięki jej radzie przestali się kłócić. Również oni byli bardzo ciekawi nowej dziewczyny Rona. Nikt wcześniej o niej nie słyszał. Potter, który spędzał z nim tyle czasu nie dostrzegł żadnej zmiany w jego zachowaniu, a przecież zawodowo poszukiwał ludzkich najmroczniejszych sekretów.

Druga para pojawiła się po piętnastu minutach. Wszyscy czworo przyjrzeli się szczupłej, niskiej blondynce z uroczą, wesołą twarzą. Przy niej Hermiona wyglądała na olbrzyma. Abigail, owa blondynka, miała zaledwie sto pięćdziesiąt cztery centymetry wzrostu, przez co wyglądała przy Ronie niczym prawdziwa kruszynka.

- Gdzie się poznaliście?- zapytała Ginny, gdy wszyscy razem usiedzieli przy stole, delektując się potrawami przygotowanymi przez panią domu.

- W kawiarni koło mojego uniwersytetu. Miałam okienko między zajęciami i wpadliśmy na siebie, kelnerka pomyliła nasze zamówienia- zebrani spojrzeli po sobie.

- Ron, mogłeś nas uprzedzić, że twoja urocza towarzyszka studiuje w Londynie- zauważył Harry, posyłając przyjacielowi znaczące spojrzenie. Dla wszystkich było jasne, że w ich gronie znalazła się osoba, która nie ma nic wspólnego z ich magicznym światem.- Co studiujesz Abigail?

- Filologię angielską- odparła, uśmiechając się do pozostałych.- Wy ponoć wszyscy chodziliście do tej samej szkoły, jakiejś prywatnej za miastem.

- Tak, ale to było dawno temu- wtrącił Ron, nie chcąc żeby jego przyjaciele coś namieszali.- Teraz ja z Harrym pracujemy w policji, Ginny trenuje piłkę nożną, Hermiona pracuje w administracji, a Draco przyucza się do zawodu lekarza- powiedział szybko, a zebrani przytaknęli.- Jakoś się nam to życie poukładało.

- Czasami trudno uwierzyć w to, kto jaką ścieżkę obrał- zauważyła Ginny, która nie spodziewała się, że jej brat zwiąże się z kimś takim jak Abigail. Ron nie miał nic przeciwko mugolom, ale poza rodzicami Hermiony właściwie żadnych nie znał.

- Ej, nie patrz tak na mnie! Nadal najdziwniejsze jest to, że siedzimy we wspólnym mieszkaniu Hermiony i Malfoya- blondynka spojrzała na nich pytająco.

- W szkole za sobą nie przepadaliśmy, właściwie można powiedzieć, że próbowaliśmy się pozabijać- wyjaśnił jej Draco, uśmiechając się do swojej dziewczyny.

- No dokładnie- wymamrotał Ron.

- Ważne, że każdy jest szczęśliwy- oznajmiła Hermiona.- Podajcie brudne talerze, a ja zaraz przyniosę deser.

- Pomogę ci- zaproponowała Abigail nim Ginny zdążyła o tym pomyśleć.- Te talerze też już można zabrać- chwyciła puste półmiski i na raz zaniosły wszystko do kuchni.- Śliczne macie to mieszkanie.

- Dziękuje, dość szybko udało się nam je znaleźć, a później wystarczył mały remont i gotowe- blondynka uśmiechnęła się do niej.

- Świetne miejsce- Hermiona się jej przyjrzała, przeczuwając, że coś dręczy Abigail. Blondynka widząc jej przenikliwe spojrzenie postanowiła to z siebie wyrzucić.- Wiem, że ty i Ron spotykaliście się przez dłuższy czas, powiedział mi o tym. Chcę żebyś wiedziała, że nie przeszkadza mi wasz przyjaźń, znacie się przecież od tak dawna i teraz ty jesteś szczęśliwa z kimś innym.

- Między mną i Ronem nie ma już miejsca na nic więcej- zapewniła ją.- Cieszę się, że kogoś sobie znalazł, chociaż wcześniej nic nam nie zdradził na twój temat.

- Ja sporo o was słyszałam, ale mam wrażenie, że Ron nie chce mi czegoś powiedzieć.

- Taki już jest, ma swoje sekrety i czasami potrzebuje trochę czasu by je upublicznić, ale nie ma, co go popędzać- zapewniła ją. Ustawiła na tacy talerzyki i sztućce. Abigail ją wzięła i wróciła do reszty, a Hermiona podążyła za nią, niosąc ciasto.

Przyjaciele otworzyli kolejną butelkę wina i zaczęli opowiadać różne historie, zgrabnie omijając wątki związane z magią, w czym Harry, Hermiona i Draco byli mistrzami. W końcu mieli najwięcej styczności z mugolami. Zbawienny okazał się temat ulubionych filmów Malfoya, chociaż Ron nie mógł powiedzieć zbyt wiele na ten temat, ale w tamtej chwili mu to nie przeszkadzało. Wiedział, że postawił przyjaciół w dość trudnej sytuacji, przyprowadzając niespodziewanie mugola, ale ci na szczęście szybko uporali się z tą niespodzianką, dzięki czemu spędzili całkiem przyjemny wieczór.

Wspólna kolacja skończyła się trochę po dwudziestej drugiej. Draco pozmywał naczynia, wykorzystując do tego odrobinę magii, a Hermiona w tym czasie wzięła długi prysznic.

- Jeśli chcesz to możemy się spotkać z jakimiś twoimi znajomymi ze szkolnych czasów- oznajmiła, siadając koło niego na sofie.- Nie chcę żebyś się odcinał od starych przyjaciół.

- Ze szkolnych czasów pozostał mi tylko Zabini, a poza nim mam kontakt tylko z grupką znanych ci już mugoli. Jeśli chcesz to możemy się spotkać z Blaisem, tylko nie wiem gdzie go aktualnie wywiało. Przejął rodzinne interesy i często jeździ na północ kraju.

- Jak wróci to zaproś go albo wyjdźmy gdzieś razem- Draco ujął jej drobną dłoń.

- Dlaczego tak ci na tym zależy? Wiesz jak Ślizgoni o tobie mówili i żaden z nas nie był wyjątkiem- Hermiona splotła z nim palce.

- Ty zmieniłeś zdanie na mój temat, oni też mogli poza tym skoro to twój przyjaciel to nie zamierzam jakoś negatywnie ingerować w tą relację. Ty zaakceptowałeś moich znajomych, nawet Rona. Poza tym, logicznie rzecz ujmując skoro ty się tak bardzo zmieniłeś to Zabini też musiał ulec jakiejś metamorfozie skoro mu to nie przeszkadza.

- Uwielbiam jak zaczynasz podchodzić do sprawy z logicznego punktu widzenia- dziewczyna się uśmiechnęła.- Mam nadzieję, że Blaise zbytnio cię nie polubi.

- Straszny z ciebie zazdrośnik, Malfoy- mężczyzna przeczesał delikatnie palcami jej włosy.

- W końcu mam być, o co zazdrosny, musisz wybaczyć, ale właśnie nadrabiam kilka lat samotnosći. Najchętniej bym cię gdzieś zamknął i nie wypuścił już nigdy.

- Gdzie byś mnie zamknął?- blondyn udał zamyślonego, po czym ją pocałował.

- Najchętniej w sypialni- z łatwością ją podniósł i ruszył do pokoju.

- Raczej długo bym nie protestowała- pocałowała go, przez co o mało nie wpadli na drzwi.

Hermiona się zaśmiała, po czym mocniej go objęła. Ich wspólne życie układało się cudownie. Owszem wkradło się do niego trochę monotonni, ale była ona przyjemna i czasami właśnie dzięki niej byli naprawdę szczęśliwi.

Kolejne dni mijały im wesoło, czasami urozmaicane mniejszymi sporami, które za zwyczaj szybko się rozwiązywały. Hermiona stawała się coraz bardziej znaczącym pracownikiem ministerstwa, a Draco zaskarbiał sobie przychylność coraz większej liczby pacjentów. W dwa miesiące po tym jak zamieszkali w nowym mieszkaniu, Malfoy ostatecznie przeniósł się na pediatrię gdzie rzeczywiście czuł się najlepiej, uwielbiał swoich małych pacjentów, a oni przepadali za nim.

- Z jego podejściem, spodziewałabym się gromadki małych Malfoyów- ostrzegła przyjaciółkę Ginny.- Już widzę te małe kędzierzawe bobasy.

- Może z Harrym pogadaj o dzieciach, bo dla nas na pewno jest za wcześnie- odparła, nie widząc się w roli matki, przynajmniej nie w tamtej chwili.

- Jesteście ze sobą już prawie pół roku i nie zanosi się na to żebyście mieli ochotę to kończyć. Tak szczerze, kiedy ostatnio nie myślałaś o nim dłużej niż przez kwadrans?

- W pracy, mam ręce pełne roboty i nie mam czasu na myślenie o czymś innym- Ginny nie wyglądała na przekonaną.- No, co? Może powinnam wyjść za niego już jutro!

- Jutro to może nie, bo nie zdążymy ci znaleźć sukienki- Hermiona posłała jej mordercze spojrzenie.- Oj chodzi mi o to, że jesteś z nim naprawdę szczęśliwa. Nie ma w tym nic złego, a jak kiedyś najdzie was ochota na następny krok to masz moje pełne poparcie, dobrze mieć w rodzinie lekarza.

- Jesteś niemożliwa- rudowłosa uśmiechnęła się szeroko.

- I za to wszyscy mnie kochają- Hermiona postanowiła tego nie komentować.

Na myśl, że coś mogłoby się zmienić między nią a Draco, dziewczyna poczuła lekkie ukłucie strachu. W tamtej chwili układało się im znakomicie i nie chciała tego zmieniać w żaden sposób, chociaż czasami miała ochotę walnąć Malfoya czymś ciężkim w głowę.

Przykładowo, gdy pewnego wieczora, a właściwie w środku nocy, wrócił z „jednego" drinka z Zabinim, bardzo rozweselony za sprawą alkoholu. Mamrotał coś, że nikt nie ma od niego silniejszej głowy, chociaż ledwo mógł utrzymać równowagę. Hermiona jeszcze nie widziała go w takim stanie, ale kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Niestety jego głupie, pijackie gadanie nieco wyprowadziło ją z równowagi.

- Mówisz jak dupek z Ślizgońskich lochów!- oznajmiła w końcu, na co blondyn usiadł na łóżku, uśmiechając się do niej szeroko.

- Zdecydowanie jestem dupkiem z tych przeklętych lochów- oznajmił dumnie.- Ale przy okazji jestem tym dupkiem, który już zawsze będzie cię kochał- zapewnił ją, po czym przyciągnął ją bliżej, wtulił twarz w jej włosy i nim minęły dwie minuty, spał jak zabity.

Hermionaz trudem ich przykryła i wtuliła się w niego, ignorując zapach alkoholu. Nie ma,co, po tych prawie sześciu miesiącach nie potrafiła przestać go kochać, nawet,jeśli musiałaby znosić takie bełkotanie nieco częściej. Byli razem szczęśliwi,Hermiona nawet nie przypuszczała jak bardzo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro