Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21. Malfoy vs Granger

Już więcej nie wracali do tego tematu, chociaż Hermiona dość często się nad nim zastanawiała. Z jednej strony wiedziała, że jest szczęśliwa u boku Draco, ale nie chciała tak ryzykować. Gdy się już z kimś mieszkało, każdy spór, nieporozumienie czy rozbieżność poglądów były o wiele groźniejsze, niż, gdy każdy miał swój bezpieczny azyl, miejsce, w którym w razie potrzeby mógł się ukryć przed drugą stronę.

Poza tym Malfoy dobrze ją przejrzał, rana, którą pozostawił po sobie Ron nie zabliźniła się. Hermiona bała się komuś znów tak bezgranicznie zaufać, bo mężczyzna, którego znała od tylu lat tak nagle ją zawiódł i złamał jej serce. Gdy patrzyła jak Ron się pakuje by później raz na zawsze opuścić mieszkanie, miała wrażenie, że jej świat rozpada się na małe kawałeczki. Nie była gotowa ponownie przez coś takiego przechodzić.

Na szczęście Draco ją rozumiał i nie naciskał. Zostawił jej pełną możliwość wyboru, nie zmieniając nic w ich dotychczasowym układzie. Dalej żyli dzieląc swój czas pomiędzy pracę i wspólne chwile. Pierwsza ekscytacja minęła, ale uczucie pozostało to samo, może nawet nabrało nieco więcej mocy.

Malfoy był szczęśliwy i cieszył się, że ją ma, chociaż dalej potrafiła go zaskoczyć. Tak, jak gdy w piątek, po dwudziestej pierwszej zapukała do jego drzwi. Zrobiła to na tyle cicho, że nie zbudziłaby osoby śpiącej, ale on na szczęście jeszcze oglądał telewizję. Gdy zamknął za nią drzwi, upuściła aktówkę i oparła czoło o jego tors.

- Mogę tu dzisiaj zostać?- to pytanie, go zaskoczyło. Do tej pory po prostu się pojawiała i nigdy o to nie pytała, bo było oczywiste, że Draco nie ma nic przeciwko jej obecności.

- Co to za głupie pytanie?- zmusił ją żeby na niego spojrzała. Wyglądała okropnie. Miała poplątane włosy i podkrążone, przekrwione po wielu godzinach czytania oczy. Na jej bluzce dostrzegł drobne brązowe plamki, za pewne po kawie.- Zawsze jesteś tu mile widziana- Hermiona się w niego wtuliła.

- Jeszcze tak złego dnia w pracy nie miałam- wymamrotała ledwo słyszalnym głosem. Draco objął ją ramieniem i podprowadził do nowej, znacznie wygodniejszej sofy, na której usiedli.- Rano musiałam się stawić na przesłuchanie w sprawie tamtego porwania i omówić podstawy za sprawa, których tamci mężczyźni zostali skazani za pierwszym razem. Przez to głosowanie nad poprawkami w ustawie zostały przeniesione na godzinę 14:30. W między czasie musiałam się udać do Egiptu, bo mieli tam prawne kłopoty z pewnym smokiem i jego szalonym właścicielem. W trakcie głosowania taki jeden głupek podważał każde moje słowo, zmuszając mnie do tłumaczenia wszystkie po dwa razy. Jak tu ujął: „Sprawa Hipogryfów jest bez sensu i tylko marnujesz nasz cenny czas". To wywołało niewielką awanturę, która przedłużyła głosowanie o blisko godzinę. A gdy to w końcu dobiegło do końca i reszta ministrów poparła zmiany, znów wezwano mnie do biura aurorów, ponieważ jakiś wredny Skrzat wysadził sklep swojego byłego właściciela. Musiałam się tam udać, a później przesłuchać sprawcę- pokręciła głową.- Mam już dość tego dnia.

- Już się skończył- zapewnił ją, delikatnie rozmasowując jej zgarbione plecy.- Pooglądasz ze mną film?

Hermiona potaknęła. Draco położył się, a ona wcisnęła się pomiędzy niego a oparcie sofy, tuląc się do jego torsu. Film jej nie interesował, ale potrzebowała odpocząć, a przy nim poczuła się bezpiecznie. Jego obecność zadziała na nią kojąco, sprawiając, że powoli zapomniała o wszystkich problemach minionego dnia.

- O której chcesz jutro wyruszyć?- zapytał po kilku minutach, wyrywając ją z półsnu.- O której umówiłaś się z rodzicami?- Hermiona zmusiła się do myślenia, niemal całkowicie zapomniała o tym, że następnego dnia mieli się udać do Włoch.

- Koło dziesiątej- odparła po chwili namysłu.

- Co wiedzą na mój temat?- dziewczyna lekko poruszyła głową, próbując ułożyć się wygodniej.

- Niestety zbyt wiele na temat twojej przeszłości- odparła, przymykając zmęczone oczy.- Tłumaczyłam im, że się zmieniłeś i mam nadzieję, że to zaakceptowali. Chcę żeby to był przyjemny weekend.

- I będzie- obiecał jej.

Hermiona odetchnęła i nim minęło pięć minut, usnęła. Gdy film się skończył, Draco wziął ją ostrożnie na ręce i przeniósł do sypialni gdzie skuliła się na posłaniu. Mężczyzna położył się koło niej i objął ją czule, a ona przez sen złapała jego dłoń.

Dzięki jego bliskości wstała rano, czując się o wiele lepiej. Draco obudził się wcześniej i gdy wyszła z sypialni, był już gotów do drogi i czekał na nią z pysznym śniadaniem. Gdy je zjedli, na chwilę przenieśli się do mieszkania dziewczyny żeby ta mogła spakować kilka potrzebnych rzeczy i po krótkim prysznicu, przebrać się w coś zwiewnego. We Włoszech było znacznie cieplej niż w Anglii, dlatego letnia sukienka była idealnym wyborem.

Draco się nieco stresował tą wyprawą, nie znał rodziców Hermiony, a skoro ci słyszeli o jego przeszłości, ta znajomość nie mogła się zacząć od dobrego pierwszego wrażenia. Miał tylko nadzieję, że państwo Granger będzie równie wyrozumiałe, co ich córka.

Kwadrans po dziesiątej pojawili się w przytulnie urządzonym salonie, które było niemal z każdej strony obwieszone zdjęciami Hermiony i jej bliskich. Draco przebiegł szybko wzrokiem po zadbanym pomieszczeniu, pełnym ciepłego światła, a później spojrzał na rodziców dziewczyny. Pani Granger była wzrostu Hermiony, miała równie ciemne włosy, co jej córka, ale nie były one tak poskręcane i puszyste. Tą cechę dziewczyna odziedziczyła po ojcu, otrzymując w genach również jego ciemne oczy, które kontrastowały z jego siwą fryzurą.

O ile pani domu uśmiechnęła się szeroko na ich widok i mocno ich uściskała, o tyle pan Granger przyjrzał się podejrzliwie Malfoyowi i po tym jak przywitał się z córką, uścisnął zdecydowanie za mocno jego dłoń.

- Mamo, tato to jest Draco Malfoy, o którym wam ostatnio opowiadałam- oznajmiła, ujmując delikatnie jego dłoń.

- Miło mi w końcu państwa poznać. Hermiona wiele mi na wasz temat opowiadała- starał się zachowywać możliwie najlepiej, chcąc im udowodnić, że nie jest już tym złym człowiekiem, o którym kiedyś słyszeli od córki. Było to trudne zadanie, zwłaszcza, że w głębi czuł paraliżujący strach. Nie ma nic gorszego od poznania rodziców swojej dziewczyny, zwłaszcza, gdy ci mają już wyrobioną opinię na twój temat.

- Nam niezbyt wiele wspominała o tobie, przynajmniej od czasu zakończenia szkoły- przyznała pani domu.- Dzisiaj wszystko nadrobimy. Musicie wracać jutro rano?

- Raczej bliżej południa, Draco ma dyżur w szpitalu- wyjaśniła Hermiona, uśmiechając się lekko.- Zaniesiemy rzeczy do pokoju gościnnego i zaraz wam wszystko opowiemy.

- To ja zaparzę nam kawy- oznajmiła pani domu.

Draco ucieszył się, gdy zniknęli na chwilę z oczu państwa Granger. Hermiona zaśmiała się cicho, widząc jego minę.

- Wyglądasz jakbyś zaraz miał dostać zawału- objęła go lekko.- Spokojnie, oni nie są straszni i na pewno cię polubią, musisz im tylko dać trochę czasu.

- Co tak dokładnie im o nie mówiłaś nim zaczęliśmy się spotykać- dziewczyna przygryzła dolną wargę.- Dobra nie mów, już wiem, że nie jest dobrze.

- Spójrz na to w ten sposób, skoro mi to nie przeszkadza to oni też się z tym pogodzą. Liczy się to, jaki jesteś teraz- pocałowała go delikatnie, sprawiając, że na jego twarzy pojawił się naturalny uśmiech.- Tylko nie siadaj koło taty.

- Dlaczego?- dziewczyna złapała go za rękę i zaprowadziła z powrotem do salonu, gdzie dopilnowała żeby usiąść między nim a swoim ojcem.

Dzięki paniom rozmowa przebiegała w miarę spokojnie. Matka Hermiony zasypywała Malfoya pytaniami odnośnie magicznej medycyny, porównując ją z tą, którą znała. Kobieta nie była jedynie dentystką, właściwie na początku studiowała pielęgniarstwo, myśląc o zostaniu w przyszłości lekarzem, jednak z czasem zmieniła nieco swoje plany. Mimo to, chętnie czytała podręczniki medyczne. Draco zrozumiał, po kim Hermiona odziedziczyła zamiłowanie do nauki, przy swojej matce, dziewczyna wyglądała jak leń, a nie prymus szkoły.

Na obiad poszli do małej włoskiej knajpki, którą państwo Granger uwielbiali. Tam przypadkowo Draco zajął miejsce koło ojca dziewczyny, lecz ten jedynie posyłał mu podejrzliwe spojrzenia i co jakiś czas cicho pomrukiwał. Hermiona tym czasem żywo, o czym dyskutowała z matką, tylko od czasu do czasu na nich spoglądając, ale skoro nie działo się nic złego to postanowiła nie interweniować.

- Więc twojego ojca skazano za mordowanie ludzi?- zapytał niespodziewanie pan Granger, sprawiając, że Draco się zakrztusił, a obie panie go głośno upomniały.

- Tłumaczyłam ci, że nie rozmawiamy o tym, co się działo w trakcie wojny!- przypomniała ostro Hermiona.- Draco został uniewinniony, pomógł nam i tylko to się liczy. Nie można karać dzieci za winy rodziców.

- Tak wiem, wiem- mężczyzna zacisnął mocno szczęką.- Ale wy ze sobą walczyliście!

- A ja dałam ci w twarz na naszym pierwszym spotkaniu- przypomniała mu żona.- Może lepiej nie wyciągajmy grzechów z przeszłości, bo różnie się to może skończyć.

- Przepraszam na chwilę- Draco wstał od stołu i poszedł do łazienki.

- Jak mogłeś tato? Tłumaczyła ci, że on jest dla mnie ważny, że się zmienił i już nie jest tym podłym dzieciakiem, w którym miałam wroga. Jestem z nim szczęśliwa niezależnie od przeszłości- mężczyzna spuścił wzrok.- Proszę cie, daj mu szansę.

- Postaram się- obiecał, czując na sobie stanowcze spojrzenie żony.

Gdy Draco wrócił do stolika, Hermiona dopilnowała żeby rozmowa krążyła wokół przyjemnych tematów, niewywołujących tematyki wojny. Dziewczyna chciała żeby jej rodzice polubili Malfoya, ale sama to utrudniła, gdy przed laty opowiadała im same złe rzeczy na jego temat. Wtedy nie przypuszczała, że będzie kiedyś tego żałować.

Po obiedzie postanowili pozwiedzać miasteczko i spędzić trochę czasu nad morzem. Matka Hermiony nie rozstawała się z aparatem od chwili narodzin córki, dlatego również tamtego dnia zrobiła kilka zdjęć, w tym pierwsze dziewczyny i Dracona, o którym para wiedziała. Do tej pory Prorok Codzienny niemal każdego dnia pokazywał ich podobizny, jakiś reporter wiecznie ich obserwował, ale to nie było to samo.

- Widzisz, jakoś się udało przetrwać ten dzień- oznajmiła wieczorem Hermiona, gdy od jej rodziców odgrodziły ich zamknięte drzwi pokoju.- Przepraszam za tamto pytanie mojego taty.

- Daj spokój, tylko się o ciebie martwi. Pewnie też chodziłbym podejrzliwy gdyby z moją córką spotykał się były przestępca. Dobrze, że chociaż twoja mama mnie polubiła- dziewczyna położyła się koło niego i przeciągnęła się lekko.- Jesteś do niej podobna, macie podobny temperament. Też mi kiedyś dałaś w twarz.

- Uwierz, że to jej należy się bać- ostrzegła go.- Ale spokojnie, na razie rzeczywiście się je spodobałeś, zawsze chciała żebym się spotkała z jakimś lekarzem.

- Czasami marzenia się spełniają, ale zobaczymy czy z tobą wytrzymam- dziewczyna dźgnęła go w żebra. Mężczyzna się zaśmiał i mocno ją objął. Hermiona od razu ustąpiła i po prostu się w niego wtuliła.- Kiedyś pokażę ci prawdziwe Włochy- obiecał.

- Ile razy tu byłeś?- Draco odgarnął pasmo jej włosów, które łaskotało go po twarzy.

- Z dziesięć, raz mieszkaliśmy z matką we Włoszech przez miesiąc. Okazało się później, że w tym czasie mój ojciec zorganizował w dworze zlot Śmierciożerców, nawet nie chcę wiedzieć, co robili przez tyle czasu

- Na szczęście to już jest za tobą.

Draco ucałował jej czoło i zaczął delikatnie gładzić jej plecy. Nie minęło wiele czasu, a dziewczyna zasnęła. Przy nim nie miała problemu z zasypianiem, ale mężczyzna zwykle długo walczył z myślami nim udało mu się trafić do krainy Morfeusza. Tamtej nocy znów zastanawiał się nad swoją przeszłością i sytuacją, w jakiej się znalazł w tamtej chwili.

Mniej więcej o północy ostrożnie wstał i poszedł do salonu by odetchnąć chwilę i spróbować pozbyć się dręczących go wspomnień. Niestety nie tylko on miał problem z zaśnięciem. O obecności ojca Hermiony zorientował się po chwili. Niemal wyczuł na sobie wzrok siedzącego w mroku mężczyzny. Ten bez słowa wstał i podszedł bliżej, by mogli się lepiej widzieć.

- Moja córka twierdzi, że się zmieniłeś- zaczął cicho, nie chcąc zbudzić pań.- Jej zdaniem zostałeś dobrym człowiekiem, ale ja wiem, kim byłeś i co robiłeś. Nie da się uwolnić od czegoś takiego.

- Przepraszam, ale nie ma pan pojęcia, kim byłem w trakcie wojny i jak podłe rzeczy robiłem, nawet Hermiona nie wie o wszystkim- przyznał.- Do końca życia będę się tego wstydził, zawsze będę nosił na sobie piętno tamtych wyborów, ale to nie znaczy, że dalej jestem kimś złym- Draco zebrał całą swoją odwagę, wiedział, że musi, chociaż spróbować przekonać do siebie ojca dziewczyny.- Zależy mi na pańskiej córce bardziej niż się jej wydaje. Owszem kiedyś pewnie bym się zaczął śmiać gdyby ktoś mi powiedział, że będziemy razem, ale teraz myślę tylko o tym, kiedy ją znów zobaczę, gdy się żegnamy. Dzięki niej jestem lepszym człowiekiem, chcę być kimś wartym tak cudownej osoby jak Hermiona- mężczyzna słuchał go uważnie.- Nie wiem, dlaczego mi wybaczyła, sam dalej momentami czuję nienawiść i odrazę do samego siebie. Jedno jest jednak pewne, nie skrzywdzę jej. Nigdy nie porzucę Hermiony, nie obrażę ani nie podniosę na nią ręki. Może mi pan nie wierzyć, w końcu byłem, kim byłem, a to, co jest miedzy nami trwa od niedawna. Jednak niektórych rzeczy człowiek jest po prostu pewny od samego początku.

Granger przyglądał się mu, poszukując oznak kłamstwa, ale mimo usilnych starań nic takiego nie dostrzegł. Zmrużył lekko oczy i zacisnął mocniej szczękę, po czym niespodziewanie obrócił się i wrócił do swojej sypialnie. Draco nawet nie zauważył, kiedy serce zaczęło mu się tak łomotać w piersi.

Po cichu wrócił do pokoju i położył się koło Hermiony, która lekko się przebudziła tylko po to by się w niego wtulić. Nie miała pojęcia, że blondyn właśnie z trudem panuje nad drżeniem rąk. Milczenie pana Granger było gorsze od najokropniejszych słów. Teraz nie wiedział, czego ma się spodziewać.

Na szczęście rano, ojciec dziewczyny zachowywał się bez zmian. Jedynie w trakcie pożegnania nie zmiażdżył ponownie dłoni blondyna, a jedynie ją uścisnął. Kobieta uśmiechnęła się do córki pokrzepiająco i przekazała jej prezent dla Harry'ego i Ginny z okazji ślubu. Para obiecała im go przekazać we właściwym dniu, po czym pożegnała się po raz ostatni i szybko zniknęła.

Gdy wylądowali w mieszkaniu Hermiony, Draco odetchnął głęboko i oparł się o ścianę.

- Wszystko poszło idealnie- zapewniła go dziewczyna, całując go w policzek.- Jeszcze dwa może trzy spotkania i mój ojciec zacznie cie lubić.

- Oby, bo inaczej zejdę na zawał- dziewczyna się zaśmiała.

Draco był gotów znieść wiele, ale spojrzenie pana Granger przerażało go bardziej od rozmowy z Voldemortem. Miał tylko nadzieję, że dziewczyna nie wymyśli zbyt szybko kolejnej wycieczki do Włoch.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro