Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18. Łóżkowe zdolności

Następnego dnia, Hermiona wstała z przeświadczeniem, że życie jest piękne i nawet deszczowa pogoda nie mogła tego zmienić. Wesoło podśpiewując, wyszykowała się do pracy, a później wyszła na lekki deszczyk, który siąpił już od kilku godzin, sprawiając, że chodnikami płynęły stróżki wody. 

Przeskakując niewielkie kałuże dotarła do ministerstwa gdzie złapała windę, zajmowaną już przez dwóch rudowłosych mężczyzn.

- Dzień dobry panie Weasley, cześć Ron- przywitała się, z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Witaj Hermiono- odparł wesoło Artur.- Cóż to cię wprawiło w tak dobry humor o poranku? Jakieś postępy w ustawie?

- Malfoy- wysyczał przez zęby jego syn. Dziewczyna spojrzała na trzymaną przez Rona gazetę.

- Nie marudź, to po prostu dobry dzień- wzięła od niego Proroka Codziennego i przyjrzała się zdjęciu, które zamieszczono na pierwszej stronie. Była na nim ona i Draco podczas powrotu z kina. Nawet nie chciała sprawdzać, jakie głupoty zawarto w artykule.- Ci dziennikarze są wszędzie, nie można nawet pójść z przyjaciółmi do kina- winda się zatrzymała.- Miłego dnia panowie.

- Tobie również- odparł starszy Weasley, nie zwracając uwagi na dziwne zachowanie syna, który nie zamierzał się pogodzić z tą niespotykaną zmianą. Wizja Malfoya kręcącego się w okolicy Hermiony doprowadzała go do szału.

Dziewczyna się tym nie przejmowała. Dała Ronowi szansę, gdyby wolał rozmawiać zamiast uciekać mogliby dalej być razem i wtedy przejmowałaby się jego opinią. W tamtej chwili jedynie ją denerwował swoim zachowaniem, a że nie chciała sobie psuć tak dobrego dnia to wolała o nim nie myśleć.

Zamiast tego skupiła się na pracy i mimo deszczu udała się sprawdzić miejsce, w którym trzymano Hipogryfy, tym razem zachowując całkowitą ostrożność. Nie chciała znów zaniepokoić tego cudownego zwierzęcia, które tym razem przyjęło ją bez problemu i pozwoliło jej sprawdzić to, po co tam przyszła.

- Już po pracy?- Zapytała, gdy punktualnie o piętnastej wsiadła do windy, w której był już Harry.

- Nie ma, co się przemęczać, nic ciekawego się dzisiaj nie wydarzyło, więc nie ma, co szukać sprawy na siłę. Tym się z resztą zajmuje, Ron. Ma dzisiaj kiepski dzień.

- Zauważyłam rano- wysiedli z windy i ruszyli w kierunku wyjścia.

- Masz może ochotę na kawę? Już dawno nie mieliśmy okazji tak po prostu usiąść i porozmawiać- dziewczyna przystała na jego propozycję.

Szybko dotarli do niewielkiej kawiarni niedaleko ministerstwa, w której bywali zarówno czarodzieje jak i mugole. Znaleźli dla siebie niewielki stolik i zamówili dwie kawy, które po chwili im przyniesiono.

- Widziałaś dzisiejsze wydanie Proroka?- zapytał brunet, przyglądając się uważnie dziewczynie. Hermiona domyśliła się, że chodzi mu o tą sprawę, gdy zaproponował wspólne wyjście na kawę.

- Tylko pierwszą stronę, rzadko czytam gazety- odparła, mieszając napój, do której nasypała dwie łyżeczki cukru.- Nie mów, że i ty będziesz mi robił wyrzuty z powodu, Malfoya.

- Nie, skąd, to zostawię Ronowi- dziewczyna wywróciła oczami.- Nie mam nic przeciwko tej waszej przyjaźni, wiem, że on się naprawdę zmienił i że mu na tobie zależy. Gdy cię porwali nawet przez chwilę nie zamierzał odpuścić tej sprawy, chciał cię jak najszybciej odnaleźć nim będzie za późno i mu się udało- na twarzy Hermiony pojawił się lekki uśmiech.- Po prostu trochę się martwię o ciebie, nie wiem, dokąd was to zaprowadzi, a nie chcę patrzeć na twoje cierpienie, bo po ostatnim rozstaniu było z tobą naprawdę źle.

- Wiem, ale to nie to samo. Z Ronem to trwało przez wiele lat i obje się zaangażowaliśmy, a to, co jest miedzy mną a Malfoyem nie jest jeszcze właściwie wyklarowane. Trudno to jakoś nazwać.

- To mnie trochę martwi, ta wasza relacja nie mieści się w żadnej kategorii, przynajmniej w tej chwili- Hermiona lekko przytaknęła, po czym wzięła łyk kawy.

- Zaprosił mnie na randkę- Harry uniósł brwi, zaskoczony tą wiadomością.- Też się tego nie spodziewałam, ale musimy sprawdzić, co między nami jest, a to wydaje się być całkiem odpowiedni sposób. Pójdziemy na kolację, porozmawiamy i zobaczymy, może uda się gdzieś zaklasyfikować tą naszą „relację".

- Cieszę się- mężczyzna nie żartował. Liczyło się dla niego szczęście przyjaciółki i niewiele go obchodziło u czyjego boku je odnajdzie, nawet, jeśli miało paść na Malfoya.

- A jak tam przygotowania do ślubu? Zostały wam już tylko dwa miesiące- Harry uśmiechnął się na myśl o tym wielkim dniu.

- Ja osobiście jestem przerażony, ale Ginny świetnie sobie radzi, zwłaszcza, że Fleur jej pomaga, właściwie większość już mają gotowe.

- Okropna ze mnie druhna, nic nie pomagam- Harry się zaśmiał.- Musze zadzwonić do Ginny, jest dzisiaj w domu?

- Raczej tak, przynajmniej mam taką nadzieję, coś ostatnio się niewiele widujemy- mężczyzna był na siebie zły, że praca czasami uniemożliwiała mu wczesny powrót do domu, ale na szczęście Ginny była wyrozumiałą narzeczoną, która miała swoje życie poza związkiem i nigdy nie robiła mu problemów, zwłaszcza, że czasami to ona znikała na kilka godzin.

- Poproś ją żeby do mnie zadzwoniła w wolnej chwili.

Harry obiecał, że to zrobi, po czym dopili kawę, rozmawiając o najróżniejszych sprawach związanych ze ślubem Pottera. Hermiona cieszyła się szczęściem przyjaciół i postanowił, że czas, aby bardziej się zainteresować obowiązkami druhny. Gdy Ginny zadzwoniła wieczorem, umówiły się następnego dnia na babski wypad do sklepów. Panna Granger uznała, że przydałaby się jej nowa sukienka, bo jej garderoba zwierała właściwie tylko trzy kolory, nadszedł czas by coś z tym zrobić, a przy okazji można było porozmawiać o wszystkim. Hermiona czuła, że musi wyjawić przyjaciółce, co się działo przez kilka ostatnich dni, licząc na jakąś radę od niej. Chciała również omówić sprawy związane z „wielkim dniem".

Co prawda, wszystko było już zaplanowane odnośnie ślubu, ale Ginny zapewniła Hermionę, że jeszcze będzie potrzebowała jej pomocy, gdy termin będzie tuż, tuż. Trochę ulżyło dziewczynie, miała nadzieję, że jeszcze odpokutuje ten brak zainteresowania tak ważnym dniem w życiu przyjaciółki.

- No dobra, kupiłaś już pięć sukienek i ciągle mnie zagadujesz o ślub, co jest grane?- zapytała Ginny, gdy w końcu postanowiły gdzieś usiąść i coś zjeść. Hermiona rozejrzała się nieco zakłopotana. Teraz, gdy miała okazję się wygadać, wcale nie miała na to ochotę.- Zgaduje, że obiektem twoich zmartwień jest pewien blondyn mający jakieś 180-185 centymetrów wzrostu, szare oczy, zajmujący się leczeniem ludzi i takimi tam.

- Trafiłaś w dziesiątkę- rudowłosa się uśmiechnęła. Liczyła na to, że Hermiona jakoś sobie ułoży życie po rozstaniu z jej bratem i oto pojawiła się na to szansa.- Widzisz trochę się między nami skomplikowało.

- Zdefiniuj to „trochę"- poprosiła nabijając na widelec kilka frytek.

- Jutro idziemy na randkę- Ginny spokojnie przeżuła kęs nim go przełknęła.

- To akurat nie jest skomplikowane. Idziesz, jecie, rozmawiacie, a jak okazuje się nudny to wychodzisz pod jakimś pretekstem i nie oddzwaniasz- Hermiona mocno przygryzła dolną wargę.- Dobra, czuję, że chodzi o coś innego. Chcę wiedzieć i to wszystko.

- Jak wiesz ostatnio ukrywałam się u Malfoya- Ginny potaknęła, dalej jedząc.- Była bardzo miło. Oglądaliśmy masę filmów, dużo rozmawialiśmy i żartowaliśmy, i można powiedzieć, że się do siebie zbliżyliśmy, w sensie lepiej się poznaliśmy i bardzo go polubiłam, to naprawdę miły facet.

- To akurat dobra wiadomość, chociaż już wcześniej na to wpadłam- Hermiona spojrzała na przyjaciółkę, czując jak serce szaleje jej w piersi. Z trudem przełknęła ślinę.

- Ogólnie naprawdę świetny z niego facet... również w łóżku- Ginny się zakrztusiła i zaczęła kaszleć, próbując złapać oddech. Hermiona szybko poklepała ją po plecach i wróciła na swoje miejsce dopiero, gdy jej przyjaciółka poczuła się lepiej. Co prawda Harry się tego domyślał, ale teraz, gdy się komuś do tego przyznała, poczuła się bardzo dziwnie. Strach mieszał się w niej z radością i tęsknotą. Nie wiedziała, co na tą wiadomość powie jej przyjaciółka, obawiała się jej reakcji.

- Jak do tego Merlinie doszło?!- Hermiona się zarumieniła.

- Tak jakoś, kłóciliśmy się o pewną głupotę i nagle się zaczęło i skończyło się dopiero, gdy się skończyło- Ginny wpatrywała się w nią, nie wierząc w to, co słyszy. Przez kilka minut siedziały w milczeniu, wpatrując się w siebie. Rudowłosa potrzebowała kilku chwil by to wszystko rozumieć.- Nie gap się tak! Lepiej coś powiedz, liczyłam na jakąś dobrą radę.

- Nie wiem, co mam ci powiedzieć- przyznała, próbując to sobie poukładać w głowie.- To się stało raz?- Hermiona potaknęła.- A co było później?

- Próbowaliśmy wrócić do normy, a potem mnie porwali i ja wróciłam do siebie. Staraliśmy się nie robić z tego wielkiej sprawy- oznajmiła, czując dziwny uścisk w brzuchu.- Zachowałam się głupio?

- Nie, skąd, miałaś prawo to zrobić. Poza tym okazało się, że mu na tobie zależy, więc nie jest źle, a nawet gdyby zapomniał o temacie to przecież każdy czasami potrzebuje się zabawić. Trochę mnie to jednak zaskoczyło. Tyle lat się kłóciliście, że trudno mi to sobie wyobrazić, chociaż z tą jego buźką na pewno potrafi zawrócić dziewczynie w głowie.

- Nie zawrócił mi w głowie!- Ginny uniosła jedną brew.- No może trochę- przyznała, rumieniąc się delikatnie.- Myślisz, że to ma sens?

- No wiesz, wygląda na to, że oboje się lubicie, a on się zmienił nie do poznania i nie jest już tym wrednym gnojkiem, co kiedyś. Jak dla mnie powinniście spróbować, a ta jutrzejsza kolacja to świetny pomysł. Ubierz tą amarantową sukienkę, która podkreśla ci talię.

- Ja nie chcę go uwieść- zauważyła, zabierając się do jedzenia.

- To, po co ją kupiłaś, jeśli nie na takie okazje?- Hermiona poczuła się jak małe dziecko przyłapane na jakimś złym uczynku.- Najwyżej pokażesz, że ci zależy. Dwa razy się zastanowi nim podejmie jakąś decyzję- w pewnej chwili Ginny po prostu parsknęła śmiechem.- Przeleciałaś Malfoya.

- I co w tym zabawnego?- zapytała oburzona.- Nie śmiej się ze mnie!

- Wybacz, ale taka wiadomość normalnie wywraca świat do góry nogami. Serio jest dobry w łóżku? Jest stanowczy i opanowany czy raczej namiętny i pełen dzikiej energii?

- Nie będę o tym mówić!- odparła, kręcąc głową z niedowierzaniem.- Skup się lepiej na swoim ślubie, a nie na łóżkowych zdolnościach Malfoya, bo jeszcze Harry zrobi się zazdrosny.

- Jego „łóżkowe zdolności" pozostawię tobie, a o Harry'ego się nie martw, on wie, że go kocham, ale ciekawość i tak będzie mnie dobijać.

- To nie mój problem- próbowała zachować spokój, chociaż sama miała ochotę się roześmiać.- Lepiej nie mów o tej sensacji Ronowi, on i tak dostanie jakiegoś napadu szału, gdy się dowie o naszej randce, a znając życie jakiś reporter na pewno o tym napisze.

- Już nie mogę się doczekać!

Hermiona nie podzielała entuzjazmu przyjaciółki. Mogło się jej nie układać z Ronem, ale dalej był jej przyjacielem i nie chciała z nim toczyć wojny, a wiedziała, że Weasley będzie wściekły, gdy dowie się o randce. Bała się jego reakcji, ale nie mogła na to nic poradzić, zależało jej na Malfoyu, a on, jako jej przyjaciel, powinien ją wspierać, a nie negować każdy jej wybór. Chciała odnaleźć szczęście, nie było w tym nic złego.

Dlatego następnego postanowiła się naprawdę porządnie przygotować na tą randkę. Do tej pory najwięcej czasu spędzili w swoim towarzystwie ubrani w stare dresy i nikomu to nie przeszkadzało, ale teraz można było pokazać się z innej strony. Chyba nie poświęciła tyle uwagi swojemu wyglądowi od czasu balu w trakcie Turnieju Trójmagicznego.

Starannie związała włosy w miękko układający się kok, lekko podkreśliła swoje ciemne oczy i ubrała niemal nieprzyzwoicie atrakcyjną sukienkę z połyskującego materiału. Kreacja dokładnie opinała jej tułów, podkreślając jej drobny biust, a później delikatnie opadała i kończyła się tuż nad kolanem. Do tego wybrała czarne szpilki, które nosiła naprawdę rzadko i lekki płaszcz, a na bliznę narzuciła zaklęcie by nie było jej widać. Nie chciała żeby w trakcie kolacji, Draco na nią patrzył, to była przeszłość, o której chciała zapomnieć.

Była już gotowa, gdy dziesięć minut przed osiemnastą ktoś zapukał do jej drzwi. Wzięła głęboki uspokajający oddech i z uśmiechem na twarzy poszła otworzyć. Miała wrażenie, że to będzie cudowny wieczór.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro