Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. Czy to przyjaźń?

Ciche pukanie wyrwało Hermionę ze snu. Zaskoczona rozejrzała się po pokoju, ale nigdzie nie było widać Malfoya. Czytając liścik, który znalazła na blacie w kuchni, otworzyła Ginny i Harry'emu, którzy przyszli zobaczyć jak się czuje i czy na pewno daje sobie radę. Miniony dzień był dla niej prawdziwą katorgą. Może i tkwiła w rękach porywaczy zaledwie pięć godzin, ale za sprawą tortur, którym ją poddano, miała wrażenie, że minęło znacznie więcej.

- Hermiono?- dziewczyna zamrugała i spojrzała na zmartwioną przyjaciółkę.- Na pewno dobrze się czujesz?- rudowłosa się zaniepokoiła, gdy dziewczyna nie odzywała się od kilku minut.

- Tak, nic mi nie jest- uśmiechnęła się do nich lekko i sięgnęła po kubek z herbatą, która zdążyła już przestygnąć.- Co z Ronem? Wczoraj wyszedł stąd w nie najlepszym humorze.

- Potrzebuje dużo więcej czasu by pogodzić się z nową rzeczywistością- odparł Harry.- To dziwne uczucie, nawet dla nas. Niecodziennie okazuje się, że ty i Malfoy zostaliście przyjaciółmi, a sądząc po ostatnich wydarzeniach ty naprawdę mu wybaczyłaś- Hermiona spuściła wzrok. Wiedziała, że jej przyjaciel domyślał się, co zaszło między nią a Draco, ale nie miała siły by o tym rozmawiać.- Będziesz musiała się jutro stawić na przesłuchaniu, twoje oskarżenia będą kluczowe w tej sprawie- oznajmił, chcąc zmienić temat nim jego narzeczona zacznie pytać Hermionę o Malfoya.

- Zrobię to z samego rana nim pójdę do pracy- obiecała, chociaż wcale nie miała ochoty tego robić.

Dziwnie się czuła po powrocie do domu. Tyle się stało w trakcie tych kilku dni, że miała wrażenie jakby minął rok w trakcie, którego jej życie obróciło się do góry nogami. Nie wiedziała jak się w tym wszystkim odnaleźć, jak uporać się z tą dziwną tęsknotą za siedzeniem i oglądaniem filmów?

To było trochę jak sen. Nie tamte dni, lecz to, co się stało po powrocie do dawnego życia. Nudny, monotonny sen. Co rano trzeba było wstać do pracy, spędzić w niej niemal cały dzień i wrócić do pustego mieszkania. Po trzech dniach, Hermiona była bardziej wykończona niż kiedykolwiek wcześniej, ale broniła się przed zrozumieniem powodu tego uczucia. Bała się przyznać, że po prostu brakowało jej kontaktu z pewną osobą, która zniknęła bez śladu.

 Czasami się zastanawiała czy może pójść i go odwiedzić, ale zaraz sobie tłumaczyła, że przecież nie wie, kiedy Draco pracuje albo czy nie zmienił mieszkania, bo to, w którym z nim była, uległo dość sporym zniszczeniom. Miała ochotę go za to przeprosić i zaoferować pomoc w remoncie, ale gdy już była gotowa by do niego pójść, coś nagle uniemożliwiało jej dotarcie do celu. Zwykle tłumaczyła to sobie nadmiarem spraw, które musiała nadrobić po kilku dniach nieobecności w pracy. Kiepskie wytłumaczenie, ale jakoś za każdym razem wybierała sprawy służbowe niż wyprawę na drugi koniec miasta.

W taki sposób, życie powoli toczyło się do przodu, dręcząc ją aż pewnego wieczora, gdy dość późno wyszła z pracy, wpadła na kogoś, kto sprawił, że na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Dokąd tak pędzisz Granger?- zapytał blondyn, który nie spodziewał się jej spotkać.

- Do sklepu, a ty Malfoy?- mężczyzna się jej przyjrzał, wyglądała o wiele lepiej, niż gdy widział ją ostatnio. Nienawidził się za to, ale stęsknił się za jej uśmiechem.

- Do kina, dwa dni temu była premiera Ataku Klonów, drugiej części Gwiezdnych Wojen- wyjaśnił jej.- Wczoraj oglądałem pierwszą, faktycznie słabsza od oryginalnych, mam nadzieję, że ta będzie lepsza.

- Bez Harrisona Forda to nie to samo- mężczyzna potaknął.- To cię już dłużej nie zatrzymuje, bo się jeszcze spóźnisz.

- Mam jeszcze trochę czasu. Może chcesz iść ze mną?- Hermiona przygryzła lekko dolną wargę, zaskoczona tą propozycją.

- Z chęcią, ale musisz mi bardzo dokładnie opowiedzieć pierwszą cześć, bo jej nigdy nie widziałam.

Draco uśmiechnął się do niej i ruszyli w kierunku kina, a on opowiedział jej cały film i to z najdrobniejszymi szczegółami. Dziewczyna słuchała go, chociaż to, co mówił nie miało dla niej zbyt wielkiego znaczenia, liczyło się to, w jaki sposób to robił. Draco Malfoy chyba nigdy nie był szczęśliwszy niż w chwilach, gdy opowiadał o swoich ulubionych filmach. Hermiona lubiła mu się wtedy przyglądać, a on przestał zwracać na to uwagę, bo jej obecność stała się dla niego czymś normalnym. Innych mogło to dziwić, ale oni czuli się w swoim towarzystwie naprawdę dobrze.

Dla nich nie było już nic dziwnego w tym, że we dwoje poszli do kina na film, kupując dwa największe pudełka popcornu. Dziewczyna była ciekawa czy Draco rzeczywiście zachowa spokój w tracie seansu. Wydał się jej trochę dziwny, gdy przez cały czas milczał mimo tych wszystkich scen akcji, o których normalnie dyskutowałby bez końca. Tylko jego mimika zdradzała emocje, które przeżywał wewnątrz. Hermiona uśmiechała się, zajadając się górą popcornu. To był zdecydowanie przyjemny wieczór.

Gdy tylko włączono światła, Draco zaczął mówić o filmie, nie dając jej zbytnio dojść do głosu. Poszedł z nią do sklepu, ciągnąc niekończący się monolog, w którym mówił o tym, co widzieli oraz o tym jak ta część wypada w porównaniu z innymi. Hermiona go słuchała, rozumiejąc, że gdyby oglądali to w domu, mężczyzna rozłożyłby emocje i przemyślenia w czasie, a tak był zmuszony zachować to wszystko na później i teraz musiał to wszystko powiedzieć.

Po wyjściu ze sklepu dziewczyna roześmiała się głośno, sprawiając, że Draco w końcu umilkł, lekko zdezorientowany jej zachowaniem.

- Przez ciebie cały sklep zna zakończenie filmu- oznajmiła mu, dalej się uśmiechając.- Opowiedziałeś właściwie wszystko, a już na pewno wszystko, co najważniejsze.

- Przesadzasz- wziął od niej torbę z zakupami i powoli ruszyli w kierunku jej mieszkania.- Po prostu lubię tą serię.

- Wiem o tym- blondyn przyjrzał się jej ukradkiem.- Jest jeszcze wiele dobrych filmów, o których nie słyszałeś, nie wiem czy wystarczy ci pieniędzy by je wszystkie kupić.

- Nie wszystko oddałem, coś mi tam jeszcze zostało z rodzinnego majątku więc mogę kupić sporo płyt i może lepszy telewizor- Hermiona w to nie wątpiła. Skoro Malfoy sprzedał wszystkie rodzinne posiadłości, musiał za nie otrzymać naprawdę sporo pieniędzy, ale wolała w to nie wnikać.- Dalej szukam osób, którym warto pomóc, masz może jakieś propozycje w tej kwestii?

- W tej chwili niestety nie, ale jak na coś wpadnę to od razu dam ci znać. Dalej będziesz się ukrywał, bojąc się, co inni powiedzą na temat "dobrego Malfoya"?

- Po ostatnim artykule ludzie nie wiedzą, co myśleć na mój temat, niech to sobie spokojnie poukładają w głowach, nie będę wprowadzał większego zamętu- faktycznie, wieść o przyjaźni, która ich połączyła nie tylko doprowadziła morderców do Hermiony, ale również wstrząsnęła magicznym światem. Ludzie w to nie wierzyli, a reporterzy chętnie szukali nowych informacji na ten temat. Tych dwoje nie wiedziało, ale tego wieczora zrobiono im blisko pięćdziesiąt zdjęć, z czego kilka miało się ukazać następnego dnia w prasie. Takiej sensacji nie można było przegapić.

- W końcu zrozumieją, że jesteś dobrym człowiekiem.

- Oby, nie chcę żeby widzieli we mnie złą osobę, która tylko wykorzystuje innych. Już na pewno nie chcę żebyś ty tak myślała- dziewczyna zmarszczyła czoło.- Chcę żebyś wiedziała, że nie jesteś mi obojętna i nie wykorzystałem cię tamtej nocy tylko po to by zaspokoić jakieś tam potrzeby- Hermiona się zatrzymała, więc i on to zrobił.- To nie jest tak, że w tamtej chwili nie miało dla mnie znaczenia, z kim jestem, bo zdążyłem cię polubić i właściwie...- zamilkł, nie wiedząc, jak powiedzieć to, co ma na myśli. Jego policzki zrobiły się lekko różowe.

- Też cię polubiłam, a tamta noc była naprawdę przyjemna- oznajmiła, a jej twarz spłonęła rumieńcem.

- Nie chciałabyś się dowiedzieć czy tak mogłoby być zawsze? W sensie nie, że w łóżku... chociaż tam też- potarł kark po czym przeczesał dłonią włosy, które przestały wyglądać tak idealnie.- Może zechciałabyś zjeść ze mną kolację? Nie taką u mnie przed telewizorem tylko w jakiejś restauracji.

- Proponujesz mi randkę?- nie udało się jej ukryć zaskoczenia. Owszem relacje miedzy nimi zmieniły się diametralnie, ale nie spodziewała się czegoś takiego.

- Dokładnie tak, przyszedłbym po ciebie- przez chwilę się zastanowił, próbując przypomnieć sobie swój plan dyżurów- za trzy dni, w sobotę o osiemnastej i gdzieś byśmy poszli. Zjedlibyśmy coś dobrego, porozmawiali o czymś, niekoniecznie o filmach i sprawdzilibyśmy czy taka relacja miałaby sens.

- Czy to przyjaźń czy może trochę więcej?- potaknął. Hermiona przyjrzała się mu, czując jakieś dziwne łaskotanie w brzuchu. Uśmiechnęła się do niego szeroko.- Z chęcią się z tobą umówię- zapewniła go, sprawiając, że i jego twarz się rozpromieniła.- Sobota punkt osiemnasta, będę na ciebie czekać, więc się lepiej nie spóźnij.

- Nie śmiałbym- ruszyli dalej i pokonali ostanie trzysta metrów, które dzieliło ich od kamienicy, w której mieszkała Hermiona.- To do zobaczenia niedługo, Granger.

- Do soboty, Malfoy- mężczyzna podał jej torbę z zakupami, uśmiechnął się do niej po raz kolejny i ruszył w drogę powrotną do domu.

Rozpierająca go radość sprawiła, że nic mu nie przeszkadzało. Wiatr, mrok i hałas nie miały znaczenia. Odważył się i jak na razie wygrał, Hermiona zgodziła się z nim spotkać. Sam nie wiedział, czego tak właściwie pragnie, czy tylko dobrej przyjaciółki, z którą świetnie się ogląda filmy, a może czegoś znacznie więcej. Rozumiał jedynie, że czuł się w pewien sposób szczęśliwszy, gdy Hermiona była w pobliżu, w końcu liczyło się coś poza pracą. Miał okazję zatroszczyć się o kogoś innego niż Narcyza, a to wcale nie było złe uczucie, wręcz przeciwnie.

Dawniej nie miałby wyboru, jego ojciec zadecydowałby, która kandydata najbardziej nadaję się na żonę młodego Malfoya i bez wątpienia Hermiona nie miałby szans, nie ze swoim pochodzeniem. Na szczęście Draco mógł wybierać sam, a czasy, gdy liczył się dla niego status krwi już dawno odeszły w niepamięć. Może to wszystko miało doprowadzić tylko do przyjaźni, może nie. Musiał jednak się o tym przekonać, sprawdzić, dokąd ostatnie wydarzenia go zaprowadzą. Hermiona mu wybaczyła to, co zrobił w przeszłości i dostrzegła w nim dobro, o które tak dług walczył, a on odkrył, że dziewczyna jest kimś więcej niż przemądrzałą przyjaciółką Tego Pottera.

Los bywał zawiły. Mimo ran, które zadawali sobie przez te wszystkie lata, czuł, że to właśnie ona w jakiś sposób otworzyła jego serce, które przez tak długo było ukryte za nienawiścią i strachem. Teraz chciał się dowiedzieć czy to przyjemne uczucie przetrwa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro