Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. To nie był sen

W trakcie oglądania filmu, Draco wypytywał Hermionę o Indian, chcąc wiedzieć czy przedstawione w filmie obyczaje mają coś wspólnego z prawdą. Dziewczyna starała się mu odpowiadać jak najdokładniej, chociaż wiedziała, że ma braki w mugolskiej historii. Uznała, że trzeba będzie nad tym popracować i poczytać trochę na temat najważniejszych wydarzeń w historii ludzkości.

Jednak w tamtej chwili nie miała jak tego zrobić, zamiast tego skupiła się na omawianiu z Malfoyem filmu, szykując powoli obiad dla ich dwojga. Blondyn naprawdę ekscytował się jak małe dziecko. Mugolskie kino stało się jego hobby i chyba naprawdę planował obejrzeć wszystkie filmy, a już zwłaszcza te, w których występuje Harrison Ford.

- W kinie lepiej się ogląda, ale tam nie puszczają starych filmów- poskarżył się.

- Ale zawsze można oglądać nowości, których pojawia się coraz więcej. Ginny i Harry, co jakiś czas chodzą do kina, ona tak jak ty uwielbia filmy, dla mnie nie były one niczym nowym, dlatego nie rozumiałam jej zachwytu, ale widzę, że jest to coś fascynującego dla wszystkich czarodziei, którzy nie wychowywali się wśród mugoli- zapewniła go dziewczyna.

- Możliwe, ale w takim razie, Harry również musiał oglądać wcześniej wiele filmów.

- W to akurat wątpię- Draco nie rozumiał.- Wujostwo, które go wychowywało, traktowało go podobnie do... Skrzata. Czasami z Ronem przysyłaliśmy mu coś do jedzenia w wakacje żeby go tam nie zagłodzili i tylko my pamiętaliśmy o jego urodzinach. Raz nawet chciał stamtąd uciec, zrobił z siostry swojego wuja żywego balona- uśmiechnęła się na wspomnienie tej historii.- W każdym razie lubi chodzić z Ginny na te wszystkie filmy, bo w dzieciństwie nie miał okazji. To chyba ich najczęstszy sposób randkowania.

-Nie miałem pojęcia jak wyglądało życie Pottera poza Hogwartem- przyznał.- Wy też chodziliście do kina, czy Weasley zbytnio się bał mugolskich nowinek?- dziewczyna się lekko spięła, słysząc o Ronie.

- Przeważnie za długo siedzieliśmy w pracy żeby móc gdzieś wyjść- odparła spokojnie, chociaż było widać, że ten temat nie jest dla niej przyjemny.

- Wyrzuć to w końcu z siebie- Hermiona spojrzała na niego, nie rozumiejąc, co mężczyzna ma na myśli. Blondyn wziął głęboki wdech, wiedział, że prawdopodobnie czeka go trudniejsza rozmowa niż ta rano.- O problemy innych potrafisz się zamartwiać całymi dniami, próbujesz wszystkim w koło pomagać, tylko, że przy okazji zapominasz o sobie- zauważył spokojnie, po czym odczekał kilka sekund by sprawdzić jej reakcję. Dziewczyna nie wpadła w szał ani nie zaczęła się sprzeciwiać, wiec postanowił kontynuować.- Widać, że nie pogodziłaś się z tym, co się miedzy wami stało. Gdy tylko on się pojawia w okolicy albo temat zejdzie w jego kierunku, cała się spinasz i poważniejesz.

- Przesadzasz, przecież my sobie wszystko wyjaśniliśmy. To było pięć miesięcy temu, nie ma, o czym mówić. Dawne dzieje- Draco pokręcił głową i oparł się łokciami o blat.

- Za zwyczaj nie sięgam po czyjś pijacki bełkot, ale chyba tylko wtedy byłaś ze sobą szczera w tej sprawie. Nim zasnęłaś powiedziałaś coś zupełnie innego niż to, co próbujesz mi teraz wmówić. Poza tym widać, że wcale się nie pogodziłaś z tą sytuacją. Wyrzuć to z siebie, a poczujesz się dużo lepiej- dziewczyna wsypała na patelnie drobno posiekane warzywa.

- Nie zrozumiesz tego, nigdy nie byłeś w poważnym związku- zauważyła chcąc zakończyć temat. Draco wzruszył ramionami.

- Ja po prostu wiedziałem, że wybór i tak ostatecznie należy do moich rodziców wiec wolałem sobie nie robić nadziei. Fakt, nie wiem, co między wami było, ale zawsze możesz mi to wyjaśnić. Mamy pół godziny nim obiad będzie gotowy. Wiem, że moja opinia pewnie nie ma znaczeniu w porównaniu ze zdaniem Pottera czy tej jego wiewiórki, ale ja przynajmniej w pełni stoję po twojej stronie i nie musisz się bać, że to, co powiesz mnie wkurzy. Więc wal śmiało, zniosę wszystko.

Dziewczyna pokroiła ostatnią porcję warzyw i dorzuciła je do poprzednich, zastanawiając się nad tym, co powiedział Draco. Wiedziała, że Malfoy ma racje, ta sytuacja ją dręczyła, a wizja spotkania się, z Ronem, sprawiała, że czuła lekki niepokój. Niestety przyznanie się do własnych uczuć przed kimś innym nigdy nie było proste, dla Hermiony. Tego rodzaju odwagi nie opanowała, ale mimo to poczuła olbrzymią chęć by to w końcu powiedzieć na głos.

- Po prostu...- spróbowała wybrać najodpowiedniejsze słowa do opisania sytuacji między nią a Ronem, ale nie potrafiła. Westchnęła i zaczęła od nowa- Jego zdaniem to zaczęło się już dawno temu, w sensie, że już wcześniej się nam nie układało. Nie mieliśmy dla siebie czasu i tylko mijaliśmy się w drzwiach- pokręciła głową, czując nagły przypływ złości.- Ale prawda jest taka, że to on zawsze zostawał dłużej w pracy! Ginny ciągle paplała gdzie to ją zabrał Harry, a Ron... wracał, gdy ja spałam i budził się, gdy mnie już nie było. Jakby chciał mnie unikać, a ja zawsze na niego czekałam i byłam z nim naprawdę szczęśliwa, nawet, gdy mieliśmy dla siebie tak mało czasu. Nigdy nie robiłam mu wyrzutów, że wraca tak późno, a on uznał, że widocznie przestało mi zależeć- na chwile zamilkła, zaciskając dłonie na skraju blatu.- Nawet nie pamiętam, kiedy zrobiliśmy coś spontanicznie, gdy gdzieś pojechaliśmy albo, chociaż wyszliśmy wieczorem, a już na pewno nie wiem, kiedy coś nas tak napadło jak mnie i ciebie wczoraj. Merlinie, przez pewien czas miałam wrażenie, że mnie zdradzał- przyznała w końcu.- Nie chciałam wyjść jednak na śmieszną i nie robiłam mu awantur- zamilkła ponownie jakby próbowała zebrać myśli.- Byłam tak ślepa, niczego nie dostrzegłam, naprawdę myślałam, że mi się oświadczy, gdy zaczął się dziwnie zachowywać przed świętami, a on ze mną zerwał. Wszyscy siedzieli w salonie jego rodziców, a on mnie poprosił na chwile do ogrodu i powiedział, że to koniec- im dłużej mówiła tym trudniej było jej przestać.- Wszyscy niby przypadkiem spoglądali przez okno, chcąc zobaczyć tą chwilę, a on... byś widział ich miny, gdy wróciliśmy. Pani Weasley się popłakała, chociaż próbowałam udawać, że wszystko jest w porządku, a on naprawdę się tym nie przejął. Po powrocie się spakował i powiedział: „widzimy się w ministerstwie". Widzimy się w ministerstwie!? Dobrze, że Ginny przyszła z Harrym, bo chyba bym oszalała całkiem sama. Nie chciał rozmawiać, nie dał mi żadnych znaków ostrzegawczych. Po prostu to skończył i zdecydował, że trzeba wrócić do czasów naszej przyjaźni. Po czterech latach związku. To zawsze będzie gdzieś we mnie tkwić, ten cholerny ból, który wywołały jego słowa- zacisnęła mocno usta by ukryć drżenie wargi.

Jej policzki były zarumienione, a oczy zaszkliły się od łez. Draco przyglądał się temu z poważną, lecz łagodną miną, słuchając jej możliwie najuważniej by zrozumieć, co czuje dziewczyna. Nie musiał mieć doświadczenia w długotrwałych związkach by się domyślić, że to musiało być dla niej bardzo trudne, zwłaszcza, że ten kretyn zrobił to w takim momencie, gdy właściwie nie miała zbyt wielkiego wyboru i musiała zagrać w jego grę, nieważne jak paskudnie się w tamtej chwili czuła. Słyszał kiedyś,  że nie ma nic silniejszego niż pierwsza miłość, jej wspomnienie zostaje człowiekowi do końca życia, a skoro ta historia skończyła się w taki sposób, Hermiona zawsze miała odczuwać lekki ból na wspomnienie tych czterech lat. To nie była jakaś tam miłostka ze szkolnego korytarza lecz prawdziwe, głębokie uczucie, która jedna ze stron zdeptała i odtrąciła. 

Draco poczuł przypływ złości. Ostatnimi czasy zdążył naprawdę polubić Hermionę i nie chciał patrzeć na jej cierpienie, a to zdawało się jej nie opuszczać od kilku miesięcy. Dzielna Gryfonka była w głębi delikatną istotą.

- A wiesz, co jest najgorsze?- zapytała po dłużej chwili milczenia, wyrywając go z zamyślenia.- Ja po prostu nie potrafię go nienawidzić, niezależnie od wszystkiego, co się między nami stało, a w tej chwili o niczym innym nie marzę. Chciałabym nienawidzić tego skończonego kretyna!- odetchnęła głęboko, czując jak część ciężaru spada z jej barków.- Miałeś rację, od razu mi lepiej- zamieszała warzywa, ocierając wolną dłonią, samotna łzę.- Czemu ty nie masz żadnych ostrych przypraw?

- Przykro mi Hermiono- dziewczyna rozumiała, że nie chodzi mu o brak ostrej papryki, ale bała się podnieść wzrok z nad patelni.- Myślałem, że wiem, jaki z niego idiota, ale się pomyliłem, jest z nim znacznie gorzej niż przypuszczałem.

- Jak widać oboje się, co do niego pomyliliśmy. Mogłam nie ukrywać tej malinki, przynajmniej miałabym powód żeby go uderzyć gdyby zaczął wariować. Na pewno by mi ulżyło.

-  Jeśli dalej masz tak niezłego prawego sierpowego to nie chciałbym być na jego miejscu. Ale wiesz, jak chcesz to szybko możemy ci sprawić nową- na twarzy dziewczyny pojawił się lekki uśmiech.- A jak mi obiecasz, że mnie ochronisz przed tym wariatem to mogę cię nawet przy nim pocałować- Hermiona się zaśmiała.

- To by go doprowadziło do morderczego szału, już widzę jak wrzeszczy, jaka jestem głupia. „To nasz wróg"!- zawołała naśladując głos Rona, po czym się roześmiała.- Może powinnam to przemyśleć w wolnej chwili, ale teraz lepiej wyjmij talerze chyba, że chcesz jeść z patelni.

Blondyn wypełnił jej prośbę, ciesząc się, że humor dziewczyny powoli wraca do nomy. Hermiona naprawdę potrzebowała się komuś wygadać, a Malfoy naprawdę okazał się właściwą osobą. Rozmawiając z Harrym czy Ginny, bała się powiedzieć, co tak naprawdę myśli o Ronie, bo w końcu był dla nich kimś ważnym. Przy blondynie nie musiała się krępować, bo Weasley nic dla niego nie znaczył.

- Dziękuje Draco- oznajmiła, gdy jedli obiad.- Naprawdę kupię ci ten plakat z Harrisonem Fordem- blondyn się do niej uśmiechnął.

- Przykleję go sobie w sypialni, chociaż tam by bardziej pasowała Leia w stroju niewolnicy u Jabby- Hermiona wywróciła oczami.

- Faceci- pokręciła głową, uśmiechając się lekko

- Nie marudź kobieto, film czeka, a ty ledwo zaczęłaś jeść. Nie każ mi zaczynać bez ciebie, przyśpiesz trochę. Raz, dwa, raz dwa, jedzenie nie jest trudną czynnością- mężczyzna tylko ją rozbawił tą gadaniną, co nie pomogło jej w szybszym zjedzeniu obiadu, ale właściwie i tak mu na tym nie zależało. Film mógł poczekać.

Nim ponownie zasiedli przed telewizorem, Hermiona spokojnie dokończyła jeść, a Draco pozmywał naczynia. Naprawdę cenił sobie porządek, co wcale nie przeszkadzało dziewczynie, która też wolała mieć wszystko poukładane, zwłaszcza w miejscu pracy.

Gdy seans się zaczął, na twarzy blondyna znów pojawiła się dziecinna ekscytacja, której Hermiona lubiła się przyglądać. Zmiana w wyrazie jego twarzy była diametralna. Oczy błyszczały, usta układała się w uśmiech, a w jego policzku pojawiał się drobny dołeczek. Gdy mu się przyglądała w takiej chwili, nie dziwiła się, że doszło między nimi do tego niespodziewanego zbliżenia. Owszem dalej czuła się przez to głupio i było jej wstyd, ale musiała przyznać, że Draco jest dość przystojny by uwieść nie jedną dziewczynę i o dziwo wcale tego nie wykorzystywał. Nie rozumiała, czemu pozwolił się jej aż tak zbliżyć i poznać jego prywatne oblicze, które może momentami dostrzegała jego matka i mała Fiona.

- Gapisz się- oznajmił w pewnej chwili, gdy od dłuższego czasu nie odrywała od niego oczu.

- Próbuje rozgryźć twoją mimikę- wyjaśniła, po czym znów skupiła się na filmie.- Mam wrażenie, że wiele osób by cię w tej chwili nie poznało, przynajmniej bez chwili zastanowienia.

- I dobrze, niech główkują. Ciebie też pewnie by współpracownicy nie poznali, chyba, że po włosach, tej twojej burzy loków nie da się okiełznać.

- Taki ich urok.

Draco nie zaprzeczył, jedynie zwrócił jej uwagę na akcję, która rozgrywała się na ekranie. Hermiona znów dała się wciągnąć do świata Indiany Jonesa, ciesząc się, że ma, z kim spędzić taki przyjemny wieczór, nawet, jeśli cała ta sytuacja była tak zagmatwana.

- Myślisz, że kiedyś nakręcą ciąg dalszy?- zapytał, gdy „Ostatnia krucjata" dobiegła końca. Zmęczona dziewczyna ziewnęła, przeciągając się po długim siedzeniu w jednym miejscu.

- Nie zdziwiłoby mnie to, zobacz po ilu latach postanowili wrócić do Gwiezdnych Wojen. Jak nakręcą kontynuację to przynajmniej będziesz mógł na nią pójść do kina i wpatrywać się w olbrzymią postać Indiany Jonesa.

- Na pewno nie przegapię premiery- zapewnił ją, wyłączając telewizor.- Wykupię wszystkie bilety żeby nikt mi nie przeszkadzał w oglądaniu.

- Raczej żebyś ty nikomu nie przeszkadzał ciągłym komentowaniem- uśmiechnęła się do niego szeroko.- Ty nie potrafisz usiedzieć cicho na filmie.

- W kinie zachowuje spokój- zapewnił ją.- Nie czepiaj się to może cię ze sobą zabiorę.

- Tylko pamiętaj, że chcę duży popcorn- sięgnęła po prześcieradło i wprawnie je rozłożyła.

- Właściwie...- potarł kark, nieco zakłopotany.- Po wczoraj już nic dziwniejszego się chyba nie wydarzy, więc jak chcesz to może spać ze mną, tam ci będzie wygodniej- dziewczyna spojrzała na niego lekko zaskoczona tą propozycją.

- Nie trzeba, już przywykłam do tej okropnej sofy- odparła, rumieniąc się lekko na twarzy. Nie chciała już bardziej komplikować ich sytuacji.

- Jak wolisz, gdybyś zmieniła zdanie to nie zamykam drzwi na klucz. Dobranoc Granger.

- Dobranoc- uśmiechnęła się do niego, po czym patrzyła jak znika w sypialni.

Szybko dokończyła ścielić łóżko i poszła się przebrać w piżamę. Sofa była tak samo niewygodna jak wcześniej. Hermiona starała się wygodnie ułożyć, ale w każdej pozycji coś zaczynało jej przeszkadzać. Mijały minuty, a później godziny, a ona nie mogła zasnąć. W końcu z rezygnacją przeniosła się na podłogę, nie mogło już być gorzej niż w tamtej chwili. Panele wydały się znacznie wygodniejsze. Oczy niemal od razu zaczęły się kleić ze zmęczenia i powoli odpływała do krainy marzeń, gdy nagle usłyszała cichy hałas.

W pierwszej chwili miała wrażenie, że się przesłyszała, ale wtedy ten się powtórzył. Z sypialni dobiegły ją odgłosy jakiegoś dziwnego mamrotania. Zaniepokojona podniosła się i poszła sprawdzić, co się tam dzieje. Ostrożnie zajrzała do pokoju, nie chcąc wystraszyć Malfoya, ale ten był pogrążony we śnie. Dręczący go koszmar, sprawił, że rzucał się po łóżku, jakby próbował coś odpędzić.

Dziewczyna podeszła do niego i delikatnie potrząsnęła jego ramieniem chcąc go wyrwać ze świata snów. Nie było to jednak proste. Dopiero po chwili mężczyzna otworzył przerażone oczy. Hermiona nawet nie zauważyła, kiedy ją mocno złapał i silnym szarpnięciem przyciągnął do siebie. Draco objął ją jakby chciał ją osłonić przed ciosem.

- To tylko zły sen- wymamrotała próbując się uwolnić z jego objęć, ale jego ramiona były za silne.- Draco to był tylko sen- powtórzyła.

- To nie był sen- odparł sennym głosem. Lekko pogładził ją po głowie i znów zasnął.

Hermiona zwątpiła w to, że udało się jej go, chociaż na chwile obudzić. Widocznie dalej trwał w świecie koszmarów, gdy otworzył oczy, a teraz do niego powrócił. Przestał jednak rzucać się po łóżku i mamrotać, więc dziewczyna uznała, że odniosła przynajmniej częściowy sukces, sprawiając, że zaczął śnić o czymś innym. Teraz musiała tylko poczekać aż rozluźni uścisk żeby móc wrócić do salonu.

Niestety potrwało to trochę za dług. Ciało Hermiony przyjemnie zapadło się w miękki materac, a ciepło bijące od blondyna sprawiło, że zrobiła się senna i nim się obejrzała, jej powieki opadły i zasnęła w ramionach mężczyzny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro