13. Pyszne śniadanie
Dziwne łaskotanie nie dawało Malfoyowi spać. Poruszył lekko głową, ale to tylko pogorszyło sprawę. Wracając z krainy snów zdał sobie sprawę, że to nie był wymysł jego umysłu, rzeczywiście kogoś obejmował, a tym kimś okazała się słodko śpiąca Hermiona Granger.
Draco uniósł lekko głową i spojrzał na pogodną twarz dziewczyny, która zdawał się wyglądać piękniej niż kiedykolwiek wcześniej. Była tak spokojna i delikatna, żadne zmartwienia jej nie zadręczały, żadne troski nie odwracały jej uwagi. Jej usta układały się w ledwo widoczny uśmiech, jeszcze chyba nigdy nie widział żeby dziewczyna tak długo milczała.
Ostrożnie odgarnął kosmyk włosów, który opadał jej na twarz, a wtedy ona lekko się poruszyła, lecz się nie obudziła. Draco lekko się uśmiechnął. Chciał żeby ta chwila trwała jak najdłużej, wiedział, że gdy dziewczyna otworzy oczy, wszystko się skomplikuje i będzie trzeba jakoś rozwiązać tą niecodzienną sytuację. Jak wyjaśnić to, co się stało między nimi zeszłej nocy? W jednej chwili się kłócili, czuł narastającą w nim złość, ale wtedy spojrzał jej w oczy i nie zdołał się powstrzymać, musiał ją pocałować, a później wszystko potoczyło się tak szybko. W jednej chwili widział jej rozzłoszczoną twarz, a w następnej oglądał jej piękne ciało.
Na myśl o tym, poczuł jak dopada go znajome pragnienie. Nie mógł mu ulec, sytuacja i tak była skomplikowana. Ostrożnie wstał, po czym delikatnie okrył ją kołdrą by nie zmarzła i sam poszedł wziąć chłodny prysznic by ochłonąć. Niewiele to pomogło, dlatego uznał, że długi i szybki bieg ostudzi jego zapał.
Wychodząc z łazienki, dostrzegł, że dziewczyna już nie śpi. Ostrożnie wszedł do sypialni, bojąc się jak Hermiona zareaguje. Aktualnie siedziała na jego wielkim łóżku, podtrzymując pościel by ukryć swoje pozbawione innej osłony ciało, a po jej otoczonej burzą loków twarzy, było widać, że o czymś intensywnie myśli, co nie było dobrym zwiastunem.
Widząc go, zamrugała kilka razy i rozejrzała się po pokoju za pewne w poszukiwaniu ubrań.
- Wszystko w porządku?- zapytał, nie bardzo wiedząc jak zacząć tą rozmowę. Nie miał pojęcia, czego ma się spodziewać, płaczu, śmiechu, wrzasków czy wszystkiego na raz.
- Tak, po prostu my wczoraj... znaczy się...- całkiem zabrakło jej słów. Znów przebiegła wzrokiem po pokoju.- Jesteśmy dorośli, miewamy swoje potrzeby i... przecież nikt tu nikogo do niczego nie zmuszał, my po prostu... no i my...
- Uprawialiśmy seks- twarz dziewczyny w jednej chwili się zarumieniła.- Nie chce żebyś myślała, że chciałem cię po prostu wykorzystać i...
- Skąd, nie myślę tak- odparła szybko.- Po prostu, chyba oboje się tego nie spodziewaliśmy. Było przyjemnie...
- I to bardzo- rumieniec na jej twarzy się pogłębił.
- Fakt, ale przecież nas nic takiego nie łączy, w sensie my nie jesteśmy parą ani niczym takim- poprawiła pościel, starając się jeszcze bardziej zakryć.- Po prostu przemówiły nasze fizyczne potrzeby, zaspokoiliśmy je i teraz trzeba jakoś wrócić do normy- mężczyzna przytaknął, chociaż coś w głębi jego duszy głośno krzyczało.
- Jasne, potrzeby. Ja aktualnie mam potrzebę pobiegać, wrócę pewnie za jakieś pół godziny. Dasz sobie radę?
- Z pewnością, tylko Malfoy- blondyn zatrzymał się w pół kroku.- Gdzie są moje ubrania?- mężczyzna się uśmiechnął.
- Zaniosłem je do łazienki, nie lubię bałaganu. Ja już pójdę, a ty pamiętaj żeby nie otwierać nieznajomym- dziewczyna wywróciła oczami.
Gdy usłyszała trzask zamykanych drzwi, wstała i owinięta pościelą wyjrzała z pokoju. Szybko przemknęła do łazienki gdzie w ekspresowym tempie doprowadziła się do porządku. Patrząc na swoje odbicie w lustrze stwierdziła, że wygląda za ładnie, chociaż nie był nic atrakcyjnego w jej starym swetrze. Z drugiej strony nie chciała wyglądać źle. Myśli plątały się jej w głowie. Próbowała odpędzić wspomnienia minionej nocy i skupić się na sprzątaniu, ale kiepsko jej to szło. Czasami miała wrażenie, że znów czuje na sobie jego dłonie i usta, a umysł podsuwał jej obrazy jego silnego, lecz smukłego ciała...
- Merlinie!- krzyknęła na samą siebie.- Ogarnij się Granger!
Dziewczyna była na siebie zła. Jeszcze nigdy nie postąpiła tak lekkomyślnie, a co gorsza ta noc była naprawdę przyjemna i jej wspomnienie nie dawało się przepędzić. Walcząc z nimi aż podskoczyła przestraszona, gdy dwóch mężczyzn pojawiło się w salonie i tylko instynkt Harry'ego ocalił ich przed zderzeniem z jednym z ogłuszających zaklęć.
- Widać, że nie wyszłaś z wprawy- oznajmił brunet, uśmiechając się do niej przyjaźnie. Hermiona zamrugała zaskoczona i schowała różdżkę do kieszeni.- Mówiłem, Ron, żebyśmy zapukali do drzwi.
- Nikt nie może nas zobaczyć- odparł jego towarzysz, rozglądając się jakby szukał niebezpieczeństwa.- A gdzie ta blond fretka?
- Draco poszedł pobiegać- odparła, obejmując się rękoma. Mętlik, który miała w głowie tylko nabrał na sile za sprawą obecności Rona. Wiedziała, że w jednej chwili wszystko może się bardzo skomplikować, wystarczyło jedno nieodpowiednie słowo.
- Dasz radę jeszcze z nim wytrzymać kilka dni czy już zaczęliście się sobie rzucać do gardeł?- zapytał Harry. Mały fragment Hermiony pragnął żeby ją stamtąd zabrali, ale rozpoznała w nim strach i szybko go w sobie stłamsiła. Była Gryfonką i nie zamierzała uciekać przed problemem.
- Świetnie się tu bawimy, Malfoy wykupił już chyba połowę filmów i teraz mamy plan je obejrzeć- obaj mężczyźni spojrzeli na telewizor i stertę pudełek.- Jak postępy?- chciała jak najszybciej zmienić temat.
- Właściwie bez zmian- odparł Harry z lekkim poczuciem winy.- Tych trzech dalej nie możemy znaleźć- podał jej akta.- Spędzili w Azkabanie najwięcej czasu z osób skazanych za sprawą twojej ustawy. Jeden z nich znał pozostałą dwójkę, nie zdziwię się, jeśli współpracują ze sobą. Szuka ich spora grupa naszych aurorów, a ich zdjęcia trafiły również na mugolskie posterunki. Nie uciekną nam.
- Oni nie planują uciec tylko mnie znaleźć- przypomniała im, przeglądając zawartość teczek. Pamiętała tych mężczyzn.- W przypadku dwóch z nich chciałam wyższej kary, ale ustawa nie była jeszcze dość dopracowana żeby skazać ich na dłuższą odsiadkę. Z pewnością mnie nienawidzą.
- Spokojnie, dopadniemy ich- dziewczyna zmusiła się żeby posłać Ronowi uśmiech.- I co siedzicie tak tu cały dzień i jeszcze się nie pozabijaliście?
- Jak widać- odgarnęła wilgotne włosy, a wtedy oczy bruneta lekko rozbłysły.
- Ron sprawdzisz ten świetlik od zewnątrz i nałożysz na niego kilka zaklęć ochronnych? Pewnie Malfoy o tym nie pomyślał- rudowłosy mężczyzna spojrzał na sufit. Po czym szybko teleportował się na dach.- Hermiona, chciałabyś może o czymś porozmawiać, póki nie ma Rona?
- Nie, a czemu pytasz?- brunet wskazał na jej szyję.
- Masz... malinkę?- dziewczyna szybko przyłożyła dłoń do szyi, zakrywając tym samym ślad, który pozostał po nocnych czułościach.- Czy wy...
- Możemy o tym nie rozmawiać?!- zarumieniła się lekko, spoglądając na sufit, ale Ron nawet na nich nie patrzył.- Ja... znaczy się... próbuje to sobie poukładać w głowie i nie wiem, co teraz o tym wszystkim myślę. To w końcu Malfoy tylko taki odmieniony i my...- westchnęła spuszczając wzrok.
- Spokojnie- położył jej dłoń na ramieniu.- Nie osądzam, chodzi mi tylko o twoje dobro. Jeśli chcesz tu zostać, bo czujesz się tutaj bezpiecznie to nie ma dla mnie znaczenia czy jest tak dzięki Malfoyowi. Liczy się tylko twoje dobro- dziewczyna uśmiechnęła się do niego blado.- No, ale nie prowokujmy Rona- ułożył włosy dziewczyny na ramieniu, chcąc zakryć ten niewielki ślad.- I już lepiej- drzwi stanęły otworem i pojawił się w nich zaskoczony Draco. Harry cofnął dłoń, uśmiechając się do mężczyzny.
- Dopadliście ich?- zapytał nieco zdyszany po długim i energicznym biegu.
- Niestety nie, tylko sprawdzaliśmy czy jeszcze ze sobą wytrzymujecie- blondyn nalał sobie szklankę wody i szybko ją wypił.
- Granger może tu zostać jak długo będzie trzeba- dziewczyna unikała jego wzroku.- Dobra z niej kucharka i zna się na filmach- z cichym trzaskiem pojawił się Ron. Hermiona lekko drgnęła i uśmiechnęła się do przyjaciół, obejmując się ponownie rękoma. Rudowłosy mężczyzna położył jej dłoń na ramieniu.
- Teraz jesteś bezpieczna, nikt więcej się już tak po prostu nie teleportuje jak my przed chwilą- obiecał jej, posyłając Malfoyowi spojrzenie pełne pogardy.
- Dziękuję Ron- mężczyzna uśmiechnął się do niej i zabrał dłoń.
- No dobra, na nas już pora- oznajmił Harry.- Będziemy was dalej informować- podeszli do drzwi.- A ty Malfoy uważaj na nią, włos z głowy nie może jej spaść- blondyn nie zbyt rozumiał, o czym mówił Potter.
- Nikt jej tu nie znajdzie- oznajmił Draco. Brunet spojrzał na przyjaciółkę, która tylko skinęła głową. Drzwi się zamknęły i znów zostali sami.
Blondyn poszedł do łazienki. Długi bieg i kolejny lodowaty prysznic, otrzeźwiły jego umysł i sprawiły, że w końcu zapanował nad sobą i swoimi myślami. Hermiona zdawała się mieć nieco gorzej. Nim wyszedł z łazienki, skończyła sprzątać, ale szykując śniadanie dalej wyglądała jakby główkowała nad jakąś diabelsko trudną łamigłówką.
Draco zrobił sobie kawę i usiadł przy blacie, przeglądając zostawione przez aurorów teczki. Nie rozpoznał żadnego z podejrzanych, a według akt nigdy nie byli podejrzani o współpracę ze Śmierciożercami, ale pewnie korzystali z wprowadzonego przez nich chaosu. Zaskakujące jak wiele zwykłych osób zaczęło wykorzystywać okazję do odegrania się na wrogach czy zdobycia upragnionych rzeczy. Według danych, które ukazały się po wojnie, w jej trakcie doszło do dziesiątek włamań i zniszczeń. Poplecznicy Voldemorta odpowiadali za niewielki procent tego wszystkiego.
Gdy dziewczyna postawiła przed nim talerz z omletem, odłożył akta i jej podziękował. Hermiona jedynie coś wymamrotała i utkwiła wzrok w talerzu.
- To moja sprawka?- zapytał myjąc naczynia. Dziewczyna odruchowo zakryła szyję dłonią.
- Na to wygląda, dobrze, że Harry zauważył to, jako pierwszy, bo inaczej Ron mógłby się nieźle zdenerwować i narobić tu kilka dziur- zaczęła się bawić drobny pierścionkiem, spoczywającym na jednym z jej chudych paluszków.- Masz jakąś maść na stłuczenia?
- Nie, ale mam całkiem sporą widzę medyczna- wytarł dłonie i sięgnął po swoją różdżkę. Dziewczyna się odchyliła, gdy do niej podszedł.- Spokojnie, rzucę tylko drobne zaklęcie, które przyśpieszy gojenie- gdy nie zaprotestowała, dokładnie odgarnął jej włosy. Dziewczyna poczuła chłód w okolicach niewielkiego siniaka.- I gotowe, do wieczora nie będzie nawet śladu.
- Dziękuję- blondyn lekko się uśmiechnął.
- Można powiedzieć, że to było podziękowanie za ślad po paznokciach- dziewczyna w końcu na niego spojrzała, rumieniąc się jak pomidor, co spowodowało, że niemal się zaśmiał.- Spokojnie Granger, moich pleców raczej nikt nie będzie oglądał- dziewczyna ukryła twarz w dłoniach.- Nie ma sensu udawać, że to, co się stało, wcale się nie stało, bo tu oszalejmy. Sama mówiłaś jesteśmy dorosłymi ludźmi i nikt nikogo do niczego nie zmuszał. Nie planowaliśmy tego, było przyjemnie i jakoś musimy z tym żyć dalej- dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na niego.
- Więc będziemy z tego teraz żartować jak starzy, dobrzy przyjaciele?
- Wolę to niż okłamywanie samego siebie. Nie żałuję tego, co się stało zeszłej nocy, może trochę mi wstyd, że dałem się tak ponieść, ale przecież to nic złego. Nieprawdaż?- dziewczyna spojrzała w jego szare oczy, przygryzając dolną wargę.
- Masz rację, stało się, a my jesteśmy dorosłymi ludźmi i damy sobie z tym radę- blondyn uśmiechnął się do niej szeroko.
- To, co oglądamy tego Tańczącego z czymś tam?- Hermiona potaknęła i poszła włączyć telewizor.- Uprzedzam, że później włączamy pozostałe części Indiany Jonesa.
- Normalnie kupię ci plakat Harrisona Forda- Draco rozsiadł się na sofie, a ona zajęła miejsce koło niego.- Zobaczmy, co powiesz na Kevina Costnera- uruchomiła film.
Przez pewien czas oboje siedzieli dziwnie spięci, ale gdy fabuła się rozkręciła, zapomnieli o skrępowaniu i zaczęli komentować jak w trakcie wszystkich poprzednich seansów. Co prawda dystans pozostał, ale żeby pogodzić się z taką zmianą, potrzeba było trochę więcej czasu niż jedno pyszne śniadanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro