Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Pyszne śniadanie

Dziwne łaskotanie nie dawało Malfoyowi spać. Poruszył lekko głową, ale to tylko pogorszyło sprawę. Wracając z krainy snów zdał sobie sprawę, że to nie był wymysł jego umysłu, rzeczywiście kogoś obejmował, a tym kimś okazała się słodko śpiąca Hermiona Granger.

Draco uniósł lekko głową i spojrzał na pogodną twarz dziewczyny, która zdawał się wyglądać piękniej niż kiedykolwiek wcześniej. Była tak spokojna i delikatna, żadne zmartwienia jej nie zadręczały, żadne troski nie odwracały jej uwagi. Jej usta układały się w ledwo widoczny uśmiech, jeszcze chyba nigdy nie widział żeby dziewczyna tak długo milczała.

Ostrożnie odgarnął kosmyk włosów, który opadał jej na twarz, a wtedy ona lekko się poruszyła, lecz się nie obudziła. Draco lekko się uśmiechnął. Chciał żeby ta chwila trwała jak najdłużej, wiedział, że gdy dziewczyna otworzy oczy, wszystko się skomplikuje i będzie trzeba jakoś rozwiązać tą niecodzienną sytuację. Jak wyjaśnić to, co się stało między nimi zeszłej nocy? W jednej chwili się kłócili, czuł narastającą w nim złość, ale wtedy spojrzał jej w oczy i nie zdołał się powstrzymać, musiał ją pocałować, a później wszystko potoczyło się tak szybko. W jednej chwili widział jej rozzłoszczoną twarz, a w następnej oglądał jej piękne ciało.

Na myśl o tym, poczuł jak dopada go znajome pragnienie. Nie mógł mu ulec, sytuacja i tak była skomplikowana. Ostrożnie wstał, po czym delikatnie okrył ją kołdrą by nie zmarzła i sam poszedł wziąć chłodny prysznic by ochłonąć. Niewiele to pomogło, dlatego uznał, że długi i szybki bieg ostudzi jego zapał.

Wychodząc z łazienki, dostrzegł, że dziewczyna już nie śpi. Ostrożnie wszedł do sypialni, bojąc się jak Hermiona zareaguje. Aktualnie siedziała na jego wielkim łóżku, podtrzymując pościel by ukryć swoje pozbawione innej osłony ciało, a po jej otoczonej burzą loków twarzy, było widać, że o czymś intensywnie myśli, co nie było dobrym zwiastunem.

Widząc go, zamrugała kilka razy i rozejrzała się po pokoju za pewne w poszukiwaniu ubrań.

- Wszystko w porządku?- zapytał, nie bardzo wiedząc jak zacząć tą rozmowę. Nie miał pojęcia, czego ma się spodziewać, płaczu, śmiechu, wrzasków czy wszystkiego na raz.

- Tak, po prostu my wczoraj... znaczy się...- całkiem zabrakło jej słów. Znów przebiegła wzrokiem po pokoju.- Jesteśmy dorośli, miewamy swoje potrzeby i... przecież nikt tu nikogo do niczego nie zmuszał, my po prostu... no i my...

- Uprawialiśmy seks- twarz dziewczyny w jednej chwili się zarumieniła.- Nie chce żebyś myślała, że chciałem cię po prostu wykorzystać i...

- Skąd, nie myślę tak- odparła szybko.- Po prostu, chyba oboje się tego nie spodziewaliśmy. Było przyjemnie...

- I to bardzo- rumieniec na jej twarzy się pogłębił.

- Fakt, ale przecież nas nic takiego nie łączy, w sensie my nie jesteśmy parą ani niczym takim- poprawiła pościel, starając się jeszcze bardziej zakryć.- Po prostu przemówiły nasze fizyczne potrzeby, zaspokoiliśmy je i teraz trzeba jakoś wrócić do normy- mężczyzna przytaknął, chociaż coś w głębi jego duszy głośno krzyczało.

- Jasne, potrzeby. Ja aktualnie mam potrzebę pobiegać, wrócę pewnie za jakieś pół godziny. Dasz sobie radę?

- Z pewnością, tylko Malfoy- blondyn zatrzymał się w pół kroku.- Gdzie są moje ubrania?- mężczyzna się uśmiechnął.

- Zaniosłem je do łazienki, nie lubię bałaganu. Ja już pójdę, a ty pamiętaj żeby nie otwierać nieznajomym- dziewczyna wywróciła oczami.

Gdy usłyszała trzask zamykanych drzwi, wstała i owinięta pościelą wyjrzała z pokoju. Szybko przemknęła do łazienki gdzie w ekspresowym tempie doprowadziła się do porządku. Patrząc na swoje odbicie w lustrze stwierdziła, że wygląda za ładnie, chociaż nie był nic atrakcyjnego w jej starym swetrze. Z drugiej strony nie chciała wyglądać źle. Myśli plątały się jej w głowie. Próbowała odpędzić wspomnienia minionej nocy i skupić się na sprzątaniu, ale kiepsko jej to szło. Czasami miała wrażenie, że znów czuje na sobie jego dłonie i usta, a umysł podsuwał jej obrazy jego silnego, lecz smukłego ciała...

- Merlinie!- krzyknęła na samą siebie.- Ogarnij się Granger!

Dziewczyna była na siebie zła. Jeszcze nigdy nie postąpiła tak lekkomyślnie, a co gorsza ta noc była naprawdę przyjemna i jej wspomnienie nie dawało się przepędzić. Walcząc z nimi aż podskoczyła przestraszona, gdy dwóch mężczyzn pojawiło się w salonie i tylko instynkt Harry'ego ocalił ich przed zderzeniem z jednym z ogłuszających zaklęć.

- Widać, że nie wyszłaś z wprawy- oznajmił brunet, uśmiechając się do niej przyjaźnie. Hermiona zamrugała zaskoczona i schowała różdżkę do kieszeni.- Mówiłem, Ron, żebyśmy zapukali do drzwi.

- Nikt nie może nas zobaczyć- odparł jego towarzysz, rozglądając się jakby szukał niebezpieczeństwa.- A gdzie ta blond fretka?

- Draco poszedł pobiegać- odparła, obejmując się rękoma. Mętlik, który miała w głowie tylko nabrał na sile za sprawą obecności Rona. Wiedziała, że w jednej chwili wszystko może się bardzo skomplikować, wystarczyło jedno nieodpowiednie słowo.

- Dasz radę jeszcze z nim wytrzymać kilka dni czy już zaczęliście się sobie rzucać do gardeł?- zapytał Harry. Mały fragment Hermiony pragnął żeby ją stamtąd zabrali, ale rozpoznała w nim strach i szybko go w sobie stłamsiła. Była Gryfonką i nie zamierzała uciekać przed problemem.

- Świetnie się tu bawimy, Malfoy wykupił już chyba połowę filmów i teraz mamy plan je obejrzeć- obaj mężczyźni spojrzeli na telewizor i stertę pudełek.- Jak postępy?- chciała jak najszybciej zmienić temat.

- Właściwie bez zmian- odparł Harry z lekkim poczuciem winy.- Tych trzech dalej nie możemy znaleźć- podał jej akta.- Spędzili w Azkabanie najwięcej czasu z osób skazanych za sprawą twojej ustawy. Jeden z nich znał pozostałą dwójkę, nie zdziwię się, jeśli współpracują ze sobą. Szuka ich spora grupa naszych aurorów, a ich zdjęcia trafiły również na mugolskie posterunki. Nie uciekną nam.

- Oni nie planują uciec tylko mnie znaleźć- przypomniała im, przeglądając zawartość teczek. Pamiętała tych mężczyzn.- W przypadku dwóch z nich chciałam wyższej kary, ale ustawa nie była jeszcze dość dopracowana żeby skazać ich na dłuższą odsiadkę. Z pewnością mnie nienawidzą.

- Spokojnie, dopadniemy ich- dziewczyna zmusiła się żeby posłać Ronowi uśmiech.- I co siedzicie tak tu cały dzień i jeszcze się nie pozabijaliście?

- Jak widać- odgarnęła wilgotne włosy, a wtedy oczy bruneta lekko rozbłysły.

- Ron sprawdzisz ten świetlik od zewnątrz i nałożysz na niego kilka zaklęć ochronnych? Pewnie Malfoy o tym nie pomyślał- rudowłosy mężczyzna spojrzał na sufit. Po czym szybko teleportował się na dach.- Hermiona, chciałabyś może o czymś porozmawiać, póki nie ma Rona?

- Nie, a czemu pytasz?- brunet wskazał na jej szyję.

- Masz... malinkę?- dziewczyna szybko przyłożyła dłoń do szyi, zakrywając tym samym ślad, który pozostał po nocnych czułościach.- Czy wy...

- Możemy o tym nie rozmawiać?!- zarumieniła się lekko, spoglądając na sufit, ale Ron nawet na nich nie patrzył.- Ja... znaczy się... próbuje to sobie poukładać w głowie i nie wiem, co teraz o tym wszystkim myślę. To w końcu Malfoy tylko taki odmieniony i my...- westchnęła spuszczając wzrok.

- Spokojnie- położył jej dłoń na ramieniu.- Nie osądzam, chodzi mi tylko o twoje dobro. Jeśli chcesz tu zostać, bo czujesz się tutaj bezpiecznie to nie ma dla mnie znaczenia czy jest tak dzięki Malfoyowi. Liczy się tylko twoje dobro- dziewczyna uśmiechnęła się do niego blado.- No, ale nie prowokujmy Rona- ułożył włosy dziewczyny na ramieniu, chcąc zakryć ten niewielki ślad.- I już lepiej- drzwi stanęły otworem i pojawił się w nich zaskoczony Draco. Harry cofnął dłoń, uśmiechając się do mężczyzny.

- Dopadliście ich?- zapytał nieco zdyszany po długim i energicznym biegu.

- Niestety nie, tylko sprawdzaliśmy czy jeszcze ze sobą wytrzymujecie- blondyn nalał sobie szklankę wody i szybko ją wypił.

- Granger może tu zostać jak długo będzie trzeba- dziewczyna unikała jego wzroku.- Dobra z niej kucharka i zna się na filmach- z cichym trzaskiem pojawił się Ron. Hermiona lekko drgnęła i uśmiechnęła się do przyjaciół, obejmując się ponownie rękoma. Rudowłosy mężczyzna położył jej dłoń na ramieniu.

- Teraz jesteś bezpieczna, nikt więcej się już tak po prostu nie teleportuje jak my przed chwilą- obiecał jej, posyłając Malfoyowi spojrzenie pełne pogardy.

- Dziękuję Ron- mężczyzna uśmiechnął się do niej i zabrał dłoń.

- No dobra, na nas już pora- oznajmił Harry.- Będziemy was dalej informować- podeszli do drzwi.- A ty Malfoy uważaj na nią, włos z głowy nie może jej spaść- blondyn nie zbyt rozumiał, o czym mówił Potter.

- Nikt jej tu nie znajdzie- oznajmił Draco. Brunet spojrzał na przyjaciółkę, która tylko skinęła głową. Drzwi się zamknęły i znów zostali sami.

Blondyn poszedł do łazienki. Długi bieg i kolejny lodowaty prysznic, otrzeźwiły jego umysł i sprawiły, że w końcu zapanował nad sobą i swoimi myślami. Hermiona zdawała się mieć nieco gorzej. Nim wyszedł z łazienki, skończyła sprzątać, ale szykując śniadanie dalej wyglądała jakby główkowała nad jakąś diabelsko trudną łamigłówką.

Draco zrobił sobie kawę i usiadł przy blacie, przeglądając zostawione przez aurorów teczki. Nie rozpoznał żadnego z podejrzanych, a według akt nigdy nie byli podejrzani o współpracę ze Śmierciożercami, ale pewnie korzystali z wprowadzonego przez nich chaosu. Zaskakujące jak wiele zwykłych osób zaczęło wykorzystywać okazję do odegrania się na wrogach czy zdobycia upragnionych rzeczy. Według danych, które ukazały się po wojnie, w jej trakcie doszło do dziesiątek włamań i zniszczeń. Poplecznicy Voldemorta odpowiadali za niewielki procent tego wszystkiego.

Gdy dziewczyna postawiła przed nim talerz z omletem, odłożył akta i jej podziękował. Hermiona jedynie coś wymamrotała i utkwiła wzrok w talerzu.

- To moja sprawka?- zapytał myjąc naczynia. Dziewczyna odruchowo zakryła szyję dłonią.

- Na to wygląda, dobrze, że Harry zauważył to, jako pierwszy, bo inaczej Ron mógłby się nieźle zdenerwować i narobić tu kilka dziur- zaczęła się bawić drobny pierścionkiem, spoczywającym na jednym z jej chudych paluszków.- Masz jakąś maść na stłuczenia?

- Nie, ale mam całkiem sporą widzę medyczna- wytarł dłonie i sięgnął po swoją różdżkę. Dziewczyna się odchyliła, gdy do niej podszedł.- Spokojnie, rzucę tylko drobne zaklęcie, które przyśpieszy gojenie- gdy nie zaprotestowała, dokładnie odgarnął jej włosy. Dziewczyna poczuła chłód w okolicach niewielkiego siniaka.- I gotowe, do wieczora nie będzie nawet śladu.

- Dziękuję- blondyn lekko się uśmiechnął.

- Można powiedzieć, że to było podziękowanie za ślad po paznokciach- dziewczyna w końcu na niego spojrzała, rumieniąc się jak pomidor, co spowodowało, że niemal się zaśmiał.- Spokojnie Granger, moich pleców raczej nikt nie będzie oglądał- dziewczyna ukryła twarz w dłoniach.- Nie ma sensu udawać, że to, co się stało, wcale się nie stało, bo tu oszalejmy. Sama mówiłaś jesteśmy dorosłymi ludźmi i nikt nikogo do niczego nie zmuszał. Nie planowaliśmy tego, było przyjemnie i jakoś musimy z tym żyć dalej- dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na niego.

- Więc będziemy z tego teraz żartować jak starzy, dobrzy przyjaciele?

- Wolę to niż okłamywanie samego siebie. Nie żałuję tego, co się stało zeszłej nocy, może trochę mi wstyd, że dałem się tak ponieść, ale przecież to nic złego. Nieprawdaż?- dziewczyna spojrzała w jego szare oczy, przygryzając dolną wargę.

- Masz rację, stało się, a my jesteśmy dorosłymi ludźmi i damy sobie z tym radę- blondyn uśmiechnął się do niej szeroko.

- To, co oglądamy tego Tańczącego z czymś tam?- Hermiona potaknęła i poszła włączyć telewizor.- Uprzedzam, że później włączamy pozostałe części Indiany Jonesa.

- Normalnie kupię ci plakat Harrisona Forda- Draco rozsiadł się na sofie, a ona zajęła miejsce koło niego.- Zobaczmy, co powiesz na Kevina Costnera- uruchomiła film.

Przez pewien czas oboje siedzieli dziwnie spięci, ale gdy fabuła się rozkręciła, zapomnieli o skrępowaniu i zaczęli komentować jak w trakcie wszystkich poprzednich seansów. Co prawda dystans pozostał, ale żeby pogodzić się z taką zmianą, potrzeba było trochę więcej czasu niż jedno pyszne śniadanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro