Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pozytywy studiów [Lietpol one shot human coffee shop au]

Dzień jak zawsze.
Zmęczony Toris wracał właśnie z nudnych wykładów. Studenckie życie nie było łatwe, co doskonale rozumiał, bo sam studiował medycynę. Tak naprawdę to najchętniej to by to rzucił, ale pracę musi mieć, prawda? Jego humor pogorszył jeszcze deszcz, który niespodziewanie zaczął padać.
Na jego czarny płaszcz zaczęły spadać małe krople wody, a temperatura gwałtownie spadła. Mgła oraz mocny wiatr dodatkowo utrudniały innym poruszanie się.
"Uroki jesieni" - pomyślał.
Nie chcąc zmoknąć, chłopak uchronił się w pobliskiej kawiarni. Choć wnętrze jak i wejście wyglądało przytulnie, szatyn nigdy nie zwrócił na to miejsce zbytniej uwagi. Gdy tylko otworzył drzwi, uderzyło to przyjemne ciepło. Otrzepał buty od błota, po czym powolnym krokiem udał się do kasy. Idąc przez lokal, zauważył, że kawiarnia była przepełniona przez innych studentów. Przy paru stolikach widział znane twarze z wykładów. Pod sufitem zawieszone były małe, kolorowe lampki, które miło świeciły na różne jaskrawe kolory. Ściany z drewna dodawały uroku. Przy jasnobrązowych stolikach stały krzesła z biało-niebieskimi poduszkami. Wszędzie słychać było radosne rozmowy klientów. W kącie lokalu znajdowała się małą biblioteczka z książkami, z której chętnie korzystali zgromadzeni.
- Dzień dobry. Co dla pana? - spytał chłopak za ladą. Toris spojrzał na dostępne napoje.
- Poproszę kawę karmelową z bitą śmietaną - powiedział po chwili namysłu.
- Już się robi! - odrzekł pracownik, po czym zaczął przygotowywać zamówienie. Był on dość niskiego wzrostu. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia dwa lata. Blond włosy do żuchwy związane były w kitka. Pod ciemozielonym fartuchem z nazwą lokalu miał różowy sweterek z białymi, małymi gwiazdkami. Rysy twarzy miał dość łagodne, co upodobniało go do dziewczyny. Radosne, zielone oczy oraz szczery uśmiech witały każdego klienta.
"Musi lubić tą pracę" - przeszło mu przez myśl.
- Pańskie zamówienie - zwrócił się do Torisa, podając kawę i szarlotkę.
- Nie zamawiałem ciasta - zauważył niebieskooki.
- Na koszt firmy - uśmiechnął się radośnie.
- Dziękuję - Szatyn popatrzył na przypomnę z imieniem blondyna - Feliksie.
- Mam nadzieję, że częściej będę cię tu widywał - Zielonooki dał mu małą karteczkę - Zadzwoń - powiedział zanim poszedł obsługiwać kolejnego klienta.
Toris delikatnie oszołomiony popatrzył na numer telefonu Feliksa.
Wciąż nie rozumiał co się właśnie stało.

°~•○•~°

Nowy studencki dzień Torisa, nie różnił się zbytnio od innych: wstawał wcześnie, jadł śniadanie, szedł na uczelnię, wysłuchywał nudnych wykładów, a popołudniu wracał do domu. Pogoda (jak zwykle) niedopisywała, jednak gdy tylko zobaczył znajomy szyld kawiarni, od razu się rozpromienił. Otworzył drzwi i podszedł do kasy.
- To co zawsze? - spytał Feliks, na co Toris przytaknął.
- Jak skończysz zmianę, to może moglibyśmy pójść do kina, co?
- Pewnie - odpowiedział, po czym zaczął przygotowywać napój. Od ich pierwszego spotkania minęło kilka miesięcy. Przez ten cały czas Toris codziennie przychodził do swojego ukochanego, do lokalu. Czasem rozmawiali razem, gdy blondyn miał przerwy lub po skończonej pracy, wspolnie gdzieś wychodzili. W kinie wyszedł ostatnio nowy film sci-fi, na który wspólnie chcieli się wybrać. Nareszcie, po tylu dniach wreszcie znalazł pozytywy studiów - gdyby nie one, prawdopodobnie nigdy nie poznały zielonookiego.
- Twoje zamówienie - Przemyślenia Torisa przerwał Feliks, który podał mu karmelową kawę z bitą śmietaną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro