Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Drama Club? Wtf! pt 3

Um.... Uwaga? Chyba powinnam dać jakieś ostrzeżenie przed dużą ilością przekleństw... xd Więc tak. Uwaga: wulgaryzmy!

A teraz zaczynamy!

____________________________________

- O kurwa - zaśmiał się Yugyeom na całe gardło, nie robiąc sobie nic ze zdziwionych spojrzeń ludzi, którzy ich mijali. - Czyli jesteś w ciemnej dupie, stary.

- Nie drzyj tak może mordy, co? - burknął Jeon, patrząc na niego z ukosa. - I co ty kurwa nie powiesz?! Jakbym już sam tego nie wiedział...

- No dobra, ale co dalej? - odezwał się po chwili młodszy.

- Co?

- Co dalej z tym twoim chłoptasiem? - Widząc jednak mało rozumne spojrzenie drugiego, kontynuował. - Nie mów mi, że ty - pierwszy playboy tej placówki, zamierzasz dalej robić maślane oczy do swojego crusha, po kryjomu go stalkować i fapać po nocach. No błagam, przecież połowa ludzi w tym cholernym przybytku ma mokro w gaciach, jak tylko obok nich przejdziesz.

Słowa Kima może nie należały do najsubtelniejszych, ale również niezbyt odbiegały od rzeczywistości. Po wypadku jaki miał miejsce z Sunją na imprezie, jeszcze kilkakrotnie próbował w taki sam sposób wygonić z głowy Taehyunga, lecz wszystko kończyło się z identycznym skutkiem. Za każdym razem to obraz blondyna oraz jego wizerunek pojawiał się przed nim zamiast osób, z którymi faktycznie uprawiał seks. I co gorsza, nic nie pomagało.

Któregoś razu, gdy umówił się z Yugiem na jednego browarka, który notabene skończył się czteropakiem obalonym na głowę i butelką soju, wypitą tylko przez niego, wygadał się przyjacielowi na temat trzecioklasisty. Po alkoholu zawsze język robił się bardziej rozwiązły, a przez ciągłe zmartwienia, chęć podzielenia się tym z kimś, była jedynie większa. Tak więc powiedział drugiemu o wszystkim, włącznie z częstymi fantazjami, jakie go nawiedzały i cholerną obsesją, przez którą nawet zdążył nauczyć się planu lekcji drugiego (warto dodać, że własnego nie potrafił spamiętać).

Oczywiście miał nadzieję, że tamten nie będzie o tym pamiętać, ale jak widać nadzieja matką głupich, typowo.

- No i co z tego? - warknął, jeszcze bardziej rozdrażniony niż dotychczas. - Reszta to nie Tae. On nie zwraca na mnie w ogóle uwagi.

- Boże, Jeon - jęknął z niedowierzaniem chłopak. - Co się z ciebie taka ślepa pizda zrobiła?

- Spierdalaj.

- Nie „spierdalaj", tylko weź ty się kurna ogarnij! - powiedział młodszy, przy okazji zdzielając drugiego w tył głowy. - Przecież ten chłopak jest na większości, jak nie wszystkich naszych treningach. Masz taką okazję, a ty jojczysz jak baba z okresem.

- I co mam zrobić? - mruknął Jungkook, patrząc na Kima z lekkim zażenowaniem i nadzieją w oczach. - Nie no, trzymajcie mnie - zawył Yugyeom. - Ale z ciebie pizdeusz... Zagadaj? Sprawdź czy się z kimś z naszej drużyny nie kumpluje? Wtedy będziesz mógł w ogóle wybadać teren. Kurna, to pierwszy raz jak dupę próbujesz wyrwać?

- Po pierwsze, nie nazywaj go dupą, bo ci przypierdolę w ten durny ryj. - Momentalnie po usłyszeniu ostatnich słów, Jeon warknął zdenerwowany. - A po drugie, spierdalaj.

- Ojojojojojoj! Jak się panienka obruszyła, gdy się jej skrytą miłość obraziło. Kto by pomyślał, że z ciebie taki romantyk. - Kim zaśmiał się, jednak w połowie przerwał, robiąc wielkie oczy i patrząc uważnie na przyjaciela. - Nie pierdol! Serio, jaja se teraz ze mnie robisz? O chuju panie przenajświętszy! Czyli serio to jest twój pierwszy raz? O kurwa...

- Yug, kurwa, zamknij ryj! Nie musisz się tak drzeć! - syknął Jeon, rozglądając się przeważony dookoła i próbując jednocześnie zabić wzrokiem swojego kumpla.

„Kumpel od siedmiu boleści. Szlag by cię, Yug."

- Nie no stary, to mnie zaskoczyłeś. Wiedziałem, że ta twoja postawa badboya i Casanovy to zwykła ściema, bo nie umiesz w kontakty międzyludzkie. Ale żeby nigdy wcześniej żadnej dupy nie wyrywać?

- Yug, kurwa...

- No dobra, dobra. - Młodszy przerwał drugiemu, unosząc jednocześnie ręce do góry w obronnym geście. - Przepraszam, panienkę. Więcej już twojego chłoptasia nie nazwę dupą. Stary, weź wrzuć na luz, Jezu... - westchnął, kręcąc głową na boki. - Ale się z ciebie wrażliwiec zrobił.

- Pierdol się. - Jeon odpowiedział niemal instynktownie, będąc przyzwyczajonym do zaczepek przyjaciela. - I weź mi lepiej pomóż, a nie mnie tylko pociskasz.

- Co będę z tego miał?

- Satysfakcję i moją wdzięczność? - zapytał, mając nadzieję, że to wystarczy, by przekonać przyjaciela. Nadzieja głupich matka. Mina drugiego wystarczająco dała mu do zrozumienia, że drugiego nawet w najmniejszym stopniu to nie przekonało. - Ech... Dobra, dam ci pograć na moim PS, kiedy tylko będziesz chciał.

- I...? - dopytywał młodszy, coraz bardziej ucieszony zaistniałą sytuacją oraz brakiem doświadczenia drugiego.

- I co? Co byś jeszcze chciał? - warknął. Nie spodziewał się niczego, co by miało przypaść mu do gustu.

- I stawiasz Maka przez kolejny miesiąc - zaświergotał, szczerząc się jak oszalały.

- Chyba cię popierdoliło! Zbankrutuję przez ciebie po tygodniu! W dodatku trener nie będzie szczęśliwy, gdy się dowie, że jadłeś to gówno - dodał.

Po raz pierwszy był szczęśliwy z diety, jaką im wciskano, mieli bowiem odżywiać się pełnowartościowymi posiłkami. O alkoholu nawet nie wspominano, w końcu byli niepełnoletni i choćby z tego względu nie można było im go tykać, a to że nie zawsze przestrzegali owego zakazu, było już zupełnie inną kwestią. Teraz jednak miał zamiar łapać się czego się tylko da, by tamten nie puścił go z przysłowiowymi torbami.

- Kurwa... - mruknął drugi, zawiedziony swoim nieudanym pomysłem. - Dobra, to tylko dzisiaj stawiasz, ale będziesz co najmniej raz w tygodniu pozwalał mi zagrać u siebie na PS.

- Okay - zgodził się, uśmiechając się lekko. - Tylko niech twoje plany wypalą.

- Stary, na mnie możesz liczyć! Taeś będzie twój!

„Obyś miał rację."

×××××

Plan noszący iście bajeczny tytuł „złapać biedronkę" (zgadnijcie, kto wymyślił, tę fenomenalną nazwę. I nie, tym razem nie ameba Jungkook, tylko ten cholerny roztocz Kim Yugyeom) został wprowadzony dość szybko w życie.

Trzeba było przyznać, że dość sprawnie i bez większych podejrzeń ze strony chłopaków z drużyny, udało im się ustalić, że żaden z nich nie znał osobiście blondyna, przesiadującego na niemal każdym treningu. Niesamowicie przybiło to Jeona, bo wizja łatwego nawiązania kontaktu czy zagadania do starszego, bezpowrotnie się z nim pożegnała. Jednak na tę wiadomość, Yugyeom się tylko jeszcze bardziej ucieszył, szczerząc niczym psychol, co tylko potęgowało w Jungkooku chęć przywalenia mu w ten głupi ryj.

„Serio, czemu ja się z tym debilem zadaję?"

- Przestań tak zęby suszyć, bo zaraz je stracisz, ułomie - warknął, nie mogąc już znieść szczęścia swojego kumpla.

- Ale ty jesteś niedomyślny - jęknął młodszy, wciąż się jednak uśmiechając. - Przecież to jest dla ciebie dobra nowina!

- Niby kurwa jak? Teraz moje szanse na bezproblemowe zagadanie do Tae wynoszą wielkie, ogromne zero. Faktycznie, jest się z czego cieszyć - burknął, coraz bardziej rozdrażniony całą tą sytuacją i swoją mizernością.

Jakim cudem w ogóle łudził się, że uda mu się zdobyć Taesia? Ba! Chociaż do niego normalnie zagadać. Serio, był debilem do kwadratu.

- Po pierwsze, twoje szanse na zagadanie od samego początku wynosiły zero, jak nie minus pięć - odparł lekko Kim, nie przejmując się mordem w oczach drugiego. - No błagam cię, przecież w życiu byś do niego nie podszedł i nie rozpoczął sam rozmowy. Jesteś na to za głupi, zbyt nieśmiały i nie umiesz w kontakty międzyludzkie, więc nawet jakbyś spróbował, to byś zrobił tylko błazna z siebie... Czyli w sumie nic wyjątkowego, ale jednak!

- Przypomnij mi proszę, czemu ja się do kurwy nędzy z tobą przyjaźnię? - zapytał starszy, mając ochotę, jebnąć tym wszystkim. Obecnie preferował ławką, na której siedział. W Yugyeoma. Tak by wyleciał przez okno. Pod pędzący samochód. Albo najlepiej ciężarówkę.

- Bo jestem zajebisty, nie zważając na twój amebizm, dalej się z tobą zadaję. - Zaczął wyliczać na palcach, jakby lista nie była wcale taka krótka. - I pomagam ci zdobyć twojego crusha. Hm, tak. To chyba wszystko.

- Lepiej być amebą niż roztoczem - burknął pod nosem, zaraz dodając głośnej. - Możesz w końcu łaskawie wyjaśnić mi, co jest niby takiego genialnego w tym, że Tae nikogo od nas nie zna?

- Mogę, ale słuchaj uważnie - powiedział, po czym chrząknął, niby to strojąc głos. - Skoro twoja mała biedroneczka przychodzi na nasze treningi, nikogo nie znając, to znaczy.... - przerwał na kilka sekund, wkurwiając tym Jeona jeszcze bardziej. - Że przychodzi popatrzeć!

- ... - Jungkook w tym momencie się załamał. Czy to możliwe, aby istniała jeszcze niższa forma życia niż roztocz? Bo wychodziło na to, że Kim właśnie osiągnął już ten poziom brak mózgu... lub czegokolwiek.

- Ty dalej nie czaisz?

- Ja pierdole, Yug! Jesteś serio aż tak durny, skoro uważasz to za odkrycie?! - Starszy nie wytrzymał, nerwy mu puściły i już nie był w stanie zapanować nad głosem, który dość wyraźnie się niósł po ich pustej szatni. - To cię oświecę, zasrany Kolumbie! Na treningi lub zawody sportowców przychodzi się po to, by popatrzeć! Po. Pa. Przeć. Teraz już rozumiesz, o co w tym tak na serio chodzi? Nie? To trudno, musisz z tym żyć.

- Oj nie, ty mało rozumny, głupiutki i bezmózgi przyjacielu, to ty nie rozumiesz - odparł młodszy, uśmiechając się przy tym przebiegle. - Skoro twoja biedroneczka przychodzi tu za każdym razem, to musi mieć w tym cel, jeden i konkretny. Owszem, chce popatrzeć, ale nie na nasze męczarnie, tylko na zawodnika, który mu się podoba - przerwał, uważnie przyglądając się przyjacielowi. - A z tego co dzisiaj udało mi się zauważyć, patrzy tylko w jednym kierunku. Na ciebie.

„O kurwa."

____________________________________

Siemanko pyśki~

Hope u like it^^

Przepraszam, że kolejny rozdział po takiej przerwie ;c Dopadła mnie depresja pokoncertowa i tylko przez zakład udało mi się coś z siebie wykrzesać. Choć wg mnie jak na pisanie po depresji, śmieszkowy ten rozdział wyszedł xp
Ot, taki paradoks xd

Zachęcam do pozostawienia po sobie ☆ i komentowania.
Także jeśli zauważcie jakiś błąd, śmiało mi go pokażcie^^

Buźka i do kolejnego~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro