Rozdział #9
Znowu miałam długą przerwę od WattPada, musiałam się skupić na innych kwestiach, ale być może już tutaj wrócę. To zależy od tego ile będę miała pomysłów, weny, czasu i chęci, bo mam możliwości, na święta dostałam laptopa i już nie muszę ograniczać pisania do chwil kiedy mam dostęp do komputera.
Ano dobra, to było dość, hmm nowe? niespodziewane? Nie wiem jak mam to nazwać, myślałam, że on też myśli o tym jako przyjaźni. Nie moja wina, że nie jestem chętna na jakieś romansiki, nie? To zdecydowanie nie na moją głowę, ale trzeba go poszukać. Wystarczy tylko się skupić. Ha! Jest, chyba nawet nie jest zdolny oswobodzić Ki, czuć ją aż za mocno.
---
Poleciałam tam od razu i zobaczyłam, że lata jakby grawitacja postanowiła zaszaleć.
-Uspokój się.
Spojrzał na mnie z wzrokiem jednocześnie przestępcy i ofiary.
-A-ale ja nie chciałem, wybacz mi proszę, nie chciałem się w Tobie...
-Przestań, nie ma ludzi nieomylnych.
-Ale ja serio Cię kocham!
-Nie wiem jak mam na to zareagować, dziękuję?
-Em, liczyłem na odrobinę więcej entuzjazmu.
-Wybacz, że nie rzucam Ci się na szyję.
-...
-No przepraszam! Ok?
-Ok...
-No już, uspokój się i chodź do domu.
-Dobrze.
Przez całą drogę patrzyłam na niego. Jego twarz zrobiła się nagle inna, jakby odsuwała promyki słońca i dała się przejąć smutkowi. Ale co mogłam zrobić? Zawsze pozostanie dla mnie przyjacielem.
____
Następnego dnia w szkole nie odezwał się do mnie ani razu. Byłam tym trochę rozkojarzona, bo zawsze, na każdej przerwie do mnie podlatywał i może faktycznie wyglądaliśmy jak para. Sama nie wiem, wiem tylko, że to wszystko między nami popsuło.
Nie wiem czy mam pisać to dalej czy nie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro