Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział #6

Minął tydzień odkąd pojawił się Trevor. Jest nawet ok, tylko poprosił Vegetę o treningi, namówiłam go w sumie. Nie żebym chciała przestać trenować, ale oni są rodziną, a dla mnie Vegeta to przyjaciel. Musiałam znaleźć inny sposób na utrzymanie formy.

-Będziesz jutro u Bulmy?-spytała mama

-Nie, nie trenuje już u Vegety. Myślałam, że wiecie.

-Nie, nie wiemy, czemu przestałaś?-odezwał się ojciec

-No, bo jest Trevor. Przekonałam Vegetę aby rozpoczął z nim trening.

-Nie rozumiem, kochasz spotkania z Vegetą!- obruszył się ojciec. On nigdy nic nie rozumie.- Ale skoro jutro masz wolne może potrenujesz ze mną?

-Jasne!-ucieszyłam się- będzie super!
_________

-Czy ten uniform ma obciążenia?- wyrwał mnie z przemyśleń mój ojciec.

-Oczywiście, sam zobacz tam leży zapasowy.

-Ale słabizna, musimy Ci uszyć nowy. A raczej poprosić ChiChi.

-No ok, ale myślałam, że to dużo.

-Zobacz mój.-Wow, był bardzo ciężki, to dopiero trening, a on chodzi w tym cały czas.

-Niesamowity.

-Chcesz taki sam? Znaczy podoba Ci się forma?

-Nie, wolę barwy Vegety. Mnie Roshi nie trenował dziwnie bym się czuła w jego barwach.

-Staruszek nie miałby nic przeciwko, ale nie zmuszam. Przekombinujemy saiyański uniform. A jeśli już w temacie naszej rasy jesteśmy, to chciałbym poznać rodziców. Wiesz, sprowadzić ich z piekła. Co o tym myślisz?

-Myślę, że to świetny pomysł tato.

-No to załatwione.
____________
Następnego dnia udaliśmy się do zaświatów, gdzie przywitał nas Emma Daio (Wielki Sędzia).

-Cześć.-serio tato?

-Witaj Goku, miło Cię widzieć. Czego chcesz?

-Porwać na dzień moich rodziców z piekła. ^^

-I myślisz, że tak po prostu ci na to pozwolę?

-A nie?

-W sumie tak, sprawdzałem Cię tylko. Babo Gulo! (siostra Genialnego)

-Co się drzesz? Chwili spokoju nie ma... o Goku! Co Cię tu sprowadza?

-Bo ja chciałbym...

-On chce wyjąć staruszków z piekieł. - rzucił Sędzia

-No dobra. Ale, że teraz?

-Nie, jutro... pewnie, że teraz!

-Dobra, dobra. Nie gorączkuj się. Gdzie mam ich przyprowadzić?

-A może, by tak rzeczywiście jutro?-spytałam nieśmiało.

-Czemu?!-zdziwili się wszyscy.

-Co jak co, ale mama na 100% zechce zrobić bankiet.

-Masz racje, no to jutro u mnie.- zgodził się tata.
__________
Następnego dnia, gdy wszystko było już gotowe czekaliśmy z niecierpliwością. Zaprosiliśmy tylko Vegetę i Gohana, ale z nimi przyszły Bulma i Videl oraz naturalnie Trevor.
Baba Gula pojawiła się po godzinie, a z nią para saiyan.

-Witaj Bardocku, witaj Gine.- przerwał krępującą ciszę Vegeta.

-Kim jesteś?-spytał Bardock, a może mam mówić "dziadek".

-Jestem Vegeta, nie poznajesz mnie? W sumie widzieliśmy się dwa razy i byłem dzieckiem, ale...

-Książę Vegeta? Znaczy teraz w sumie już król. Co robisz na... um. Gdzie ja jestem?

-Spokojnie, tak to ja. Nie mam kim rządzić. Jesteśmy na Ziemi. Poznaj moją żonę Bulmę i bratanka Trevora...oraz Kakarotta i jego rodzinę.

-Kakarotta?..

-Cześć. Ja jestem Kaka... to znaczy Goku. Twój syn, Goku to moje imię, nie Kakarotto.

-Synu- odezwała się dotąd cicha Gine.- jak miło wiedzieć, że żyjesz.

-Mamo- widać było spięcie w ojcu.- ojcze. Poznajcie moją żonę ChiChi, moje dzieci Gohana i jego żonę Videl, Gotena oraz Dianę.

-Freezer nas oszukał.-rzucił Bardock.- gdzie on jest?

-Jak to? Nie spotkałeś go w piekle?- zdziwił się Vegeta

-On nie żyje? Jak?

-J-ja go zabiłem.-odparł mój ojciec.

-Naprawdę? Jestem dumny, ale jako niemowlak miałeś moc zaledwie 2...

-No cóż, teraz jestem dość silny. A co mi tam, pochwalę się, jestem trzecim najsilniejszym w naszym Wszechświecie.

-Po Vegecie i?

-Nie, ja jestem czwarty we Wszechświecie.- odparł Vegeta spokojnie- Pierwszy jest Whis, a drugi Beerus.

-Kto?

-Bóg Zniszczenia i jego mentor.

-A właściwie to po co tu nas sprowadziliście?- spytała um babcia?

-Chciałem was poznać.

-A co tu robią ludzie? Czy ktoś może mi wytłumaczyć czemu mój syn nie zniszczył rasy ludzkiej? Czy nie takie było twoje zadanie Kakarotto?

-Na szczęście nie udało mi się to.

-Jak to "na szczęście"? Nie wykonałeś rozkazu.

-Przestań się bulwersować Bardocku.- próbował uspokoić go Vegeta.

-Skoro jesteście tacy silni to powstrzymajcie mnie przed zniszczeniem Ziemi!- zmienił się w SSJ

-Ojcze! Ty potrafisz się tansformować?

-Co? Ty też?- na to pytanie mój ojciec już był w pierwszej formie, a później transformował się w kolejne. SSJ2, SSJ3, SSJBLUE (odtąd będę używać tej nazwy SSJGSSJ, ponieważ ją zmienili ^^).

-No chyba jednak są w stanie Cię powstrzymać, kochanie.- rzuciła Gine.

Bardock spojrzał na nią gniewnym wzrokiem i zmienił kolor włosów na naturalną czerń.
Chyba się uspokoił, ale i tak był zły oraz po części rozczarowany.
__________
Kilka godzin później Gine stwierdziła, że chyba pora się zbierać, więc Baba Gula zabrała ich do piekła. To spotkanie nie było zbyt udane, spodziewałam się tego, ale ojciec tak się cieszył na spotkanie z rodzicami, nawet jak udawał obojętnego. Cóż się dziwić, to w końcu jego rodzina, to znaczy, tak jakby.

Słaby ten rozdział, kompletnie mi się nie podoba. Dzisiaj tylko jeden, ale opadł we mnie entuzjazm, tego i tak nikt nie czyta, po co ja się produkuje? :'D


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #dragonball