Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział #12

Kilka dni później...
-Cześć Trevor!-krzyknęłam, gdy zobaczyłam przyjaciela po drugiej stronie ulicy, natychmiast zjawił się obok mnie.

-No hej!- wydarł mi się prosto do ucha, uderzyłam go w tył głowy.

-Nie przesadzaj z tymi "czułościami"-zarysowałam w powietrzu cudzysłów.

-Phi-parsknął na moje słowa.-gdzie ty tak...biegniesz?

-Coś taki zdziwiony?

-Nie, żeby coś, ale my zwykle nie biegamy.
-A ty co robisz na ziemi?

-Jesteśmy przecież pod domem Vegety, miałem właśnie lecieć do Ciebie, ale wracając do tematu. Gdzie Cię niesie?
-Yyyy, no przecież mamy zebranie! Vegeta nie wspominał? 

-Nie...czekaj, możliwe, że tak, nie wiem. O co chodzi?

-Ty to jak zwykle! Zebranie i tyle, mamy być.
-A szkoła?

-Od kiedy to Cię tak interesuje? No chodź już!-pociągnęłam go za rękę do domu.
----

-Jeste-przerwałam w pół słowa, gdy zauważyłam, że wszyscy zażarcie dyskutują-śmy, co się dzieje?

-Siadajcie -odezwał się Vegeta, a reszta zamilkła, jakby dopiero teraz spostrzegła nas w wejściu.
-Okej...ktoś umarł?-spytałam niepewnie

-Nie, a po co do tego robić zebranie?-odpowiedział Gohan.

-W sumie masz racje, ale nadal nie wiem po co my tu wszyscy jesteśmy.
-No to ja może wszystko wyjaśnię-zaczął Vegeta-nasza rasa znowu się rozrasta. Mamy w planie stworzyć nową planetę dzięki smoczym kulom i ponownie nazwać ją Vegetą...

-Ale po co?-wtrąciłam

-Chcemy na niej zamieszkać, cała saiyańska rasa.
-Myślę, że nie jest nas dość, aby zapełnić planetę.
-To będzie coś w stylu satelity Ziemskiej, nadal będziecie uczęszczać do szkoły, spotykać się z Ziemskimi przyjaciółmi, tylko będziecie mieli odrobinę dalej. Poza tym nie chcemy tutaj tylko Ziemskich saiyan, wszyscy są zaproszeni.
-Wraz z moim ojcem?- odezwał się Trevor.
-Oczywiście, ale jest jeden warunek. Władzę ponownie przejmuje rodzina królewska.
-Tzn?

-Vegeta i jego rodzina, naturalnie.- odpowiedział mi z podejrzanym entuzjazmem ojciec.

-Ale czemu?

-Tak było niegdyś, nie martw się, nie wrócimy do sprzedaży planet.-uspokajał mnie Vegeta.

----
-Strasznie to dziwne, Trevor.
-Wiem...po co nam rodzina królewska i jakaś nowa planeta.

-Witaj książę-powiedziałam do wychodzącego właśnie za nami Trunksa.
-Witaj, proszę nie mów do mnie "książę", ok? To jakiś obłęd.
-Ale dziewczyny na to polecą- odezwał się Trevor, uderzyłam go w tył głowy.
-A ty tylko o jednym...
-Do zobaczenia, dzieciaki-powiedział Trunks i odszedł w stronę swojego pokoju. Czemu nazwał mnie dzieciakiem?! Musiałam przyznać, że trochę mnie to dotknęło. 
-Coś się stało?-Trevor to zauważył.
-Nie, nic...

-Diana! Powiedz natychmiast!

-Nie podnoś głosu, inaczej ktoś wyjdzie. 
-No dobrze, ale czemu posmutniałaś?

-Nie twórz problemów tam gdzie ich nie ma, Trevor, a teraz do jutra, muszę to wszytko przemyśleć w samotności.
-Myślałem, że pójdziemy jeszcze do szkoły.

-Coś ty się dzisiaj tak napalił? Idź sam jeśli chcesz, ja idę do domu!-odleciałam szybko, byłam tak zdenerwowana, że mimo niewinności Trevora, wyładowałam na nim swoją złość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #dragonball