05. Sexy kitten did this to me
Przetarłam zaspaną twarz dłońmi. Chyba mam największego kaca w swoim życiu. Głowa mi pęka, czuję pustynie w ustach. Podniosłam się do pozycji siedzącej, czując jak coś ze mnie zlatuje. Spojrzałam w dół, gdzie dostrzegłam czarny materiał bluzy, która od razu na siebie założyłam, było mi strasznie zimno. Poczułam jak zapach perfum Michaela wymieszanych z tytoniem mnie otacza. Tak, to zdecydowanie jego bluza. Rozejrzałam się. Dostrzegłam go opierającego się o bok samochodu. Wysiadłam, czym zwróciłam na siebie jego uwagę. Jego włosy były w totalnym nieładzie, a mina świadczyła o tym, że czuł się podobnie jak ja, ale po mimo tego na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Która godzina?- zapytałam rozwiązując swoje włosy i ponownie związując w lepiej wyglądającego kucyka. Stanęłam obok niego.
- Coś koło szóstej.- odpowiedział i zaciągnął się papierosem.
- My w ogóle spaliśmy?
- Dwie, może trzy godziny. Tak sądzę.- zaśmiał się, a ja razem z nim.- Jak się czujesz?
- Okay, tak sądzę. Chociaż głowa mi pęka.
- Ecstasy potęguje kaca.- odpowiedział.- Poza dobrą zabawą, ma też swoje skutki uboczne.- odwrócił głowę w moją stronę patrząc wprost w moje oczy, jakby chciał się w nich czegoś doszukać. Spojrzałam na niego niezrozumiale.
- Co?
- Nie, nic.- westchnął. Zachichotałam uderzając go w ramię.
- Czy ty myślisz, że nic nie pamiętam?- oburzyłam się.- Ale z Ciebie kretyn.- burknęłam odwracając się. Poczułam jak łapie mnie za ramię i odwraca w swoją stronę. Pochylił się od razu wpijając się w moje usta. Uśmiech od razu wkradł się na moje usta, a ja zaczęłam oddawać pocałunki. Objął mnie ramionami w talii przyciągając bliżej siebie. Chwyciłam dłońmi za jego policzki. Musnął po raz ostatni moje usta.
- Powtórka z rozrywki?- zapytał.
- Chciałbyś.- prychnęłam rozbawiona.- Innym razem Mikey.- cmoknęłam jego usta.- Jeszcze ktoś nas tu zobaczy.
- Wszyscy są raczej padnięci..- czułam na sobie jego wzrok, kiedy ominęłam go i otworzyłam przednie drzwi od strony pasażera.- Wątpię żeby ktoś tu dotarł przed południem.- sięgnęłam po plecak i wyciągnęłam z niego telefon. Miałam kilka wiadomości od Megan.
- A ja mam być u Ciebie o jedenastej, więc lepiej żebyśmy się powoli zbierali.
- U mnie?
- W twoim domu. Megan chce porozmawiać, o Nathanie.
- Zawsze obgadujecie facetów?
- Bo wy dziewczyn nie.- prychnęłam. Poprawiłam spodenki.- Jeśli kiedykolwiek jeszcze raz porwiesz mi bieliznę to tego pożałujesz.- zaśmiał się.- To strasznie niekomfortowe.- mruknęłam.
- Więc będzie kolejny raz?- uniósł jedną brew przyglądając mi się z kąśliwym uśmieszkiem. Przewróciłam jedynie oczami.
- Szofer, jedziemy.- odparłam rozbawiona wsiadając do auta.
Do swojego domu dotarłam przed ósmą i od razu wpakowałam się pod prysznic, dzięki czemu od razu poczułam się lepiej. Odświeżona ubrałam na siebie czysty komplet bielizny w beżowym kolorze, a na to założyłam luźną sukienkę z krótkim rękawem z białej koronki. Było kilka minut przed jedenastą, kiedy przekroczyłam próg domu Meg. Nikt nie otworzył mi drzwi, usłyszałam jedynie krzyk otwarte, kiedy zapukałam. Ściągnęłam białe trampki i przeszłam do salonu, gdzie siedział Michael z padem w rękach grając w coś.
- Meg jest u siebie?- zapytałam. Odwrócił się w moją stronę od razu słysząc mój głos. Zlustrował mnie wzrokiem.
- Ładnie.- uśmiech pojawił się na jego ustach, po czym puścił mi oczko.- Wyszła do sklepu.- odpowiedział na moje pytanie. Ominęłam sofę i usiadłam na jednym z foteli podciągając nogi. Przyjrzałam się mu. Siedział w samych spodniach dresowych, a na jego klatce piersiowej znajdowały się ślady po moich paznokciach, no i malinka na obojczyku.- Drapieżny z Ciebie kociak.- powiedział przyłapując mnie na przyglądaniu mu się.
- Przepraszam.- powiedziałam cicho, trochę zawstydzona.
- Nie masz za co. Dorobiłem się pamiątki.- uśmiechnął się kąśliwie. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.- Warto było.- po domu rozszedł się dźwięk dzwonka.- Otwarte!- krzyknął, a ja zaśmiałam się cicho.- No co?- mruknął.
- Stary gdzie Cię wczoraj...- do salonu wszedł Calum.- Hej Roxy.- uśmiechnął się szeroko.
- Co ty tu robisz?- usłyszałam Ashtona, który chwile później pojawił się obok bruneta, tak samo jak i Luke, z którym przywitałam się lekkim uśmiechem.
- Czekam na Megan, umówiłyśmy się, ale wywiało ją do sklepu.- odpowiedziałam. Wszyscy trzej podeszli do nas siadając na wolnych miejscach. Hood się zaśmiał.
- Stary, co Ci się stało?- spojrzałam na zielonookiego dość niepewnie. Na szczęście wszyscy przyglądali się chłopakowi i nikt nie zwracał na mnie uwagi.
- Seksowny kociak mi to zrobił.- odpowiedział uśmiechając się pod nosem, na co przewróciłam oczami powstrzymując się od głupiego uśmiechu i zbędnego komentarza.
- To dlatego nie przyszedłeś wczoraj do Matta?- zapytał Ashton. Przytaknął.
- Dobra była? Znam ją?
- Nie odpowiem Ci na tak głupie pytania Cal.- mruknął.
- Roxy?- spojrzałam w kierunku korytarza, gdzie stała Meg trzymając w dłoniach reklamówkę z zakupami. Dziękuję! Nie chcę tu dłużej siedzieć i słuchać wykrętów Michaela od opowiedzenia chłopakom o mnie, bez mówienia im o tym, że to ja.- Ubrałbyś się.- burknęła w stronę brata.- Nikt nie musi wiedzieć, że jakaś nieszczęśnica się z tobą puściła. Serio, naćpałeś ją czymś? Gdzie ona miała oczy?- czy słowa przyjaciółki powinny mnie urazić?
- Ja przynajmniej nie muszę się pindrzyć przez ponad trzy godziny, żeby ktoś zwrócił na mnie swoją uwagę. Doszłaś chociaż do pierwszej bazy? Czy uciekł za nim zdążyłaś się odezwać?
- Przesadziłeś Mike.- usłyszałam Luke'a za nim sama zdążyłam mu coś powiedzieć. Spojrzał na mnie, a ja jedynie prychnęłam wstając z miejsca.
- Luke...- zaczęła blondynka.- Mnie to już nie rusza. Ja w porównaniu do Ciebie, mój drogi pseudo bracie, przynajmniej się z nim jeszcze spotkam. Biedaczka z którą się przespałeś pewnie nawet nie pamięta twojego imienia.
- Doskonale je pamięta.- odparł najspokojniej w świecie.- Wymawiała je wiele razy...- zabije go, ale to później.
- Chodźmy Meg.- powiedziałam.
- Ej, zaczekajcie.- brunet poderwał się z miejsca. Spojrzałyśmy na niego pytająco.- Nie wiem czy wiecie, ale ten tu oto Lucas Hemmings w niedzielę kończy dwadzieścia dwa lata. Organizujemy mu mały pijacki wyjazd do mojego domku letniskowego w ten weekend. Chcecie się z nami zabrać?
- No nie wiem...- zaczęłam.
- Zgoda.- powiedziała od razu blondynka, czym mnie zaskoczyła.- Ale Nathan jedzie z nami.- spojrzeli na mnie.
- Jeśli dostanę wolne...- odpowiedziałam.
- Jej w końcu się razem napijemy!- objął mnie ramieniem.
- Piliśmy razem na urodzinach Ashtona.- odpowiedziałam.
- Naprawdę?
- Wiedziałam, że byłeś pijany, ale żeby aż tak?- zaśmiałam się.
- Skoro nie pamiętam to się nie liczy.- uśmiechnął się.- A z tego co wiem, nie masz chłopaka.- puścił mi oczko przez co zachichotałam.
- Hood.- usłyszałam głos brata. Spojrzałam w ich stronę Mikey jak i Ash nie mieli zbyt zadowolonych min. Odsunęłam się od chłopaka i bez słowa razem z Meg skierowałyśmy się na górę. Chwilę później przymknęłam za nami drzwi do jej pokoju.
- Nathan jedzie z nami?- uniosłam brew zakładając dłonie pod biustem i przyglądałam się dziewczynie.
- Jedzie. Powiedzmy, że bardzo długo wczoraj rozmawialiśmy, u niego.- uśmiechnęła się.
- Wiedziałam.
- A ty to co?- spojrzałam na nią niezrozumiale.
- Masz z tyłu na karku malinkę. Ledwie ją dostrzegłam przed włosy.
- Że co?- szybko podeszłam do jej komody zabierając z niej małe lusterko i wyszłam do łazienki. Szła za mną chichocząc. Stanęłam tyłem do dużego lustra, odgarnęłam włosy na bok i podniosłam to małe. Cholera, faktycznie.
- Więc... kto to? Znam go?
- Jeśli powiem, że się walnęłam, nie uwierzysz mi, prawda?- spojrzała na mnie z politowaniem.
- Gdybyś nie zareagowała tak jak zareagowałaś to może... Daj spokój, mi nie powiesz?- westchnęłam.
- Nie ma o czym. Do niczego nie doszło.- skłamałam.- Oprócz tego i kilku pocałunków
- Z kim?- jej oczy niemal się zaświeciły.
- Oh wyszłam wczoraj wieczorem z Nat i tak jakoś znalazłyśmy się w barze.- machnęłam lekceważąco ręką. Nie chciałam jej okłamywać, naprawdę, ale znając jej podejście do brata...
- Masz jego numer?
- Nie.- odpowiedziałam pewnie.- Nie potrzebny mi, po prostu nam się nudziło.- wzruszyłam ramionami.
- Najciekawsze akcje zawsze beze mnie.- mruknęła.- Ale dobrze wiedzieć, że już się nie przejmujesz byłym.- przewróciłam oczami. Zdecydowanie zdążyłam o nim zapomnieć.
- Idę po coś do picia, chcesz?
- W lodówce jest lemoniada.- powiedziała.- A ja znajdę nam jakiś nierozpraszający film, abym mogła Ci przy nim opowiedzieć o wczorajszym wieczorze.
- I nocy.- dodałam rozbawiona. Zeszłam na dół wymijając chłopaków zawzięcie o czymś dyskutujących i przeszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki dwie szklani, wrzuciłam do niej słomki i podeszłam do lodówki wyjmując z niej lemoniadę.
- Co robisz?- usłyszałam. Odwróciłam się w stronę wejścia, gdzie stał Michael przyglądając mi się. Uniosłam trochę dzbanek po czym odwróciłam się w stronę szklanek aby je zapełnić. Schowałam napój na jego miejsce.- Zadomowiłaś się.- odparł rozbawiony.
- Dopiero zauważyłeś?- zapytałam sięgając po jedną ze szklanek po czym napiłam się z niej. Poruszył sugestywnie brwiami, kiedy trzymałam słomkę w ustach, a ja zaśmiałam się.- Głupek.- podszedł do mnie. Jego dłonie wylądowały na moich biodrach. Dzięki Ci Boże za ścianę oddzielającą kuchnię od salonu. Pochylił się muskając moje usta, czym totalnie mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że zrobi coś takiego, kiedy praktycznie każdy może tu wejść i naprawdę chciałabym go teraz odepchnąć, ale nie potrafiłam. Miał w sobie coś, co mnie do niego przyciągało. Złapałam za gumkę od jego spodni i przyciągnęłam go do siebie. Czułam jak się uśmiecha. Zakończyłam nasz pocałunek.- Muszę iść do Megan.- powiedziałam odsuwając się od niego.- A ty wracaj do kumpli.- chwyciłam w wolną dłoń drugą szklankę.
- Zajrzyj do telefonu.- szepnął, po czym puścił mi oczko i podszedł do lodówki. Opuściłam kuchnię i od razu udałam się na górę. Usiadłam na łóżku obok blondynki i podałam jej szklankę. Uśmiechnęła się do mnie w podzięce. Włączyła jakąś komedię i zaczęła mi opowiadać o spotkaniu z Nathanem. Chłopaka widziałam dwa razy na oczy, ale wydawał się być w porządku, więc cieszyłam się szczęściem przyjaciółki, ale chociaż opowiadała mi bardzo szczegółowo co robili, gdzie ją zabrał i jak wylądowali u niego, jedyna na co się zdobyłam to przytakiwanie. Co chwila zerkałam na swoją torebkę, leżącą jakiś metr ode mnie, w której znajdował się mój telefon. Chciałam wiedzieć, co takiego napisał mi Michael.
- Naprawdę nie spodziewałam się, że do niego pojedziemy.- zachichotała.- To wyszło tak spontanicznie. Po spacerze, jak zjedliśmy w niezłej knajpie, do której same kiedyś będziemy musiały pójść bo naprawdę mają tam świetne jedzenie, zapytał czy mam ochotę na lampkę wina, u niego. Nawet nie wahałam się z odpowiedzią. Starszy facet to jednak coś. Odpowiedzialny, ze swoim mieszkaniem... co prawda je wynajmuje, ale odkłada pieniądze na kupno swojego kąta.- uśmiechnęłam się do niej lekko. Co racja to racja.- A ty co o tym myślisz?
- Oczywiście, że facet, który zarabia swoje jest najlepszą opcją. Przynajmniej wiadomo, że dorósł i nie będziesz musiała go wychowywać. To typ faceta, który wie co to odpowiedzialność.
- No właśnie. Wracając... kiedy już u niego byliśmy...- sięgnęłam w końcu po telefon. Odblokowałam ekran, przy okazji przytakując na słowa Meg i kliknęłam w ikonkę z wiadomościami. Mam pomysł. Odpowiedz mi tylko tak lub nie Zmarszczyłam brwi, co on znowu wymyślił.- Coś się stało?- zapytała.
- Nie, nic.- uśmiechnęłam się odkładając telefon. Później mu odpiszę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro