Sam dwa
Sam wśród wielu
Uśmiechu nie brakuje
Chodząc wciąż w przód
I tak się wycofuje
Nie każdy to widzi
Nie każdy usiądzie
Biegnie i myśli
Oscypek na rondzie
Karuzela wesoła
Każdy się boi a cieszy
Ile wytrzymać Ty zdołasz
Kłody marnują mi dresy
A słońce wysoko
Zabicie formalne
On miał kasztany
Ktoś inny pralkę
Korowód jest super
Bo masz wybory
Chore źdźbła trawy
Trawią potwory
Oczy zakwitną
Ulice tam robią
Kiedyś był Sam
Dziś nie jest Sobą
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro