Dumb Theatre Boy [Pt. 1]
(T/I)- Twoje Imię
[WSPÓŁCZESNOŚĆ]
{perspektywa Draco}
Szedłem korytarzem pomiędzy Crabbe'm a Goyle'm. Miałem cierpki wyraz twarzy, to było niesamowicie żenujące, tak iść z największymi przegrywami w szkole, ale nie chcieli zostawić mnie samego. Za to szli za mną i po roku przez każdy występ stałem się takim samym przegrywem jak oni.
Fuknąłem, gdy zostaliśmy wyśmiani. To zasługa głownie tych debili, wypychających sobie usta pączkami, śmiejących się z otwartymi ustami, dając wszystkim widok na pogryzione jedzenie. Cholernie ohydne.
Zacząłem iść szybciej z opuszczoną głową, była to dziwna szybkość dla osoby, która szła, ale byłem zdesperowany, by wydostać się od nich.
Nawet metry od nich wciąż byłem frajerem, z którego się śmiali. Głupim teatralnym dzieciakiem*.
Westchnąłem głośno, zbliżałem się do klasy. To była prawda, całe moje życie towarzyskie sprowadzało się do występowania w praktycznie każdym przedstawieniu. Uczniowie, przychodzili tylko po to, by potem śmiać się z nas.
Nigdy nie przeszkadzało to innym z klasy, byliśmy jak rodzina i nie potrzebowaliśmy innych, ale mnie to martwiło. Gdy dostałem angaż w pierwszym przedstawieniu... Nie... Gdy tylko wspomniałem słowo 'audycja'... To wtedy straciłem reputację i przyjaciół.
Blaise nie rozmawiał już więcej ze mną. Miał teraz własny 'gang', który najwidoczniej nigdy nie uwzględniał mnie. Blaise, Pansy, Theodore Nott, Marcus Flint, nawet Pike na miłość boską! Dziwne to było, kiedyś wszyscy razem niszczyliśmy innym marzenia, nikt nawet nie ważył się spojrzeć na nas. Teraz to oni są moimi największymi tyranami.
Chciałem wrzasnąć wielkie 'pieprzcie się i tak was nie potrzebuję!' do nich, ale skończyłoby się to dla mnie leżeniem na ziemi bez życia z odrąbanymi jajami.
Potter i jego grupa kutasów także byli całkiem znani, dzięki mnie! Ale pieprzyć ich, kto by ich potrzebował.
x-X-x
"Dzień dobry klaso, scenariusze w dłoń!" dzwonek zadzwonił "Po tym możecie wyjść, nie zapomnijcie powiedzieć swoim rodzicom o dodatkowej próbie dla tych, który biorą udział. Czyli dla wszystkich" wymamrotał nauczyciel, prawdopodobnie mając dość na dziś. "I zaczekaj! Draco, proszę przyjdź do mnie nim wyjdziesz!" dodał.
Westchnąłem, podchodząc zgarbiony do biurka. "Tak, panie Flitwick?"
"Zajmij miejsce Draco" spojrzałem na krzesła wskazane przez niego, ale nie usiadłem, chcąc szybciej opuścić to miejsce. "Czemu nie zobaczyłem twojego imienia na planie przedstawienia? Jesteś jednym z naszych najlepszych aktorów, zmartwiłem się, gdy nie zobaczyłem twojego imienia. Jest jakiś problem z terminami?"
Potrząsnąłem głową z westchnieniem. "W sumie to chciałem o tym porozmawiać. Ja uhm...Nie sądzę, że dołączę w tym roku. Albo następnym. Właściwie to zastanawiałem się czy jest możliwość... Żebym zmienił lekcje teatru na jakieś inne"
Pan Flitwick westchnął, nie wydawał się być zaskoczony przez moją prośbę. "Zawsze przeczuwałem, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Draco, mój najlepszy uczeń opuszcza klasę przez jego 'reputację'. Wiesz, że już jest stracona, synu?"
Jego słowa mocno zabolały, ale nie dałem po sobie tego poznać.
"W porządku Draco. Nie dołączysz do przedstawienia, ale nie zrezygnujesz z lekcji. Jesteś jedynym uczniem, który trzyma mnie przy zdrowych zmysłach. Poza tym jest za późno by zmienić klasę"
Kiwnąłem głową z zasmuceniu. "Rozumiem" odetchnąłem głęboko. "To wszystko?"
"Tak. Jesteś wolny" wskazał na drzwi, zniknąłem w pośpiechu. Chętny na co? Matma. Dlaczego? Przez nią.
x-X-x
Obelgi rzucano w moją stronę jak zwykle, gdy wszedłem na lekcje. Byłem spóźniony przez Flitwicka, a Snape spojrzał groźnie na mnie, uderzając mnie metrową linijką, gdy minąłem jego biurko.
"Nie spóźniaj się" sarknął.
Zaraz po jego ostrzeżeniu stopa wystrzeliła przede mną, natychmiast wywaliłem się, uderzając głową o podłogę. Cała klasa ryknęła śmiechem. Szybko wstałem, strzepując ubrania. Zwiesiłem głowę, idąc na tył klasy uważając na każdą potencjalną stopę. Snape miał to w dupie, każdy w klasie też. Ale ona już tak.
Usiadłem nie będąc świadomym obecności (T/I), zapominając o niej do momentu, gdy pochyliła się w stronę mojej ławki.
"Hey" jej głos był cichy i miękki, z oczami wciąż przyklejonymi do nauczyciela.
Co? Nigdy nie rozmawiała ze mną. Jedynie posyłała mi przepraszające uśmiechy i nie obrażała mnie. Jeśli już coś mówiła, to nie do mnie.
Spojrzałem na nią zszokowany, łokciem opierała się o ławkę. W końcu spojrzała w moją stronę.
"Lubię twoje buty"
Spojrzałem z uśmiechem na moje czarno-złote conversy. Były kurewsko drogie. Co i tak nie pomogło mojej reputacji. "Dzięki. Ja uh... Masz ładną szminkę" to było dziwne to było kurewsko dziwne.
Posłała mi zaszokowane spojrzenie, pewnie myśląc, że jestem wariatem i nigdy więcej nie porozmawia ze mną.
"Oi gołąbeczki! Zwracajcie uwagę!" to nawet nie nauczyciel powiedział. To Theodore Nott starał się zwrócić uwagę nauczyciela. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę, a (T/I) wróciła na swoje miejsce. Śmiech nie potrwał długo.
Gdy wszyscy wrócili wzrokiem do nauczyciela, ponownie pochyliła się nad blatem, zaskakując mnie.
"Dzięki, kupiłam ją z zeszły weekend i była cholernie droga. Tylko ty to zauważyłeś" miała cień śmiechu na ustach, uśmiechnąłem się do niej.
x-X-x
Lekcja skończyła się, a je nie wysłuchałem żadnego słowa nauczyciela, Wszyscy pakowali się, dziewczyna po raz kolejny odwróciła się do mnie.
"Będę mogła zobaczyć cię w następnym tygodniu? W sobotni wieczór?" serce mi eksplodowało, nie miałem pojęcia o czym mówi. Pewnie o jakiejś imprezie.
"Uhm.. Co? Jest impreza? Nie będę zaproszony i chciany haha" kocham depresyjne żarty o sobie.
"Nie idioto" zaśmiała się. "Przedstawienie. W sobotę jest otwarcie!"
Odkaszlnąłem niezręcznie, odwracając wzrok. "Ah, nie. Nie wiedziałem, wybacz"
"Co, dlaczego? Nie bierzesz udziału?"
Pokręciłem głową. "Nie, nie w tym roku. Ani w następnym. I być może w kolejnym też"
Przybrała zdziwioną i zszokowaną minę. "Dlaczego?" brzmiała prawie że na zranioną.
"Uhm ahah, po prostu nie"
"Musisz Draco" wzruszyłem ramionami na jej słowa i wstałem. Złapała mnie za ramię. "Posłuchaj mnie Draco. Nie słuchaj ich. Cokolwiek mówią i tak nie przestaną, ponieważ nie mają nic lepszego do roboty. Poniżają innych, bo przez to czują się lepiej na pięć minut. Ale nie możesz pozwolić tym dupkom, by zatrzymali cię w robieniu czegoś z pasją. To oznacza, że wygrali"
Wytrzeszczyłem oczy na jej słowa. "Oh" to jedyne co mogłem powiedzieć, teraz jakoś żałowałem, że się nie zgłosiłem.
"Hey, nawet jeśli cię tam nie ma...Wciąż będzie mi miło, jeśli zobaczę cię w sobotę?" spojrzałem na nią zmieszany, ale moje serce zabiło szybciej. "Chcesz obejrzeć razem?"
******
*Dzieciak w szkole, który jest zamieszany w każdą dramę albo też osoba, która występuje w przedstawieniach. Po polsku nie brzmi to tak dobrze jak po angielsku XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro