Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Abused [Pt. 2]


(T/I)- Twoje imię

{twoja perspektywa}

"Co ty powiedziałaś?" jego głos był niski i przerażający. Jego wzrok wypalał dziury w mojej duszy.

"Powiedziałam, że jesteś do dupy w tę grę"

...ponieważ to takie piękne.

"A właśnie, ze nieee!" jęknął jak 2-latek, odrzucając pada. Mamy przerwę świąteczną, zabrałam Draco do mojego kochanego, mugolskiego domu. "Nigdy wcześniej nie używałem twoich dziwnych mugolskich urządzeń!" 

Zachichotała, odchylając się na łóżku, położył się obok mnie. Leżeliśmy w ciszy, wpatrując si e w sufit. Gdy poczułam na sobie jego wzrok odwróciłam się w jego stronę. 

"Jak się trzymasz?" spytał niskim i spokojnym głosem, jakby próbował oswoić węża. 

Wzruszyłam ramionami. "Lepiej. Nie myślę już o nim" moja odpowiedź była lekko trzęsąca.

"Żadnych koszmarów?" spytał, dłonią głaszcząc mnie po twarzy, odsuwając kosmyki włosów.


~tydzień wcześniej~

Obraz mi się rozmywał, nie byłam w stanie w pełni zobaczyć co się dzieje, prawie tak, jakby ktoś to pomalował. 

Ale czułam podwójnie. Czułam każdy odcisk jego palca, gdy jego dłonie zanurzały się w mojej skórze, siniacząc moje nadgarstki.

Mogłam poczuć jego palący oddech, który drapał moją skórę, gdy przygryzał moją szyję. 

Jego wzrok wypalał moją czaszkę; mimo że nawet na niego nie patrzyłam.

Cały ból, który mi zadawał w każdym miejscu, fizyczny i psychiczny, cale to stanie prosto i dumnie przede mną,, aby pokazać mi, ze jestem słaba i powinnam być gotowa aby się poddać.

Nagle utonęłam w ciemności. Jego twarz zdawała się być wszędzie, jego słowa wytatuowane w moim umyśle. 

Płuca zacisnęły się, grożąc pozostaniem w takiej pozycji, opadłej z sił i wierzgającej się.

Pot spływał po całym moim ciele, gdy próbowałam wypłynąć z tego piekła, niezdolna by oddychać.

Zobaczyłam dłoń. Bladą. Czystą. Miękką. Sięgnęła do mnie i wyciągnęła z ciemności. Jego uśmiech przegonił demona, który kiedyś kontrolował mnie. Jego twarz złagodniała. Zmieniła się. W tą, która trzymała mnie w garści topiła mnie. Nóż w dłoni, cisnął nim w stronę mojego brzucha-

Obudziłam się dysząc, siedząc prosto na łóżku i pocąc się obficie. Wciąż próbowałam odzyskać oddech. Spojrzałam na więcej ciemności, to była ta, która zwyczajnie otacza mnie w nocy.

"Skarbie. Co się stało? Dobrze się czujesz?" jego półprzytomny głos wytrącił mnie z transu, spojrzałam w dół na mojego wybawcę, patrzącego na mnie ze zmartwieniem spod przymrużonych powiek. 

Gula w moim gardle wybuchła, a łzy zaczęły spływać z zwrotną szybkością. Potrząsnęłam głową, szlochając w dłonie.

Draco usiadł na łóżku, przyciągając w uścisku moje ciało. "Shh, wszystko w porządku. To był tylko sen. Jestem tutaj" delikatnie głaskał mnie po ramieniu, gdy płakałam w jego klatkę piersiową.

Cmoknął mnie w skroń, trzymając i bujając mnie dopóki ponownie nie zasnęłam.


~obecność~

Potrząsnęłam głową. 

"Żadnych koszmarów. Przynajmniej odkąd przyjechałeś" zachichotałam, na co uśmiechnął się szeroko.

 "Dobrze to słyszeć" odwrócił się na bok i owinął ramię wokół mojej talii, całując mnie w czoło. "Kocham cię (T/I)"

"Ja ciebie też,

mój rycerzu  w...Hogwarckim stroju"


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro