Miss me? [Pt. 4]
(T/I)- Twoje Imię
Zrobiłem wszystko co w mojej mocy by opiekować się i bronić ją. Trzymałem ją w najgorszych czasach, byłem tym, który dał z siebie wszystko. Wylądowałem na kilku szlabanach prze to, ale miałem to gdzieś, nie pozwoliłem jej skrzywdzić.
Nawet jeśli przez ten cały rok bycia z dala od niej nie był prawdziwy, wciąż czułem się, jakbym ją w pewien sposób zawiódł. Mimo że dementor nie istniał wciąż czułem żal, że jej nie uratowałem.
Ale cały ból i żal był tylko fragmentem wyobraźni.
Jest prawdziwa i zawsze będzie.
Nigdy nikomu nie powiedziałem o tym, co zobaczyłem w białym pokoju. Przez lata naszego związku wciąż nie mogłem zapomnieć o obrazie jej umierającej i w białej sukni.
To mogliśmy być my
Wyszeptała.
Tak (T/I), to mogliśmy być my, cieszę się, że mogę powiedzieć, że to jesteśmy my.
Patrzyłem jak powoli podchodzi do ołtarza, z bukietem białych kwiatów kurczowo ściskanych przez jej dłonie- tak jak w tej wizji.
Powstrzymywałem się przed rozklejeniem się. Przygryzłem dolną wargę tak mocno, że zrobiła się zimna. Tłum ludzi, których znałem, wstali, patrząc się na moją piękną narzeczoną.
Pochyliła głowę w dół, twarz zakryta welonem. Długa biała suknia ciągnęła się za nią. W końcu stanęła przede mną. Zobaczyłem niewielki uśmiech ukryty pod welonem.
Ksiądz mówił, ale zbyłem go. Byłem zbyt zajęty buszowaniem po własnych myślach.
"Możecie powiedzieć swoje przysięgi"
"(T/I)" wyszeptałem z uśmiechem. "Moja śliczna panna młoda. Kocham cię dłużej niż myślisz. Wszystko w tobie jest piękne, nawet jeśli nikt inny tak nie uważa. Gdy poznałem cię po raz pierwszy, obiecałem sobie, że będę cię chronił. I zrobiłem to. Pamiętam ten pierwszy raz, gdy myślałem, że tego nie dopilnowałem, że straciłem cię tak łatwo. Rozwaliło mnie to na kawałki" wziąłem głębszy oddech. "Ale widząc twoja piękną twarz rozświetloną uśmiechem, przypomina mi, bym nigdy nie opuścił cię. Moja obietnica znaczy o wiele więcej. Oznacza, że przez całe życie będę tutaj z tobą. Kocham cię najmocniej na świecie i będę cię chronić do końca życia"
Rozpłakała się, widziałem to przez jej welon, który teraz uniosłem. Część mojego umysłu spodziewała się zobaczyć to, co w wizji. Załamana i okropnie wściekła panna młoda. Twarz wykrzywiona z płaczu, makijaż spływający w dół jej policzków.
Ale w ogóle tego nie ujrzałem.
Zamiast tego zobaczyłem moją piękną narzeczoną z pojedynczą łzą na jej policzku. Odetchnęła głęboko.
"Draco Malfoy'u" zaczęła lekko drżącym głosem. "Kiedyś uratowałeś mnie i wiem,że zrobisz to znowu. Wiem, że będziesz tutaj dla mnie. Ponieważ jesteś odważny i mądry" zatrzymała, rozglądając się, jakby myślała. "Cóż... Może nie mądry, bo to, co zrobiłeś prawie cię zabiło" tłum zachichotał. "Jesteś dupkiem Draco Malfoy'u" zaśmiała się. "Ale zrobiłeś to dla mnie. Wszystko zrobisz dla mnie, co mnie zaskakuje, ale wiem...Że robisz to z miłości. I ja ciebie też kocham, Draco" uśmiechnęła się. "Zaopiekowałabym się tobą, ale już to zrobiłeś więc..." wszyscy zanieśli się śmiechem. "Zamiast tego będę gotować i sprzątać" kolejny wybuch śmiechu. Przybrała na twarz szeroki uśmiech. Od zawsze uważałem, że to najpiękniejsza rzecz.
"Obronię cię, bylebym mógł widzieć twój uśmiech" wyszeptałem.
Nikt poza nią, może też i księdzem, nie mógł tego usłyszeć. Kolejna łza spłynęła jej po policzku.
"Czy ty, Draco Malfoy, bierzesz (T/I) za żonę?" kiwnąłem. "Kochać i szanować, dopóki śmierć waz nie rozłączy?"
"Tak" powiedziałem bez zastanowienia.
"A czy ty, (T/I), bierzesz Draco Malfoy'a za męża. Kochać, dopóki śmierć was nie rozłączy?" pokiwała głową.
"Tak"
Nigdy wcześniej nie usłyszałem słowa, które uczyniłoby mnie szczęśliwszym. To jedno słowo zmieniło cale moje życie. Zmieniło całe nasze życie. Będę chronił ją do końca.
"Możesz teraz-oh albo..." nim ksiądz zdążył dokończyć swoje zdanie, zmiażdżyłem wargi (T/I) swoimi. Smak jej ust i uczucie jej ciała przy moim.
Po chwili odsunąłem się, uśmiechnęła się, rumieniąc.
"Kocham cię" wyszeptałem.
"Ja ciebie też Draco"
"I obiecuję... Będę cie chronić. Nigdy nie oddalę się od ciebie na tak długo"
"Lepiej żeby tak było" uśmiechnęła się. "Ponieważ tęskniłabym za tobą"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro