I Do [Pt. 2]
(T/I)- Twoje Imię
(T/P/I)- Twoje Pełne Imię (i nazwisko)
(k/o)- kolor oczu
[Perspektywa Draco]
Powiedzenie, że (T/I) wyglądała pięknie byłoby niedopowiedzeniem. Ona...zapierała dech w piersiach. Oddech zamarł mi w piersi, gdy ją zobaczyłem, trzymającą luźno Harry'ego, który prowadził ją do ołtarza. Patrzyłem, jak jej oszałamiająca, lśniąca suknia ciągnie się za nią.
Nie podniosła wzroku, lecz mimo to uśmiechnąłem się ciepło do niej. Spojrzałem na Harry'ego , który uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłem gest.
Biedna dziewczyna, nie miała własnego ojca, który mógłby ją poprowadzić.
Odkąd zacząłem chodzić z (T/I), nie tylko zyskiwałem przyjaciół jakich Harry miał, zyskałem przyjaciół i w tym Harry'ego. Zadawałem się z nimi, śmialiśmy się razem, bawiliśmy się razem. Tak jak zawsze chciałem. Moje życie zmieniło się, gdy tamtej nocy altruistyczna dziewczyna poszła za mną do męskiej łazienki.
Dotarła do ślubnego kobierca, a Harry odszedł na bok. (T/I) stanęła przede mną, chciałem dostrzec kolor jej oczu przez welon.
Ksiądz mówił coś do mnie, ale byłem zbyt zajęty patrzeniem się w jej oczy.
"Wierzę, że państwo młodzi przygotowali własne przysięgi" powiedział. Kiwnąłem w potwierdzeniu głową, unosząc welon nad twarzą (T/I), potem łapiąc ją za policzki.
"(T/I), tak się cieszę, że poszłaś za mną do łazienki tamtej nocy" pokój wybuchł śmiechem, tak samo jak (T/I). 'Gdybyś tego nie zrobiła, mógłbym popełnić coś okropnego" mój głos zmiękł, a (T/I) posłała mi smutne spojrzenie. "I nie ważne ile razy krzyczałem na ciebie, nie ważne ile razy kazałem ci zostawić mnie w spokoju, nie zrobiłaś tego. Zostałaś przy mnie. I przyznaję, nie wyglądałem wtedy najlepiej" ludzie ponownie zachichotali. "Ale ty też nie"wszyscy zaśmiali się głośniej. "Ale nigdy mnie to nie obchodziło. I mimo że uważam cię za piękniejszą niż wszyscy inni, to w tym, w czym się zakochałem, jest twoje serce. Jesteś altruistyczną, troszczącą się kobietą i jestem bardzo szczęśliwy, że mogę być dziś tutaj z tobą. Kocham cię"
Łzy zaczęły formować się w oczach (T/I), która przełknęła ciężko. Wszyscy czekali na jej przysięgę, ale zdawała się dławić własnymi słowami. "Draco..." powiedziała, a wszyscy wytężyli słuch by ją usłyszeć. "Draco Malfoy..." powiedziała głośniej. 'Ty głupi bufonie prawie się zabiłeś!" zaśmiała się jak wszyscy inni. Pochyliłem się trochę, również wybuchając śmiechem. Wziąłem jej dłonie w swoje. "Jesteś idiotą, Draco Malfory naprawdę..."
"Okay okay...(T/I) myślałem, że to miało być mił-" przerwała mi, zaczynając wygłaszać swoją przysięgę.
"Jesteś idiotą, ponieważ nie zdawałeś sobie sprawy jak bardzo cię kocham. Jesteś idiotą, ponieważ nie zauważyłeś mnie wcześniej. Jesteś idiotą, ponieważ nie oświadczyłeś mi się wcześniej, gdyż myślałeś, że cię odrzucę!" zebrani ponownie zaśmiali się delikatnie. Uśmiechnąłem się szeroko. "Ale ten głupi bufon, którego goniłam w środku nocy do łazienki to mężczyzna, którego kocham. Zakochałam się w idiocie, ale nie ważne co mówią, jest on moim idiotą. I kocham go. Kocham cię, Draco Malfoy"
"Czy ty, Draco Malfoy, bierzesz (T/P/I) za swoją żonę? By trwać przy niej i chronić aż śmierć was nie rozłączy?" ksiądz przemówił.
Draco uśmiechnął się. "Tak"
"A czy ty, "(T/P/I) bierzesz Draco Malfoy'a za swego męża? By trwać przy nim i chronić aż śmierć was nie rozłączy?"
Pojedyncza łza spłynęła po jej pięknej skórze, którą delikatnie wytarłem. "Tak" szepnęła.
I w tym momencie, cały świat stanął. Dźwięk oklasków i wiwaty utonęły. Spojrzałem w jej śliczne (k/o) oczu, zatracając się w nich.
"Możesz teraz pocałować- Oh ok..." zaczął ksiądz i może wspomnę, że był nim Hagrid. Przerwałem mu, miażdżąc swoimi wargami jej, jakby nie było jutra.
Nasze usta poruszały się w idealnej harmonii. W tym momencie przypomniały mi się wszystkie nasze lata. Gdy zamknąłem oczy, pomyślałem o Hogwarcie, całowaniu (T/I) po raz pierwszy w łazience z krwią na nadgarstkach i łzami na policzkach.
W tym momencie całowałem miłość mojego życia na naszym ślubie, pomyślałem o pierwszym dniu mojego szczęścia.
W tamtym momencie, nigdy wcześniej nie kochałem tak mocno i nigdy nie byłem tak szczęśliwy.
W tamtym momencie...wszystko się zmieniło.
Dopóki śmierć nas nie rozłączy...
***
kochani zapraszam na mały update (ostatni wpis w tej książce pt "Update")
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro