Fortuna kołem się toczy
Kiedy dziś pisałam z @LisekChytrusek2610 pod rozdziałem jej opowiadania "Po tamtej stronie", (swoją drogą kto go nie czytał niech wbija na jej konto. Jest genialne!) wpadł mi do głowy ten pomysł :) Mam nadzieję, że się spodoba.
- SASUKE! WIDZISZ, WIDZISZ! MÓWIŁEM CI! MÓWIŁEM A TY MI NIE WIERZYŁEŚ! - Naruto trząsł nim tak silnie, że głowa Sasuke aż podskakiwała w przód i w tył. - TERAZ WSZYSTKO SIĘ ZMIENI! JESTEŚMY BOGACI! BOGACI, ROZUMIESZ?! - Naruto cmoknął go w usta a następnie zaczął kręcić się z nim w kółko w szaleńczym tańcu zwycięzcy. - TRZYNASTY KWIETNIA TO NAJLEPSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA!
Z początku Sasuke nie bardzo wiedział o co chodzi, dopóki nie zobaczył trzymanego przez Naruto świstka papieru. Wyrwa mu go, uwalniając się przy okazji z jego objęć, usiadł na kanapie i zaczął przyglądać się swojej zdobyczy.
Był z Naruto już od kilku lat, ale jeszcze nigdy nie widział go w takim radosnym stanie. No chyba tylko wówczas kiedy... Nie, nie czas teraz na takie myśli. Teraz musi zrozumieć cóż takiego wprawiło tego młotka w taką euforię.
Kupon totolotka wyglądał tak niewinnie, jak tylko może wyglądać kawałek papieru z wydrukowanymi sześcioma cyframi. Sasuke przyjrzał mu się bardzo dokładne a następnie podniósł wzrok na swojego chłopaka. Naruto, roześmiany ze szklistym wzrokiem, kręcił się na środku pokoju, podśpiewując pod nosem. Wyglądał jak dziecko które właśnie dostało wymarzoną zbawkę.
- Młocie, co cię tak cieszy? - Parsknął.
- Jak to?! - Naruto zatrzymał się w półobrocie, mało nie tracąc równowagi. Zamrugał kilkukrotnie, jakby zamiast na swojego chłopaka, patrzył na jakiegoś stwora z innej galaktyki.
Otrząsnął się z pierwszego szoku, doskoczył do niego, klapnął obok i wyciągnął telefon.
- Widzisz?! - podetknął mu ekran pod sam nos. - Trafiłem szóstkę!
Sasuke zdecydowanie odsunął ekran i porównał numery. Nie dało się zaprzeczyć, że zgadzały się co do jednej.
- I...? - rzucił sarkastycznie.
- No nie widzisz?! - Naruto mało nie wyszedł z siebie.
Zawsze to Sasuke drwił z niego, że jest nierozgarnięty i nazywał go młotkiem, ale dziś to właśnie on zachowywał się jak skończony idiota. Czego tu nie rozumieć?! Właśnie wygrał czterdzieści milionów! Koniec ze szczypaniem się na koniec miesiąca! Koniec z tą zapyziałą, wynajmowaną kawalerką! Koniec z wszelkimi zmartwieniami, kłopotami, pracą na dwa etaty, stresem! O tak! Już sobie wyobrażał jak pójdzie do Kakashiego, wygarnie mu za wszystkie upokorzenia i rzuci na stół swoje wypowiedzenie. I w końcu będą mogli spełnić marzenia o podróżach! Taaak! Spróbuje ramenu we wszystkich smakach, w każdej restauracji w Japonii! Teraz będą mogli zaszaleć, bo przecież co jego, to i tego drania. To ich wspólne pieniądze! Więc czego tu nie rozumieć?!
- Wygraliśmy, Sasuke wygraliśmy kupę forsy! - zapiszczał, ściskając jego ramię. - Wiedziałem, wiedziałem, że w końcu los się do mnie... do nas... - poprawił się szybko widząc groźnie uniesioną brew. - ... uśmiechnie! Jesteśmy wolni!
- Geniuszu - Sasuke trzepnął go w tył głowy.
- Zgłupiałeś do reszty! - Naruto tracił cierpliwość. - O CO CI, DO CHOLERY CHODZI!
- Popatrz! - Sasuke podsunął mu kupon, wskazując palcem jeden drobny szczegół.
Naruto zmrużył oczy, nie przestając masować obolałego miejsca. Wpatrywał się przez chwilę po czym zawył jak zranione zwierzę. Kupon z dnia 12 kwietnia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro