there's nothing
Wpatrywał się czarnymi jak węgiel oczami w stojącego naprzeciwko niego chłopca. Jego drobne ciało drżało z zimna, czasem wstrząsnął nim gwałtowny dreszcz. Ręką automatycznie głaskał burego psa, wyraźnie zadowolonego z pieszczoty
Mężczyzna ostrożnie skierował lufę swojego karabinu w dół, nie wyczuwając żadnego zagrożenia. Nareszcie mógł odetchnąć z ulgą.
Dzieciak nie spuszczał oczu z żołnierza, przyglądając mu się z widocznym zaciekawieniem. Nigdy nie widział tu nikogo takiego.
— Czego tu szukasz?
— Wroga.
— Dlaczego tutaj?
— Widziałem jak tu biegnie.
Chłopiec pokręcił głową i wskazał ręką za siebie.
— Tutaj nic nie ma. Tylko ja i Ralph.
Powietrze rozdarło głośne szczeknięcie kudłatego psa imieniem Ralph.
(a/n) Nie wiem, pozbywam się starych drabble, ale to chyba było o wojnie domowej czy coś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro