[***]
Isaia pamiętał wszystkie nieprzespane noce, puste kubki po zbyt mocnej kawie, godziny w które był jakby nieobecny duchem, kiedy jego myśli krążyły wokół tej jednej osoby, a ciało na kilka obrzydliwe długich chwil stawało się zaledwie naczyniem na umęczoną duszę.
Enzo przenigdy nie zapomni przepłakanych nocy, poranków na zimnym chodniku w ciemnej uliczce do której nie dochodził choćby blask księżyca, cierpkiego smaku dawno ostygłej herbaty bez cukru i drażniącego nozdrza wszechobecnego dymu papierosowego.
Oboje znali swoje myśli i uczucia, próbowali coś z tym zrobić, jednak mieli związane ręce - nie mogli nic poradzić na dzielące ich kilometry.
Każdy cierpiał z osobna.
(a/n) Ten drabble ma jakieś... dwa lata? W grudniu chyba stykną, a ja znalazłam go dopiero teraz huh
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro