Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

01

Gdy następnego ranka ubieram się, obserwuję Khloe która patrzy w moją kartę przygryzając dolną wargę w zamyśleniu.
Czemu taki idealny mężczyna jak Doktor Malik nie może być gejem i woli kobiety takie jak tleniona Khloe?
- Musi Pan na siebie uważać - odezwała się nagle wbijając we mnie wzrok - To wręcz nie prawdopodobne ile razy w ciągu miesiąca trafił pan do szpitala..
Wzruszyłem ramionami i wstałem z łóżka. Uśmiechnęła się lekko.
- Boli coś pana? - spytała gdy złapałem swoją kurtkę. Potrząsnąłem głową. Wydawała się tak cholernie miła, równie bardzo lubiłem ją jak bardzo chciałem nienawidzić za to że uprawiała wczoraj seks z obiektem moich westchnień.
- Mam nadzieję że nie zobaczymy się prędko.
- Ta.
Wyszedłem ze szpitala w tym samym czasie co doktor Malik.
- Jak się czujesz Niall? - spytał idąc do samochodu, a ja szedłem obok w stronę wyjścia z terenu szpitala. Nie widziałem dzisiaj doktora Malika, na kontrolę przyszła Khloe.
- Wyśmienicie - westchnąłem.
- Odwieźć cię?
Spojrzałem zdziwiony na lekarza i po chwili poczułem jak palą mnie policzki. Skinąłem lekko głową.
- Dziękuję - wymamrotałem. Posłał mi uśmiech i podszedł do samochodu. Otworzył drzwi pasażera. Wsiadłem i zamknąłem drzwi, on zajął miejsce za kierownicą. Gdy jechaliśmy, ciągle spoglądałem na niego. Miał niesamowicie wyrysowaną szczękę. Lekki zarost. Czekoladowe oczy wbijał w drogę. Podwinął rękawy koszuli tak że mogłem ujrzeć jego tatuaże.
- Są świetne - wypaliłem. Zerknął na mnie marszcząc brwi.
- Słucham?
- Tatuaże. Są niesamowite. Ile ich Pan ma? - nie udało mi się powstrzymać języka kiedy zacząłem zachwycać się jego ozdobami na skórze.
- Oh, nie mów w szpitalu. Pracuję tam tyle czasu i daję radę je tak ukrywać że dotychczas ich nie zauważyli. Miałbym nieprzyjemności. Tylko dlatego że jestem lekarzem i lubię tatuaże.. - powiedział nie patrząc na mnie. A ja uwielbiałem go słuchać. Jego delikatnego brytyjskiego akcentu. Mógłbym tak cały czas. I jego usta, lekko różowe poruszające się we wspaniały sposób z każdym słowem - Ile? Straciłem rachubę - parsknął śmiechem. Czułem że się rozpływam gdy usłyszałem jego śmiech. On jest cały idealny.
- Ma Pan je tylko na rękach? - obserwowałem jak poprawia dłonie na kierownicy.
- Jestem Zayn. Nie mów mi na Pan. Czuję się dziwnie. Przecież znamy się tyle czasu - posłał mi uśmiech.
- Zayn - powtórzyłem uśmiechając się po nosem.
Odwiózł mnie do domu.
Patrzyłem jak odjeżdża. Przygryzłem wargę gdy mrugnął do mnie.
Idealny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro