Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

* MAY *


Żegnając noc, niebo objawiało najpiękniejsze kolory. Poranna zorza roztaczała różową poświatę, przeplatającą się z głębią czerwieni. Ten niesamowity spektakl barw ukazywał coraz więcej szczegółów bajecznego krajobrazu.

Mroczny las otulał w swych ramionach dzikie jezioro. Nad taflą wody unosiła się mgła, nadając temu miejscu tajemniczości. Na horyzoncie pasmo gór zanurzało swe szczyty w powłóczystych chmurach. Było tak cicho. Spokojnie.

Oparta o balustradę, z zachwytem podziwiałam moment przeistaczania się ciemności w brzask. Żałowałam, że nie mam przy sobie akwareli, którymi mogłabym uchwycić to urzekające subtelnością zjawisko.

Nabrałam głęboki wdech świeżego powietrza i niespiesznie go wypuściłam. Nie czułam strachu, paraliżującego mnie każdego dnia. Trauma, która pętała swoje więzy na moim ciele, odeszła w zapomnienie. Czułam się tą samą dziewczyną, jaką byłam przed laty. Bez bagażu, zniewalających moją psychikę, doświadczeń.

Jak to możliwe, że czuję się wolna? Silna.

Ponowny wdech. Nasycałam się zapachami jeziora i lasu. Uśmiech sam pojawił się na moich ustach i chciałam, żeby już nigdy nie zgasł. To miejsce było lekarstwem dla mojej poranionej duszy. Tego właśnie potrzebowałam, by móc w ostateczności doznać ukojenia. Tej głuszy i jego.

Przez tyle lat żyłam w przeświadczeniu, że porzucił mnie w okrutny sposób. Czułam się, jak zwykła letnia przygoda, która niknie po nic nieznaczącym uniesieniu. Cierń z jego imieniem do tej pory tkwił głęboko w sercu.

To, co powiedział mi Set, a wczoraj potwierdził Adam, całkowicie odmieniło mój tok postrzegania przeszłości. Pomimo upływu lat, on nadal mnie kochał. Kupił dla nas to miejsce, żebyśmy mieli swój własny skrawek nieba. Cały czas wierzył, że Bóg kiedyś pozwoli nam być razem. Gdy ja zwątpiłam, on walczył o wspólną przyszłość. Pokochałam go jeszcze mocniej, niż za pierwszym razem. Każda komórka mojego ciała pragnęła jego bliskości.

Tylko dlaczego Lachesis, snując nici życia, niechybnie splotła moją z Adama właśnie teraz?

Kciukiem przesunęłam po diamentowym oczku widniejącym na serdecznym palcu. Na płucach zaległ ciężar winy, a po policzku spłynęła samotna łza.

Czy Set mnie zrozumie, jeśli opowiem mu swoją nieszczęśliwą historię? Czy zdoła pojąć, jak ważną jest dla mnie osobą, lecz moje serce już od dawna należy do kogoś innego?

Wychowywali się razem, są przyjaciółmi od najmłodszych lat, a teraz przeze mnie mogą stać się wrogami. Nie chciałam ich poróżnić. Gdybym spotkała swoją miłość zaledwie dwa tygodnie wcześniej, nie byłabym w tej patowej sytuacji. Okrutny los i tym razem mnie nie oszczędził. Miałam tydzień na podjęcie ostatecznej decyzji, ale mogłam to zrobić tylko w tym miejscu. To tu moje myśli stawały się klarowne.

Niespodziewanie otuliły mnie męskie ramiona, a ciepłe wargi złożyły pocałunek tuż pod uchem. Znowu czułam się dobrze. Znowu chciałam żyć. Znowu byłam silna. To on był drogą do mojej wolności.

– Żałujesz tego, co zrobiliśmy?

Jak on w ogóle mógł tak pomyśleć?

Oparłam plecy o jego tors, żeby był pewien, że go nie odrzucam.

– Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z tobą – odpowiedziałam szczerze i wyznałam, co tak naprawdę mnie trapi.

Wiedziałam, że też przejmuje się Setem. Jak nikt inny na tym świecie, rozumiał moje wewnętrzne rozdarcie. Sam też to przeżywał. Poprosił o spędzenie wspólnie tego tygodnia, obawiając się, że to mogą być nasze ostatnie chwile. Skrycie przypuszczał, że nie wygra rywalizacji o moje serce. W jego oczach Set był bardziej mnie wart, niż on. Dlaczego tak nisko siebie oceniał, skoro od lat na każdym kroku pokazywał, jak ważna dla niego jestem? Zgodziłam się, nie wyjawiając w pełni swoich myśli.

Ten dzień powitaliśmy, kochając się na tarasie w promieniach wschodzącego słońca. Nie mogło być piękniej. Oddałam mu się cała, nie myśląc o jutrze. Byłam jego, a on mój. Tylko to się liczyło. My. Teraz.

Nie kładliśmy się ponownie do łóżka. Brzuchy, donośnym burczeniem, dawały znać o głodzie, a lodówka świeciła pustkami. Musieliśmy tuż po szóstej ruszyć się z domku. Planowaliśmy pojechać do baru i zjeść wspólnie naleśniki, jak to robiliśmy za dawnych czasów.

Kiedyś uwielbiałam rozpoczynać z nim dzień, właśnie w ten sposób. Zawsze zamawialiśmy podwójną porcję pancake'ów z dodatkową bitą śmietaną i popijaliśmy ciepłym kakao. Słodkie wspomnienia, tamtych chwil, przez lata towarzyszyły mi przy samotnie spędzanych porankach. Jako jedyne wywoływały uśmiech na moich ustach i dodawały sił, żeby sprostać codziennym wyzwaniom.

Przebrani, już mieliśmy wychodziliśmy, gdy nasze zawzięte charaktery, wypełzły raptownie na wierzch. Oczywiście nie obyło się bez kłótni.

– Nie lubię, jak ubierasz się w ten sposób. – Z kwaśną miną zlustrował moją szeroką koszulkę i jeansy.

Nie robiąc sobie nic z jego uwagi, uczesałam włosy w kucyk i schowałam je pod czapką.

– Kocie, pojedziemy dziś do sklepu i kupię ci nowe ciuchy, a te z wielką przyjemnością spalę – ciągnął dalej.

Zacisnęłam usta w wąską linię i zabiłam go wzrokiem. Otworzył mi drzwi i puścił przodem. Widząc po minie, że mam odmienne zdanie, zaczął mnie prowokować do wybuchu.

– Znajdziemy ci jakąś obcisłą mini. Dodatkowo leginsy. Uwielbiam, jak podkreślają twoje jędrne pośladki. A to... – Wskazał na moje spodnie. – ląduje dziś w koszu na śmieci.

O nie! Przegiął!

Odwróciłam się raptownie i wbiłam mu palec w środek torsu.

– Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzać. Wara od moich rzeczy. Będę ubierać się właśnie tak, jak teraz. Jest mi wygodnie i czuję się w nich dobrze. A jeśli wolisz oglądać dupy obciśnięte miniówkami, to wracaj do klubu. Tam masz ich pod dostatkiem – wyplułam w gniewie słowa, którymi doprowadziłam go do białej gorączki.

– Nie obchodzą mnie dupy innych, tylko twoja! Od lat jesteś moją Damą i będziesz ubierać się tak, jak na kobietę przystało. To... – Znowu przejechał dłonią po moim odzieniu. – to nie ty! Co się z tobą stało?

Ocho! Przechodził do tematu, o którym nie chciałam rozmawiać.

– To właśnie ja! – Rozłożyłam ręce na boki i zaczęłam krzyczeć. – Taką teraz jestem!

– Spłoszoną dziewczynką, kryjącą się przed światem pod daszkiem kaszkietówki?! – wywrzeszczał mi prosto w twarz. – Myślisz, że ubierając się w za duże ciuchy, będziesz niewidoczna? – Znał mnie aż za dobrze. – To tak nie działa, May. Co się z tobą, do cholery jasnej, stało?! W tamtym hipermarkecie nie poznałem cię, nie tylko przez wygląd, ale i zachowanie. Gdyby ktoś głośniej stuknął nogą, uciekłabyś z krzykiem. Kurwa! Ty jesteś silną, zdeterminowaną kobietą, w której tkwi żar! Cały czas taka jesteś, ale tylko w stosunku do mnie. O co chodzi? Powiedz mi w końcu prawdę!

Podniósł mi ciśnienie do tego stopnia, że przestałam nad sobą panować. Nie byłam w ogóle przygotowana na ujawnienie przed nim wydarzeń, które boleśnie odbiły się na moim dalszym życiu. Na okropnej traumie, która wbiła we mnie swoje szpony i ściśle mnie zniewoliła, nie pozwalając żyć, jak każdy normalny człowiek. Ale przecież nie byłam normalna. Miałam okaleczoną duszę, zniszczony umysł i zhańbione, przez zły dotyk, ciało. Byłam zepsuta. Przy Adamie jednak skruszały moje wszystkie blokady i straciłam kontrolę nad własnymi ustami, z których wypłynęły skrywane sekrety.

– Chcesz prawdy? Proszę bardzo! – Ze łzami w oczach, wyrzuciłam z siebie całą, zalegającą na sercu, gorycz. – Pięć lat temu Pit, Jack i Benny skatowali mnie, a gdy nie byłam w stanie się bronić, brutalnie zgwałcili. Ryan na to najechał. Próbując mi pomóc, został zamordowany. Od tamtego momentu chcę być niewidoczna dla świata. Boję się ludzi, widząc w każdym zło. A jedyne, o czym marzę, to zniknąć.

Zabiłam go swoim wyznaniem. Tego kompletnie się nie spodziewał. Zbladł i zamarł w bezruchu. Nie chciałam przy nim płakać. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec na oślep w stronę lasu. Dogonił mnie i zamknął w ramionach. Wtulona w jego tors szlochałam, ujawniając szczegóły bolesnej przeszłości. Opowiedziałam mu przebieg tamtej feralnej nocy i kolejne wydarzenia z dalszych lat, gdy zostałam sama.

Myślałam, że będzie komentować zachowanie moich rodziców, ubolewać nad śmiercią Ryana, którego bardzo lubił i poprzysięgać zemstę na trójce napastników. Nie zrobił tego. Zaczął się obwiniać. Przyjął na barki cały ciężar mojej niedoli.

– Kotku, to przeze mnie tyle wycierpiałaś. Gdybym odnalazł cię od razu po śmierci ojca, nie doszłoby do tego. Przepraszam. Nie wiem, czy kiedykolwiek mi to wybaczysz, ale wiedz, że cholernie tego żałuję.

Patrzyłam z miłością wprost w jego udręczone oczy i szeptałam:

– W życiu nie będę cię za to winić. Gdybym została wtedy w domu, nie stałoby się nic złego.

Przyłożył usta do mojego czoła, składając pełen czułości pocałunek.

Opanowując emocje, zapytałam:

– Już wiesz, dlaczego tak się ubieram? Dlaczego tak reaguję na ludzi?

Nie wypuszczając mnie z objęć, nieznacznie się odsunął.

– Wszystko rozumiem, ale dość tkwienia w tragicznych wspomnieniach. Kocie, już nikt cię nie skrzywdzi, bo nigdy więcej cię nie opuszczę.

Jego słowa wymalowały na mojej twarzy ulgę i szczęście. Zauważając to, dodał:

– I koniec z tymi workowatymi ubraniami.

Przewróciłam oczami i prychnęłam pod nosem.

– Jesteś...

– Aroganckim despotą, który jest impregnowany na jakiekolwiek argumenty. Wiem. Już wczoraj to słyszałem – dokończył, szczerząc swój hollywoodzki uśmiech.

– Echm... – jęknęłam, wiedząc, że go nie przegadam.

Jadąc do miasteczka, myślałam o tym, że ma rację. Muszę się zmienić. Całkowicie oderwać się od depresyjnych widm minionych lat. Tylko przy nim mogłam tego dokonać.

Set bał się robić ze mną kroki do pokonania lęków. Był ostrożny i delikatny, nie chcąc pogorszyć mojego stanu psychicznego.

Adam, wziął mnie na ręce, kopnął traumę w jaja i skoczył ze mną na głębię. Był kołem ratunkowym, po które mogłam w każdej chwili sięgnąć, ale i napędem do działania. Pchał mnie wprzód, nie pozwalając się zatrzymać. Przy nim czułam się sobą za czasów, gdy byłam wolna od udręk. Jako jedyny umiał podsycić wewnętrzny ogień, który myślała, że dawno temu zgasł. Przy nim nie bałam się niczego.


*Lachesis – w mitologii greckiej była jedną z trzech Mojr, która decydowała o losie człowieka i strzegła nici żywot.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro