Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział #3

Widok tej dwójki wprawia mnie do grobu. Co tam robi mój ojciec i syn jego laski Max. Luca łapie mnie za rękę i podchodzimy do okienka i przedstawiamy z jaką sprawą przyszliśmy. Puszczam rękę Luca bo chyba, już za daleko se chłop poleciał. Policjant każe nam usiąść, i poczekać na tego, który prowadzi tą sprawę. Usiedliśmy a mi myśli wirują co tu się odpierdala. Dosłownie Luca wyrywa mnie z myślenia.


-Melka, chodź wołają nas. - podnoszę wzrok ze swoich butów na policjanta i idziemy za nim.

Przesłuchanie wlekło się chyba w nieskończoność, powiedziałam tyle ile pamiętam ale okazuje się, że ktoś widział jak Max Gordon dosypuje coś mi i Sarze. Byłam w szoku bo jak go kurwa nawet nie zauważyłam. Pieprzony Asasin, Luca coś czuje, że go zna bo był bardzo zdenerwowany. Po wyjściu z pokoju ruszyłam do ojca. Nie szczędząc słów, a słyszała mnie cała komenda

-Co ty sobie kurwa myślisz co? Że ten szmaciarz będzie mi coś dosypywał, żeby mnie zgwałcić. Mogłam kurwa się już nigdy nie obudzić albo zostać, zgwałcona i gdzieś wywieziona! - krzyczę na ojca i przelatują łzy goryczy.

-Córcia, proszę cię nie tutaj..- odpowiada bez czelnie.

-Co nie tutaj?! To gdzie kurwa i kiedy?! Pilnuj go, bo nie ręczę za siebie. - Na komendę wchodzi Grace z Michelem. Cała trójka próbuje mnie powstrzymać ale krzyczę dalej.

-Nie nawidzę cię! Rozumiesz! Nie nawidzę! - wyszarpuje się z ich objęć i wychodzę z komendy.

Grace za mną ale, unoszę rękę do góry co oznacza, że chce zostać sama. Łzy ciekły jak wodospad, schodzę zejściem na plażę, i siadam sobie na jeansówce i spoglądam na fale. Wracamy do domu złociutka wakacje się dla nas skończyły. Mówię sobie w myśli i piszę SMS-a do mamy, że będę jutro popołudniu w domu.


DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ

Mama wraca dziś z Los Angeles dlatego, postanowiłam posprzątać i ugotować super obiad. Bardzo się cieszę, że już wraca chcę się dowiedzieć jak wyniki. Po tej całej akcji miałam mieszane uczucia do ojca. Nie mogłam dopuścić, tej myśli do siebie. W między czasie Luca wpadł dwa razy, dałam się namówić. Oglądaliśmy filmy, i korzystaliśmy z dobrej pogody. Nie obyło się też bez Grace, która spała u mnie kilka razy.

Słyszę, że auto mamy podjeżdża wybiegam przed dom. Pomagam jej z walizkami i w ciszy idzie do swojego pokoju. Ja w między czasie dokańczam obiad. Dziś spaghetti i zupa ogórkowa bo wiem, że uwielbia jak ja. Kiedy widzę, że mam schodzi wołam ją.

-Mamo już gotowe, chodź siadaj. - uśmiecham się i podaje jej miskę zupy.

-Sama gotowałaś? - pyta z niedowierzaniem

-Tak, udało mi się ani jej nie spalić, ani chaty w powietrze wywalić. - na co obie, się śmiejemy. Dobrze wie, że kucharką nie byłam.

-Czemu przyjechałaś wcześniej coś, się stało? - i właśnie tego się obawiałam.

-Ty opowiadaj jak u lekarza co mówi doktor ? - od razu ucinam temat i przechodzę do jej sprawy.

-Chemioterapia. - odpowiada po dłuższej ciszy wyczekiwania przeze mnie odpowiedzi.

-Czyli rak? - pytam lecz widzę smutek w jej oczach.

-Tak, lekarze mówią, że może będzie dobrze...ale..- nie daje jej dokończyć bo wpadam na super pomysł.

-Wyprowadzimy się do LA, mi nowe otoczenie dobrze zrobię, zapomnimy o wszystkim co? - mama spogląda z niechęcią ale daje się namówić.


3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Wraz z mamą szykuje się, na kolejną chemioterapię. Nie jest najlepiej, przez co nie poszłam na szkolenie do policji. Wolę zostać z mamą i jej pomagać. Jest już 11.39 na 13.00 mamy chemię, szybko ubieram dresy i robię sobie śniadanie. Od kiedy jesteśmy w LA w ogóle nie mam poczucia czasu. Pracuje jako kelnerka w jednej z kawiarni... w sumie to pracowałam. Zostałam zwolniona bo knajpa splajtowała. Ale, dostałam cynk, że jakiś biznesmen szuka w biurze sekretarki i mam zamiar tam iść spróbować.

-Mamo jesteś gotowa?! - krzyczę do mamy na górze.

-Tak już idę, mam wszystko. - mama zostaje tam na 3 dni bo muszą jej wyniki porobić i tak dalej.

-Dobrze, daj walizkę - zabieram od niej ją, i schodzimy na dół do samochodu.

Nie zbyt się cieszę, że idę do tego biura. Wolałabym być przy mamie ale wiem, że pieniądze są potrzebne. Odwożę mamę do szpitala a, sama pędzę do domu żeby się przebrać. Wybieram czarną obcisłą ołówkową sukienkę, białą koszulę, czarne rajstopy z cienkim paskiem z tyłu, czarne szpilki, i do tego czerwony płaszcz.

Idę pod prysznic, ciepła woda koi moje nerwy, boję się jaki będzie szef. Mamy spotkanie na 17.00 w jego biurze dość dziwna godzina, ale za to dużo czasu aby się przygotować. Wychodzę spod prysznica włosy susze i robię loki, lekki makijaż, a usta czerwone. Muszę powiedzieć, że aż sama się sobie podobam. Trochę cycków i dupy dostałam więc jakoś wyglądam. Wychodzę z łazienki i się ubieram. Biorę łyk wody zabieram torebkę i idę na dół.

Samochód, aż się lśni i to mnie cieszy. Wsiadam i puszczam sobie jakaś muzykę na uspokojenie. Może to mi jakoś pomoże w jakikolwiek, sposób zapomnieć o tym co ma się wydarzyć. Gdy dojeżdżam do biura uderza mnie wielka fala ciepła. Z tego co wiem jest to młody szef. Firma po ojcu i takie tam bzdety. Wysiadając z firmy nie zwracam uwagi na napis jaki tam widnieje STEEL CORPORATION. Będąc w windzie zwracam uwagę bo widnieje logo firmy.

Jestem już na ostatnim piętrze biura, wychodząc w windy zauważam kobietę koło pięćdziesiątki, która pyta czy to ja. Odpowiadam jej miło, że tak. Wskazuje wielkie drzwi na końcu korytarza. W biurze już pusto, słychać zegar i stukot moich szpilek. Zatrzymuje się przed drzwiami biorę głęboki wdech i pukam. Słyszę głośne ''Proszę". Głos jakby skądś znajomy, moim oczom ukazuje się ekskluzywne wyposażenie, a na końcu on. Gdy się odwraca moje serce staje.


ON

Wstaje rano o 6.00 jak zawsze czeka mnie dziś ciężki dzień w biurze. Mam mieć spotkanie z nową asystentką bo ostatnia to była zwykła szmata. I kompletnie się nie nadawała. Po 15 mam się dowiedzieć z kim widzę się o 17.00 ma być to młoda dziewczyna z tego co przekazała mi sekretarka Ela, miła kobieta po czterdziestce. Dzień zapowiadał się dość ciekawie.

Wstaję z łóżka i zmierzam do łazienki, biorę chłodny prysznic. Relaksuje się pod zimnym strumieniem wody. Wychodzę owijam się ręcznikiem i zmierzam do garderoby, biorę czarne bokserki i czarny garnitur z białą koszulą. Krawat też naturalnie czarny bo jak by inaczej. Po ubraniu się schodzę na dół i widzę swoją gosposie Zosię. Starsza kobieta koło pięćdziesiątki, zawsze dobre gotuje obiady za to jestem jej wdzięczny.

-Dzień dobry Zosiu - miłe ją witam.

-Dzień dobry bąbelku jak się masz? - odpowiada ciepłym głosem.

-Dobrze praca, praca spotkanie dziś mam na 17.00 z nową asystentką. Mam nadzieję, że będzie lepsza od poprzedniej. - uśmiecham się i upijam łyk kawy której, zrobiła dla nas.

Zasiadamy wspólnie do stołu i jemy. Gdy kończę jeść dziękuje i wychodzę do  pracy. Pod blokiem czeka już moje najnowsze Audi, zawsze mam słabość do tego auta. Audi RS 6 w macie wygląda dość podniecająco nie ukrywajmy tego. Wsiadam do samochodu i jadę do pracy. W pracy już na wstępie były jakieś problemy. Wybiła 15.00 do biura wchodzi Ela z teczką w której, znajduje się CV tej dziewczyny.

Po otworzeniu serce mi podskoczyło, o żesz kurwa twoja jasna mać. Przecież to nie może być prawda. Poderwałem się aż z krzesła i podszedłem do wielkiego okna. Lekko się odwracam i spoglądam na otwartą teczkę. Biorę głęboki wdech i wracam do pracy o 16.30 każe wszystkim zakończyć pracę. Została tylko Ela, która miała dopilnować, aby tylko ona mogła tutaj być. Stwierdziłem, że zabiorę ją na kolację we dwójkę.

Na zegarku jest 16.55 na korytarzu słyszę rozmowę i stukot szpilek, już wiem kto do mnie idzie. Odwracam się tyłem do drzwi a światła są, pogaszone. Oświetlenie z miasta daje idealną łunę, która oświetla moje biuro. Puka do drzwi po czym odpowiadam proszę. Czekam aż, wejdzie i zamknie drzwi, po czym się odwracam. Jej mina była bezcenna po czym ciepło ją przywitałem.

-Witaj mała - zrobiła skwaszoną minę a, ja lekko się uśmiechnąłem.


Jak wam się podoba? Mnie osobiście zaskakują moje pomysły i mam nadzieję, że was też. Podzielcie się opiniami w komentarzu i nie zapomnijcie o gwiazdeczce.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro