Rozdział #8
Wczorajszy wieczór, hmm było okej? Sama nie wiem, wróciliśmy nad ranem do domu. Źle się czułam więc Luca pomógł mi się położyć. Byłam totalnie bez sił. W głowie siedziała mi myśl o studiach z Grace, to była by super przygoda. Znając nasz imprezowy szał w liceum to by się nie skończyło dobrze. Rok przerwy dobrze mi zrobi, skończyłam rok szybciej niż moi rówieśnicy. Jak to się stało? W pewnym momencie miałam nauczanie domowe i nadrobiłam drugi rok więc nie było sensu mnie wracać rok tylko poszłam do pierwszej liceum. Z jednej strony się cieszyłam bo bardzo chciałam iść na studia, zawsze dużo myślałam o swojej przyszłości. Przeciągam się na łóżku i po woli wstaję, trochę boli mnie głowa od o dużo za dużej ilości alkoholu. Biorę butelkę wody i schodzę na dół bo jestem strasznie głodna. Oho gastrotime. Coś co kocham najbardziej czyli jedzonko. Może i po mnie nie widać, ale cóż bywa i tak. Schodząc po schodach słyszę rozmowy Luci i Zosi.
-Wstała księżniczka - uśmiecha się Luca na co zakładam ręce na piersi.
-Która godzina? - spoglądam na Luce, który się lekko śmieje.
-15 moja droga - oh to nie źle.
-Mamy coś na obiad? - spoglądam na tą dwójkę, która parska śmiechem.
-Jedziemy zjeść coś na mieście idź się ubierz. - przewracam oczami po czym się odwracam i idę na górę.
Biorę szybki prysznic po czym zabieram z torby bieliznę, ciemne jeansy i czarną bluzę z kapturem. Szybko na siebie ubieram, włosy zostawiam rozpuszczone i decyduje się tylko na zwykły błyszczyk. Na buty wsuwam czarne Vansy. Luca już czeka w salonie, piszę coś w telefonie, gdy słyszy, że zbiegam od razu go chowa do kieszeni. Ubrany jest w jasne jeansy i białą bluzę oraz czarne adidasy. Zupełnie nie wygląda jak on. Dawno nie widziałam go w typowych szkolnych ciuchach. Teraz pan pod krawatem. Biłam się z myślami czy powiedzieć mu, że będę pracować jeszcze rok u niego i idę na studia. Wiedziałam, że ta rozmowa mnie nie ominie. Wsiadamy do samochodu i zapinam pasy. Od kiedy Luca ma kolejne auto? Teraz zauważyłam, że siedzimy w Audi R8. No tak, bogaty to go stać. Swoją drogą on i ja zawsze mieliśmy bzika na punkcie audi. Pamiętam kłótnie z Grace o to kto ma lepsze auto. Wyjęłam telefon z kieszeni, który zawibrował.
Od; Nieznany Wiem , że mama leży w szpitalu i jej gorzej musimy się spotkać to ważne. Tata.
Parskam śmiechem, kurwa przypomniał sobie czy co? Nagle mama w szpitalu i trzeba pogadać? Ważna sprawa? Ah tak, majątek i wszystko staje się jasne. Mama ma duże udziały w firmie, których nie oddała. Pieniądze są na jej koncie niestety nie zdążyła mnie upoważnić. Więc kiedy stan mamy się pogorszył to tylko czekałam, aż napisze. Mama udziałów broniła rękami i nogami, bo był to ich wspólny dorobek. Tata się na to zgodził. Nie dam się tak łatwo bo wiem co się za tym święci. Kasy nie zobaczę, muszę się modlić oto by mama już z tego wyszła bo będą kłopoty.
-Co się stało? - pyta Luca na co macham ręką.
-Ojciec se przypomniał, że istnieje bo mamy stan jest nie wesoły i chodzi o udziały w firmie które ma. A ma ich sporo. - westchnęłam - a nie zdążyła mnie upoważnić do nich. Czyli równa się problemy. - Luca patrzy na mnie i kręci głową.
-Co masz zamiar zrobić?
-Muszę się z nim spotkać czy chce czy nie. A chciałam tego uniknąć. - wzdycham i odwracam wzrok w szybę.
Jedziemy do McDrive z czego jestem zadowolona, nie chciało mi się chodzić po jakiś knajpach czy ciul wie czym. Zauważyłam, trochę iż stałam się bardziej wulgarna? Albo mi się wydaje. Wzięłam sobie cheeseburgera i duże frytki z colą. Luca Big Maca z Colą, pojechaliśmy na obrzeża miasta. Wzięliśmy nasze jedzonko i położyliśmy na masce samochodu. Ja zaczęłam po woli jeść i ciągle nurtowało mnie jedno pytanie.
-Po co to robisz? - pytam spoglądając na niego, od razu unosi brew go góry.
-Co?
-Właśnie to, wszystko. - odkładam na moment cheeseburgera i zakładam ręce na piersi.
-Wyolbrzymiasz - macha ręka i wyciera usta chusteczką po czym po woli podchodzi do mnie.
-Wątpię - podchodzi jeszcze bliżej.
Robi się niebezpiecznie jest za blisko po czym przejeżdża chusteczką po moich ustach. Ściągam brwi i wydaje z siebie cichy mruk.
-Byłaś brudna - nie jest mi dane dokończyć bo wpija się delikatnie w moje usta.
Co do kurwy on wyprawia, lecz nie potrafię się oprzeć są za dobre, aż za. Kładzie swoją dłoń na moim biodrze i przysuwa jeszcze bliżej. Oplatam dłońmi jego szyje, jest kurewsko w tym dobry. Po chwili się odsuwa, głaszcząc mój policzek lekko się uśmiechając. Wracamy do jedzenia i w milczeniu wracamy do domu. Po wejściu w drzwi udajemy się na balkon aby zapalić, widok jest przepiękny jak zawsze. Odwracam się plecami do barierki i opieram spoglądając jak Luca pali. Dziwne mi z tym co się wydarzyło wczoraj i dziś. Nie mogę zaprzeczyć, że jest brzydki bo jest kurewsko przystojny ale eh. Nie lubię myśleć za dużo na raz zwłaszcza, że wyczuwam z tego problemy. Odwraca wzrok od panoramy miasta i spogląda na mnie.
-Co tak patrzysz? -wzdycham i gaszę peta.
-Dziwne to jest wiesz? To nie powinno mieć miejsca. - mówię stanowczo i staje przed nim. Zbliża się do mnie znowu.
-Nic nie...- przerywa mu telefon i klnie pod nosem.
-Dobrze zaraz będę - wdycha i spogląda na mnie - za niedługo wrócę, gdyby się coś działo dzwoń albo do mnie albo do Toma. Mój ochroniarz jego numer znajduje się na lodówce.
-Okej? - macha ręką wskazując lodówkę po czym wychodzi.
-To było dziwne - mruczę do siebie i zamykam balkon.
Od razu zapisuję numer z karteczki i zamykam drzwi na klucz. W sumie czemu by nie zadzwonić do Grace nie chce sama siedzieć w tym domu. Wybieram numer do przyjaciółki a ta odbiera od razu.
-Co tam?
-Nie chciałabyś wpaść na noc? Luca gdzieś pojechał a nie chce siedzieć sama. - chwilowo cisza w telefonie.
-Czekaj co? Jak to Luca gdzieś pojechał? Mieszkasz u niego? - zaczyna się wywiad, widać że policja.
-Podam ci adres i wszystko wytłumaczę zgoda? - słyszę jej typowe ''Tylko spróbuj nie"
Od razu wysyłam jej adres i lecę ogarnąć pokój bo trochę mam tutaj syf. W czterdzieści minut uporałam się ze wszystkim, ciuchy powkładałam nawet do szafy. Teraz przygotowuję nam kanapki, gdy kończę rozlega się dzwonek do drzwi. W drzwiach stoi Grace z winem i torbą z Nike. Zawsze jak do mnie przyjeżdżała to z zapasami, więc nie dziwi mnie ten widok. Zabieram od niej kurtkę i wieszam w szafie. Widzę, że ma grymas na twarzy, oho ploteczki się zapowiadają.
-Michelle pojechał gdzieś z Lucą. - wzdycha i automatycznie się odwracam.
-Co? - spoglądam na nią.
-Nie ważne, mam wino oglądamy Euphorię - coś tu śmierdzi ale na razie nie zwracam na to uwagi.
Wypiłyśmy całą butelkę i właśnie oglądamy moment kiedy to odbywa się bal szkolny. Nate przyszedł z jakąś fagaską a Maddy zżera wściekłość. Ta laska miała to coś w sobie. Uwielbiałam ją lecz moje serce i tak skrada Kat. Jej przemiana powala najbardziej. Kończymy oglądać i udajemy się do łazienki umyć zęby i zmyć makijaż. Bardziej ona niż ja bo, miałam dziś tylko błyszczyk. W między czasie włączyłam Formule, jedna z najlepszych piosenek z Euphorii. Przebieramy się razem w łazience, nam to nie przeszkadzało. Zawsze miałyśmy chore pomysły. Udajemy się do mojego pokoju i wiem, że teraz czas na poważne rozmowy odnośnie mnie i Luci. Znam Grace i widzę już jak siada i oczekuje ode mnie monologu. Wzdycham i staje na wprost łóżka.
-Więc mów - Grace mnie upomina a ja już odpływam myślami.
-Więc dostałam cynk, od znajomej, że .... z mamą było źle więc się mną zaopiekował. A wczoraj i dziś się całowaliśmy i nie wiem jak to czuć. Dziwnie mi z tym wszystkim. - jej mina jest bezcenna w tym momencie. Opowiedziałam jej wszystko co się działo.
-Ja wiedziałam, że wy będziecie kręcić ze sobą. Już w wakacje było czuć chemie między wami. Mnie nie oszukasz ale uważaj na niego. - teraz to ja mam pytania bo no właśnie Michelle i Luca się już nie przyjaźnią, więc co jest grane?
-Luca i Michelle się już przecież nie przyjaźnią. Więc czemu razem gdzieś pojechali? - przewróciła oczami i opadła na łóżko.
****
No i mamy kolejny rozdział. Piszczcie komentarze czy takie długie rozdziały wam odpowiadają.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro