Rozdział #6
Po wejściu na onkologię od razu było mi źle. Najbardziej znienawidzony oddział, od razu udałam się do gabinetu, Luca poczekał na zewnątrz. Lekarka gdy mnie tylko zobaczyła wyraziła współczucie na twarzy. Praca na onkologii to najgorsza rzecz w życiu. Usiadłam na krześle, które stało na wprost jej biurka.
-Nie mam dobrych informacji, jest źle. Dziś na chemioterapii mama straciła przytomność. Do tej pory jest nie przytomna. Możesz do niej zajść na chwilę. - czyli to koniec, z mamą będzie już gorzej.
-A jak rokowania? - mam chociaż nadzieję, że dało jej to coś.
-Niestety są złe, rak postępuje w jej przypadku bardzo szybko. Mamy nadzieję, że wyjdzie z tego.- lekarka się na mnie spojrzała, a mi z oczu leciały łzy. Nie chcę stracić najważniejszej osoby w moim życiu.
-Pójdę do niej na chwilkę, proszę dzwonić gdyby się coś działo dobrze? - pokiwała głową a, ja wyszłam z gabinetu.
Luca nic nie mówił tylko na mnie spojrzał i przytulił. Miłe z jego strony bo na dobrą sprawę nie mam nikogo. Z Grace się pokłóciłam i nie trzymamy kontaktu. Powiedziałam Luce, że zajdę jeszcze na chwilę do mamy i pojedziemy do domu. Wchodząc na salę czułam duży nie pokój, strach, lęk, nie pewność jutra. Wszystko się we mnie zebrało, jak bomba, która za chwilę wybuchnie. Leżała bez ruchu, kroplówka, pełno kabelków, które sprawdzają jej parametry. Siadam na krześle i spoglądam jak sobie śpi. Biorę ją za rękę, i delikatnie pocieram, ma ciepłe dłonie. To dobrze.
-Cześć mamo, przyjechałam do ciebie wiesz? - mówię cicho płacząc z lekkim uśmiechem.
-Dostałam dobrą pracę, kupię nam większe mieszkanie co ty na to? Na pewno będziesz ze mnie dumna jak zawsze prawda mamusiu? - dalej śpi, nawet oczu nie otworzy. Chemia ją wymęczyła.
Do sali wchodzi pielęgniarka, która każe mi już niestety wychodzić. Mówię do mamy, że będę jutro i daje jej buziaka w czółko. Ocieram łzy i wychodzę z sali. W ciszy idziemy do auta, jeszcze przed zapalam kolejną fajkę. Muszę się uspokoić i być twarda dla niej. Wsiadamy do auta i Luca odwozi mnie do mnie. Nie zamieniamy ani jednego słowa, wzrok wlepiony mam przed siebie, mijamy kolejne ulice ale Luca nie skręca w moją uliczkę.
-Co ty?.. - nie zdążę dokończyć bo Luca wchodzi mi w słowo
-Nie możesz zostać sama w tym stanie, bo mi się zachlejesz na śmierć. Mam wolny pokój więc zostaniesz na spokojnie u mnie. Mama wyjdzie ze szpitala to wrócisz do siebie zgoda? - zaskoczył mnie, ale ma rację sama w domu to nie najlepsza opcja na tą chwilę.
-Nie mam ubrań.
-Musimy pojechać jeszcze ci kupić sukienkę na piątek i kupimy kilka rzeczy, najwyżej podjedziemy do ciebie. - kurde nie mam teraz tyle pieniędzy, aby kupić sobie sukienkę. Muszę coś wykombinować, aby nie iść okres mam czy coś. Mam nadzieję, że to kupi.
-Luca ja..
-Ja kupuje. - spoglądam ze zdziwieniem.
-Nie Luca, i tak robisz dla mnie za dużo. Nie pójdę i tyle.
-Nie ma takiej opcji, idziesz ze mną. Pieniędzmi się nie martw mam ich sporo i tak nie mam zbytnio co z nimi robić, hm. - przytakuje mu i jedziemy do galerii.
Czas w galerii zleciał szybko... no w miarę. Żadna sukienka mi się nie podobała. Gdy mieliśmy dać już sobie spokój i jechać do innej w oczy rzuciła mi się czerwona sukienka na cienkich ramiączkach z dwoma rozcięciami. To była idealna sukienka, z Lucą weszliśmy do sklepu. Był nawet mój rozmiar. Wyglądałam przecudnie, Luce też wpadła w oko więc ją wzięliśmy.
Zrobiliśmy też kilka zakupów do mojego nowego pokoju. Stał pusty tylko z łóżkiem i szafą z lustrem na cały pokój. Kupiliśmy dwa kwiatki na parapet i dwie nowe poduszki z kocem. Kilka ciuchów i podjechaliśmy po resztę do mnie. Zabrałam walizkę, laptopa i swojego pluszaka z podusią. Tak, śpię tak od małego. Luca lekko się uśmiechnął na co rzuciłam mu piorunujące spojrzenie. Upewniam się ,że wszystko zabrałam i wychodzimy z mieszkania. Luca kazał prze parkować moje auto pod jego dom. Mieszka w jednym z ładnych budynków. W sumie to na jego szczycie. Widok musi być tam niesamowity.
Gdy wjeżdżamy na parking podziemny widzę swoje audi i się cieszę, bo w końcu widzę coś co kocham. Luca bierze moje dwie walizki a ja torebkę i zmierzamy do winy. Trochę źle się czuje z faktem, że będę u niego mieszkać. Ale, mimo to miał rację mogłabym sięgnąć po alkohol a to by się źle skończyło. Będąc już na naszym piętrze drzwi od winy się otwierają a, przed nami z jakieś dwa metry duże czarne drzwi z jego nazwiskiem. Wpuszcza mnie pierwszą a moim oczom ukazuje się przepiękny duży hol. Na wprost drzwi była szafa, po lewej był zakręt do dalszej części penthouse, ściany były białe. Luca wziął płaszcze i w niej powiesił. Znajdowały się też dwa krzesła. Przysiadłam na jednym i zdjęłam buty. Po lewej stronie były drzwi za pewne do sypialni albo łazienki.
Po wejściu za zakręt ukazał mi się salon z balkonem. Po prawej stronie była kuchnia utrzymana w kolorze bieli i czerwieni. Ściana po lewej była czerwona wisiał na niej duży zegarek. Meble były białe, za kanapą był ciemnobrązowy stół z krzesłami. Kanapa narożna w kolorze szarym, czerwone i czarne poduszki. Na większej kwadratowej pufie leżał duży szary koc. Była też szklana kwadratowa ława, na zewnątrz balkonu były kanapy wiklinowe w kolorze szarym i białymi poduszkami do tego był stół wiklinowy z szklaną górą. Za kanapą były szklane schody prowadzące do góry.(z racji, że w opisach pomieszczeń nie jestem dobra to wstawiam wam zdjęcia)
Luca oprowadza mnie po domu i mówi co gdzie się znajduje, po lewej stronie jak się okazuje jest zakręt w lewo w którym, znajduje się garderoba a na wprost toaleta z łazienka. Znajdują się dwie umywalki. Toaletę od prysznica oddzielają szklane zamazane drzwi. Na górze jest łazienka z dużą wanną. Po schodach na końcu korytarza był kolejny, który prowadził do łazienek i naszych pokoi. Był to duży korytarz na jego końcu na wprost wejścia na korytarza był pokój Luca, mój znajdował się po lewo drugie pierwsze drzwi. Łazienki są w naszych pokojach dlatego zdziwił mnie fakt, że są tylko dwie pary drzwi. W moim pokoju mam dużą z czego jestem zadowolona. Po prawej są duże szklane okna od podłogi po sufit z długimi szarymi zasłonami, które są prześwitujące.
To mieszkanie jest ogromne i ma pełno zakamarków. Luca odłożył rzeczy do mojego pokoju, ja się rozpakowałam i poszłam przebrać w dresy. Wieczorem przyszła Luca gosposia Zosia miła starsza kobieta. Zrobiła nam po naleśnikach. Posiedziała z nami chwilkę i poszła. Ja z Luckiem obejrzeliśmy jakiś film i poszliśmy spać.
Ten rozdział kosztował mnie trochę nerwów bo 3 razy pisałam od nowa ale dałam radę. Mam nadzieję, że wam się podoba i piszczcie komentarze jak dopatrzycie się jakiś literówek bądź coś przeoczę. Do zobaczenia w następnym.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro