Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

THREE

Info:
Przepraszam że wczoraj nie było rozdziału mam awarie internetu i teraz lecę na danych mobilnych mojej siostry. 
Miłego czytania.
.........................................

Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wkroczyła dwu metrowa postać w czarnym garniturze i z mackami na plecach. Dzisiaj mnie już nic nie zdziwi. Eyeless Jack tak musi mieć na imię ten w masce. Jestem tego pewna. Sekunda. Ten duży to Slenderman w niebieskim Eyeless Jack, a ten z uśmiechem Jeff...Jeff The Killer. Otworzyłam szerzej oczy. Nie spisałam testamentu.

- Nie bój się dziecko.

Spojrzałam na Slendera. No tak telepatia. Wniosek mi się nasunął. Warto było poczytać teraz przynajmniej, wiem, że...dobra nic nie wiem.

- Nikt z nas cię nie skrzywdzi. - zapewnia wysoka postać.

Czyżby?

- Musisz mu to wybaczyć.

Nigdy.

- Masz jego charakter.

Bzdura!!!

Eyeless Jack wstał i podszedł do drzwi i wyszedł. Został Slenderman. Teraz on usiadł na fotelu. Jak na razie był miły. Ciekawe czy udawał.

- Nie udawałem.

Nie czytaj mi myślach.!

- Nie krzycz.

Mogę i będę.

- Farbujesz włosy?

Dziwne pytanie.

- Jestem po prostu ciekawy.

Nie.

- Niezwykłe rozbudowana wypowiedz.

Rzeczywiście.

- Chodź zjesz coś.

Nie jestem głodna.

- Doprawdy?

No dobra jestem nikt mnie nie zabije?

- Nie.

Poszłam ze Slendermanem na śniadanie. Przy stole siedziała tylko jedna osoba i jadła gofry.

To Toby?

- Nie.

Je gofry.

- To jego syn.

Ok.

Usiadłam dwa krzesła dalej i czekałam na jedzenie. Dziwne uczucie, siedzieć w domu morderców ze świadomością, że twój biologiczny ojciec to jeden z nich. Choć po tym jak mnie potraktował jestem pewna, że to jeden z nich. Slender podsunął mi trochę lodu. Zmarszczyłam brwi.

- Przyłóż może opuchlizna zejdzie.

Posłuchałam go. Nie płakałam, a to nowość . Zwykle nie udaje mi się powstrzymać łez.

- Co zjesz?

Nie wiem. Zdaje się na ciebie. Nagle chłopak przysunął się bliżej mnie odruchowo ukryłam opuchliznę za włosami i schowałam lód. Nie chcę współczucia.

- Kim jesteś? - spytał syn Tobiego.

- Mam na imię Rozalii.

- Ale kim jesteś?

- Miły to ty jesteś. - rzuciłam i wstałam od stołu.

- Gdzie idziesz? - spytał Slenderman.

DO POKOJU, A GDZIE INDZIEJ?!?

Usłyszałam pukanie więc otworzyłam drzwi.

- Yyy mogę wejść? - spytał chłopak pokazując gofry.

Pozwoliłam mu wejść. I położyłam się na łóżku. Niech on robi co chce mam to gdzieś.

- Chciałem przeprosić. - powiedział skruszony.

- Wsadź sobie te przeprosiny.

Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.

- Gofra?

Podniosłam głowę. Po chwili zastanowienia wzięłam.

- Zostawię je tutaj do zobaczenia.

Po tych słowach wyszedł z pokoju, a ja zaczęłam pożerać gofry. Ciekawy chłopak.

Rano w pokoju nikogo poza mną nie było. Na fotelu leżała karteczka. Otworzyłam ją.

Zejdź na śniadanie.
         Jeff The Killer

CDN.....

.....................................
( 396 słów ) Przepraszam za błędy.
Do zobaczenia ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro